Filmu nie widziałam, a więc nie mnie go oceniać. Chciałabym go sobie jednak obejrzeć i porównać go z książką. Książka to był dokumentalny zapis na temat życia Olgi Hepnarovej, od dzieciństwa do śmierci, z fragmentami rozmów z nią samą, jej rodziną, znajomymi, partnerem, ofiarami zbrodni, lekarzami, prawnikami i wieloma innymi osobami z jej życia. Zapis był bardzo obiektywny i świetnie nakreślał portret psychologiczny morderczyni, jej środowisko, dzieciństwo, dorosłość, samą zbrodnię i proces. Doskonała lektura.
Boję się jednak, ze film będzie tendencyjny i skupi się wyłącznie na Oldze Hepnarovej, jako na ofierze niezrozumienia społecznego, a pominie fakt, że ona sama była megalomanką i psychopatką , która nienawidziła ludzi i sama sprowadzała na siebie niechęć otoczenia. Boję się, że ten film będzie chciał wybielić i usprawiedliwić tę postać i przedstawić ją w takim świetle w jakim ona sama chciałaby być przedstawiona, jako ofiara, która wymierza społeczeństwu zasłużoną karę, za to jak była traktowana. W Czechosłowacji w latach 70-tych pojęcie terroryzmu jako tako, nie funkcjonowało, ale wydaje mi się, że czyn Hepnarowej możnaby zaliczyć do terroryzmu, ponieważ zabiła ona niewinnych, losowych ludzi w imię "wyższych idei".
Nie wiem, czy powinno się robić takie filmy. Takich morderców, psychopatów jak Hepnarova należałoby zapomnieć, wymazać ich ze zbiorowej świadomości- a nie upamiętniać ich robiąc o nich filmy, bądź rozpisując się o nich w gazetach robiąc z nich celebrytów. Strasznie mnie takie zjawisko drażni. Przecież właśnie o taki rozgłos takim ludziom chodzi. Ile jeszcze minie czasu, aż powstanie film o Andersie Breiviku, który urządził masakrę na dzieciakach, bo wychowywał się bez ojca i był niezrozumiany przez społeczeństwo?
Jestem po seansie nie zgadzam się z teorią jakoby ten film miał Olgę wybielić, czy usprawiedliwić. Nie czytałem jeszcze książki, choć mam taki zamiar, ale z opisów i recenzji wiem, że znaczna jej część jest poświęcona temu jak świat widział Hepnarovą. W filmie z kolei zdecydowanie postawiono na relację odwrotną, czyli na to jak ona widziała świat dookoła.
Początkowo miałem nawet trochę za złe filmowi to, że rzuca nas w środek wydarzeń, i klatkuje nie pokazując przy tym skąd tak naprawdę wzięła się całą ta nienawiść i rozgoryczenie. Poza jedną, czy dwoma scenami, nie znajdujemy dowodów na to, jak doszło do tego, że Olga znalazła się w takim stanie, w jakim widzimy ją od pierwszych scen. Jest przedstawiona jako byt całkowicie antyspołeczny, który odtrąca ludzi bez wyraźnego powodu, ALE w mojej interpretacji nie dlatego, że taka była, tylko dlatego, że taka chciała być. Jest tam wiele odniesień do tego, że chociaż jak sama mówi, ona nie rozumie ludzi, a ludzie nie rozumieją jej, to jednak są tacy, którzy chcieli jej w jakiś sposób pomóc i przynajmniej przez jakiś czas tliła się w niej nadzieja, że znajdzie kogoś, kogo wreszcie zainteresuje, dlaczego jest jaka jest, ale ostatecznie, Olga sama odcina się od wszystkich i wszystkiego. Do takiego poprowadzenia filmu przekonała mnie końcówka, gdzie pojawia się obraz osoby maniakalnie chorej, która widzi w sobie nadczłowieka, mającego być w jakiś sposób "Bogiem wśród ludzi", który świadomie odrzucił wszystko i wszystkich bo uroił sobie w swojej głowie bardzo wiele nieprzyjemnych rzeczy. Na pewno nie jest ona wykreowana na ofiarę losu, która ma prawo do samosądów przez to co ją spotkało. Za to ona sama z całą pewnością się na taką kreuje, co jeszcze dobitniej pokazuje, że była po prostu chora, choć muszę przyznać, że rola Michaliny skutecznie utwierdziła mnie przez 90% seansu w przekonaniu, że jest po prostu wyzutym z uczuć mordercą, który mści się za jakieś niewyobrażalne zło, które ją spotkało, a którego widzowi niefortunnie oszczędzono.
