W porównaniu do filmow z lat 90-tych ,gdzie bohaterem był Jack Ryan,czyli PATRIOTA i STAN ZAGROŻENIA film wypada miernie.Sięgając do wspomnień przyzwyczaiłem się już do tego,że Jack Ryan to HARRISON FORD.
To już nigdy nie wróci, teraz filmy muszą wyglądać jak teledyski, szybki montaż, dużo akcji, zagrożenie odegnane w ostatniej minucie. Wszystko by uszło, w końcu to kino akcji, ale przy słabych dialogach i totalnie nierealnej fabule powstaje jedna wielka porażka. 5/10
Ale James Bondy nie zmieniają tego, czym Ian Fleming pisząc książki chciał by James Bond był. Natomiast Teoria Chaosu niszczy postać Jacka Ryana, a Pine w tym tylko pomaga.
Heh....też się zgadzam z tym, filmy z tamtych lat, w szczególności tematyka akcja/kryminał miażdżą filmy które powstają też. Nowe pokolenie aktorów taki jak tutaj są na ogół słabi albo są wybierani bądź sami na siłę się pchają tam gdzie nie powinny. Hollywood dla mnie już "upadło" dawno temu, teraz filmy robią pod gówniarzy co sikają ze szczęścia jak coś wybucha co chwila. Pozdrawiam
Zgadzam się. W ogóle nie pasuje mi tak młoda obsada głównych ról i taki natłok scen akcji jak zwykłym filmie sensacyjnym.
Jack Ryan (zarówno w książkach Clancy'ego jak i filmach) był dostojnym panem z żoną i co najmniej jedną córką. Był doktorem, nauczał historii i taktyk. W młodości był czynnym porucznikiem Piechoty Morskiej.
W tym filmie zrobili z niego supermena co kilka lat po operacji na kręgosłupie skacze z 1 piętra, bije się jak mistrz z czarnym pasem i jest przebiegłym szpiegiem. Nawet biorąc pod uwagę, że pokazali młodość Jacka to mało to realistyczne, a mi osobiście nie pasuje.