PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=526732}

Jack, jakiego nie znacie

You Don't Know Jack
2010
7,4 20 tys. ocen
7,4 10 1 19986
6,9 11 krytyków
Jack, jakiego nie znacie
powrót do forum filmu Jack, jakiego nie znacie

Nie od dziś wiadomo, że film - obojętnie kinowy czy telewizyjny jest świetnym narzędziem by wpływać na nasze opinie, przekonania i poglądy. Mamy jakąś kontrowersyjną sprawę lub postać? Chcemy coś pokazać w złym lub dobrym świetle? Dobry scenariusz, sprawny reżyser (w tym przypadku Barry Levison), dobrzy aktorzy i mamy nie tylko materiał na debatę publiczną, ale poprzez wymowę filmu od razu stawiamy sprawę trochę w innym świetle. Świetnym dowodem na to jest ta produkcja HBO. Jack, jakiego nie znacie to biografia kontrowersyjnego amerykańskiego lekarza, dr Jacka Kevorkiana, który od lat 80-tych publicznie opowiadał się za prawem do śmierci dla nieuleczalnych pacjentów, będąc osobiście odpowiedzialnym za ponad 130 tzw. samobójstw wspomaganych oraz jak pokazuje film przynajmniej jedną śmierć wykonaną własnymi rękoma. Obraz świetnie zrobiony i wstrząsający. Nie mogę przestać o nim myśleć.
Ale też ewidentnie mimo tego, że pojawiają się w nim głosy obu stron sporu - i tych, którzy nazywają to morderstwem i tych którzy tak jak Jack nazywają to "procedurą medyczną" film moim zdaniem ma dość jednostronną wymowę. Po pierwsze celem było uczłowieczyć postać (świetny Al Pacino) która nazywana jest "dr śmierć" - widzimy tu skromnego (bo oczywiście wszystko robi nie biorąc za to ani grosza), troszkę dziwacznego staruszka, który ma zwyczajne życie, hobby, coraz bardziej samotnego bo przyjaciele (m.in. dobra rola Susan Sarandon) i rodzina powoli odchodzą. Po drugie - film w swoich najbardziej emocjonujących momentach skupia się na pacjentach i ich decyzjach, oraz na procesach sądowych prowadzonych zdaniem Kevorkiana w obronie praw pacjentów do umierania. Naszą uwagę przykuwa się by podkreślić oto dzieje sie coś ważnego co masz przemyśleć - cierpienie i ulga. Po co pokazywać chęć życia, wątpliwości (tu ich nikt nie ma), cierpienie po odejściu kogoś bliskiego. Wzywanie na świadków rodzin pacjentów, odtwarzanie nagrywanych próśb pacjentów o zakończenie męki i wyroki uniewinniające w sprawach o wspomaganie samobójstwa dla naszego bohatera to mało. W imię miłosierdzia, niesienia ulgi, prawa do wolności i własnej decyzji jednostki postanawia samodzielnie wstrzyknąć truciznę po to by stanąć przed sądem i walczyć o legalizację eutanazji.
Mam nieodparte wrażenie, że film jest ewidentnie skonstruowany tak abyśmy "zrozumieli" i przyjęli za naturalny punkt widzenia dr. Kevorkiana - pokazywanie oskarżycieli powierzchownie (i bez tej głębi psychologicznej) i trochę jako śmiesznych, zacofanych fanatyków, pokazanie ostatniego procesu jako przegranego tylko przez to, że zabrakło obronie dobrego adwokata, a sędzia i oskarżenie wykorzystali kruczki prawne by doprowadzić do skazania... No jak nic męczennik sprawy - biedny, schorowany staruszek, którego misję i prawdziwą mądrość doceni historia (może jeszcze parę takich filmów i dokona się to za tego pokolenia - sic!).
Miało być o flimie, a robi się z tego subiektywny felieton. Ale ten film też taki jest - wbrew pozorom jego wymowa jest jednoznaczna. Dobrze, że zmusza do stawiania pytań, ale szkoda, że podsuwa też kierunek w jakim mamy szukać odpowiedzi. Jak radzić sobie z cierpieniem, które dotyka nas czy naszych bliskich? Czy chwile zwątpienia mamy traktować jako wyraz ostatecznej woli i decyzji jednostki? Jaka jest rola w tym wszystkim osób trzecich - rodziny ale też lekarza? Czy zrozumienie i akceptacja tego, że ktoś podjął taką decyzję jest równoznaczna z tym, że mamy jej w tym pomagać, umożliwiać? Kto ma podejmować decyzję o tym kiedy skończyć czyjeś życie? Co z uczuciami tych, którzy zostają - po jakimś czasie? Przecież nie cierpi się tylko wtedy gdy ktoś odchodzi długo i w bólu. Czy pogodzenie się z czyimś odejściem i pomaganie w tym jest tym samym? Czy to ma mniej nas boleć?
Dużo tych pytań. Dużo emocji. Każdy z nas sam sobie musi z nimi poradzić i pewnie sam podejmie decyzję o tym czy chce oglądać ten film i czy oceni go jako obiektywny.
http://notatnikkulturalny.blogspot.com

