Coz, do konca nie rozumiem zachwytow nad tym filmem, byl conajmniej rozczarowujacy.
owszem, dostalismy kilka zarcikow, no i fanki Roberta Downeya Jr rowniez sa zachwycone.
Niemniej jednak nie dostalem absolutnie tego, co zapowiadane bylo w zwiastunach.
O ile do efektow specialnych, czy tez muzyki nie ma sie absolutnie do czego przyczepic, to preblem jest o wiele wazniejszy: film zostal poprostu kiepsko napisany.
Szkoda , ze Mandaryn zostal potraktowany przez twórców tak niedorzecznie. Calkowicie zmarnowany potecial. Troche jakby z Jokera w Batmanie zrobic sprzedawce waty cukrowej w cyrku i.. nic wiecej.
Scenariusz twórcy Zabójczej Broni nie powalał, uważam , podobnie jak w części drugiej przygód Iron Mana za zbyt hm... przeładowany?, nie wiem jakiego słowa określic,aby to opisac :P miałem tez w pewnych momentach wrażenie iż oglądam Mission: Impossible, tudzież przygody James'a Bonda, co chyba bylo troche sprzeczne z komiksowym originem Tonego Starka.
Absurdalne stany lękowe głównego bohatera, szkoda, że twórcy nie zdecydowali się pokazac widzom walki z alkoholizmem głównego bohatera.
No i finałowa scena akcji, nie ukrywam, że to był moment, na którym na mej twarzy zawitał jeden wielki facepalm.
W dodatku rozumiem, ze to film fantasy, science fiction, ale przeczy logice wykreowanej przez poprzednie filmy. Zbroja potrafila wytrzymac starcie z czolgiem, czy walke z 'batalionem' Chitauri, a tutaj co rusz, rozsypywane byly na kawaleczki.
Ciezko ocenic postac Aldricha Killiana, wykreowana przez Guy'a Pearce'a, niemniej uwazam, iz srednio poradzil sobie w roli 'tego zlego'. Tym bardziej, iz postac w komiksie o Extremis zabija sie na 4 stronie :P.
Hm... Z perspektywy calego Marvel Cinematic Universe, jesli przygody Iron Mana maja isc w taki kierunek,to chyba ciesze sie, iz Tony Stark nie powroci w czwartej czesci (tak wiem, czego jescze Avengers 2). Uwazam, ze dwa dobre filmy z serii (Iron Man i Avengers) i reszta przecietnych, sprawiajacych wrazenie robionych na 'lapu capu' to troche malo, aby oddac moc, jaka drzemie w uniwersium komiksowym Marvela.
Niemniej, takie chyba nastaly czasy, iz efekty specjalne i pozywka dla oczu staly sie wazniejszego od porzadnego scenariusza. Wciaz czekam na film z uniwersium Marvela, z dojzalym scenariuszem, ktory nie bedzie poprostu 'glupi', ciekawe czy sie doczekam, tym bardziej, iz Iron Man wydawal sie najodpowiedniejsza postacia, do takiego filmu.
(ps, przepraszam za bledy ortograficzne, czy tez stylistyczne. Tekst pisany pod impulsem xP)
Iron man 3 był jednym z takich filmów universum na którego bardziej czekałem, spodziewałem się również po trailerach czegoś hmm porywającego i przyznam się że muszę się z Tobą zgodzić. Uznam że gdzieś uszło powietrze z tego filmu, troszkę tak no nie dopracowanie. Ja także wyczułem te nawiązania głównie z bondem i ciężko mi powiedzieć co twórcy chcieli przez to osiągnąć, albo to z tymi zbrojami wiem ze jeden z nich to jeden wielki prototyp ale proszę, wypalały się po kolei jak zapałki. Końcówka końcówki jeśli mogę tak powiedzieć czyi wielki rozpierduch zbroi i pożegnanie się z byciem superbohaterem mnie rozczarował (tak liczyłem na wielki słodki finał i powstaniu zbroi "w kolorach tęczy") ale tak będzie po prostu lepiej (znaczy przynajmniej gorzej go nie zrobią?), a co do avengers 2 to co niby się tony pojawi jako doradca czy nie będzie go już wgl. ?
