Zdaje się że Thorin, Fili i Kili. Tak było w książce przynajmniej. A co do Tauriel to także prawdopodobne.
Biorąc pod uwagę, że dodali wątek trójkąta miłosnego Kili - Tauriel - Legolas oraz że krasnoludowi już raz groziła śmierć, ale się od niej wymigał, nie zdziwię się jak go oszczędzą, a zamiast niego zginie Tauriel. Z drugiej strony byłoby to dość zabawne, gdyby ocalili go w drugiej części tylko po to, by uśmiercić go w trzeciej.
Jak to już zostało zauważone, naiwne strasznie byłoby gdyby Kili został królem [jest 3 w linii dziedziczenia] bo za młody i niezbyt odpowiedzialny. Mógłby przeżyć, ale gdyby Thorina też oszczędzili i to on zostałby monarcha, nie ten elfik, wtedy to już bym chyba PJa pokochała ;D (ale Tauriel m u s i zginąć...)
Nie wiadomo co strzeli Jacksonowi do głowy (może pojawią się bohaterzy z Avengers?)
Jak to kto ? Thorin, no chyba, że scenarzyści potraktują nas swoją wizją wydarzeń do samego końca.
oj chyba będę beczeć w kinie,jeszcze jak dobiorą do tego taka smutna muzykę to napewno. w LOTR na końcu jak Frodo się żegna z resztą i potem odpływa (i jeszcze ta muzyka ;)) to zawsze mam łzy w oczach...
Cała magia polega na tym, że on w zasadzie zasługuje na śmierć bo to przez jego chciwość dochodzi do wojny 5 armii. W zasadzie Thorin nie jest nawet bohaterem, scenarzyści zbyt bardzo go napompowali na potrzeby filmu.
To trochę bardziej skomplikowane, książka jest nieco tendencyjna. za to film niepotrzebnie robi z Thorina uosobienie tęsknoty za ojczyzną. Oryginalnie nigdy nie ukrywał on, że idzie po skarb - w przedstawionej Bilbo umowie opisany był przecież jego planowany podział. Chroni interesy całej kompanii, w końcu im więcej odda, tym mniej będzie do podziału. No i nie ufa swoim oponentom, ale ma ku temu powody. W filmie zapewne przemiana Thorina będzie bardziej brutalna, w końcu "sprzeda ideały".
Dokładnie o to mi chodzi, dlatego film mnie zawodzi, Thorin nie jest odpowiednikiem siebie z książki. Jackson postawił na przemianę i jest to ogromna niedorzeczność. Dlaczego ? Ano dlatego, że w filmie przedstawiono go jako kryształ który nie rozumiał obłędu swojego ojca jeśli chodzi o złoto. I nagle, ni z gruchy, ni z pietruchy jest żądnym bogactw krasnoludem, kompletnie bezsensowne. To, że nie ufa swoim oponentom jest oczywiste ale wojny może zapobiec więc mimo wszystko nawet w książce jest to chciwość, śmierć swoich towarzyszy kosztem złota.
Cóż, ten film zawiódł mnie z wielu powodów, więc rozumiem ból. W pierwszej części nawet podobało mi się zrobienie z niego bohatera - pomijam już wygląd jego, Kiliego i Filiego, zupełnie nieodpowiadający książkowym pierwowzorom, a nawet założeniom dotyczącym ras. Niestety, drugi film brutalnie uświadomił mi, że Thorin ma stracić całą swoją głębię, a sposób prowadzenia postaci w filmie dodatkowo pozbawi go jakiejkolwiek psychologicznej głębi. Szkoda Armitage'a, bo widać, że się stara., szkoda pieniędzy i szkoda Hobbita.
Cóż.
Owszem ale znacząca zmiana charakteru postaci razi, tym bardziej jak jest napompowana. Dużo bardziej podobała mi się zmiana charakteru Faramira we Władcy Pierścieni, miało to jakieś swoje uzasadnienie i tragedię. Problem Hobbita polega na tym, że za bardzo chce być Władcą Pierścieni i zbyt dużo wątków spoza pierwowzoru co nienaturalnie wydłuża historię. O jaką ja miałem biedę wysiedzieć w kinie na Pustkowiu. Znając już Jacksona w Tam i z Powrotem będziemy oglądać dwie duże sieczki przez blisko 3 godziny i na maksa wydłużone zakończenie.
Thorina zrobili tutaj na takiego Hobbitowego Aragorna, co przy zupełnie innym ciężarze na ich barkach nie wygląda zbyt przekonująco.
Szkoda, że zmieniają też wątki z pierwowzoru, zupełnie pozbawiając je głębi i sensu. W filmie los całej kompanii zależy przez cały czas od przypadku - w książce faktycznie widać rolę Bilbo.
Swoją drogą, jeszcze sieczki i przedłużanie mogę przetrwać, byle tylko PJ nie zmienił sposobu śmierci bohaterów np. żeby dodać dramatyzmu do "wątku romantycznego". Wtedy chyba wstanę i wyjdę z kina.
