Film bardzo wymowny, lecz także często wymuszony i wymęczony. Owszem, okupacja Białoruskich terenów przez nazistów była piekłem i rozszarpała dzieciństwo tego chłopca na strzępy. Nie można obrazowi odmówić autentyczności z dodatkiem semiotyki. Można jednak zauważyć pewne uchybienia. Po pierwsze rozwlekłość, po drugie: chaos i nieład w poszczególnych scenach (eksterminacja wioski). Wojenna groza? Tylko do momentu na wysepce. Powinna być odczuwalna przez całą projekcję. Film oczywiście warto zobaczyć. Jednakże do arcydzieło trochę mu jednak brakuje. Subiektywna opinia.
A spodziewałeś się, że eskterminacja wioski dokonywana będzie w porządku i ładzie?
W drugiej części filmu nie dostrzegłeś "wojennej grozy"?
Ciekawa ta opinia :)
Liczyłem na to, ze będzie to pokazane w bardziej składny i spójny sposób. Chaos realizacyjny w tym momencie spowodował, że dramatyzm czy też GROZA WOJNY (jeżeli nie wojenna groza) gdzieś się ulotniły.. Najlepsze sceny w tym filmie moim zdaniem nastąpiły w połowie pierwszej części (bombardowanie lasu i ucieczka Flory z Głaszą na wysepkę po widoku zwłok rodziców chłopca). Tutaj naprawdę doświadczamy odczuć o których wspomniałem wcześniej.
jeśli potrzebujesz składnego opisu to masz go w amerykańskich filmach, nic do amerykańskich filmów zresztą nie mam, ten chaos to jedna z mocniejszych stron tego filmu, a scena z paleniem wioski genialna, właśnie przez ten chaos - właśnie taka forma prezentacji ten sceny jest wedle mnie najbardziej rzeczywista.