Podsumowując. W filmie nie znajdzie się rozgrzeszenia dla czynów Hepnarovej, a moim zdaniem nawet nikt nie starał się go tam umieszczać. To wizja zdarzeń z perspektywy głównej bohaterki, która pokazuje, że najwięcej problemów miała sama za sobą.
Dużo chaosu w mojej wypowiedzi, ale mam nadzieję, że w miarę czytelnie nakreśliłem swój punkt widzenia.
Film bardzo jasno wyjaśnia abstrakcję: dlaczego młoda dziewczyna w biały dzień wjeżdża w niewinnych ludzi ciężarówka. Dzisiaj kojarzymy to z terroryzmem islamskim, ale wtedy mogło być to nie do wyobrażenia. Przyczyna jest błaha: jest to de facto rozszerzone samobójstwo spowodowane chorobą psychiczną, niezdiagnozowaną i nieleczoną przez całe życie.
Ja bym był za bardziej uniwersalnym spojrzeniem na ten film. Jako ostrzeżenie dla każdego społeczeństwa jakie mogą być skutki odrzucenia jednostki, bez rozpatrywania ile prawdy było w cierpieniach prawdziwej Hepnarowej. Potencjalnych Hepnarowych w każdej społeczności są tysiące. Do tragedii wystarczy, że ułamek z nich oprócz osiągnięcia najwyższego stopnia desperacji dostanie w zasięg swoich rąk odpowiednie narzędzie - może to być ciężarówka, samolot, albo łatwo dostępna broń palna.
Również uważam, że można zinterpretować film bardziej uniwersalnie. W społeczeństwie zawsze istniał i będzie istniał mechanizm wykluczenia, to się dzieje od przedszkola. Wszyscy jesteśmy ofiarami, katami i świadkami.
Kilka lat temu miały miejsce strzelaniny w szkołach. Można by było im zapobiec, gdyby w życiu tych dzieciaków pojawiła się chociaż jedna przychylna osoba. Czasami jedno dobre słowo może odmienić sytuację
@Szowski- Bardzo słusznie prawisz i generalnie zgadzam się z tym co piszesz. Tylko, jak już wcześniej wspominałam, niestety czasami historie takich osób stają się nie przestrogą, a inspiracją. Pewnie w przypadku jednym na milion, ale niestety zdarza się... Sam wspomniałeś, że potencjalnych Hepnarovych w każdej społeczności są tysiące :)
Oj tak, zgadzam się co do tej inspiracji, dlatego nie przepadam za głupimi horrorami i filmami rozrywkowymi, które pokazują tylko krwawą jatkę. Taki film jak ten nie jest typową rozrywką dla mas, niedługo zejdzie z kin, a obejrzą go ludzie, którzy lubią sobie pofilozofować jak my ;) A przynajmniej w to wierzę...
Poza tym dobrze, że ludzie oceniają takich ludzi jak Olga Hepnarova negatywnie. Nie ma usprawiedliwienia dla zabójstwa. Nie bronię jej, ale bronię sensu robienia takich filmów i poruszania tematu.
Tacy jak ona są produktem społeczeństwa. Ktoś coś zrobił bardzo źle zanim doszło do tragedii.
