2035, roboty są częścią naszego życia codziennego. Powierzamy im nasze domy. Powierzamy im nasze dzieci. Powierzamy im nasze życie. Ale czy możemy im ufać? Rok 2035. Naukowcy dokonali szeregu genialnych wynalazków, które pozwoliły na pełną automatyzację życia. Najlepszymi przyjaciółmi człowieka stały się supernowoczesne roboty, które towarzyszą mu na każdym kroku. Roboty gotują obiady, pilotują samoloty, dyrygują orkiestrą symfoniczną, dostarczają przesyłki, opiekują się dziećmi i wyręczają ludzi w codziennych obowiązkach. Zaprogramowano je tak, by przestrzegały praw, które mają uchronić ludzi przed jakimkolwiek niebezpieczeństwem z ich strony. Wiodącym producentem robotów w Stanach Zjednoczonych jest firma U.S. Robotics, która przygotowuje się do wprowadzenia na rynek robota nowej generacji, NS-5. Dzięki masowej dystrybucji tych robotów U.S. Robotics ma wszelkie szanse stać się najbardziej wpływową korporacją na świecie... Gdy w tajemniczych okolicznościach ginie projektant robotów, genialny wynalazca prof. Alfred Lanning, detektyw Del Spooner (Will Smith - ”Dzień Niepodległości”) rozpoczyna oficjalne śledztwo. Wszystko wskazuje na to, że morderstwo popełnił robot, który mimo skomplikowanego systemu zabezpieczeń wymknął się spod kontroli. Śledztwo zatacza coraz szersze kręgi, a Spooner wpada na trop intrygi, która stawia pod znakiem zapytania przyszłość całego rodzaju ludzkiego…
Realizacja
Pomysł realizacji ”Ja, robot” narodził się ponad 10 lat temu, gdy scenarzysta Jeff Vintar napisał scenariusz zatytułowany ”Hardwired”, kryminalną opowieść o morderstwie, o popełnienie którego podejrzewa się robota. Za pośrednictwem producenta Laurence’a Marka prawa do ”Hardwired” nabyła wytwórnia Twentieth Century Fox. Reżyserię powierzono Alexowi Proyasowi. Na początku 2000 roku Vintar wyjechał do Australii, by wspólnie z Proyasem opracować projekt przyszłego filmu. Ich współpraca potrwała ponad dwa lata. Laurence Mark mówi: ”Zależało nam, aby przydać filmowi większego rozmachu. Scenariusz utrzymany był w konwencji kameralnego kryminału futurystycznego, a my chcieliśmy rozbudować tło, na którym rozgrywa się akcja. Alex Proyas ma niezwykły zmysł wizualny i doszliśmy do wniosku, że grzechem byłoby nie dać mu pełnego pola do popisu”. W tym samym czasie firma Davis Entertainment zakupiła prawa do ekranizacji ”Ja, robot” i Proyas włączył do projektu elementy zaczerpnięte z utworów Isaaca Asimova, które doskonale pasowały do konwencji zaproponowanej przez Vintara. Producent John Davis mówi: ”Połączyliśmy ‘Hardwired’ z ‘Ja, robot’, bo szefowie studia Fox od dawna chcieli zrealizować widowiskowy film o robotach, a Alex Proyas marzył, by przenieść na ekran opowiadania Asimova”. Laurence Mark dodaje: ”Nie było to trudne, bo ‘Hardwired’ i ‘Ja, robot’ poruszają podobne tematy”. W stworzonym przez Asimova świecie przyszłości obowiązują trzy prawa robotyki: robot nie może skrzywdzić człowieka; robot musi słuchać poleceń człowieka, o ile nie stoją one w sprzeczności z prawem pierwszym; robot musi się bronić, o ile jego działania nie stoją w sprzeczności z prawem pierwszym i drugim. Teorie Asimova znalazły odbicie także w praktyce – respektują je nawet uczeni pracujący nad stworzeniem sztucznej inteligencji. ”Asimov stał się najlepszym popularyzatorem nauki” – mówi współautor scenariusza Jeff Vintar. – ”Był jednym z pionierów literatury fantastyczno-naukowej i jednym z pierwszych, który pisał o robotach. Przed Asimovem roboty były przedstawiane jako potwory. On traktował je nie jak metalowe Frankensteiny, lecz mechanizmy, które pracują według pewnych określonych reguł. Uważa się go autora pierwszych realistycznych opowieści o robotach”. Alex Proyas przyznaje, że opowiadania Asimova fascynują go od dziecka: ”Gdy miałem dziesięć lat, zaczytywałem się w literaturze fantastyczno-naukowej, a Asimov był jednym z autorów, których uwielbiałem. Byłem wielkim fanem science-fiction, a ”Ja, robot” wydał mi się jedną z niewielu książek wprost stworzonych do przeniesienia na ekran. Od dziecka chciałem robić