Zakończenie psuje całkiem udany film.
Historia przestawia starcie dwóch agentów, widz czeka dwie godziny na rozwiązanie konfliktu - bum, wpada jakaś 2go planowa postać, krzyczy że też jest kretem i zabija DiCaprio...
Tak się nie robi, film oszukuje widza, kwestia drugiego kreta nie pojawia się w fabule i nie ma efektu "ooo ale zaskoczenie, faktycznie, wszystko na to wskazywało". Równie dobrze DiCaprio mógł zabić spadający fortepian.
Zgadzam się, że DiCaprio musiał zginąć ale powinno to nastąpić z rąk policji, która nie rozpoznała własnego agenta. Taka opcja była budowana przez cały film i mogłaby poruszyć widza. Po jego śmierci wypłynełyby dowody, które sprytnie przygotował i byłoby słodko gorzkie zakończenie. Albo by nic nie wypłynęło i film zakończyłby sie w stylu noir.
Potrzeba osobistego aresztowania Damona jest pozbawiona sensu. DiCaprio wysłałby nagrania do gazet, do służb, dał koledze z policji... Ukryłby się do czasu wyjaśnienia sprawy. Rozumiem, że chciano pokazać ich starcie, ale w filmie opartym na intrydze, takie starcie nie musi polegać na biciu się na pięści.
Wątek miłosny był zupełnie denny i naciągany.
Nie rozumiem również, czemu DiCaprio uciekł akurat tuż przed osatnią obławą. Skąd wiedział, że nastąpi atak policji? Nic na to nie wskazywało, dlaczego ufał komuś kto jest w posiadaniu telefonu kapitana policji.
Scenariusz kuleje jeszcze w kilku miejscach. Ratuje go dobre aktorstwo. Sceny z Damonem pozbawione są większego napięcia, wszystko mu się udaje i wszyscy kupują te jego słabe kłamstwa. Nikt nie zastanawia się skąd on tyle wie i nie zamierza tego sprawdzać. DiCaprio natomiast nie staje przed jakimś wyborem moralnym - czy zabiłby policjanta schwytanego przez mafię, jeżeli szef wariat chciałby sprawdzać lojalnośc swoich ludzi? Czy uciszyłby policjanta, by zachować swoją przykrywkę? Żaden z członków gangu nie ratuje mu nigdy tyłka, nie jest nic nikomu dłużny, z nikim się nie zaprzyjaźnia, stoi na uboczu. I się mu nie dziwię, ci członkowie gandu to jednowymiarowe kukły pozbawione wszelkich cech charakteru.
Za bardzo przyzwyczaiłeś się do "hollywoodzkich" fabuł. Wyrzuć z głowy wszystkie amerykańskie filmy sensacyjne, jakie w życiu obejrzałeś, a wtedy docenisz kunszt tego zakończenia.
Fakt, że pod windą pojawia się kolejny kret, o którym nawet Matt Daemon nie wiedział właśnie dodaje temu filmowi kopa. I to niesamowitego kopa! Matt Damon go nie wykrył? To ten koleś musiał być kretem idealnym! A poza tym skąd wiedział o tym, ze Matt kretem jest? W tym filmie drugie dno jest głębsze, niż ktokolwiek by mógł sądzić.
Tak, zgadzam się. Takie rozwiązanie jak w filmie jest znacznie ciekawsze niż pomysł zasugerowany przez autora wątku i wyjątkowo ten miłosny trójkąt ma tu sens, nie jest denny.
Kret idealny, który tak po prostu oddaje na koniec gnata Damonowi i odwraca wzrok? Z jakiego powodu ufa człowiekowi, którego tak właściwie nie zna?