"bez rozpatrywania ile prawdy było w cierpieniach prawdziwej Hepnarowej" według mnie raczej sporo. Inni też twierdzili, że jej rodzinka raczej nie była normalna. Przy relacjach obcych ludzi często powtarzały się opinie, że mocno się garbiła, komentowali jej dziwactwa itp. w takiej sytuacji łatwo sobie wyobrazić, że zamiast wsparcia pewnie częściej towarzyszyły jej różne mało przyjemne komentarze.
Film nie jest tendencyjny. Mi się przypomniała postać Raskolnikova ze ,,Zbrodni i kary".
Twórcy filmu uważają, że Olga Hepnarova cierpiała na zespół Aspergera (łagodne zaburzenie ze spektrum autyzmu), czyli psychopatię autystyczną, opisaną w latach 40. XX wieku, współcześnie jedno z modniejszych rozpoznań psychiatrycznych i niestety nadużywanych, ale mylą się: ze wszelkich dostępnych danych na temat Olgi można zauważyć, że psychiatrzy, którzy mieli ją okazję badać, zdiagnozowali ją rzetelnie i poprawnie: wykazywała ewidentne zaburzenia osobowości i taką też otrzymała diagnozę wg obowiązującej do 1965 roku klasyfikacji ICD 7 (bez dookreślenia jednak jej podtypu, prawdopodobnie ze względu na młody wiek - 13 lat - pacjentki). Gdyby posiadała objawy "aspiego" wlepiliby jej w tamtych czasach etykietkę schizofrenii.
Wg mnie - będąc całkowicie zdrowa psychicznie (brak symptomów psychotycznych) - podpadała pod histrioniczne zaburzenie osobowości (nazewnictwo aktualne), diagnozowane w latach 1965 - 1975 (ICD 8) jako histeryczne zaburzenie osobowości, wyraźnie obecne u niej były: wyzywające zachowania seksualne, spłaszczenie uczuciowe, teatralizacja gestów, nadmierne zwracanie uwagi otoczenia na własną osobę. Brak oczekiwanej kompensacji bolesnych deficytów skończył się tragedią: Olga Hepnarova - koniec końców pogrążona w mizantropicznym natchnieniu - wydała wyrok na ludzi (ludzkość) oraz samą siebie.
W żadnym razie nie była psychopatką w psychopatologicznym sensie tego słowa, czyli nie wykazywała - wg dzisiejszej nomenklatury ICD - dystynktywnych cech: osobowości dyssocjalnej (zaburzenie pierwotne, wrodzone) -> os. socjopatycznej (zaburzenie wtórne, nabyte) -> encefalopatii, dawn. charakteropatii (zaburzenie wtórne, organiczne). Wprawdzie histrionia należy do grupy zaburzeń dramatyczno-afektywnych, w których znajduje się też osobowość dyssocjalna, więc istnieje ewentualność, że doszło u niej - w procesie negatywnego bodźcowania psychospołecznego - do wymieszania się zniekształceń osobowościowych, ale jako iż zab. os. nigdy nie występują symptomatologicznie w stanie czystym, mogła mieć nieznaczną domieszkę socjopatyczną, na tyle jednak dotkliwą, że nadającą okresowo jej popędom rysów bezwzględnych, bezwstydnych i destruktywnych, ale to jeszcze zbyt mało, aby mówić o typie mieszanym zab. os. (np. histrionia + socjopatia), ponieważ wszyscy ludzie niezaburzeni psychicznie również mogą okazjonalnie prezentować cechy dyssocjalne, tak jak w każdym człowieku bez wyjątku można doszukać się rysów sadystycznych (rzecz rozchodzi się o skale, proporcje i konteksty).
A o takich trudnych przypadkach jak Olgi Hepnarovej ludzie będą rozmawiać, nie tylko ze względu na potrzebę zaspokajania ciekawości materiałami sensacyjnymi (intencje płytkie, dotyczące większości społeczeństwa), ale także z powodów klinicznych (intencje naukowe i poznawcze): im lepiej poznajemy zaburzone jednostki, tym lepiej radzimy sobie z ich diagnostyką i leczeniem, dzięki czemu możemy lepiej unikać podobnych tragedii w przyszłości.