filmy i marzyłem, że pewnego dnia zrealizuję film oparty na opowiadaniach Asimova. Sądzę, że problemy, które poruszał w swych utworach, są nadal aktualne. To niezwykłe, że ktoś, kto pisał w latach 40-tych i 50-tych, mógł tak dokładnie przewidzieć naszą przyszłość. Problemy, z którymi zmagają się bohaterowie Asimova, coraz częściej stają się naszymi problemami. Myślę więc, że nadszedł czas, by pokazać je na ekranie”. W czasie gdy Proyas pracował nad ostateczną wersją scenariusza, producenci zajęli się kompletowaniem obsady. Rolę detektywa Dela Spoonera postanowili powierzyć Willowi Smithowi: ”Will był naszym jedynym kandydatem. Gdy przyjął rolę, poczułem się, jakbym wygrał los na loterii” – mówi John Davis. ”W naszym filmie ludzie są równie ważni, co roboty, pozyskanie Willa Smitha było więc kluczem do sukcesu” – dodaje Laurence Mark. Will Smith mówi: ”Spodobał mi się pomysł, na którym opiera się cały film: źródłem problemów nie są w nim roboty, ani technika, lecz ograniczenia ludzkiej logiki, bo w gruncie rzeczy jesteśmy swymi własnymi wrogami. Film ‘Ja, robot’ w ciekawy sposób łączy w sobie elementy kilku różnych gatunków. To futurystyczne kino akcji, film z niesamowitymi efektami specjalnymi, romantyczny dramat i zagadka kryminalna. Alex Proyas po mistrzowsku żongluje gatunkami. Łamie obowiązujące reguły, tworząc zupełnie nową konwencję. Aktor występujący w filmie akcji rzadko otrzymuje szansę, by naprawdę grać. Cieszę się, że mogę wcielić się w rolę bohatera, którym targają wewnętrzne konflikty, bo zwykle grywam beztroskich facetów, którzy bez trudu ratują świat. Rzadko powierza mi się role ludzi, którzy mają za sobą ciężkie przejścia, ale na szczęście tym razem było inaczej. To dla mnie duża odmiana”. Will Smith, który objął także funkcję kierownika produkcji, zasugerował, by ostateczną wersję scenariusza doszlifował Akiva Goldsman, wyróżniony Oscarem za ”Piękny umysł”. Zależało mu bowiem na podkreśleniu naukowego i futurystycznego aspektu projektu: ”Zdawaliśmy sobie sprawę z potencjału, który kryje w sobie nasz materiał. Chcieliśmy wykroczyć poza granice, które narzuca konwencja gatunku” – mówi. ”Od dziecka jestem fanem Asimova, propozycja Willa była więc spełnieniem moich marzeń” – mówi Akiva Goldsman. Proyas, Smith, Goldsman, producent Wyck Godfrey i szefowie studia Fox spotkali się na Florydzie, gdzie aktor kręcił zdjęcia do ”Bad Boys II” i zajęli się pracą nad scenariuszem. ”Zaszyliśmy się w hotelu i rozpracowywaliśmy scenariusz scena po scenie” – mówi Akiva Goldsman. – ”Zachowaliśmy wszystkie wątki z opowiadań Asimova, na nich bowiem opierał się scenariusz Jeffa Vintara, nadaliśmy im jednak strukturę bardziej odpowiednią dla kina”. Twórcy dołożyli wszelkich starań, by detektyw Dale Spooner wyłamywał się ze schematów narzucanych przez konwencję. ”Spooner czuje awersję do techniki i robotów, które zdominowały jego życie codzienne. Kocha stare ciuchy i muzykę dawnych lat, bo tęskni za przeszłością. Nie lubi robotów, ochoczo więc podejmuje śledztwo w sprawie tajemniczego morderstwa, liczy bowiem na to, że zdobędzie dowody ich winy”. Istotną rolę w rozwoju akcji pełnią więzi łączące Spoonera z dr Susan Calvin. Producenci zdawali sobie sprawę, że kluczem do sukcesu filmu jest znalezienie odpowiedniej aktorki, która wcieliłaby się w postać partnerki, a zarazem przeciwniczki głównego bohatera. Ich wybór padł na Bridget Moynahan, która zdobyła uznanie rolami w filmach ”Suma wszystkich strachów” i ”Rekrut”. ”Bridget Moynahan uosabia wszystkie te cechy, które powinna mieć filmowa Susan: ma nieco chłodną powierzchowność, ale tak naprawdę wprost emanuje energią” – mówi John Davis. Moynaham z uznaniem przyjęła rolę w ”Ja, robot”. Grana przez nią dr Susan Calvin specjalizuje się w psychologii robotów i jest całkowitym zaprzeczeniem Spoonera. Spogląda na świat z zupełnie innej perspektywy, bo dla niej wszystko układa się w spójną całość. Bridget Moynaham mówi: ”Susan z uporem trzyma się logiki, bo na niej opiera całe swoje życie. W miarę rozwoju akcji przechodzi radykalną przemianę i całkowicie zmienia swoje nastawienie”. Alex Proyas dodaje: ”Bohaterowie grani przez Bridget i Willa stają przed tym samym problemem, ale patrzą na niego z zupełnie różnych punktów widzenia. Początkowo wszystko ich dzieli. Spooner nienawidzi robotów, bo nie ufa technice. Jest staromodnym facetem zagubionym w futurystycznym świecie. Susan z kolei woli roboty niż ludzi. Aktywnie uczestniczy w ich tworzeniu i wierzy, że są one lepsze od nas. Wierzy, że możemy się od nich wiele nauczyć. W toku rozwoju akcji przekonania obojga wystawione zostają na ciężką próbę...”