przynadziei

Zwróć uwagę na amerykański tytuł filmu (podpowiedź: jest to popularny zwrot). Taki tytuł nawiązuje do faktu, że do niedawna w mediach kreowany był negatywny obraz Kevorkiana. Sam pamiętam gdy wiele lat po raz pierwszy o nim przeczytałem (bodajże w Gazecie Wyborczej) - z artykułu wynikało mniej więcej, że jest on niebezpiecznym psychopatą, który czerpie seksualną satysfakcje z uśmiercania ludzi. Nie miałem podstaw, żeby nie wierzyć w to co przeczytałem, zwłaszcza, że dołączono zdjęcie Kevorkiana ;) Ten film to chyba pierwszy przypadek gdy do masowego odbiorcy dociera neutralny obraz doktora.
Co do twoich "pytań" to widzę, że jesteś zwolennikiem drastycznego naruszania wolności osobistej. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko życzyć ci żeby ktoś kiedyś odebrał ci wolność stanowienia o tym, kiedy i jak chcesz umrzeć.

ocenił(a) film na 6
RobertLee

"zwłaszcza, że dołączono zdjęcie Kevorkiana ;) " no bez jaj XD

ocenił(a) film na 7
RobertLee

cóż może Ty dotąd czytałeś tylko negatywne artykuły i może dla Ciebie teraz obrona i zachwalanie to "neutralny" obraz... dla mnie nie jest neutralny więc o tym piszę żeby patrzeć na ten film jako kreowanie pozytywnego wizerunku a nie "neutralność" bo jest jednostronny.
i nie wiem czemu moje pytania wydają ci się naruszaniem wolności osobistej. Widać nigdy się nad nimi nie zastanawiałeś, szczególnie nad tymi ostatnimi. Nie mówię o odebranie wolności stanowienia kiedy i jak chcę umrzeć tylko o tym czy istnieje różnica pomiędzy: towarzyszyć komuś w trudnych chwilach i bólu a tym gdy dajesz mu do zrozumienia - najlepiej będzie dla nas wszystkich jak z sobą skończysz.
Czy gdybyś miał depresję lub cierpiał w chorobie to chciałbyś:
- być wspieranym, otrzymać pomoc od bliskich a jeżeli nadal nie dajesz rady to sam podjąć decyzję
czy
- na Twoje słowa że już nie wytrzymujesz chcesz by ochoczo przynieśli ci zastrzyk lub strzelbę?
spłycam, ale nie ma tu łatwych odpowiedzi, co też starałem sie zawrzeć w tej mini recenzji. Film jest trochę nachalnie "za" moim zdaniem.

przynadziei

"Czy gdybyś miał depresję lub cierpiał w chorobie to chciałbyś:"

Delegalizacja pomocy w samobójstwie sprawi, że bliscy zaczną cię wspierać w depresji i chorobie? Ludzie próbują zwalać na państwo różne niewygodne dla nich aspekty życia (np umieranie), ale nie prowadzi to do niczego dobrego. Ja nie oczekuje od państwa, że ramach troski o mnie zabroni mi popełnić samobójstwo (bezboleśnie).
Można pomagać potrzebującym I nie utrudniać im zejścia z tego świata - te dwie kwestie się nie wykluczają. "Pomoc" poprzez utrudnianie popełnienia samobójstwa to hipokryzja.