Zgadzam się co do nagłaśniania historii morderców to nie powinno mieć miejsca, ale jednak sama sięgnęłaś po książkę. Kupiłaś ją lub ktoś inny i to wspiera popyt na takie książki o mordercach. Zainteresowałaś się i przeczytałaś o tym jak wiele ludzi się ciekawi życiem morderców i dlatego tak wielu z nich jest sławnych ponieważ producenci o tym wiedzą :/
Film generalnie różni się od książki zasięgiem i nastawieniem na masowego odbiorcę.
Na książkę trafiłam w internecie zupełnie przypadkiem, a że historia była tak ciekawie poprowadzona przez autora, przeczytałam ją w dwa dni. Już wcześniej wspominałam, że książka była napisana z perspektywy wielu osób, które z Olgą kiedykolwiek miały do czynienia, nie zaś wyłącznie z perspektywy jej samej. To nie była książka o morderczyni, tylko dobry, dokumentalny opis zbrodni, jej przyczyn i skutków. Linka do oryginału w języku czeskim podałam zresztą gdzieś wyżej na tym forum. Polecam.
Chociaż ten przypadek morderczyni ma przesłanie, by chronić innych takich jak ona przed odrzuceniem i poniżaniem. To, że była odpychająca po czasie to normalne, nikt się taki nie rodzi. Złamane kwiaty łamią pozostałe wokół siebie. Ona widziała siebie jako ofiarę i psychopatkę. Widziała co ją taką zrobiło oraz to, że nie tylko ona była tak traktowana w życiu, ale wiele innych ludzi będzie w przyszłości i chciała to zmienić. Musiała mieć myśli samobójcze, ale winiła za nie innych i wiedziała, że to nic nie zmieni dla innych ofiar. Jeżeli w realu również powiedziała, by ludzie nie chodowali takich psychopatów to jej morderstwo nie jest porównywalne do innych. Zgineli niewinni ludzie w jej mniemaniu w celu takim, by zwykli ludzie nie robili z innych kozłów ofiarnych i żeby się zastanowili zanim to zrobią. Może również żeby się tego bali, że taka osoba może nie być całkowicie bezbronna, a zaatakować ich. Każdy chyba w wieku szkolnym widział jakieś męczone dzieci przez innych, dzieci bite z domu... Nie wiem czy powinniśmy o takiej zabójczyni zapomnieć. Do terroru prowadzi bardzo często odrzucenie. Jednostka chce poczuć się istotna i ważna, by dokonać zmiany w znienawidzonym świecie.
Polecam film Zjazd Absolwentów tam szwedka rozliczyła się ze swoimi oprawcami po mistrzowsku :)
Nie czytałam wszystkich komentarzy, więc nie wiem, czy kwestia została sprostowana, chciałam jednak odpowiedzieć. Film absolutnie nie staje po stronie Hepnarovej. Na pewno nie w moim odczuciu. Wybierając się wczoraj na ten film, byłam przekonana, że właśnie otrzymam historię bohaterki niezrozumianej, zagubionej i odtrąconej. Tymczasem przez właściwie cały seans zastanawiałam się, o co jej, kurde, w ogóle chodzi. Olga ciągle powtarzała, jak to była poniżana i bita, zapędzona w kozi róg, i dlatego właśnie zrobiła to, co zrobiła, a ja siedziałam wprawiona w konsternację, bo nie wiedziałam, czy przypadkiem nie umknęła mi ta część filmu, gdzie to wszystko się działo. Raz ją pobito, przyznaję. Rzeczywiście chyba za nic, tak to przynajmniej wyglądało. Później koleżanki doniosły na nią w pracy, choć, zdaje się, też była niewinna. Tyle.
Film ukazuje Olgę jako osobę, która ma problem z własną tożsamością, ale przede wszystkim z rzeczywistością. Ze swoim miejscem w niej. Wyraźnie nie pasuje jej to, jak świat działa, oraz to, że trzeba sobie radzić z problemami, dzielić przestrzeń życiową z innymi ludźmi i w ogóle, że trzeba żyć.