. Spoonera i dr Calvin wspiera w ich poszukiwaniach unikalny robot o imieniu Sonny, którego gra Alan Tudyk (”28 dni”, ”Obłędny rycerz”). Tudyk i specjaliści od efektów wykreowali na ekranie niezwykłego cyfrowego bohatera, który posiada wyraziste emocje, inteligencję, a nawet poczucie humoru. Sonny’ego i Spoonera połączą w miarę rozwoju akcji silne więzi emocjonalne. ”Sonny to ciekawa i trudna rola. Nasz bohater jest robotem, który jakimś cudem posiadł typowo ludzkie cechy” – mówi producent Wyck Godfrey. – ”Sonny różni się od innych robotów: emanuje ciepłem i niewinnością, ma wspaniałe poczucie humoru. Alan jest znakomitym aktorem komediowym i teatralnym – udało mu się stworzyć rewelacyjną kreację”. ”Sonny jest jak dziecko” – mówi Alan Tudyk. – ”Jest precyzyjny i dokładny, a przy tym naiwny i pełen optymizmu. Zbudowano go w pewnym określonym celu, którego jest nieświadomy. Skrywa wiele sekretów, które zostają odkryte w finale filmu”. Tudyk zjawił się na planie w Vancouver na miesiąc przed rozpoczęciem zdjęć, by intensywnie przygotować się do roli. Trenował motorykę bio-ergonomiczną, mowę, mimikę gestów, kickboxing, kulturystykę i równowagę. Za choreografię pozostałych robotów odpowiedzialny był aktor i tancerz Paul Mercurio (”Roztańczony buntownik”). ”Jestem jedynym robotem, który nie pracował z Paulem” – mówi Alan Tudyk. – ”Był to dobry pomysł, bo Sonny jest robotem nowej generacji. Jest niepowtarzalny i w niczym nie przypomina innych robotów”. W roli Lawrence’a Robertsona, prezesa U.S. Robotics, ”faceta z kasą”, który zbudował prawdziwe imperium, gra Bruce Greenwood (”Jądro Ziemi”, ”Regulamin zabijania”). Na początku filmu przygotowuje się do wypuszczenia na rynek robota osobistego NS-5. Aktor mówi: ”Mamy zamiar zaoferować światu cud techniki i to za rozsądną cenę. Wyprodukowaliśmy nową generację robotów, dużo bardziej wyrafinowanych od wcześniejszych modeli. Z dnia na dzień czeka nas więc kolejna rewolucja przemysłowa... Nasz film opowiada o starciu sztucznej inteligencji z inteligencją człowieka. Kiedy sztuczna inteligencja przestanie być sztuczna i stanie się organiczna? Jeśli komputer czy robot zacznie myśleć, co w tym sztucznego? To bardzo ciekawe pytania”. Porucznika Johna Bergina, mentora i przełożonego Spoonera, gra Chi McBride (”60 sekund”, ”Od kołyski, aż po grób”). Aktor mówi: ”Bergin i Spooner są przyjaciółmi od wielu, wielu lat. Spooner przeżył tragedię, którą wciąż rozpamiętuje. Bergin zdaje sobie z tego sprawę i stopniowo stara się przywrócić go do normalnego życia i pracy detektywa”. Ceniony aktor James Cromwell (”Tajemnice Los Angeles”, ”Zielona mila”) wciela się w rolę dr. Alfreda Lanninga, genialnego wynalazcy, którego śmierć staje się motorem akcji filmu. Cromwell przyjął rolę w ”Ja, robot”, bo – jak sam przyznaje – docenia wagę problemów ukazanych w filmie. Jak mówi: ”W naszym filmie pada wiele intrygujących pytań: jakie są konsekwencje moralne wyborów, których dokonujemy? Co się stanie z myślącymi maszynami i jak na ich pojawienie się zareagują ludzie? ”Ja, robot” to futurystyczny film kryminalny, ale cieszę się, że znalazło się w nim miejsce także na poważniejsze problemy”. Gdy Lanning wpada na trop intrygi, zagrażającej przyszłości całego rodzaju ludzkiego, kreuje hologram, który po jego śmierci dostarcza Spoonerowi potrzebnych mu wskazówek. ”Doradzam mu, jak wyjść z kryzysowej sytuacji. Jesteśmy niczym Jaś i Małgosia, którzy podążają za śladem z okruszków” – mówi James Cromwell.
