Witam.
Może już był ten temat poruszany.
Ale interesuje mnie Wasze odczucie (bo ja tego nie załapałem), co jest piątym wymiarem ?
Czas jest czwartym i został super przedstawiony jako hipersześcian, dla swobodnej podróży.
Grawitacja też nie bo ona pozwala na załamanie czasu i służyła do (jak mniemam) w przyszłości
opracowania sześcianu i pola podprzestrzennego.
Więc czym jest wymiar piąty ? Czyżby miłość ?
kolejne ataki i kwik rozpaczy trolla, ale się ośmieszyłeś, po raz kolejny, i nie pozostaje ci nic poza kłamstwami.
Ty chyba nie do końca widzisz, co robisz, gdy kopiujesz dziesiątki razy jeden obraźliwy post. :)
Miałeś mi zalinkować te swoje merytoryczne wypowiedzi, zamiast tego mnożysz te trollowe. Dlaczego?
Może to Ci pomoże:
http://static1.stopklatka.pl/library/9C/F1/InterstellarTimeline650.jpg/1.0/Inter stellarTimeline650.jpg
tzn schemat super, ale kurcze mi nie wyjaśniło czym piąty wymiar jest... tam jest typowy schemat czasu i powrót Coopera na stację przez Gargantue, ale brakuje końcówki jak poleciał na Kolonię, oraz to jest jak gdyby wskazanie, że stracili tylko ileś lat swojego życia, ale to cały czas jest kwestią czasu, którą w końcówcefilmu Cooper można powiedzieć, że władał, lub świadomie spacerował.
Jest wiele hipotez dotyczących piątego wymiaru, nie ma to nic wspólnego z miłością :) Polecam poczytać np. tutaj: http://www.quora.com/What-is-the-fifth-dimension lub tutaj http://www.quora.com/What-is-the-nature-of-the-5th-dimension-and-what-do-we-call -the-5th-dimension-in-relation-to-a-given-4-dimensional-timeline
Do mnie najbardziej przemawia wyjaśnienie, że 5 wymiar określa wszystkie możliwe "scenariusze", ze względu na to że niektóre zdarzenia są probabilityczne. W dużym uproszczeniu, można to określić jako: co jeśli pójdę do kina na Interstellar, albo na Obywatela - obie te "wersje" mogą istnieć niezależnie w piątym wymiarze.
nie pomyślałam w ten sposób. Teraz jest to jasne. A jeszcze wczoraj, po seansie jak dla mnie 5 wymiarem była...miłość. Ale to tylko dlatego że chciałam chyba by tak było.
Jeżeli Miłość miałaby być piątym wymiarem, to co się stanie po rozwodzie? Zachwianie praw fizyki, bo miłość się skończyła? Wymiar musi być stały. Nie może się urwać,. skończyć...
Czyli coś na kształt światów równoległych ?
Bo na pewno nie różne wersje czasowe, bo to związane jest z 4 wymiarem swobodnej podróży w czasie... czego dokonywał Cooper.
Czyli podsumowując 4 wymiar to czas czyli możliwość podróży do dowolnego momentu czasowego, a piąty to możliwość wpływu na każdy z czasoświatów niezależnie ?
http://www.filmweb.pl/film/Interstellar-2014-375629/discussion/wyja%C5%9Bnienie+ p%C4%99tli+czasowych,2539478
Zgadzam się częściowo z Wami, tyle że dla mnie w tym momencie każda spirala czasowa, manipulacja czasem czy podróże w czasie to 4 wymiar, ewentualnie piątym może by było tworzenie wielu równoległych rzeczywistości które mogą się przeplatać i istnieć wzajemnie, ale o tym nic w filmie nie było.
Była mowa o istotach pięciowymiarowych...
Mi się wydaje, że jest to jakoś pokrętnie związane z teorią strun. - Chodził o niej program na discovery sience z Morganem Freeman'em i było tam to fajnie wyjaśnione.
Chodzi o to, że te struny nie są jak atomy 0 wymiarowe tylko posiadają swój własny wymiar nadający materii jej cechy. Myślę, iż to by wyjaśniało skąd się wziął 5 wymiar w filmie.