Jakie słabe chyba szokujące. I Matt Damon mano a mano z Wahlbergiem gdzie w ostatnie sekundy życia mówi memowe i ikonicznie ,,Okay" i ginie.
w przenośni hodzi tu o ulotność rzycia z urzytym motywem smołk and mirrors, gdybys nie byl taki przebodzcowany kinem familijnym albo pornosami lub ogladaniem jaka to melodja na tvn24 moze bys sie zalapal na element zaskoczenia
Zdecydowanie zakończenie psuje fajny w sumie film. Nie ma nic gorszego niż niczym nie uzasadniona, nie zapowiadająca się w żadnym stopniu, zmiana akcji.
Jeszcze przełknąłem to, że Costello miał być jakimś informatorem FBI, no niech będzie, ale cała końcówka już jest totalnie irracjonalna. Od momentu tego bezsensownego spotkania na dachu robi się tylko gorzej.
Moim zdaniem, właśnie wątek Franka Costello (zbieżność nazwisk z prawdziwym mafiozem :)) jako informatora FBI jest bez sensu. Informator zazwyczaj przekazuje informacje o organizacji władzom, żeby złapać kogoś wyżej - ma to sens w przypadku Billyego, ale sam boss mafii? Kogo on niby miał tam sprzedać? :) inna rzecz, że nie uporządkowano tutaj mafijnej hierarchii - Włoch przywodcą Irlandczykow, a nad nim samym - nikt? Co jak co, ale Scorsese trochę orientuje się w takich tematach - skąd zatem takie zaniedbanie? :) Poza tym nie mam filmowi nic do zarzucenia, nawet osobiste aresztowanie Colina przez Billyego - to taka osobista vendetta człowieka zrujnowanego psychicznie, ktory chce zająć się osobiście kimś, kto utrudniał śledztwo i zmuszał go do siedzenia w mafijnym połświatku.
Jakby go złapali, to by mu uszło na suche, bo sypał na swoich przeciwników (inne mafie)
Każdego mógł wsypać z kim robił interesy. Zresztą Costello nagrywał różne rozmowy, między innymi miał taśmy na Colina. Prawdopodobnie jakby go złapali, to by taki namiar na kręta w strukturach policji był cenny.
Gdy film się zaczynał zastanawiałem sie czy dam radę go obejrzeć do końca. Potem się rozkręcił, myślałem sobie dam mu "6". Pod koniec był już naprawdę niezły, myślałem dam mu "7". Po ostatniej scenie musiałem dać mu "8" :D Chyba jedyna taka sytuacja w moim życiu ;)
u mnie odwrotnie, do spotkania na dachu chcialem dać 10, teraz za to debilne zakonczenie odejmuje 2 punkty i bedzie 8, co w ogole z kopertą ktorą dał ten psycholog, niedokonczony bezsensowny watek, po co to niby było? :D
Chyba zaspałeś. Przecież ona sprawdziła kopertę i było tam nagranie z kina pomiędzy Costello, a Colinem. Nagranie obciążające go. Dlatego potem poszedł na dach.
To była inna koperta. Costigan wyraźnie mówi, że pani psycholog ma ją otworzyć tylko i wyłącznie w wypadku, gdyby coś mu się stało. Koperta, która została sprawdzona (inne rozmiary i kolor, nie da się pomylić), to była osobista wiadomość Costigana do Collina, którą przez przypadek (ciekawskość) zobaczyła psycholog.
Być może znajdowały się tam informacje, które miał otrzymać Dignam (ten, który w ostateczności wymierza sprawiedliwość). Sam z siebie raczej nie zabiłby Collina, moja teoria jest taka, że koperta została otworzona, a Dignam, jako osoba, której Costigan mógł zaufać, został przez niego (poprzez panią psycholog) poinformowany o wszystkich dowodach.
W punkt. Mam takie same odczucia. Obaj mieli za łatwo, szkoda że nie było kogoś kto chciałby ich docisnąć. Zakończenie tak samo słabe jak zakończenie Chinatown
Dla mnie zakończenie jest ok. Do tego zaskakujące. Wiadomo, że trupy nie zeznają.