Na planie
Na półtora roku przed rozpoczęciem zdjęć reżyser Alex Proyas nawiązał współpracę ze scenografem Patrickiem Tatopoulosem. Wspólnie opracowali szereg szkiców koncepcyjnych ukazujących świat przyszłości, w którym roboty towarzyszą człowiekowi na każdym kroku. Proyas i Tatopoulos współpracowali wcześniej na planie ”Mrocznego miasta”. Alex Proyas mówi: ”Zależało mi, aby ‘Ja, robot’ utrzymany był w niemal dokumentalnym stylu i nie chciałem powielać wizji przyszłości znanej z setek innych hollywoodzkich filmów. Chciałem, by widzowie uwierzyli, że znaleźli się w świecie opanowanym przez roboty. Nasz film pokazuje wiarygodną i realistyczną wizję przyszłości. Nie ma w nim latających samochodów i innych cudów, które zwykły się nam kojarzyć z filmami fantastyczno-naukowymi. Chciałem pokazać na ekranie świat takim, jakim będzie on wyglądał za jakieś 30 lat. Bardziej niż gadżety interesowały mnie postacie i rozwój akcji. Roboty są na tyle intrygującymi wynalazkami, że nie chciałem, by przysłoniły je inne cuda techniki. W filmie oglądamy co prawda samochody o kołach w kształcie kuli, które mogą się poruszać we wszystkich kierunkach, ale liczą się w nim przede wszystkim roboty. To one świadczą o tym, jak wielki przełom dokonał się w technice około roku 2035”. Roboty zaprojektował Patrick Tatopoulos, który zdobył sławę projektując scenografię i ”obcych” do ”Dnia Niepodległości”. Jak mówi: ”Cieszę się, że miałem szansę zaprojektować zarówno dekoracje, jak i robota o imieniu Sonny. Wierzę, że istoty, które zamieszkują dany świat powinny być utrzymane w tym samym stylu, co rzeczywistość, która je otacza. Dzięki temu wszystkie elementy ułożą się w spójną całość”. Praca na Sonnym zajęła Tatopoulosowi dwa lata, w czasie których – jak sam przyznaje – starał się ”zapomnieć o wszystkim, co kiedykolwiek oglądał w kinie”. Zanim zdecydowano się na szczupłą, elegancką sylwetkę, powstało niemal 50 projektów wstępnych. Zdaniem Proyasa przekonywający projekt Sonny’ego był kluczem do sukcesu filmu: ”Staraliśmy się myśleć jak prawdziwi projektanci. Doszliśmy do wniosku, że chcieliby oni, aby ludzie nie czuli się obco w towarzystwie robotów, zaprojektowaliby je więc tak, by wydawały się znajome. Bohaterowie opowiadań Asimova czują się bezpiecznie, bo wiedzą, że roboty nie mogą ich skrzywdzić. Ma to sens zarówno z punktu widzenia zwykłego człowieka, jak i wielkiej korporacji, dochowaliśmy więc wierności pisarzowi” – mówi. Punktem zwrotnym był moment, w którym Proyas wpadł na pomysł, by Sonny był uosobieniem dobra i niewinności. ”Sonny jest w głębi ducha niewinny” – mówi. – ”Przypomina młodego chłopaka u progu dojrzewania. Jest niezwykle inteligentny, ale podobnie jak dziecko tłumi emocje, które nim targają – emocje, które wyróżniają go na tle innych robotów”. Ostatecznie twórcy postanowili, że projekty robotów NS-5, w tym Sonny’ego, opierać się będą na trzech elementach: przezroczystej powłoce, przypominającej człowieka sylwetce z jedyną w swoim rodzaju strukturą mięśni i idealnie symetrycznej twarzy. Niosło to za sobą poważne wyzwania. ”Sonny i inne roboty NS-5 nie zmieniają kształtu, musiałem więc znaleźć sposób, by nagle wydały się widzom straszne, nie zmieniając przy tym ich sylwetki” – mówi Patrick Tatopoulos. Przezroczysta powłoka potęgowała poczucie bezpieczeństwa. ”Jeśli coś jest przezroczyste, to nie może niczego ukryć” – mówi Tatopoulos. – ”Instytucje użyteczności publicznej coraz częściej budowane są ze szkła, by goście poczuli się w nich jak w domu. Jeśli roboty nie mają nic do ukrycia, to znaczy, że są bezpieczne”. A przynajmniej tak się zdaje... Sonny ma przezroczystą powłokę, w ciekawy sposób reaguje więc na światło. Gdy widzimy tylko zewnętrzną powłokę pokrywającą jego twarz i ciało, robot wydaje się niemal anielski. Gdy światło pada tak, że widzimy jego ”wnętrzności”, Sonny staje się nagle – jak go nazywa Tatopoulos – ”dziwacznym, mechanicznym, przerażającym tworem. Dzięki temu, że jest przezroczysty, może się zmieniać w bardzo subtelny sposób”. Twarz