ocenił(a) film na 7
RobertLee

ale pamiętaj i ten film też to mówi że dla większości lekarzy to mało - oni chcą eutanazji czyli nie tyle pomocy w samobójstwie co po prostu wyręczaniu pacjenta i rodziny w decyzji (bo jest ona niełatwa) - ja Wam pomogę i ból zniknie...
nie mówię że bliscy zaczną mnie wspierać - mówię o tym że powinni mi w tym towarzyszyć a nie kombinować jak szybciej zakończyć mój żywot. To niełatwe kwestie i stąd - ponieważ film jednoznacznie opowiada sie za zadaję pytania moim zdaniem naturalne - czy ktokolwiek ośmieli sie rozmawiać np z bliskimi tych osób co czują po ich odejściu, jakie emocje są w nich kiedy żyją ze świadomością że pośrednio wspierali chorego w decyzji by jak najszybciej ze sobą skończył... pokazywac ngrania wtedy gdy wszyscy w emocjach mówią - tak niech ból się skończy to łatwe... ale ból i świadomość śmierci, odejścia kogoś bliskiego nie znikają tak łatwo - to nie dywanik który wytrzepiesz.... stawiam sobie pytania i szukam odpowiedzi - nie mówię w kategoriach zło - dobro. ale tez pozwól mi mieć wątpliwości gdy ktoś nazya do ewidentnym dobrem i mówi że nie ma nic w tym złego...
zgódźmy się co do jendego - to dobry film. moim zdaniem nieobiektywny ale mam prawo do takiej oceny. co nie umniejsza świetnej roli Ala Pacino. Pozdrawiam i zapraszam do swojego bloga, może jeszcze coś kogoś zainteresuje :) uwielbiam dyskusje - http://notatnikkulturalny.blogspot.com

ocenił(a) film na 8
przynadziei

Film rzeczywiście pokazuje Kevorkiana jako nieskalanego bohatera. Nie wiem ile w tym prawdy.
Ale to tylko jeden aspekt. Twierdzisz, że film nie porusza tematu "co dalej". Zgadza sie. Ale najwyraźniej zupełnie nie zauważasz sceny z chłopakiem, który oblał się benzyną. Tam Kevorkian odmówił. Co prawda wątek nie został zgłębiony, ale nie można udawać, żę go nie było.

Co do samej eutanazji - przy założeniu, że jest dobrowolna (bez sugestii i nacisków) i podparta badaniami psychiatrycznymi to jest wyłącznie pozytywna. Być może bliscy będą cierpieć, ale NAJWAŻNIEJSZY jest ten, który cierpi najbardziej. Nie wolno dla własnego (względnie) dobrego samopoczucia skazywać kogoś na cierpienie. Prawo do samostanowienia to PODSTAWOWE prawo człowieka.

ocenił(a) film na 7
empol

zgoda - scena sie pojawia. ale też dużo wiecej takich gdzie nie do końca znamy pełną historię i nie wiemy na ile ten ból trwał długo, trwa, na ile rzeczywiscie ktoś chce z sobą skończyć a na ile ma kryzys albo czuje presję swoich bliskich...
Prawo do życia i prawo do decyzji kiedy je skończyć jest czymś tak osobistym że stąd moje pytania - o prawa innych osób trzecich do ingerowania w to czyli właśnie "podsuwa strzelbę" i mówi masz prawo podjąć decyzję...
temat na pewno ciekawy. aż prosi się o wywarzony film - dotąd nie powstał bo wczęsniejsze przekazy były negatywne, a ten przechyla sie w drugą stronę...

przynadziei

Piszesz, że film jest nieobiektywnym podejściem do tematu eutanazji (tzn. popiera jedną stronę dyskusji). Z tym się jak najbardziej zgodzę.

Jednak zupełnie nie rozumiem dlaczego robisz z tego zarzut?
Pewnie dlatego, że mylą Ci się dwie rzeczy tzn. uważasz, że to film o eutanazji, a to jest film o człowieku, który miał określone stanowisko co do eutanazji i to stanowisko jest przedstawiane w tym filmie razem z najbardziej jaskrawymi przykładami na poparcie.