Hepnarova na pewno była postacią tragiczną, ale nawet z najlepszymi chęciami nie byłabym w stanie nazwać ją ofiarą.
Bardzo chętnie sięgnę po książkę.
Ona nie była typową ofiarą. Filmu nie oglądałem jeszcze, czytałem tylko książkę. Miały w jej życiu miejsce sytuacje kiedy została pobita, poniżona ale to były sporadyczne przypadki. Część zachowań prowokowała ona sama, odcinając się od ludzi i traktując ich wrogo. Nic dziwnego, że ludzie schodzili jej z drogi. Była dziwna. Zachowywała się czasami tak jakby robiła pewne rzeczy specjalnie po to, by zwrócić na siebie uwagę. Na przykład potrafiła przyjechać na rowerze do sklepu po zakupy, zostawić rower pod ścianę i wrócić do domu na piechotę z siatkami. Potem się dziwiła, że rower jej ukradli. Albo wieszała pranie tuż przed ulewą, a potem patrzyła spokojnie jak wszystko moknie.
Jeżeli film nie staje po stronie Hepnarovej to jest to dobry film, dobra ekranizacja powieści.
Za dużo piszesz, za mało myślisz. Poznawanie ludzkiej psychiki jest fascynujące. Rozumiem, że gdyby to był film zatytuowany "XY" to byłoby ok, bo nie wiadomo czy na faktach autentycznych, czy fikcja.
Ja też czytałem książkę i muszę się nie zgodzić. Olga Hepnarova z całą pewnością psychopatką nie była. Żeby operować takimi pojęciami jak psychopata, to trzeba przede wszystkim wiedzieć co one znaczą, kim są ludzie w stosunku do których stosuje się te terminy.
Olga Hepnarova była dosyć poważnie zaburzoną psychicznie osobą. To wiemy na pewno. Drugą rzeczą jaką o niej wiemy na pewno jest to, iż nie była żadną psychopatką. Co jej dolegało? Z książki wynika, iż miała bardzo niskie poczucie własnej wartości - i już samo to dyskfalifikuje ją jako klinicznego psychopatę. Oczywiście starała się swoje poczucie niższości maskować butą, udawaną pewnością siebie. Zdecydowanie miała okresy, w których borykała się z ciężką depresją, była skrajnie przewrażliwiona na punkcie swojej osoby, być może cierpiała na nerwicę i raczej w stu procentach była paranoiczką - co by się zgadzało, gdy mówiła, że wszyscy ją od zawsze prześladowali. Za depresją przemawia fakt, że nie potrafiła nawiązywać kontaktów z innymi ludźmi, zamykała się w swoim własnym świecie i cierpiała na chroniczną samotność z tego powodu.
Oczywiście to wszystko jej w żaden sposób nie usprawiedliwia, jednak chcę pokazać tylko, że nie była ona zwyczajną, pospolitą psychopatką tak jak sugerujesz. Była to dziewczyna poważnie zaburzona psychicznie, której niestety nie udało się pomóc, co skończyło się tak jak się skończyło.
Na marginesie dodam tylko jeszcze, że historia Olgi Hepnarovej poruszyła mnie o wiele bardziej pewnie niż innych, gdyż w pewnych aspektach osobowości jestem niestety podobny do niej przez co łatwiej jest mi sobie uzmysłowić przez co ta dziewczyna przechodziła.
Ktoś kto jest z natury człowiekiem zrównoważonym emocjonalnie bez żadnych przebytych okresów paranoi czy dpresji, nigdy nie zrozumie co dzieje się w głowie, jakie tortury potrafi na człowieka nakładać jego źle funkcjonująca psychika, zdeformowany obraz siebie samego, świata oraz innych ludzi. Oczywiście jeszcze raz podkreślam - to dalej nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla jej czynu.