Sonny’ego składa się z trzech warstw. Wewnątrz znajduje się mechanizm, który przykrywa ”czaszka” podobna do ludzkiej, a całość pokrywa przezroczysta warstwa zewnętrzna. ”Gdy się go dotyka, wydaje się miękki, wewnątrz jednak można dostrzec wyraźny szkielet” – mówi Tatopoulos. Aby wyróżnić Sonny’ego (i pozostałe NS-5) na tle wcześniejszych filmowych robotów, Tatopoulos zaprojektował ”futurystyczne mięśnie”, które łączą wewnętrzne mechanizmy robota i jeszcze bardziej upodabniają go do człowieka. Wzorem były dla niego najnowocześniejsze protezy kończyn i nowe materiały, które reagują na impulsy elektryczne i niczym się nie różnią od prawdziwych mięśni. Ostatecznie twórcy przekonali się, że jeśli chcą, by Sonny wydał się widzom przekonywający, muszą nadać mu cech typowo ludzkich. Producent Wyck Godfrey mówi: ”Na rok przed rozpoczęciem zdjęć spotkaliśmy się, by porozmawiać na temat technik, przy pomocy których powołamy do życia naszego robota. Dyskutowaliśmy, czy powinien to być bohater generowany komputerowo czy statysta w specjalnym kostiumie. Nie udało nam się znaleźć satysfakcjonującego rozwiązania, bo patrzyliśmy na cały problem z czysto technicznego punktu widzenia. Mimo iż na ekranie nie widzimy Alana Tudyka, bez trudu rozpoznajemy cechy ludzkie, które wniósł do granej przez siebie roli”. Tatopoulos zaprojektował także inne roboty, które oglądamy w filmie. ”Roboty wcześniejszej generacji, NS-4, są także antropomorficzne, ale nie są tak dopracowane w szczegółach jak NS-5. Mają kanciaste ruchy i nie poruszają się płynnie. Wykonują mniej więcej podobne zadania, ale nie idzie im to tak sprawnie. Obie generacje dzielą wyraźne różnice” – mówi. Jako scenograf Tatopoulos musiał zaprojektować świat przyszłości, w którym toczy się akcja filmu. Każdy element scenografii został zaplanowany na wczesnym etapie realizacji, tak aby twórcy mogli podjąć decyzję, co sfilmują w plenerach Vancouver, co zbudują w atelier, a co wykreują w pamięci komputera. Filmowe Chicago dzieli się na dwie kontrastujące ze sobą części. W centrum podziwiać możemy piękne wielkomiejskie krajobrazy. Place są wielkie, białe i nieskazitelnie czyste. Bogaci obywatele mieszkają w lśniących szklanych domach. Przedmieścia wydają się z kolei brudne i zapuszczone. Reprezentują bowiem starszą, a co za tym idzie biedniejszą część miasta. Jedną z podstawowych cech wizualnego stylu Proyasa jest brak zieleni. Producenci wynajęli więc specjalną ekipę, która dbała, by w czasie zdjęć w Vancouver w kadrze nie pojawiły się żadne drzewa i krzewy. Akcję filmu umiejscowiono w Chicago, bo krajobraz tego miasta idealnie odpowiadał koncepcji Proyasa, który chciał, by film łączył w sobie elementy dwóch stylów – klasycznego i nowoczesnego. W Chicago wysokie, nowe budynki na każdym kroku sąsiadują z liczącymi sobie pół wieku zabytkami. Większość ujęć ma charakter kombinowany – oglądamy w nich zarówno dekoracje zbudowane w studio, jak i plenery oraz elementy grafiki komputerowej. Zbudowana w centrum Chicago siedziba U.S. Robotics jest pełnoprawnym bohaterem filmu. Większość kluczowych scen toczy się w holu, laboratoriach, sali konferencyjnej i biurach oraz w przejściach i tunelach. Patrick Tatopoulos mówi: ”Budynek USR ma ciekawy kształt. Wygląda jak ostrze noża, przyprawiając gości o zawrót głowy. Jedna z krawędzi budynku to ostrze z przezroczystego szkła. Każdy kto podejdzie do pomostu, będzie miał widok z góry na dół: zobaczy swoje odbicie, panoramę miasta i hol na parterze budynku. Dzięki temu budynkowi widzowie w pełni zrozumieją, że znaleźli się w świecie przyszłości”. Plac na zewnątrz budynku symbolizuje władzę. ”Każdy, kto ma władzę, buduje nie tylko wysoki budynek, ale i plac wokół niego, bo najdroższy jest sam grunt” - mówi Alex Proyas. Grany przez Willa Smitha detektyw Spooner mieszka na obrzeżach Chicago. To, co dziś uważane jest za centrum, w roku 2035 spadnie do rangi przedmieścia. Miejsce to w niczym nie przypomina okolicy, w której stoi budynek USR. Na cześć głównego bohatera ekipa ochrzciła je ”Spoonerville”. Kwater USR strzeże wszechpotężny komputer o imieniu V.I.K.I.. ”V.I.K.I. to ośrodek całej struktury USR” – mówi Tatopoulos. – ”W jej centrum znajduje się mózg, z którego odchodzą żyły i tętnice oplatające cały budynek.”