Teoria superstrun mówi, że wszechświat jest tak naprawdę jednolitym (ale nie jednorodnym) ośrodkiem czasoprzestrzeni (jak woda jest ośrodkiem dla ryb - żyją w niej, ale nie zdają sobie sprawy z jej obecności). A atomy są tak naprawdę falowymi, mikroskopijnymi zaburzeniami tego ośrodka - małymi drganiami falowymi (stąd podobieństwo do drgającej struny), które pod wpływem energii drgań, daje się odczuwać w skali makro, jako materia złożona z atomów.
Zatem czasoprzestrzeń składa się nie z materialnych punktów, lecz ze zmasowanych drobnych drgań falowych, które w skali makro, czyli w świecie w którym żyjemy, dają się odczuwać jako "materia".
Teoria ta, chociaż dziwna, fajnie tłumaczy dwoistą naturę światła (dualizm korpuskularno-falowy) i kilka innych zjawisk - jak choćby przeistaczanie materii w energię, czy tunelowanie. Teoria superstrun mówi, że czasoprzestrzeń można dowolnie formować, rozciągać, wpływać na nią. Gdyby okazała się prawdą, można by było tworzyć takie tunele, jak w Interstellar.
Ba! Można by siłą woli przesuwać przedmioty i sprawić, by coś bezpowrotnie zniknęło, rozpłynęło sie w powietrzu lub stworzyć coś z niczego. Gdyby tylko mieć kontrolę nad istnieniem i zachowaniem superstrun.
namiastka tego o czym mówisz była pokazana w filmie LUCY Luca Bessona.Główna bohaterka miała możliwość kontroli nad jakąś podstawową,najmniejszą super-sub-cząsteczką atomową lub superstruną. Efekty takich możliwości można zobaczyć w filmie.Dość ciekawa koncepcja muszę przyznać.
jeszcze sprostowując to Cooper w hipersześcianie nie poruszał się w świecie pięciowymiarowym tylko trójwymiarowym...cytuje dokładnie co powiedział mu TARS " skonstruowali trójwymiarową przestrzeń w swojej pięciowymiarowej rzeczywistości tak abyś mógł ją zrozumieć...czas jest przedstawiony jako wymiar fizyczny"
Cały czas mi to nie tłumaczy czym jest wymiar piąty.
Czwarty czas ok.. zgadzam się z Tobą, ale czy czas nawet jako wymiar fizyczny nie niesie za sobą podróży w nim i jego zaginania ?
Dla mnie ten cały sześcian to po prostu sposób na podróże i manpiluacje czasem, bo my inaczej (zgadzam się) byśmy tego nie zrozumieli...
Tylko co jest w takim razie piątym wymiarem.
Jest nim następny wymiar fizyczny łączący czas jako czas i czas jako coś namacalnego.
Ewentualnie po prostu Nolan doszedł do wniosku, że skoro w teorii strun jest 10 wymiarów to my w przyszłości poznaliśmy połowę z nich, a połowa przed nami.
spróbuję inaczej...może się uda :-))....w naszym świecie są trzy wymiary namacalne (fizyczne) i jeden wymiar nienamacalny (czas). w trzech wymiarach możemy robić co chcemy.Czasu nie jesteśmy w stanie "ujażmić". Można powiedzieć że jesteśmy zamknięci w teraźniejszości (cytat jakiegoś mądrego naukowca). Wyobraź sobie że wyskakujesz z rzeczywistości 4wymiarowej w 5wymiarową.Czas staje się dla ciebie wymiarem fizycznym (tak jak wcześniej wymiarem fizycznym była przestrzeń trojwymiarowa) W piątym wymiarze nie podróżujesz w czasie. Czas w całej rozciągłości i ze wszystkimi wydarzeniami jest przed Tobą. Cooper w hiper sześcianie miał uproszczoną wersję piątego wymiaru zrobioną na wzór trójwymiarowy. Jeśli by został wrzucony do prawdziwego piątego wymiaru to na pewno by go nie ogarnął. Jego świat z piątego wymiary został ograniczony do jednego miejsca (pokój Murphy) natomiast miał dostęp do każdego punktu na osi czasu i mógł na każdy punkt w czasie wpływać za pomocą grawitacji....jak się gdzieś pomyliłem to proszę mnie poprawić :-)
Nie samego 5 wymiaru, ale przestrzeni 5 wymiarowej przeniesionej w rzeczywistość 3 :) Tak czy siak chyba najlepsze wytłumaczenie bez wplątywania w to fizyki :)
Czyli rozumiem, że znając 4 wymiary potrafimy zarządzać 3 niższymi, będąc w piątym wymiarze (przeczytałem przed chwilą ogólne założenia teorii strun) możemy zarządzać czasem, gdyż piąty wymiar to miejsca czasowe istniejące niezależnie.