Eutanazja jest tematem, którego nie można obiektywnie ująć w filmie fabularnym (nawet jeśliby można by wyobrazić sobie takie ujecie, to na pewno przedstawiałoby to ten temat w ograniczonym zakresie). To zagadnienie można spróbować ująć w filmie dokumentalnym, który mógłby to przedstawiać w możliwie szerokim spektrum. Jednakże nawet to spektrum byłoby ograniczone do nastawienia/zdolności intelektualnych jego twórców. Jak sam/a zauważyłeś/aś przy eutanazji można stawiać wiele pytań, na które z kolei pewnie można odpowiadać na wiele sposobób, co do których pewnie też pojawiłyby się pytania...
Krótko mówiąc szansa na szerokie ujęcie tematu (bo z Twoich pytań wnioskuję, że tego byś chciał/a) nawet w filmie dokumentalnym byłaby mała.

Tak więc jeśliby ktoś chciał zgłębić to zagadnienie porządnie z różnych aspektów, to musiałby zapoznać się z dorobkiem pisanym, gdzie ludzie inteligentni głeboko to rozważyli i napisali swoje zdanie. Jeszcze inni z nimi polemizowali...nawiązała się dyskusja...jakieś wnioski i przemyślenia...a to czytajaca osoba ocenia przez pryzmat wlasnych doświdczeń i intelektu... tylko w ten sposób można to zagadnienie dobrze poznać.

Jeśliby jednak rozważać ten film z perpspektywy człowieka , który miał określone stanowisko co do eutanazji, to okaże się filmem dobrym. Oczywiście oglądając ten film przy okazji dostajemy przykłady, które były sztandarowymi, dla jego działalności i jego nastawienia. Ale tak o prostu musiałoby być (kwestia tylko czy robiono to w bardziej czy mniej jaskrawy sposób).

Zresztą należy w tym miejscu napisać jedną rzecz. Ten film operuje tylko najbardziej jaskrawymi przykładami na poparcie eutanazji. Jednak trzeba pamiętac, że jak wskazano w filmie doktor odmawiał 98% osób, które się do niego zgłaszały, co oznacza, że ich sytuacja nie była tak klarowna jak przy osobach, którym decydował się pomóc. Chodzi mi o to, że jeśli mogą się pojawiać jakieś wątpliwości (w stylu opisanych przez Ciebie) przy takich jaskrawych przypadkach wskazanych w filmie, to o wiele wiecej wątpliwości mogłoby się pojawiac w przypadkach tych 98% (ale nie chodzi mi o grupy, które się do eutanazji nie kwalifikują w miarę oczywisty sposób jak np. w filmie ten z depresją). Jest wiele odmian szarości i każdy przypadek człowieka należałoby rozważać osobno.....

Że juz nie wspomnę o zagadnieniach błedów, które są nieodłączną cechą ludzkiej działalności.

Podsumowując eutanazja jest bardzo skomplikowanym zagadnieniem, jednak w mojej ocenie ze złej strony krytykujesz ten film jako nieobiektywny.
To jest film fabularny i musiał miec jakieś nastawienie przy takim temacie i Twoje zarzuty sa po prostu nieadekwatne. Był w pewien spoób nieobiektywny, ale nie wyobrażam sobie, aby tę historię mozna przedstawić obiektywnie....w szczególności, że to co obiektywne dla jednym, przy takim temacie nie byłoby obiektywne dla drugiej strony (lub nawet dla obydwu stron).