. Żyły te symbolizują promienie świetlne przenikające korytarze i pokoje. Krzyżują się one, tworząc ciągle zmieniającą się ”twarz” V.I.K.I.. Ważną rolę pełni w filmie futurystyczny system transportowy. O ile na przedmieściach wciąż jeszcze jeździ się na powierzchni, o tyle w centrum cały ruch odbywa się pod ziemią – w labiryncie tuneli i owalnych garaży parkingowych. Dzięki kołom w kształcie kul samochody mogą także jeździć bokiem. W scenie pościgu oglądamy więc sznur samochodów poruszających się we wszystkich kierunkach z prędkością 350 kilometrów na godzinę. Wszystkie samochody, które oglądamy w ”Ja, robot”, zaprojektowano i zbudowano specjalnie dla potrzeb filmu. Samochód, którym jeździ bohater grany przez Willa Smitha zbudowano we współpracy z niemiecką firmą Audi. Audi dostarczyła także kilka istniejących już modeli, które przebudowano na potrzeby filmowców. Projektant filmowych samochodów, Jeff Julian, kilkakrotnie odwiedził Niemcy, by na podstawie projektów jednego z najnowszych modeli Audi zbudować samochód Dela Spoonera.
Efekty specjalne
Za przeszło tysiąc ujęć z efektami specjalnymi – od prewizualizacji po postprodukcję – odpowiedzialny był ich koordynator, John Nelson (”Gladiator”). Ekipa, którą kierował wspólnie z koordynatorem efektów komputerowych Johnem Bertonem (”Mumia”, ”Faceci w czerni 2”), rozrosła się w czasie realizacji z dwudziestu do kilku tysięcy osób. W ciągu ośmiu miesięcy, które pochłonęła postprodukcja, ekipa korzystała z usług kilku studiów efektów specjalnych, w tym: Digital Domain, WETA Digital, Image Engine, Rainmaker i Pixel Magic. Przed ekipą odpowiedzialną za efekty specjalne postawiono trzy zadania: stworzyć przekonywającą postać Sonny’ego, wykreować na ekranie świat przyszłości, w którym istotną rolę pełnią supernowoczesne roboty i sprawić, by spektakularne sceny akcji wydały się widzom prawdopodobne. ”Gdyby Sonny nie wyglądał przekonywająco, widownia nigdy by go nie zaakceptowała” – mówi John Nelson. – ”Efekty specjalne pomagają podkreślić niuanse, na których oparł swą rolę Alan Tudyk. Aktorzy potrafią osiągnąć niezwykłą subtelność, a Alan Tudyk stworzył wspaniałą kreację, która posłużyła nam za punkt wyjścia. Widzowie będą się szczerze przejmować losem Sonny’ego, bo to niesamowita postać. Sonny jest robotem, który czuje i potrafi improwizować. Każdy z nas może się z nim identyfikować”. Will Smith z uznaniem przyjął propozycję pracy z partnerem generowanym komputerowo. Jak mówi: ”To prawdziwa rewolucja. Było mi dużo łatwiej skupić się na danej scenie, bo patrzyłem na prawdziwego aktora, a nie – jak to miało miejsce w przeszłości – na piłeczkę tenisową, którą na późniejszym etapie realizacji zastępowano elementami grafiki komputerowej!”. ”Dzięki najnowszym zdobyczom techniki postacie generowane cyfrowo wchodzą w pełną interakcję z żywymi aktorami i nie ustępują im pod względem ekspresji” – dodaje John Berton. Filmowe roboty – w tym Sonny’ego – wykreowano w studiu efektów specjalnych Digital Domain. Pracami kierowali koordynator efektów wizualnych Erik Nash (”Titanic”, ”Apollo 13”) i koordynator animacji Andrew Jones. Akcja filmu toczy się w czasach, w których roboty zdominowały życie człowieka. ”’Ja, robot’ to najbardziej skomplikowany technicznie film w historii kina” – mówi producent Wyck Godfrey. – ”Oglądamy w nim generowane komputerowo postacie na tle generowanych komputerowo krajobrazów”. Panoramiczne ujęcia ukazujące świat przyszłości i spektakularne sekwencje walk robotów zrealizowano w nowozelandzkim studio WETA (”Władca pierścieni”). Za koordynację tych scen odpowiedzialni byli: dwukrotny laureat Oscara Joe Letteri (”Władca pierścieni: Dwie wieże”, ”Władca pierścieni: Powrót króla”). Przywodzą one na myśl epickie filmy Davida Leana. ”W filmach Leana oglądaliśmy tysiące statystów, podczas