Stark pojawi sie w Avengers, i to wciaz w roli Iron Mana. W komiksach Stark rowniez ;dzialal' bez reaktora lukowego i nie przeszkadzaloto mu byc Iron Manem :P
Hej bylem dzis w kinie film mi sie podobal i ogolnie no wiadomo jak tego typowe kino,super Stark Iron Man itd ale z Mandarynem mialem niezla niespodzianke i to typowo na plus
Z jednej strony trochę szkoda postaci Mandaryna a z drugiej to było bardzo zaskakujące,więc ten twist na plus.
Szkoda,że nie wytłumaczyli jak Killan do tego wszystkiego doszedł. Fajny pomysł z odcięciem Tonego od domu i od zbroi. Bo w domem zawsze mógł coś wykombinować przez starciem z Killanem a tak to musiał sobie radzić z rozwalonym Markiem 42.No i pod koniec filmu dopiero odzyskał te kilkanaście prototypów zbroi(które nie należały do wytrwałych).
W tej części technologia Starka nawaliła,ale jestem ciekaw co nas czeka w Avengers 2 z Iron Manem z ulepszonym extermis :)
Po obejrzeniu miałem mieszane uczucia ale im więcej wspominam film to podoba mi się bardziej,muszę obejrzeć jeszcze raz :)
Świeżo po seansie , więc może dorzucę coś od siebie do tej dyskusji ;)
Wydaje mi się że Mandaryn jednak był prawdziwy , w momencie kiedy Stark pierwszy raz go spotkał nie miał założonych pierścieni, w jednej scenie próbował się do czegoś doczołgać i myślę że próbował właśnie dostać się do nich.
Więc może to jest wstęp do ewentualnej 4 części ;)
Czołgał się po piwo ;)
Ale faktycznie ta cała maskarada trzymała w napięciu, bo przez 10-15 minut myślałem, ze Mandaryn ich wydymał, a jak tylko wyjdą to pozakłada pierścionki, wsiądzie do helikoptera i poleci siać zagładę.
Szczerze mówiąc, też myślałem, ze w tym momencie Mandarin chce się doczołgać do pierścieni, ale moim zdaniem to tylko "naiwne marzenie".
Witam.
Ja tez dzisiaj byłem w kinie i zaraz jak miałem okazje to zagłosowałem, dałem 10,nie wiem czemu? (nie lubię zmieniać oceny, jak czułem w danym momencie tak już u mnie zostaje, a nie zmieniam po przeczytaniu i wysłuchaniu opinii innych).
W czasie drogi powrotnej i jeszcze w domu, rozmyślałem nad tym filmem, na początku ochy achy jaki to fajny film, efekty i w ogóle Iron Man, no a potem już zaczęły dochodzić do mnie mankamenty filmu.
Musze w 100% zgodzić się z vizpl, wszystko zawarte jest w pierwszym poście (mógłbym z każdym mankamentem z osobna się rozpisać), ale najbardziej mnie jednak zabolała postać Mandaryna.
Wyobraźcie sobie jakikolwiek film(akcja, fantasy, sci-fi), bierzemy oczywiście głównego protagonistę (Spiderman, Kapitan Ameryka, Batman itd. na nich najłatwiej to pokazać) i jednego z najważniejszych antagonistów, jak nie najważniejszego (Zielony Goblin, Red Skull, Joker itd.) i kiedy dochodzi do spotkania tych dwóch - JEB!!! prosto w twarz widza: "Wybacz bohaterze ale twój przeciwnik jest w innym zamku" (parafraza Toada z Super Mario Bros).Cytując klasyka: "What a twist!".
Ktoś może powie że się czepiam i nie mam racji, ale ciężko mi to ogarnąć, chyba był to zbyt wielki zwrot akcji. Szczerze powiedziawszy przez chwile a raczej przez pół tej sceny z Mandarynem, myślałem cały czas że to tylko robienie takiej ofiary z siebie, żeby nagle wyskoczył z jakimś przebiegłym planem i nic. Mógłbym nad tym ubolewać ale rozumiem że to jest też film dla ludzi którzy nie bardzo się orientują w uniwersum komiksowego Marvela.
Podsumowując dałem 10 jak właśnie zwykły człowiek który przyszedł zobaczyć film o bohaterze i ratowaniu świata( w tym wypadku naprawdę bardzo dobry film), jednak jako człowiek który się orientuje w komiksach Marvela,historiach tych postaci( nie jestem jakimś maniakiem komiksowym, ale znam najważniejsze podstawy) i za brak pomysłu na postać Mandaryna (co na prawdę nie umiem jeszcze dojść do siebie po tym) dałbym 7/8.