A powiedz mi co było w wersji z 11 wymiarami ?
bo 10 to wymiar wielu nieskończoności
Oj tam, wszystko zależy od tego jak zdefiniujesz te dodatkowe wymiary. Np. załóżmy że ilość odbitego światła to czwarty wymiar, gdzie obiekt całkowicie czarny to -nieskończoność, a obiekt super jasny to +nieskończoność na osi "oświetlenia", a składowe RGB tworzące kolor (czyli określające kąt odbicia światła) obiektu to kolejne 3 wymiary. W takim wypadku okazuje się, że bez problemu widzimy przestrzeń 7-wymiarową. Np. obserwując drzewo od rana do wieczora pozostaje ono nieruchome w pierwszych 3 wymiarach, ale każdy jego punkt porusza się niezależnie w pozostałych 4 wymiarach związanych z oświetleniem. Rano lewa strona drzewa będzie lepiej oświetlona, w trakcie dnia prawa strona będzie się poruszała "w górę" na osi oświetlenia. A taki kameleon zmieniający kolor będzie istotą zdolną poruszać się w 6 wymiarach, bo oprócz tego, że chodzi po drzewie to zmienia sobie wymiary RGB ;)
3(przestrzeń) wymiary są połączone z 4 (czasem) bardziej to się określa jako 3+1 (przestrzeń+czas).
Tak, możemy zarządzać 3 wymiarami, dostrzegamy te 3 wymiary, wyczuwamy te 3 wymiary zmysłami, możemy się w nich poruszać i np lepić z plasteliny ludzki w 3D ;). gorzej z 4 wymiarem w którym się poruszamy, ale go nie dostrzegamy w całości, a jedynie jego wycinek teraźniejszy (mózg sobie dorabia ciągłość w postaci złudzenia przeszłości i przyszłości).
Pozostałe wymiary wg teorii strun są mniejsze ale jednocześnie równie istotne wobec spajania naszego otaczającego świata w jedną całość, niektóre wymiary powodują to jak w naszym 4 wymiarowym świecie cząsteczki przejawiają dodatkowe właściwości takie jak masa, grawitacja, pole elektromagnetyczne itd.
http://youtu.be/lY-Zv7hpsm0 - tutaj omówione 10 wymiarów. o 11 wymiarze nie słyszałem, tzn nie natknąłem się na jego definicje.
Tak sobie pomyślałem przed chwilą: mamy 3 wymiary ale czy potrafiłbyś wskazać ich "kierunki"?
model 3 wymiarów pokazywany jako równe kreski pokazujące wysokość, szerokość i głębokość są tylko uproszczeniem definiującym pojęcie przestrzeni.
Przestrzeń trójwymiarowa tak naprawdę rozchodzi się we wszystkich kierunkach, więc w każdą stronę w którą wskażesz palcem jest i i wysokość, i szerokość i głębokość - pozostałe wymiary umożliwiają np zaginanie czasoprzestrzeni i w takim zagięciu czasoprzestrzeni, linie proste przedstawiające przestrzeń trójwymiarową, już takie proste nie są a wraz z nimi ich kierunki ;)
dr brand która dotykała palcami Coopera w statku palce się wyginały ponieważ dochodziło w tym miejscu do wygięcia czasoprzestrzeni - ale czasoprzestrzeń otaczająca Brand i czasoprzestrzeń w których były jej palce, są tą samą czasoprzestrzenią, więc ona nie odczuwała żadnego bólu czy jakiegokolwiek innej różnicy, jedynie zakrzywienie światła, które odbierane jest jej oczami.
Dlatego też, gdy człowiek wpada do czarnej dziury, która bardzo mocno zakrzywia czasoprzestrzeń to człowiek na początku byłby rozciągany, a raczej miałby wrażenie że jest rozciągany ponieważ przestrzeń pomiędzy jego głową, a stopami była by rozciągana i dostrzegałby to wizualnie (podobnie jak palce Brand), ale nie odczuwałby tego rozciągania ponieważ, cała nasza postać byłaby w stanie nieważkości w tej samej zaginanej czasoprzestrzeni bez żadnego innego punktu odniesienia - oczywiście skupiam się tylko na rozciąganiu ciała w czasoprzestrzeni przez czarną dziurę, pomijając tarcie innych cząsteczek wytwarzające wysokie temperatury i promieniowanie gamma, które wydziela czarna dziura.