gdy w ‘Ja, robot’ możemy podziwiać tysiące animowanych komputerowo robotów, które wchodzą w interakcję z ludźmi” – mówi John Nelson. Wiele scen zapiera dech w piersiach – epickie bitwy, ucieczki z walących się budynków, pościgi na futurystycznych pojazdach w labiryncie podziemnych tuneli. ”Nie chcieliśmy jednak, by nasz film przypominał cyrk, skupiliśmy się więc przede wszystkim na rozwoju akcji i relacjach łączących bohaterów. Efekty specjalne są dla nas środkiem, a nie celem samym w sobie” – mówi producent John Davis. Przed przystąpieniem do pracy twórcy określili zasady rządzące zachowaniem robotów. ”W naszym filmie są sceny akcji, jakich dotąd w kinie nie oglądano, bo z robotami można robić rzeczy, których nigdy nie udałoby się zrobić z ludźmi” – mówi John Nelson. – ”Nie oznacza to jednak, że możliwości naszych robotów są nieograniczone. Narzuciliśmy im szereg reguł, które kontrolują mechanizmy ich zachowań. Wszystkie roboty – dla przykładu – podlegają prawom grawitacji”. ”Roboty nowej generacji mają większe możliwości niż starsze modele” – dodaje Berton. – ”Postanowiliśmy, że stare modele NS-4 mieć będą siłę człowieka, a nowe roboty NS-5 będą czterokrotnie silniejsze”. Dzięki najnowszym zdobyczom techniki filmowej specjaliści od efektów wypracowali nowy stopień fotorealizmu, który pozwalał na spójne połączenie elementów grafiki komputerowej, dekoracji i ujęć z udziałem aktorów. Wśród technik tych były: Global Illumination Lightning Models, HDR (High Dynamic Range), Robo-Tile i Encodacam. Realizacja każdego ujęcia z wykorzystaniem elementów grafiki komputerowej dzieliła się na cztery etapy. Na pierwszym etapie korzystano z modeli robotów, które pozwalały Proyasowi wyreżyserować i skadrować ujęcie. Na drugim etapie usuwano modele i kamera powtarzała wszystkie ruchy z etapu pierwszego. Na planie znajdowali się aktorzy, nie było jednak robotów. W trzecim etapie filmowano samą akcję, bez aktorów i robotów. Na czwartym etapie na planie umieszczano chromowaną kulę, szarą kulę i naturalnej wielkości kukłę (ochrzczoną przez ekipę ”Ozzie”), które służyły jako wskazówki dla oświetlaczy. ”Zastosowaliśmy niezwykle skomplikowany system oświetlenia, który pozwolił wydobyć najdrobniejsze szczegóły. Zwracaliśmy baczną uwagę nie tylko na rozmieszczenie świateł, lecz także ich intensywność” – mówi John Nelson. Ekipa korzystała ze specjalnej kamery Digital Domain, która nosi nazwę Robo-Tile. Można za jej pomocą rejestrować zwielokrotnione obrazy o różnym stopniu natężenia światła – od skrajnie niedoświetlonych do maksymalnie prześwietlonych, a tym samym uchwycić najdrobniejsze detale: od mrocznych cieni po najjaśniejsze słońce. Wykorzystano je przy projektowaniu oświetlenia scen, w których pojawiają się postacie generowane komputerowo. Technika zwana Encodacam pozwalała z kolei na łączenie dekoracji zbudowanych w studio z elementami scenografii wykreowanymi w pamięci komputera. Dzięki niej Proyas mógł zapanować nad oboma światami – realnym i wirtualnym – bezpośrednio na planie. Encodacam opracowano w firmie General Lift w Los Angeles na potrzeby dwóch ostatnich filmów z serii ”Matrix”, w praktyce wykorzystano jednak dopiero podczas realizacji ”Ja, robot”. W niektórych scenach, takich jak ucieczka Spoonera z domu demolowanego przez roboty, wykorzystano wszystkie dostępne techniki: zdjęcia w plenerze i atelier, ”zielony ekran”, grafikę komputerową, miniatury i modele. ”Alex Proyas lubi skomplikowane ujęcia, które przykuwają uwagę widza” – mówi John Nelson. W scenie tej wykorzystano miniatury i modele cyfrowe przygotowane przez studio efektów specjalnych Rainmaker z Vancouver. Modelarze przez kilka miesięcy budowali miniatury domu Lanninga w skali 1/4 i 1/6. Każdą z nich zniszczono następnie w ciągu trzech sekund. Miniaturowy dom składał się z 30.000 cegiełek, które odlano w Toronto. Niczym nie różniły się one od cegieł, z których w plenerach Vancouver zbudowano prawdziwy dom Lanninga. Miniaturowy dom burzy miniaturowy robot, którego zbudowano w skali 1/4.
