który lepszy który wam sie bardziej podobał??? Ja stawiam na Prestiż
"Prestiż" był dużo lepszy. Ale "Iluzjonista" to też całkiem niezły film - zwłaszcza od strony technicznej.
Stawiam na Prestiż bo jest bardziej realny. Iluzjonista bo baśń o czarach a nie iluzji. Mimo wszystko oba filmy cechuje fajne zakończenie...
W przypadku filmu Prestiż dosyć wcześnie wiadomo było, że Bordenów jest dwóch. Zaraz po uruchomieniu maszyny jasne było, że wszystko może się zdarzyć. Kilka niezrozumiałych sytuacji jak choćby te z Cutterem, który nie wiedzieć czemu nagle opowiada się po stronie zimnego typa, ciągle pokazywane kapelusze, unikanie głębszej charakterystyki Bordena, mało przekonujące przebieranki obu bohaterów robiących sobie na złość podczas przedstawień, demaskujące jednocześnie wspólnika Bordena, którego twarz nigdy nie została dokładnie pokazana (analogicznie Cutter przedstawiany w niemal wszystkich ujęciach). Kolejna sprawa, skoro jeden z bliźniaków kochał Sarę, a drugi Oliwię, to dlaczego tak zgrany na scenie duet doprowadza do tragedii w obu związkach ? Wiele niezrozumiałych sytuacji i niejasne zakończenie powodują, że film wiele traci w moich oczach.
Zgadzam się, w Iluzjoniście także domyślamy się późniejszej wersji wydarzeń, ale chcemy się nabrać...
Skazani na Shawshank to też w pewnym sensie przewidywalne zakończenie, ale jednak udajemy zaskoczonych - na tym polega magia tego arcydzieła. Wracając do Prestiżu. Może być tak, że Angier ocalał i nazajutrz dowiadujemy się, że będzie miała miejsce dogrywka jak również traktujemy całą rozgrywkę za zakończoną. Przy założeniu, że pierwsza wersja okazuje się prawdziwą - stawiam notę 7. Biorąc pod uwagę drugi wariant, jestem skłonny ocenić ten film na 6. Przy Iluzjoniście, który w moich oczach jest niemal perfekcyjną produkcją wygląda niczym miś koala w konfrontacji z pitbulem. Z jednej strony opowieść pełna magii, podział na dobro i zło, z drugiej szara rzeczywistość, obnażająca wszystkie nasze ułomności. Problem w tym, że skonstruowana maszyna zaburza równowagę i osłabia ten film w znacznym stopniu.
Prestiz o wiele lepszy, ciekawsza fabuła, więcej akcji i dobra gra aktorów. Za to w Iluzjoniście rzeczywiście Norton grał jak jakis drewniak, wszytstko było pieknie i ładnie, słabsza fabuła w dodatku przedstawiona w taki sposób, że przez cały film się nudzisz, a dopiero pod koniec przedstawiają cały sekret w kilkunastu sekundach. Nie to co w Prestizu, tam mamy świadomość, że cały czas się coś dzieje, i wszytsko prowadzi do punktu kulminacyjnego który jest równie zaskakujący jak cały film. A pozatym w Iluzjoniście nie odczułem tej magii tak ajk inni, może dlatego, że całość składała się na wręcz identyczne i monotonne wystepy tego Iluzjonisty(zapomniałem jak pisało sie jego imię) potem troche gadaniny, miedzy Iluzjonista a księciem i i komisarzem, jakieś nieudolne próby zastraszenia, odczuwałem, ze tak naparwde reżyser miał fajny pomysł na film, a wykorzystał go tylko pod koniec, za to reszta filmu była jakimś nie udanym przerywnikiem. A i jeszcze ta naiwna historia z dzieciństwa tego Iluzjonisty... ;/ Prestiż 10/10 Iluzjonista 6/10
Hmmm... jak dla mnie Prestiz jest lepszym dzielem od tego. Doskonala gra aktorska Bale'a i Jackmana. Jakos Presitz daje wiecej do myslenia i wiecej sie w nim dzieje ...
Ja lubię oba filmy, ale nie mogę powiedzieć, który bardziej, bo ich nie porównuję- są dla mnie zupełnie inne i widzę je w innych kategoriach. Mimo, że oba są obsadzone w realiach magików i iluzjonistów, traktują o czym innym i mają inny sens i... W ogóle, ludzie, co Wy tu sobie robicie, przecież takie porównywanie to spłycanie obu filmów!!!
