PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=34317}
7,4 17 tys. ocen
7,4 10 1 16610
7,9 17 krytyków
Jesus Christ Superstar
powrót do forum filmu Jesus Christ Superstar

Wersja Gillana jest na soundtracku http://www.youtube.com/watch?v=O2cCuadivpE ale nie zdecydował się na rolę w filmie

ocenił(a) film na 8
grafek

oczywiście Gillan :)

Hoodzielec

Oczywiście Ted!!!

ocenił(a) film na 10
grafek

Po przesłuchaniu obu wersji stwierdziłam, że nie jestem w stanie powiedzieć, który jest lepszy. Są momenty na plus i dla Iana i Teda. Obaj są świetni :)

ocenił(a) film na 9
Agness_92

Amen: )

grafek

Jak dla mnie absolutnie Neeley, ma taki power w głosie. Ale jak widzisz, to wszystko zależy od gustu osoby :)

ocenił(a) film na 10
grafek

Neeley - Gillian jako Chrystus mnie bardzo rozczarował, zabrakło ku mojemu zdziwieniu tej wspomnianej przez Paulinkę mocy. ;)

grafek

Mimo że jestem wielkim fanem Deep Purple to oddaje pokłony Neeleyemu a to z tej prostej przyczyny że to hippe musical a rock to rock , u nas Piekarczyk też dał rade ale to już inna historia !

crimson75

"to hippe musical a rock to rock"

Możesz wyjaśnić o co Ci chodziło w tej kwestii?

sever

Trwa dyskusja nad wokalem kto lepszy ? więc jako że to hipisowski musical uważam że Neeley lepszy - mimo że Deep Purple z Gillanem powala .

crimson75

No tak, tylko nie bardzo rozumiem tego Twojego rozgraniczenia na muzyke z "hippe musicalu" i na rocka. JCS to musical oparty na muzyce rockowej przecież.

sever

chodzi mi o gusta , klimat i wykonanie akurat w tym przypadku GILLAN kontra NEELEY . Na korzyść Nelleya !!!

grafek

Gillan

sever

Kurcze sama nie wiem, ale w tym utworze chyba Neeley...

ocenił(a) film na 10
grafek

W Getsemani Ted lepszy, ale ogólnie na przestrzeni całego musicalu Ian wychodzi zwycięsko. Ogólnie Gillan jest dużo sprawniejszym wokalistą.

Hnyszard

Oczywiście, że Gillan jest dużo sprawniejszy, zwłaszcza, że ma po prostu głos. Falset Neeley'a jest fatalny.
W Getsemani też Gillan jest lepszy - śpiewał cały czas, podczas gdy Neeley zniżył się do recytacji.

ocenił(a) film na 10
Leszy2

Wiesz, zawsze można zrzucić tę melorecytację na karb impresji aktorskiej, w końcu to film, a na concept albumie z 70' roku, gdzie był tylko dźwięk bez obrazu, takiej potrzeby nie było i Ian mógł dać czadu. Ale ogólnie tych głosów nie ma co porównywać, Gillan to wokalny gigant i Ted mu zwyczajnie nie dorównuje.

Hnyszard

Film w którym nie pada ani jedno wypowiedziane słowo poza tymi właśnie. Jak dla mnie Neeley'owi brakło pomysłu na interpretację.
Nie jest to jedyna słabość filmu - choreografia jest typowa dla lat 70' czyli bardzo słaba. Nie wiem dlaczego tak jest, przecież musical i balet wymyślono już dawno temu, nie mniej wszelkie podrygi sceniczne jakie można zobaczyć na produkcjach z tych lat (teledyski, fragmenty koncertów...) wołają o pomstę do nieba w porównaniu ze współczesnymi. Dopatrzyłem się też kilku nieudolności montażowych.
Dla mnie ten film to porażka. O wiele lepiej posłuchać sobie płyty z Gillanem, albo pójść do teatru. Na przykład w Łodzi wystawiali ostatnio, i w Chorzowie.

ocenił(a) film na 10
Leszy2

Kto był Jezusem, Balcar? Jeśli tak to podziękuję, chociaż przyznaję, że Janusz Radek jako Judasz jest doskonały.

Hnyszard

Kwestia gustu, nie mniej widowisko na żywo dostarcza dużo większych wrażeń.