ocenił(a) film na 7
Moer

pisząc o tym że jest jednostronny rzeczywiście mam trochę żalu ale akcentuję to tak mocno po to by zaprotestować przeciw powszechnym opiniom (a takowe są) że to pierwszy obiektywny i bezstronny film na ten temat. A moim zdaniem tak nie jest. i tylko tyle. i mam na myśli zarówno sam temat (bo jednak film broni konkretnej sprawy) jak i film o cżłowieku którego eweidentnie usprawiedliwia i pokazuje jako męczennika któremu sprzeciwiają się głupi i zacofani przeciwnicy eutanazji. To nie jest takie proste. Skazano go nie za pomoc w samobóstwie tylko za morderstwo.
Masz rację że nawet dokument mógłby być stronniczy :( trudno ująć ten temat obiektywnie ale chociaż warto próbować. A jeżeli się tego nie robi to przynajmniej nie udawać że to sie zrobiło. To nie jest atak na film (który jest b dobry moim zdaniem) tylko stwierdzenie opinii - to jest film zaangażowany w pewnej konkretnej sprawie i po jednej stronie. kropka.
czy mógłby być to film bardziej obiektywny? moim zdaniem tak - wystarczyłoby trochę bliżej pokazać poglądy przeciwników (a nie tylko fanatyzm) lub trochę uczuć z którymi ludzie bliscy choremu są nie tylko przed "procedurą medyczną" ale i po... tak - myślę że to byłoby mocne. ale po pierwsze nie byłoby tak upraszczający - eutanazja to samo dobro i ulga w cierpieniu. Ty le że pewnie scenariusz byłby za trudny dla przecietnego amerykanina. Lepeij upraszczać... a szkoda. bo zaraz powstanie film w drugą stronę przegięty i tak wkoło Macieju
Teraz rozumiesz troszkę lepiej? Po prostu gdyby film był mniej jednostronny to zmuszałby jeszcze bardziej do myślenia. A tak? U jednych wzbudzi aplauz u innych sprzeciw.
Wiem i pamiętam z filmu te liczby - ale zobacz jak to też przerażająco i odczłowieczjąco brzmi - każdy "przypadek" rozważać osobno. Dla mnie to budzi jakis sprzeciw wewnętrzny - powinien decydować człowiek - co zrobi ze swoim zyciem to jego sprawa, ale jeżeli nagażują się w to osoby trzecie, sąd itd to zaczyna się jakiś horror który zawsze będzie (niezależnie od decyzji pozytywnej czy negatywnej) ingerencją w wolność ludzką.

ps. wbrew pozorom jestem mężczyzną :) nick sprzed 10 lat gdy zostawałem tatą.
przy okazji zapraszam na bloga http://notatnikkulturalny.blogspot.com

ocenił(a) film na 7
przynadziei

to jeszcze kilka słów aby pokazać skąd wątpliwości gdy pokazuje się to w taki uproszczony sposób
na początek art http://zdrowie.onet.pl/psychologia/marze-by-ucieto-mi-nogi,1,4159500,artykul.htm l
i teraz pytanie - gdzie jest granica co jest pomocą takim osobom a co jest zdecydowanie już namawianiem i popychaniem ku czemuś czego być może będzie żałować?
gdzie jest granica między tym że ktoś chce ze sobą skończyć a tym że lekarze podpowiadają jak to zrobić lub sami świadczą "taką usługę". czy wszystko wolno? Portale które promują samobóstwa też są ok? A co jeśli trafi tam człowiek ktory ma depresję? Czy jeżeli byłyby to ktoś dla Ciebie bliski nadal byś nie widział problemu? Czym innym jest zakazywanie i zmuszanie człowieka do życia nawet gdy tego nie chce a czym innym jest promowanie "rozwiązania ostatecznego" jako jedynego humanitarnego i cudownego lekarstwa. Moim zdaniem jest jakis środek.

przynadziei

"Teraz rozumiesz troszkę lepiej? Po prostu gdyby film był mniej jednostronny to zmuszałby jeszcze bardziej do myślenia. A tak? U jednych wzbudzi aplauz u innych sprzeciw."

Twoje pytania i wątpliwości rozumiem dobrze i one dobrze o Tobie świadcza, że je masz.
Ja po prostu twierdzę, że w filmie fabularnym pokazującym pewien problem w świetle życia jakiejś osoby nie da się uniknąć pokazania problemu z perspektywy tej osoby. I nie można z tego robić zarzutu. Bo to jakby narzekanie, że jabłko jest okragłe... a ono jest okagłe, bo po prostu takie musi być.

"Czy jeżeli byłyby to ktoś dla Ciebie bliski nadal byś nie widział problemu? Czym innym jest zakazywanie i zmuszanie człowieka do życia nawet gdy tego nie chce a czym innym jest promowanie "rozwiązania ostatecznego" jako jedynego humanitarnego i cudownego lekarstwa. Moim zdaniem jest jakis środek."

