PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=343217}

Hobbit: Niezwykła podróż

The Hobbit: An Unexpected Journey
2012
7,6 419 tys. ocen
7,6 10 1 419306
6,5 59 krytyków
Hobbit: Niezwykła podróż
powrót do forum filmu Hobbit: Niezwykła podróż

Doczekaliśmy się. Setki tematów na forum, setki kłótni, wyzwisk, batalii i rzucania mięsem. I
oto jest powód owych zmagań - mały, niepozorny ale jednak bardzo dzielny i waleczny Hobbit.
Czy obronił się przed watahą hejterów i trolli ? Moim zdaniem tak i to po mistrzowsku.
Ostrzegam, będę spoilerował, więc niech dalszą część czytają Ci, którzy film już widzieli, lub nie
mogą się powstrzymać.

Od czego zacząć ? Najlepiej od początku. W małej norze mieszkał sobie pewien hobbit...i tu na
scenę wkracza stary, dobrze nam znany Ian Holm. Czas odcisnął na aktorze swoje piętno,
którego nie dało się do końca zakryć sztuczkami makijażu, nie miało to jednak żadnego
znaczenia. Wkracza dobrze nam znana postać i zaczyna opowieść. I to jaką opowieść...
Królestwo krasnoludów zostało ukazane wspaniale. Dostojeństwo, przepych, moc, bogactwo i
chwała. Sprytne ukazanie króla Elfów ukazuje nam powód wielkiej nienawiści krasnoludów do
tej rasy. Dalej mamy Smauga (cieszę się, że nie pokazali go w całości - tym mocniej czekam
na kolejną część).
Czas wrócić do Bag End i Bilba. A raczej do Freemana, bo to on gra Bilba. Nie, on nie gra Bilba
- on JEST Bilbem. I robi to naprawdę dobrze. Konsternacja, złość, bezradność, strach,
waleczność, miłosierdzie, odwaga - wszystkie te cechy zostały przez Martina ukazane
naprawdę świetnie. W mojej skromnej opinii jest jednak ktoś, kto nawet Bilba swą postacią
przyćmiewa. Mowa o Thorinie. Richard Armitage stworzył postać, od której wprost bije moc,
dostojność, rycerskość, duma i odwaga (czasami szaleńcza). Nie mam absolutnie żadnych
"ale" w stosunku do jakiejkolwiek kreacji aktorskiej. Począwszy od Oriego a skończywszy na
Wielkim i Potężnym Gandalfie. Mówię "Wielki" i "Potężny", ponieważ mamy tutaj dawkę jego
prawdziwej mocy magicznej i bojowej.
Wszystkich krasnoludów opisać się nie da, więc powiem krótko - paczka lojalnych, odważnych
i szlachetnych wojowników (czasami nieco aroganckich i nieufnych). Szczególną uwagę przykuł
Bofur. Przynajmniej moją - krasnoludów było 13, więc każdy może skupić uwagę na innym.

Po pierwszej retrospekcji mamy 30 minut rozmów, śpiewów i jedzenia. Ja się nie nudziłem,
ale każdy odbierze te pół godziny inaczej. Dla jednych nuda, dla innych źródło informacji o
krasnoludach i samym Bilbie.

Przygoda z trollami wykonana została świetnie - nie ma sensu się nad tym rozwodzić.
Naprawdę dobra robota. Zabawnie i poważnie jednocześnie.

Radagast - obiekt zażaleń i konsternacji. Każdy ma prawo do własnego zdania, ja też to prawo
wykorzystam. Ta postać po prostu mi się...podoba. Może i jest tym ćpunem (jak twierdzi
Saruman). Może i jest nieogarnięty. Może ma ptasie łajno we włosach. Ale jednocześnie to
wielki czarodziej - zaiste wielki. Potrafi walczyć, ma swoją moc i dostrzega realne zagrożenie.
Liczę, że w następnych częściach ujrzę go jeszcze więcej.