Jednak niezpaczeczalnym faktem jest to, że gdyby Olga Hepnarova była zdrowa osobą, zrównoważoną emocjonalnie i psychicznie to nigdy takiej zbrodni by się nie dopuściła. Z drugiej strony, gdyby lekarze potraktowali jej przypadek poważnie i wdrożyli jakieś konkretne leczenie, być może do tej tragedii również by nie odszło.
Przede wszystkim dzięki za podzielenie się swoją osobistą historią na forum. Za to wielki szacun.
Co do merium Twojego postu, racja - nie wszystkie zaburzenia psychiczne to psychopatia. Mnie wydawało się, że jest psychopatką, ale pewnie nie powinnam "diagnozowac" tej postaci bo i wiedzy specjalistycznej na ten temat nie mam. Ktoś wyżej na tym forum zwrócił już na to uwagę i napisał długi post, fachowym zresztą językiem i tam jest właśnie dociekane na jakie zaburzenia psychiczne mogła Hepnarova cierpieć.
Pozdrawiam
To już trochę archeologia, ale co mi tam-uderza mnie podejście niektórych ludzi tutaj, z autorką wątku włącznie. To jest typowo "ludzkie" spojrzenie na sprawę-wymazać ze świadomości, zapomnieć i... czekać, aż to coś przypomni o sobie samo?
Jak niedojrzałą i zadufaną w sobie jednostką by ta Hepnarova nie była, tak państwo zapominalscy z tego forum reprezentują wszystko to, czemu ta, przynajmniej według filmu, starała się przeciwstawić.
Możliwe, że same tyrady na sali sądowej, o ile miały miejsce naprawdę, były tylko przykrywką i dorabianiem drugiego dna do osobistej zemsty. Tak czy inaczej brak empatii, wrażliwości i ignorancja momentami wręcz wylewają się z postów.
"Zapomnijmy" i "to nie powód, żeby rozjeżdżać ludzi" to esencja bycia nie widzącym niczego prócz czubka własnego nosa Januszem.
Ok odpowiem. Tutaj nie chodzi o zapomnienie o tragedii. Chodzi o zapomnienie nazwiska morderczyni przy jednoczesnym wyciągnięciu wniosków na przyszłośc, tak żeby podobnym tragediom próbować zapobiec. O tragedii należy pamiętać, ale o nazwisku mordercy już niekoniecznie.
Pozdrowienia!
Zły przykład. To jest jak żeński odpowiednik Elliot Rodgera. Dziecko z dobrego domu, miał BMW (podobne zainteresowanie do samochodów), odrucony przez społeczńśtwo (kobiety), postanowił zemścić się na przypadkowych dziewczynach za to, że go nie kochały, bo wolały brzydszych i biedniejszych od niego. Chciał być samcem alfa, ale sportowy samochód, markowa odzież czy drogie okulary przeciwsłoneczne nie zapewniły mu powodzenia. Kupił więc broń i został pierwszym "mordercą prawiczkiem".
Tutaj mamy aseksualną lesbijkę z autyzmem, depresją, myślami samobójczymi, brakiem empatii, wyalienowaniem ze społeczeńśtwa. Myśli samobójcze przekształcają się w destrukcję, bo nie ma odwagi, aby popełnić samobójstwa, ale swoimi czynami doprowdzi do swojej śmierci. Nie jest to megalomania, ale wyraz bezsilności, gdy w wieku 20 lat traci sie sens życia, a bez celu człowiek szaleje. Dziwi mnie tylko, że uznano ją za zdrową psychicznie, bo chorych nie można skazać. Nie doszło chyba do diagnozy, ale moim zdaniem jest to nałożenie się na siebie kilku chorób, a nie jak w przypadku zdrowych terrorystów z Nicei, Berlina, czy Sztokholmu - fanatyzm religijny i politykę Daesh.
Breivik to psychopata-aktywista polityczny, którym niczym mnichowie dokonujący samospalenia chce przekazać manifest. Chciał wypędzić z Norwegii lewaków i imigrantów. Tutaj nie ma polityki, ale problemy społeczne.