Co do tego środka, który byś chciał znaleźć, to Ci powiem, że go nie ma.
Mówię to z perspektywy osoby zajmującej się sprawami równie skomplikowanymi, gdzie państwo chce w miarę dokładnie dookreślić pewne sytuacje. Jednak życie jest tak skomplikowane, że się tego nie da zrobić. I na końcu w wielu przypadkach pozostaje sytuacja, gdzie konkretne zdarzenie tak czy inaczej musi ocenić poszczególna osoba, a ocena w pewnym sensie zależy od nastawienia osoby oceniającej.
Tak więc rozumiejąc skompliwaną nature zagadnienia eutanazji mogę smiało stwierdzić, że złotego środka nie ma, co nie znaczy, że nie powinno sie go szukać.

Moer

Nie jest prawdą, że nie ma złotego środka. Taki środek zawsze istnieje, być może w obecnym stanie rozwoju cywilizacji nie jesteśmy wstanie go wskazać, co nie oznacza, że następne pokolenia nie opowiedzą się jednoznacznie za jednym rozwiązaniem, które dziś może nas szokować.
W przypadku eutanazji chciałbym zaproponować zupełnie inne spojrzenie na ten problem. Większość rozmów zawsze dotyczy tematu: "Czy wprowadzić eutanazję". Ja uważam, że jest to w ogóle błędne spojrzenie, a temat powinien brzmieć "Dlaczego zabieramy prawo do eutanazji ludziom obłożnie chorym". Jedyną rzeczą którą nas od nich różni jest najczęściej ich niemoc fizyczna, stan umysłu zaś zupełnie nie odbiega od każdego człowieka. To jak prywatne wiezienie z którego nie ma ucieczki, a my uważających się za tych prawych jesteśmy w nim strażnikami. Przecież to My zdrowi mamy prawo do eutanazji, którego nikt nie jest wstanie nas pozbawić, nikt nie zapobiegnie temu, że powisimy się na gałęzi, połkniemy opakowanie tabletek, czy podetniemy sobie żyły.... Jakże często my zdrowi z tego prawa korzystamy... Ludzie korzystający z tego prawa robią to zawsze w zupełnej samotności, Ci zaś którzy wybierają najbardziej zatłoczony most wykorzystują to jako rozpaczliwy akt wołania o pomoc. Tak więc skoro jesteśmy tacy wspaniali, humanitarni, kierujemy się człowieczeństwem, dlaczego odbieramy innym prawo z którego sami korzystamy (Kali ukraś dobrze, Kalemu ukraść źle) Może najlepiej pozostawić sprawy tak jak ludzie sami sobie tego życzą: ściągajmy z mostów tych którzy krzyczą o pomoc i zostawmy tych którzy chcą odejść.

jlmrafael

"Nie jest prawdą, że nie ma złotego środka. Taki środek zawsze istnieje, być może w obecnym stanie rozwoju cywilizacji nie jesteśmy wstanie go wskazać, co nie oznacza, że następne pokolenia nie opowiedzą się jednoznacznie za jednym rozwiązaniem, które dziś może nas szokować."

Na początku miałem zaprotestować na to, ale po zapuszczeniu się w fantazje doszedłem do wniosku, że masz rację. Może w przyszłości jesli ktos będzie tak chory to sklonują mu ciało i po prostu przeniosą mózg do nowego. A jakby miał problemy tylko z glową, to wstrzykną coś na szczęście do mózgu i taki delikwent będzie w pełni happy:)
No ale na taki złoty środek, to będziemy musieli trochę poczekać, a póki co problem jest jaki jest.

"ściągajmy z mostów tych którzy krzyczą o pomoc i zostawmy tych którzy chcą odejść."