Pewnie jeszcze trzymają się mnie emocje, ale mam znajomego który jest wielkim fanem Marvela i dopiero się wybiera na film, ten to będzie miał dopiero zonka :) normalnie muszę widzieć jego minę po tym filmie :]
Już nie mogę edytować poprzedniego postu,ale użytkownik Nozdromu (http://www.filmweb.pl/user/Nozdromu) sklecił to lepiej ode mnie, cytuję:
"Jeśli ktoś zna Iron Man'a li tylko z poprzednich 2 części i Avengers , podejrzewam ,że film może się podobać. Jako fan komiksów i po części kreskówki z czasów dzieciństwa szlag mnie trafił ,że w jednej części można zniszczyć doszczętnie 3 kanoniczne wątki i uczynić głównym adwersarzem frajera ,który w komiksie przetrwał 5 stron , wypowiedział się w 6 dymkach i popełnił samobójstwo. To co zostało zrobione z Mandarynem woła o pomstę do nieba , chyba ,że sprawdzi się teoria fanów ,że jest to zasłona dymna i albo Mandarynem nie jest żadna z 2 postaci z Iron Mana 3 , albo faktycznie "aktor" udający Mandaryna jest nim w rzeczywistości i ma jakiś niecny plan. Moim zdaniem poprzednia części kwalifikowały się do kategorii wiekowej +15 , no może +13/14 ,a ta cześć niestety kwalifikuje się już +8 ."
I mam taką nadzieję ze to zasłona dymna
Zaraz Ci coś przytoczę ;)
Mandaryn: Zdolności:
Intelekt na poziomie geniusza. Wysoki poziom znajomości sztuk walki. Posiada niezywkłą umiejętność kontroli własnego ciała i energii duchowej, co pozwoliło mu między innymi na przeżycie wielu lat bez wody i jedzenia. Posiada dziesięć magicznych pierścieni o kosmicznym pochodzeniu, które pozwalają mu na wiele niezwykłych manipulacji energetycznych.
NIC O ZIANIU OGNIEM!!!!!
i jaraniu się do 3000000000000 stopni
Właściwości Pierścieni Makluan:
- "ice blast" - emitowanie fal chłodu
- "mento-intensifier" - przejmowanie mentalnej kontroli nad ludźmi
- "electro-blast" - emitowanie promieni elektrycznych o różnym natężeniu
- "flame blast" - tworzenie fal gorąca
- "white light" - wysyłanie różnych form energii elektromagnetycznej
- "black light" - tworzenie całkowitej ciemności (możliwe powiązanie z ciemnomocą [darkforce])
- "disintegration beam" - niszczenie struktury molekularnej celu
- "vortex beam" - manipulowanie powietrzem umożliwiające np. lewitację
- "impact beam" - tworzenie magnetycznej, dźwiękowej, lub kinetycznej energii
- "matter rearranger" - zmienianie stanu skupienia substancji poddanej działaniu pierścienia
Mandarin używa wszelkiego rodzaju robotów, broni i pojazdów.
ten blond pajac nie miał żadnego natomiast http://img2.timeinc.net/ew/i/2013/01/28/Ben-Kingsley_612x380.jpg ;) guess who?
moim zdaniem to na bank była zasłona :) Mandaryn - wysoki poziom inteligencji więc co za problem grać idiotę i nie ogarniętego staruszka?
I co z tego, że komiksowy relikt przeszłości, symbol zła całej Azji, głównie komunistycznych Chin, którym w komiksach od początku był Mandarin, wprowadzony w Marvelu bodajże w czasie wojny z Wietnamem, został zastąpiony czymś świeżym i bardziej aktualnym? Twórcy genialnie to rozegrali. Kiedy trwała zimna wojna, jakiś biały facet wprowadził złego Chińczyka do komiksu, uosabiając jego osobą stereotypowe wyobrażenia przeciętnych Amerykanów, toczących wówczas walkę z panującym na Wschodzie komunizmem. Tymczasem teraz, po latach, w realiach filmowych biały facet (Aldrich Killian), stworzył złego terrorystę, na pozór wyglądającego na mieszkańca Bliskiego Wschodu, który miał siać medialną panikę i uosabiał stereotypowe wyobrażenia przeciętnych Amerykanów, toczących aktualnie walkę z panującym na Wschodzie terroryzmem. Widzimy podobieństwo?