Biała Rada - miło ujrzeć największych czarodziejów i elfów w jednym miejscu. Zwłaszcza w tak
doborowej obsadzie. Ich rozmowa na temat Dol Guldur to świetny fundament pod to, co nas
zapewne czeka w kolejnej części.

Azog - powiedziałbym, że to swego rodzaju Lurtz, tyle że w Hobbicie. Interesująca postać, z
równie interesującym celem - wybiciem rodu Durina. A właśnie - retrospekcja walk pod Morią -
kapitalna. Wątek Azoga zmienia co nieco fabułę, ale nie uważam tego za minus. Krasnoludy
czują na plecach oddech wroga i cały czas muszą walczyć o przetrwanie.

Gollum - tutaj nic mówić nie trzeba. Andy mistrzem jest.

Efekty - moc wrażeń, jak dla mnie bitwa górskich olbrzymów jest najbardziej widowiskowa.
Chociaż moment wkroczenia Gandalfa do gobliniego miasta...tam też jest mega moc. A
właściwie giga moc.

Muzyka - jak zawsze Howard robi świetny soundtrack. Szczególnie podoba mi się motyw
Radagasta, ale główna nuta również jest kapitalna. Pojawia się zawsze w momencie walki
naszej kompanii.

Pora na największy dylemat. Dlaczego 3 części. Wielu o to pytało. Ja dziś znalazłem
odpowiedź. Być może część osób się z nią nie zgodzi. Życzę powodzenia w szukaniu innej.
Wiąże się to z tym, dlaczego dałem 9 a nie 10 punktów. Powód może wydać się głupi na tym
forum, ale zaryzykuję. Pod koniec filmu czułem się...zmęczony. Tak. Całość była wspaniała.
Trolle, Imladris, górskie olbrzymy, miasto goblinów, Gollum, ucieczka w górach, drzewa, Orły,
smocze oko. Niech mi teraz ktoś powie, że dałoby się to zrobić w jednym filmie + wszystkie
wydarzenia z reszty książki. Panie i Panowie - nie da się. Chyba, że chcecie 4 godzin filmu, w
którym nic się kupy nie trzyma. Mamy 3 godziny wielkiego widowiska i już czeka sie na kolejną
część. Ale już przy drzewach czułem nadmiar akcji. Z patelni w ogień. Nie mam tu pretensji do
Petera o taki natłok zdarzeń w jednym filmie. Po prostu mój mózg już nie wyrabiał ;) Stąd ten
punkt mniej. Ale być może po kolejnym obejrzeniu zmienię zdanie i dam maksa.

Podsumowując - wielkie widowisko. Rozmach, epickość, dokładność i głębsze spojrzenie na
świat Tolkiena. Fani nie będą żałować (przynajmniej większość). Ludzie, którzy pokochali
LOTR-a tym bardziej powinni być zachwyceni. Dla mnie Niezwykła Podróż to film, który
ostatecznie przekonał mnie do pomysłu zrobienia z tego trylogii. Moje osobiste brawa dla
Petera. Dobra robota.

ocenił(a) film na 4
bartmst

Ja bym do tego dodała nieznośny patos i pompatyczność. Zgadzam się z opinią Bradshawa "Ten film to rozdęty do granic możliwości teatr telewizji". Sceny adaptowane z książki są jeszcze do zniesienia. A cała reszta sprawiła, że ludzie wychodzili z kina, zanim film się skończył.

Marvolo666

Ach, no i doczekałeś się. Warto było poczekać, co?
Pomimo, że obawiałam się z Twojej strony jako tzw. "fanboya" opisu ad hoc, czyli "Fajne, bo fajne, kocham Tolkiena i Jacksona i musiało być fajne" Ale nie. Tak się nie stało :)
Uśmiecham się szczerze po Twojej recenzji. Zawarłeś w niej prawie wszystko to, co staram się powiedzieć tu na forum od ponad 10 dni, w trakcie których zobaczyłam film 3 razy.