Inaczej miała by się sytuacja gdzie jest planeta lub gwiazda, która już swoją masą, zakrzywia dostatecznie czasoprzestrzeń i czarna dziura swoim przyciąganiem zabiera z owej gwiazdy tylko fragment jej powierzchni - wtedy powierzchnia gwiazdy lub planety ma punkt odniesienia w czasoprzestrzeni (w postaci masy owej gwiazdy) i powoli teren jest odrywany od gwiazdy/planety - ale człowiek na powierzchni gwiazdy czy planety odczułby to tylko jako powolne unoszenie wraz z resztą cząsteczek. Oczywiście teoretycznie na horyzoncie zdarzeń czarnej dziury wszystkie cząsteczki powinny się rozsmarować, lub obiekty zostać tak mocno wygięte i dopiero na powierzchni czarnej dziury zostać rozsmarowane.
5-ty wymiar jest wyborem, to jest alternatywa teraźniejszości z której możesz się przenieść na inna alternatywę, przy okazji widzisz każdą z nich, czyli widzisz różne wersje ścieżki czasu. Inaczej Jeżeli weźmiemy płaszczyznę, gdzie x jest czasem to y będzie właśnie alternatywą.
Uważam, że ingerowanie w czas to jest czysta teoretyka, może kiedyś uda nam się podróżować w przyszłość ale o cofaniu się nie ma mowy, dlaczego? Ponieważ najmniejsza zmiana czegokolwiek w przeszłości powoduje, że teraźniejszość się zmienia a co z osobami które zostają w tej teraźniejszości? Tworzy się inna linia czasowa, alternatywna wersja zdarzeń? Czy rzeczywistość zmienia się na naszych oczach? To jest dopiero niepojęte.
a może być tym wymiarem wspomniana w filmie miłość? Rozumiana oczywiście nie jako motylki w brzuchu a rodzaj połączenia miedzy różnymi bytami albo wręcz między każdą materią (nie tylko ludźmi i materią "ożywioną").
To by tłumaczyło dlaczego silne i trwałe połączenie w tym wymiarze zbliża Coopera i Murph, i pozwala się komunikować mimo znacznej różnicy w pozostałych 4 wymiarach!
To skojarzenie z Gry Endera - mam wrażenie tam też "więź" była określona jako struna działająca poza naszymi wymiarami.
http://blog.ed.ted.com/2014/11/13/the-science-of-interstellar/ troche nauki w przystępny sposób z napisami, animacjami itd :) jest tam też o wymiarach w tym na temat tych wyższych powyżej czwartego które z oczywistych względów są dla nas nie dostrzegalne. (tak jak dla postaci które żyłyby w dwóch wymiarach niewidzialny byłby wymiar trzeci).
To jest jeden z największych plusów tego filmu, ludzie po prostu się douczają :)
a propos douczania...znalazłem fajny opis jak człowiek mógłby pojmować czas w piątym wymiarze..
"Żyjąc w piątym wymiarze poruszamy się w czasie symultanicznym, który pozwala nam widzieć z szerszej perspektywy Wszystkiego Co Jest. Wszystkie odpowiedzi znane są nam zanim jeszcze postawimy pytanie i znamy wszystkie możliwości rozwiązań zanim podejmiemy jakąś akcję."
nie jestem pewny czy ortogonalność można podciągnąć do określania czasu w rzeczywistości pięciowymiarowej...
Dlaczego nie? W momencie spadania bohatera w czarną dziurę i co za tym idzie jego świadomość, podkreślam świadomość, przenosi się do innego wymiaru gdzie może kontaktować się ze swoją córką w jej czasoprzestrzeni.
czyli sugerujesz że tylko "świadomość" (dusza) Coopera trafiła do hipersześcianu?? a co z jego ciałem??