Za tego Mandaryna to nie wiem, jak mogli to zrobić i jeszcze do tego to zmyślona postać. eh
No fajnie że wróg zieje ogniem, spoko.
Film w miarę spoko, ale gdzie się podziała akcja. To chyba było coś w stylu początków w "Iron man", albo nawet mniej.
W całym filmie widzę dużo pozerstwa, pozerstwo to ja proszę na tapety, żeby się dało postaci wycinać :D
War machine więcej się popisała, niż główny bohater. Chciałem obejrzeć film o bohaterach z komiksów, a tu widzę zwykły świat z nowym poziomem rozwoju, niczym rutyna realnego świata.
Fantazy zjadły Mandaryn.
A scifi też zgruchaciała zbroja, to chyba był prototyp, albo w fazie testowej. A w każdym razie dodali trochę realizmu :D
A ja poczekam na aktorów z nanobotów :D
Do diaska naginają prawdę komiksową eh
Ale spoko za Spider-man, że ma własną sieć.
Właśnie obejrzałem do końca no nareszcie wyjął te odłamki, ale tamtego urządzonka nie musiał wyrzucać.
No i zniszczyć wszystkie zbroje, jak on mógł.
W zasadzie każda z rzeczy które wymieniasz jako wady była dla mnie zaletą :D Scenariusz uważam za bardzo dobrze wyważony, jedna historia, bez rozdrabniania się, konsekwentnie przeprowadzona i dobrze rozegrana w czasie. Stany lękowe - wow. Pierwszy raz widzę bohatera z szokiem pourazowym i... wow. Bo to prawda, że pod tą zbroją Tony jest tylko człowiekiem, a to, co zdarzyło się w the Avengers to stanowczo zbyt dużo, by człowiek mógł nad tym po prostu przejść do porządku dziennego. Mandaryn - cóż, dość szybko domyśliłam się tej "intrygi", co nie przeszkadzało mi cieszyć się nią. Bo tak naprawdę, to i ataki terrorystów, i wystąpienia polityków są jednym wielkim show. Nie mówię, że ludzie nie cierpią na prawdę, ale to jak ich cierpienie się wykorzystuje do gry na emocjach i jak łatwo przez to sterować widzem, to temat bardzo aktualny i kino powinno zacząć go poruszać. Rozpadająca się zbroja ma sens, bo to prototyp, pierwsza wkładana w ten sposób, więc też pierwsza, która się w ten sposób rozpada xD Poza tym podziwiam gości od efektów za to co ze zbrojami w tym filmie wyczyniali. To nakładanie w locie... Cudo. "Ten zły" też mi pasuje. Co prawda na jego pojawienie się, ze stereotypową złą blond fryzurą zareagowałam bardzo negatywnie, ale postać fajnie się rozwinęła. I ten jego plan zabicia prezydenta z uprzednim pozyskaniem sobie jego zastępcy trzyma się kupy.
Słaby film... spodziewałem się czegoś bardziej dramatycznego, dostałem film pełny akcji (przewidywalnej do bólu), efektów komputerowych... i całkiem dużo komedii.
Przynajmniej postać "Mandaryna" może sprawić wiele radości. Chyba najciekawsza i najfajniej zagrana z całego gremium. :)
"Zbroja potrafila wytrzymac starcie z czolgiem, czy walke z 'batalionem' Chitauri, a tutaj co rusz, rozsypywane byly na kawaleczki."
To była inna zbroja. W tej części Tony tworzył masowo w bardzo krótkim czasie 40 zbroi, większość to niestabilne prototypy, poza tym te zbroje były dostosowane do nowej technologii przywoływania przez Starka, by mogły się swobodnie rozczłonkować i nakładać na niego - dlatego też łatwo się rozpadały. Zauważ, że Tony w sypiali wyłącza Mark 42 poleceniem, a potem jednym uderzeniem rozwala zbroje. Tak samo ciężarówka roztrzaskała ją na kawałki, widocznie kosztem spójności zbroje były mobilne.
"W dodatku rozumiem, ze to film fantasy, science fiction, ale przeczy logice wykreowanej przez poprzednie filmy. Zbroja potrafila wytrzymac starcie z czolgiem, czy walke z 'batalionem' Chitauri, a tutaj co rusz, rozsypywane byly na kawaleczki."
Slabo ogladales....
Zbroja rozpadala sie dlatego poniewaz stark jasno powiedzial ze jest to nowa wersja (beta) niedopracowana. Czasem nie mogl nia rowniez latac....