Iluzjonista należy do takich filmów do których chetnie wracam- piękne ujecia,ciekawa obsada,wciągajaca fabuła i zarazem pouczająca życie. jak dla mnie samo powstanie Filmów miało właśnie taki zamiar, by pokazac widzowi coś niesamowitego,ale zarazem czegoś go nauczyc..Ja może jestem staromodna,ale fascynuje mnie(jeśli można tak powiedziec)tradycja i bajki z morałem są dla mnie czymś wartościowszym niż historia dwóch, trzech ..no nie wiem...może chorych psychicznie magików jacy byli w prestiżu. Film był rzeczywiście naprawdę dobry, ale jeśli mam po wyjściu z kina czuc lek i nieprzyjemne uczucie, że świat jest niestety pełen takich wariatów i takie filmy + plus te wszytkie chore horrory działają na ich podświadomośc... to wole "bajeczki" na poprawę humoru.
Ja zdecydowanie jestem za tym,ze Prestiż jest lepszy,bo w sumie jedyna rzecz jaka łączy te dwa filmy to iluzja,ale w prestiżu jest ona pokazana w bardziej interesujący sposób.
Ankieta - Filmy kultowe
Witam,
Jak ktos ma ochote wypelnic krotka ankiete
o filmach kultowych (ankieta w wordzie, ale latwa
do wypelnienia) to zapraszam :)
Ankieta do sciagniecia:
http://www.sendspace.com/file/2tiess
Wypelniona przeslijcie na adres:
rattlesnake@poczta.onet.pl
Licze na Wasza pomoc :)
Z gory dzieki, pzdr, Ewa :)
PS. Lepszy byl chyba jednak Prestiz :) (David Bowie byl rewelacyjny hehe!!)
Iluzjonista - 9/10,
Prestiż 10/10 - niestety za końcówkę z klonami -2 = 8/10. straszliwie mnie rozczarowało zakończenie.
Pozdrawiam
moim zdaniem lepszy był Iluzjonista. W Prestiżu faktycznie było dużo ciekawych scen no i ta zagmatwana fabuła! Ciągła rywalizacja dwóch magików wypadła świetnie ale jak dla mnie film był trochę za długi :/ a końcówka zdecydowanie mnie rozczarowała! Pozatym w Prestiżu widzieliśmy dużo magicznych sztuczek ale to Iluzjonista był bardziej "magiczny"-jeśli wiecie co mam na myśli ^_^ to właśnie za ten niepowtarzalny klimat(i zakończenie!)wybieram Iluzjonistę. Chociaż muszę przyznać że oba filmy były bardzo dobre i wyjątkowo mi się podobały!
PRESTIŻ:)
rozczarowalam sie Nortonem, ktory jest jednym z moich ulunionych aktorow, nie wiem dlaczego zaangazowano Biel, brawa za brawurowy wystep naleza sie Paulowi Giamatti, byl niesamowity!
"Iluzjonistę" mozna bylo rozgrysc od polowy, skupiony widz czuje, ze tak wcale to " love story" jeszcze sie nie skonczylo i bedzie mialo swoja kontynuacje
Trudno nie porównywać "Iluzjonisty" do "Prestiżu", który trafił do kin kilka miesięcy wcześniej. "Prestiż ocierał się jednak o prawdziwą magię (tę kinową),
"Iluzjonista" - choć stara się, jak może - pozostaje tylko iluzjonistą.
Nie trzeba być specjalnie bystrym, żeby już w okolicach połowy filmu domyślić się intrygi objawionej w finale.
nie ma co dyskutowac! Prestiz nie tylko był duzo ciekawszy, trzymajacy w napieciu, z lepszą akcją, ale mial rowniez bardziejinteresujacą grę aktorską. Film na pewno tez dajcy wicej do myslenia[do czego moze doprowadzic chora rywalizacja etc.] w Iluzjonista nic szczegolnego nie bylo poza klimatem Wiednia [bo tu i to kostiumy byly swietne] a sam Norton jkaos szczegolenj wielkiej roli do odegrania nie mial. Koniec koncow Pretiz 9/10 Iluzjonista 7/10
Zgadzam się, weszłam na na prezentację filmu Iluzjonista tylko dlatego aby postawi ocenę, zwykle stawiam tym dobrym, ale nie tym razem! Dla słabych szkoda zachodu, ale również nie tym razem, bo Iluzjonista jest dla mnie totalnym rozczarowaniem, że zastanawiałam się między jedną, a dwoma gwiazdkami. Film żenujący, ale dam **. Prestiż oceniłam 8*. Więc dla mnie nie ma o czym mówic...
Mnie również "Iluzjonista" rozczarował. Film o takim tytule i z taką obsadą powinien intrygować, a tu zakończenie można przewidzieć w połowie historii. Już w momencie 'wyławiania zwłok' podejrzewałam co tu jest grane. A kolejne wydarzenia jedynie utwierdzały mnie w tym przekonaniu.
Moje oceny to:
Iluzjonista - 4/10
Prestiż - 8/10
Żeby było krótko:
- Iluzjonista - świetnie zapowiadający się historia z zagadką kryminalną w finale, która psuje pomysł na film i pozostawia ogromną nutę rozczarowania.