Tak, moim zdaniem tylko jego świadomość trafiła do sześcianu. Co z jego ciałem - otóż nie mam pojęcia, znaczy z tego co się orientuję co mówi nauka, jego ciało powinno zostać 'zmiażdżone'. Ogólnie moim zdaniem film byłby bardziej intrygujący gdyby skończył się z momentem jak ten teserakt został zamknięty. Nie chce mi się wierzyć że po zamknięciu świadomość Coopera powróciła do ciała i ten znów żył. To się kupy nie trzyma jak dla mnie.
film się skończył tak jak Nolan chciał żeby się skończył...musimy z tym żyć :-)) więc nie trafia do mnie Twoja hipoteza o wejściu świadomości do hipersześcianu i jednoczesnym unicestwieniu ciała...sorry :-)
Polecam przeczytać powieść o Hyperionie (dwa tomy) oraz kolejną (również dwa tomy) o Endymionie Dana Simmonsa. Zwłaszcza ten drugi, bo tam podobna teoria jest jednym z głównych motorów napędowych, ale opowieść o Hyperionie stanowi ważne wprowadzenie.
Nie mniej, ogólne założenie jest takie, że istnieje wymiar, w którym "zapisane" zostały, "zapisywane" są na bieżąco i "zapisywane" będą, wszelkie doznania, uczucia i myśli wszystkich istot niezależnie od pochodzenia. Wymiar, w którym istnieje świadomość, "mieszka" empatia.
(Uprzedzam jednak, że obrywa się tam mocno religii jako takiej, nie wierze, ale właśnie religii i tu akurat pod postacią Kościoła Katolickiego :-)
Nie mniej osoba wierząca i inteligentna nie powinna w żaden sposób poczuć się oburzona czy dotknięta.)
Ja to rozumiem tak, że czwarty wymiar to czas, czyli np. taka żarówka nadająca morsem jest obiektem 4-wymiarowym. Jest bryłą opisaną zbiorem punktów 3-wymiarowej przestrzeni x, y, z + ma dodatkowy bardzo prosty 4 wymiar: świeci lub nie w pewnych odstępach czasu. Natomiast 5 wymiar to wszystkie możliwości świecenia żarówki, czyli wszystkie kombinacje morsa. Rozciągając żarówkę na Wszechświat to jest on 4-wymiarowy (zmienia się w czasie), a w 5-tym wymiarze istnieją wszystkie równoległe Wszechświaty, które są możliwymi kombinacjami naszego.
Jedną kwestie chciałem poruszyć. Bo widzę że tęgie głowy tutaj siedzą. Otóż teorie wyższych wymiarów zakładają że istnieje nieskończenie wiele możliwości istniejącego świata. Czyli istnieje wiele wersji mnie, który podjął w życiu inne wybory niż ja obecnie. I tu rodzi się moja nieścisłość otóż, jak wiemy wszystko na świecie nie dzieje się bez przyczyny a to powoduje żę wszystko co się dzieje wokół nas jest skutkiem wywołanym przyczyną. Jeśli rozbijemy szklankę opuszczoną z rąk o podłogę to jeśli będziemy mieli wszystkie matematyczne zmiennie które wpływają na siłę, kąt jej uderzenie itp to będziemy wstanie idealnie obliczyć gdzie i jak rozlecą się kawałki szklanki po uderzeniu... Tak samo wpływ na nasze decyzję ma poziom testosteronu a to czy dobrze zjedliśmy czy dobrze się wyspaliśmy ma wpływ na inne komórki odpowiedzialne w naszym mózgu za racjonalne myślenie. Jednym zdaniem Przyczyna--->Skutek. Zakładam więc że wszystko to co nas otacza można opisać matematycznym wzorem. Wzory jednak musiałyby brać pod uwagę gigantyczne ilości zmiennych i to tyczy się także podejmowanych czynności.
Bo rodzi się pytanie czy jeśli 5 minut temu w innym wymiarze siadłbym przed komputerem i napisał ten post to czy byłby on napisany inaczej? Lub o sekunde dłużej? Myślę że byłby identyczny bo nic nie wpłyneło na mnie przez ten czas. Do czego zmierzam - otóż myślę że nie istnieją wersje innych nas (bogatych, wysporotwanych itp) Wydaje mi się że podjętą decyzje powtarzamy nieskończoną ilość razy lub tylko raz zależnie jak na to popatrzeć.
Co o tym sądzicie? Są jakieś teorie rozwijające tą kwestie?