A zbroje te nierozpadajace sie wszystkie poszly z dymem w momencie bombardowania calej hacjedy.
Dlatego przez caly film widzielismy jak Stark tylko te uzywam :( nie wliczajac zbroi pułkownika Jamesa. w dodatku Stark mial tych sterowanych/rozpadajacych sie duzo wiecej pod ziemia.
Okej, jestem w sumie w stanie zaakceptowac wasza opinie odnosnie tych zbroi, w sumie jakby sie zastanowic, to i jest to logiczne i wytlumaczone. Ale to wciaz nie zmienia mojego rozczarowania tym filmem :P
wydaje mi się że to wina Avengers. Tam były co chwile epickie starcia . wyczekiwane utarczki słowne między postaciami i sprawdzony przeciwnik, lecz był prosty i przewidywalny/ Tu mamy mniej akcji i na mniejszą skale.. Każdy się spodziewał że IM3 będzie bardziej wyje**ny a tu klops. Ja się tylko pytam czemu że zrezygnowali z AC/DC hehe
Witać wyraźny kierunek "uczłowieczania" bohaterów, ubierania ich w emocje, który ja osobiście uważam za błędny. Stany lękowe miały nadać filmowej postaci Iron Mana wiarygodności, a ja uważam że nie dodały. Przeciwnie zostały pokazane w sposób nie do końca niezrozumiały. Widzimy że bohater się trzęsie i poci ale nie wiadomo dlaczego. Jest tylko jedno nawiązanie do sceny z Avengers gdy Iron Man po wyprowadzeniu pocisku nuklearnego we wrota na najeźdźców, spada na ziemię i nie wiadomo czy zdąży przed ich zamknięciem czy nie. Ale ja myślę ze widzowie którzy "widzą" te emocje poprzez obrazy i nie zostali przekonani. PSD wiąże się z uzależnieniami jak ktoś powyżej napisał i dopiero pokazanie tego wątku przedstawiło by problem przekonująco.
Poza tym czy ktoś się zastanawiał jak to jest możliwe że ręka zbudowana z białka które ścina się w 42 stopniach nagle topi zbroję? Przecież to jest absurd dla każdego kto to oglądał. Zbroje nie rozpadały się na części składowe jak powyżej licznie pisano tylko jednym uderzeniem rozpalonej ręki były patroszone. Tak między innymi zrobiła Gwyneth Paltrow w finałowej scenie walki. Więc ręce zbudowane z białka czyli DNA poprzez mutacje DNA na poziomie mózgu (sic) mogły rozgrzewać się do pierdyliona stopni i studzić. Proszę, ten wątek razem ze smoczym zianiem ogniem, ze względu na swoją absurdalność najbardziej mnie raził podczas oglądania.
O postaci Mandaryna powiem tylko że wszyscy scenarzyści "hollywoodu", uważają ze spiski i zamachy biorą się z chciwości kapitalistycznych wampirów a to nie jest prawdą. Zmarnowany pomysł.
To podwyzszanie temperatury w dloniach, czy tez zianie ogniem, bylo w komiksie o Extremis, takze sie tego spodziewalem, malo tego, tam ludzie pod wplywem extremis potrafili nawet znacznie wiecej.
Nie mówię że to jest niemożliwe, czy niezgodne z uniwersum ale jest nielogiczne sprzeczne z wiedzą na temat DNA. Opowieść ma być spójna i logiczna w ramach zarówno logiki uniwersum Marvela ale i wiedzy współczesnej.
Dzisiaj udało mi się zobaczyć w akcji 3 część Iron Mana. Jak dla mnie dobry film, ale mam jedno ALE. Jak mogli tak zaprezentować postać Mandaryna. Przecież to kpina była nie żaden Mandaryn. Tutaj został jakąś marionetką a nie jak w kreskówce głównym wrogiem Starka/Iron Mana. Miałem nadzieję, ze to była zagrywka by uciec ale się okazało, że nie. Nie wiem jak dla was ale dla mnie to czysty żart. ( Mało śmieszny).
P.S Film widziałem w wersji z napisami ponieważ uważam, że dubbing psuje klimat w tego typu filmach. Jednak wujek będący z synem na pokazie z dubbingiem przekazał mi, że puszczali tam zwiastun Thor: Dark World również z dubbingiem czyli można się przyzwyczaić niestety do filmów marvela z dubbingiem.