- Prestige - klimat momentami kuleje, ale są sceny w których rzuca na kolana (chociażby w przedstawianiu wynalazków Tesli czy jego rywalizacji z Edisonem), GENIALNE i zagamatwane pomysły, a w szczególności pomysł pt. Ile można zrobić, żeby się zemścić; żeby kogoś dopaść (przecież on kilkunastu "siebie" musiał zabić - jaka to niesamowita symbolika)!!!
Ale mam pytanie do wszystkich, którzy widzieli film:
W JAKI SPOSÓB INTERPRETUJECIE ZAKOŃCZENIE CZYLI OBECNOŚĆ Robert Angiera (Hugh Jackmana) W ZBIORNIKU NA WODĘ ??? Ogromnie mnie to interesuje...
P.S.Pisał ktoś wcześniej, że w Prestige miłość schodzi na drugi plan. To moim zdanie, nie jest do końca prawda. Weźmy bowiem pod uwagę miłość do córki, której niepodważalny dowód mamy w finale - takie jej umieszczenie sugeruje, że reżyser chciał nam na nią zwrócić uwagę.
P.S.(2) A miało być krótko :(
a ja stawiam na "Iluzionistę" :P
w tym filmie podobał mi się klimat i fabuła. Niezbyt skomplikowana, czyli wiadomo o co chodzi, zwracasz uwagę na to co się dzieje na ekranie, a nie gubisz się w domysłach czy takich tam...
Jak dla mnie super zakończenie, nie spodziewałam się takiego ;-)
Chyba będę tu jedyna. Prestiż w ogóle mi się NIE podobał (poza aktorstwem i zdjęciami oczywiście). Po prostu po trupach do celu, zemsty i zaspokojenia własnego ego. Za dużo już tego, jak dla mnie, w realnym świecie. Może zbyt dosłownie odbieram te filmy ale cóż, zawsze się tak wczuwam.
A Iluzjonista, fakt cukierkowy, Romeo i Julia 2, ale ma u mnie 10.
Oba filmy mi sie podobały :D Po obejrzeniu Prestżu byłem zachwycony. Jednak miesiąc później gdy zobaczyłem Iluzjoniste Prestiz wydał mi sie mniej ciekawy :P Stawiam na ILUZJONISTE
Prestiż...nic dodać nic ująć. Zakończenie w Iluzjoniście było dość przewidywalne i nie trzymało w napięciu...
Zdecydowanie "Iluzjonista" Norton jak zwykle genialny (wcale nie nudny, taką postać właśnie miał grać!) jak dla mnie to Prestiż był przewidywalny, na motyw z sobowtórem wpadłem przy pogrzebie. A zakończenia Iluzjonisty się nie spodziewałem.
SPOILERY SPOILERY SPOILERY SPOILERY
Wg mnie "Prestiż" był odrobinę przekombinowany (motyw z maszyną), ale obronił się niedookreślonym, niewyjaśnionym w pełni zakończeniem, choć w trakcie w wielu momentach był przewidywalny ;) no i niestety Hugh Jackman po raz kolejny nie przekonał mnie do siebie, ale cóż - niech próbuje dalej :D
Natomiast "Iluzjonista" po mimo cukierkowego zakończenia i faktu, że zyskał punty już przed obejrzeniem - oczywiście przez wzgląd Nortona :D (który po raz kolejny mnie nie zawiódł - nawet jak 'strzela oczami', to robi to w niesamowity sposób) obronił się równie skutecznie.
Poza muzyką, zdjęciami i scenografią najciekawsze w "Iluzjoniście" było bowiem to 'efekciartstwo' - zakończenie było o tyle zaskakujące, że obserwując w trakcie filmu arcywymyślne sztuczki Eisenheima spodziewałem się równie arcywymyślnego zakończenia (np. ukochana wróci z zaświatów). Tymczasem rozwiązanie, wbrew wcześniejszemu 'efekciarstwu' okazało się megabanalną iluzją.
Dla mnie mega - oba filmy warte zobaczenia :)
"Prestiż" był zdecydowanie lepszy i wygrywa rywalizacje z "Iluzjonistą".
Jednocześnie muszę przyznać, iż w pojedynku Bale - Norton jest remis. Obaj aktorzy zagrali genialnie....no i ten klimat:)
Zgadzam się, "Prestiż" jest według mnie filmem w pełni udanym, czego nie można powiedzieć o "Iluzjoniście"- mdłym, nieciekawym, pozbawionym magii i uroku. Aktorstwo w "Prestiżu"- nic dodać nic ująć. W "Iluzjoniście" bardzo drażni Jessica Biel grająca bez krzty emocji; niestety zawodzi też Edward Norton- świetny w "Fight Club", tutaj odgrywa swą rolę jakby mimochodem. Trudno uwierzyć także w uczucie łączące głównych bohaterów, co bardzo przeszkadza w trakcie seansu. Plus za oprawę wizualną.