Roboty wczoraj, dziś i jutro
WCZORAJ • Słowo “robot” pochodzi od czeskiego słowa oznaczającego “pracę przymusową”. • Pierwszy projekt humanoidalnego robota opracował Leonardo da Vinci około roku 1495. • Pierwszego funkcjonującego robota zbudował w 1738 Jacques de Vaucanson – skonstruował on androida grającego na instrumentach muzycznych. • Pierwszym wdrożonym do produkcji robotem przemysłowym był Unimate z roku 1962 – było to mechaniczne ramię, które przenosiło przedmioty z jednego miejsca na drugie. DZIŚ • Obecnie roboty wykorzystywane są szeroko do wykonywania zadań, uznawanych za zbyt ciężkie, niebezpieczne i monotonne dla człowieka. Roboty usuwają toksyczne odpady, oczyszczają pola minowe, detonują bomby i prowadzą badania w skrajnie trudnych warunkach – na dnie oceanu i w przestrzeni kosmicznej. • Sprzedaż robotów przemysłowych przekroczyła 750.000 sztuk w 2001 – ostatnim jak dotąd roku, w którym przeprowadzono badania statystyczne. Jest niemal pewne, że obecnie liczba ta przekroczyła milion. • Wszystko wskazuje na to, że wkrótce wkroczy do naszych domów robot zwany ROOMBA, pierwszy w pełni zautomatyzowany odkurzacz. Jego producenci projektują obecnie kolejne roboty, które wyręcza nas w codziennych obowiązkach. • Coraz bardziej popularne stają się roboty-kelnerzy. W Japonii wiele restauracji wyposażonych jest w zautomatyzowane wózki do rozwożenia napojów, a w cybernetycznych barze ”U Cynthii” w Londynie wszystkie drinki serwują roboty. • Pearl (Personal Robotic Assistants for the Elderly) to robot-pielęgniarz, który testowany jest w domach spokojnej starości. Jego zadaniem jest opieka nad osobami w podeszłym wieku. • Koncern Honda zademonstrował niedawno swego najnowszego robota, Asimo (Advanced Step in Innovative Mobility), który potrafi chodzić do przodu i do tyłu, skręcać, wchodzić i schodzić ze schodów, zapalać i gasić światło, przenosić przedmioty z miejsca na miejsce, otwierać i zamykać drzwi. W ciągu pięciu lat wyprodukowany zostanie model robot, który wykonywał będzie polecenia słowne. • Najsłynniejszym robotem wyprodukowanym przez koncern Sony jest AIBO (w tłumaczeniu: “towarzysz”), mechaniczny pies, który zdaniem Sony wyraża ”autentyczne emocje i instynkty”, takie jak: szczęście, niechęć, gniew, miłość, smutek i zaskoczenie. • Japońska firma Omron wyprodukowała ostatnio robota, który do złudzenia przypomina kota. Robot, który w Japonii nosi nazwę “NeCoRo”, a w USA “Max”, mruczy, gdy go pogłaskać lub zawołać po imieniu, rusza głową i uszami, mruży oczy, siada, przeciąga się, a nawet ”śpi”. JUTRO • Na najszerszą skalę roboty wykorzystuje armia amerykańska. Amerykański kongres zażądał ostatnio, by do roku 2015 jedna trzecia wszystkich pojazdów wojskowych była bezzałogowa. • Hans Moravec, profesor Carnegie Mellon University – jednego ze światowych centrów rozwoju robotyki – twierdzi, że ewolucja robotów przebiega dziesięć milionów razy szybciej niż ewolucja człowieka. • Moravec przewiduje, że do roku 2030 roboty będą równie inteligentne, co małpy. Do 2035 – roku, w którym toczy się akcja filmu ”Ja, robot” – roboty będą mieć inteligencję i zdolność rozumowania człowieka. Być może będą także marzyć. A kto wie, może i skrywać mroczne sekrety…