I tu masz moje pełne poparcie.

ocenił(a) film na 7
Moer

ale przyznacie sie że to sie różni od tego: daję ogłoszenie do gazety jak ci ciężko to zawiozę cię na most i cię zepchnę... wciąz nie mam jakoś zgody na udział w tym wszystkim osób trzecich. i wydaje mi się że warto szukać czego po środku. Bo życie nie jest albo czarne albo białe tylko ma rózne odcienie - to co dla jednego będzie nie do zniesienia dla innego jest męką i na odwrót... kto ma decydować!?! psycholog też jest omylny. Pomiędzy zakazem samobójstwa a wspomaganiem jest jednak coś po środku...
Bo przecież nie chodzi o odebranie prawa obłożnie chorym do decyzji a raczej o to by decyzja była tylko ich. Przecież poprzez media, propagowanie pewnych rozwiązań wpływamy nie tylko na bliskich ale i na tę osobę - sugerujemy tak ma być, to naturalne, humanitarne taka kolej rzeczy. Jakoś we mnie to budzi sprzeciw, może tego troszkę sie obawiam. Dzis obłożnie chorzy, jutro po prostu starzy, potem upośledzeni... wiem wiem przymusu nie ma ale wszystkie zmiany społeczne zaczynały się od takich "niewinnych" pomysłów...
dzięki wszystkim za dyskusję... dobrze że są jeszcze ludzie którzy sie zastnawiają nad róznymi kwestiami a nie powtarzają tylko tego co ułyszą w tv udając mądrych...

przynadziei

Problem w pozostawieniu wyboru eutanazji samym zainteresowanym polega na tym, że wiele osób ma różnego rodzaju zaburzenia psychiczne tak jak np. wskazano w filmie osobę z depresją.
Dlatego to też nie jest dobrwe rozwiązanie.

Z kolei unormowanie tego poprzez prawo doprowadzi do swoistej biurokratyzacji eutanazji. A biurokracja ma ze swej istoty tendencję do tego, że zdarzają się w niej absurdy widoczne dla osób postronnych (np. w prawodastwie Unii okreslanie wymiarów bananów i innych owoców). I nawet jesli biurokracja będzię w 95% działała dobrze, to ludzie zawsze będą narzekać pamiętając o tym przykładzie banana. Dlatego to też nie jest dobre rozwiązanie.
Tak więc tak czy inaczej jest to kwestia wyboru mniejszego zła.
Przy czym to mniejsze zło, nie dla wszystkich może być takim mniejszym złem, bo to w dużej części będzie zależało od indywidualnego systemu wartości.

ocenił(a) film na 7
Moer

chyba znalazłem coś bardziej obiektywnego i mówiącego o trudnych sprawach choć film zupełnie inny - sami oceńcie
http://notatnikkulturalny.blogspot.com/2011/02/bez-mojej-zgody-czyli-dziecko-jak o.html

przynadziei

Przeczytałem opis i jak będę miał okazje to obejrzę.
Może rzeczywiście ten film będzie bardziej obiektywny niż Jack, ale to nie znaczy, że to będzie film obiektywnie traktujący o eutanazji. Już wyjaśniam dlaczego.

Film ten może być obiektywnym pokazaniem obu stron w dyskusji, ale traktującej o jednostkowym przypadku. O ile dobrze zrozumiałem opis tego filmu, to ten jednostkowy przypadek jest czymś pośrednim pomiędzy sytuacjami typowymi w argumentacji dla zwolenników jak i dla przeciwników eutanazji.
Jednak sytuacje będące przedmiotem dyskusji o eutanazji bywają najróżniejsze i dlatego argumentacja przedstawiona w tym filmie, może być do nich zupełnie niedopasowana, lub nawet nie odnosić się do niej.
Dlatego krótko mówiąc co do jednostkowej historii może być to film obiektywny, ale w kontekście szerokiego spektrum całego problemu juz takim obiektywnym nie musi być...

Oczywiście jak się uda obejrzeć ten tytuł, to będę mógł lepiej go ocenić, a tak to troche gdybam....

ocenił(a) film na 7
Moer

film dotyczy trochę innych rzeczy, ale wrzuciłem go jako dowód na to że można jednak kręcić filmu nie zajmując od razu jednoznacznego stanowiska po to by potępiać lub chwalić czyjeś czyny... film ciekawy choć zupełnie inny niż Jack. Szkoda że Jacka nie wrzucono do kin - ta dyskusja byłaby szersza a tak to w HBO w Polsce oglądają go nieliczni