Zdecydowanie Prestiż, Iluzjonista też dobry, ale Prestiż 10/10. I strasznie podobała mi się scena z kapeluszami;-)
Ale wy ludzie jesteście dziwni. Co z tego, że w Iluzjoniście już w połowie filmu była znana odpowiedź... Ale czy wy znacie coś takiego, jak ciekawość? Nie byliście ciekawi, czy wasza prawda jest prawdą, czy też fałszem. Jak czytacie zagadkę jakąś i już w połowie wyczytujecie odpowiedź, to od razu zaznaczacie prawidłowe zdanie, czy też czytacie do końca? Teraz to zastanawiam się jakich filmów wam brakuje, każdemu się myśli "co to jest napisać scenariusz, nagrać go i wypuścić w obieg". Po prostu znak, że oglądacie za dużo filmów i nie wiecie już, po co jest kino. Na przyszłość nie oglądajcie filmów, jeżeli chcecie się wypowiadać, zróbcie to na odwrót. Najpierw napiszcie, a potem zobaczcie. Ciekawe, czy efekt będzie taki sam, jak normalnie...
Mi też bardzo podobała się ta scena! ;) W ogóle bardzo spodobała mi się postać Tesli. Wiem, że nie tworzył takich rzeczy, ale fajnie by było.
Jak napisał dave_18 już w połowie filmu była znana odpowiedź. Trudno się było nie domyślić. Poza tym to jest tego typu film, który ma szczęśliwe zakończenie. Kiedy Sophie "umarła" to przypomniały mi się wcześniejsze wypowiedzi "On znajdzie nas wszędzie i zabije", "Czy zrozumiała plan?", "Dołączę do was później" i odpowiedź była już wiadoma...
"Prestiż" całkowicie mnie oczarował, choć muszę przyznać, że nie jest to film łatwy w odbiorze. Trzeba obejrzeć parę razy przy czym dokładnie słuchać i patrzeć.
Zdecydowanie "PRESTIŻ".
"Chcemy być oszukani".
Zdecydowanie Prestiż. Wytrzymałam tylko 20min Iluzjonisty. Był dla mnie śmieszny. Może po prostu nie mój gust ...
Jednak wolę Prestiż. Filmy całkiem podobne, ale wolę wątki Sci-Fi (wynalazki Tesli, którymi się m.in interesuje ;) ) niż Fantasy.
No i oczywiście Scarlett Johansson ;D (nie żeby Biel była gorsza, ale wole Scarlett ;) )
Zgadzam się m.in. z założycielką ( -em? ) wątku. Lepszy był "Prestiż", ale wahałam się między oceną "Dobrą" i "Bardzo dobrą". Za obsadę zdecydowałam się jednak na "Bardzo dobrą", chociaż film rozczarował mnie przewidywalnością i chyba niepotrzebnie wprowadzonym wątkiem fantasy.
Prestiz bo w Iluzjoniscie byl stary schemat - chociaz zdanie "Wszystko to iluzja" to cos nowego :D
trudno powiedziec, iluzje w iluzjoniscie wgniatały w siedzenie , w prestizu był Nolanowski klimacik i ciekawe cytaty . ciezko powiedziec , dla mnie te dwa filmy sie uzupełniaja ;pp
Uważam, że nie powinno się porównywać "Iluzjonisty" i "Prestiżu", ponieważ według mnie łączy je tylko magia, ale jeśli mam porównać to uważam, że te dwa filmy są sobie równe W "Iluzjoniście" jest piękna muzyka, charakteryzacja , zdjęcia, świetna gra aktorska, a w "Prestiżu" zawroty akcji czy kostiumy. Każdy ma w sobie coś co zaskakuje widza. :)
"Prestiż", "prestiż" i jeszcze raz "prestiż".
"iluzjonista" był przewidywalny, powielał kilka schematów, które pojawiły się w wielu filmach. Wątek romantyczny jest dziwny. Pojedynek Edwarda z księciem nie wzbudza takich emocji jak ten Alfreda i Roberta. Chronologia w "Prestiżu" jest ciekawsza i dużo lepiej zrobiona, poza tym było trochę o kulisach iluzji i wyglądało to dużo lepiej na tle filmu fantasy. No i jak dla mnie "Iluzjonista" nie miał w ogóle klimatu, natomiast w filmie Nolana aż czuć XIX-wieczny Londyn. I na koniec rozczarował mnie troszeczkę sam Edward Norton, bo jest genialnym aktorem i większość jego ról jest wybitnych, ale jego rola w tym filmie wyraźnie odstaje od innych.