Serio? Według Ciebie w filmie nie widać roli Bilba ? ... Ratuje kompanie przed trollami na spółkę z Gandalfem, ratuje Thorina przed orkami, informuje kompanie jak daleko od nich są orkowie, zauważa Beorna, ratuje przed pająkami, ratuje przed elfami, jako pierwszy zauważa wejście prowadzące do tajemnych drzwi w Ereborze, znajduje wejście, zabiera arcyklejnot... No rzeczywiście, Biblo nic w tych filmach nie robi, wszystko to przypadek...
No tak, problem jest taki, że normalnie nie ma to miejsca. To Gandaf z ukrycia kłóci się z trollami a scena z Azgotem nie ma nawet miejsca. Bilbo zaczyna tak naprawdę pracować w połowie książki, reszta to podziwianie i narzekanie, ba to on sprowokował atak trolli na swoich towarzyszy a w jaskini goblinów jest niesiony przez któregoś z goblinów podczas ucieczki (tuż przed spadkiem do jaskini Golluma).
Najważniejsza rola Bilbo w historii, czyli jego dyskusje ze smokiem, zostają absolutnie pominięte, a to w nich najpiękniej widać intelekt naszego hobbita. Jego rola w ucieczce od elfów też została zupełnie zmieniona i wręcz pomniejszona, poddana przypadkowi (patrz - elf pilnujący krasnoludów spił się bez niczyjej pomocy, a gdyby nie to nic by się nie udało). Z trollami przypadkiem był timing - zgranie się z Gandalfem.
Uratowanie Thorina przed orkami wiązało się z kolei z tym, że Azog nagle zmienił zdanie i choć wcześniej przysiągł sobie, że sam zabije Thorina, nagle wysłał do dokończenia roboty innego orka. Wygodne, nieprawdaż?
Wszystko dąży do tego, że za dużo zmian i dołożonych wątków w większości niepotrzebnych - Moria, Azog, Dol Gurdu, Radagast. Rada, Legolasy i miłości. Nie o tym jest Hobbit przepraszam bardzo. Są dwie bardzo dobrze zrobione sceny zarówno w 1 jak i 2 części - Bilbo vs Gollum, Bilbo vs Smaug - naprawdę, świetnie skrojone jeśli chodzi o wykonanie i czas "antenowy". Szkoda, że ta druga skończyła się bezmyślną sieczką.
I jeszcze próba utopienia smoka w złocie...Serio, on zieje ogniem, czy to nikomu nie sugeruje jakiejś odporności na poparzenia?
Zawsze się tylko zastanawiam, czemu nikt nie próbuje Smauga trafić czymś w oko, podejrzewam, że z dziurą w mózgu długo by nie pożył...
Ogólnie cała sekwencja walki ze Smaugiem jest niepotrzebna. Przecież w następnym filmie będzie okazja się nim jeszcze nacieszyć. Ale o czym będziemy dyskutować, musieli jakoś ukręcić materiału na 3 blisko 3 godzinne filmy. BTW. Bilbo vs Smaug - miałem na myśli oczywiście rozmowę.
Oby tylko Gandalf przetrwal i Bilbo.Mysle ze napewno polegnie duzo Orkow , goblinow , Elfow i ludzi.A Thorina bedzie naprawde szkoda.Ehhh.Czyzby 3 czesc byla totalnym dramatem.
Gandalf i Bilbo muszą przetrwać, występują w LOTR. Poza tym, nie wierzę, żeby PJ miał czelność zmienić to, kto ginie w Hobbicie.
Śmierć Tauriel nie jest wcale przesądzona!
Może otrzymać ciężką ranę, i będzie jej dane odpłynąć na Prastary Zachód, gdzie będzie cierpliwie, lecz z utęsknieniem czekała na przybycie Legolasa.
Czyż to nie bardziej romantyczne rozwiązanie? :-)
Złych postaci zapewne śmierć zabierze Azoga i jego synka Bolga i całą ferajnę orków
Co do losów Tauriel, to w ogóle nie ma żadnej pewności, bo to postać dodana do tolkienowskiej wizji, a więc całkowicie zależna od swych filmowych twórców, którzy mogą z nią zrobić co mają ochotę - miejmy nadzieję bez zbytniej szkody dla sensu i spójności opowieści.
dokładnie :) tylko mam nadzieję że PJ nie odbiegnie od pierwowzoru :D książkę przeczytałem dzień przed obejrzeniem ''dwójki'' więc jestem z nią na świeżo :)
Te pare rozdziałów z ksiązki to za mało na 2,5 godz filmu więc Peter na pewno dużo da od siebie. Ale to dobrze:)
no nie wiem czy tak mało: atak Smauga na Laketown, śmierć Smauga, Dolguldur, BPA, cała sprawa z podziałem skarbów, powrót do domu i zakończenie dodanych przez PJ'a wątków :)
To duzo, ale chodzi mi o to, ze w ksiażce jest mało, więc Jackson będzie musiał to trochę poszerzyć:)
Trudno powiedziec. Do 1 czesci mam większy sentyment, a znowu w 2 czesci był ten mroczny klimat z Lotra, mniej powtórek, więcej nowości.