ocenił(a) film na 9
Treehouse

Cieszę się, że tak odbierasz moją małą recenzję ;) O tym filmie można mówić wiele (tak zresztą pewnie będzie na forum przez następne parę miesięcy). Ale to takie najważniejsze punkty.

ocenił(a) film na 9
Marvolo666

Popieram w 100%, co prawda ja sie nie zmeczylem, ale jak kamera odjezdza od bohaterow na wzgorzu kazdy w glowie rzuci "juz koniec?" Zdecydowanie wiecaj Tolkiena i mniej Hollywood niz we Wladcy Pierscieni i bardzie klimatycznie. Dam rowiez 9/10, za co minusik? Troche przerysowana charakteryzacja krasnali i, ale to juz zdecydowanie moja osobista opinia, spora chwila potrzebna do przyzwyczajenia sie do 48 klatek. Szczerze polecam

ocenił(a) film na 10
sikor16

Mi za to za mało krasnoludów, ale zdrugiej strony film trwałby godzine dłużej, gdyby każdy miał tyle samo czasu na pełne ukazanie swojej brodatej osoby ;) Dlatego charakteryzacja to wielki +. Gdyby wszyscy byli jak Gimli to byłoby ciężko.
Nie ma co rozmyślać nad zmienionymi wątkami książki, było po prostu pięknie i wszystko trzymało się kupy.
Najbardziej rozwaliła mnie ucziecka Radagasta przed wargami. 3D - matko, kosmos. Jak tu narzekać na brak akcji.
Uwzględnić muszę mowę Gandalfa o tym jak małymi uczynkami można wygrywać i zmieniać świat. Aż łezka w oku się zakręciła i właśnie tego oczekiwałem.

btw w momencie, gdy Throina Orzeł położył na górze z sali kinowej dało się usłyszeć masowe "siorpanie" nosem ;D i nie dziwie się - można płakać ;)

ocenił(a) film na 9
Pavvlak

Wiesz, piszac charakteryzacja mialem na mysli stylizacje, cos mnie taka lekka sztucznosc bila od poczatku filmu. Ogolnie nie wplynelo to znaczaco na rewelacyjny w calosci obraz. Ja ogladalem ten filn w Nowym Yorku, co prawda nikt nie siorpal ale odzew widowni "whats?" jak pokazaly sie litery koncowe mnie rozbawilo szczerze

ocenił(a) film na 10
sikor16

aaa NY, a myślałem że tylko ja po nocach siedze. U Ciebie czas inny hah ;D nas jeszcze przytrzymali w kinie przy zgaszonym świetle niemal całą piosenkę przy napisach końcowych. Swoją drogą słyszałem ją przed seansem i mi się nie podobała, jak można się domyślić teraz leci jakiś 10 raz ;)
http://www.youtube.com/watch?v=zakVfDY0xZk

ocenił(a) film na 7
Pavvlak

Ja ją już odsluchałem niezliczoną ilość razy przed seansem ; P Tak jak cały soundtrack ;P

ocenił(a) film na 10
Joecrou

soundtrack w razie gdyby ktoś jeszcze szukał jest tutaj http://www1.rollingstone.com/hearitnow/player/hobbit.html

ocenił(a) film na 9
Pavvlak

wlasnie wrocilem z seansu(drugi raz ogladalem), mam 6 godzin na minusie, a ty twardziel jestes, 2 w nocy i dalej na forum:-). Swoja droga rzadko zdarza sie taka cisza tu na seansach(ach ci czarni) wiec chyba odbior bym na plus

ocenił(a) film na 10
sikor16

Poszedłbym i 2 raz i kto wie czy tak nie zrobię.
Co mam robić, siedze sobię i nie mogę (i nie chcę) wyrzucić filmu z głowy, to też powoli upijam się miodowym piwskiem... eh a potem powrót do rzeczywistości.

ocenił(a) film na 9
Marvolo666

kolejna swietna receznaj.Nic dodac nic ujac ;].Dzieki stary ! Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
Marvolo666

Super! Solidna recenzja, jestem spokojny co do Hobbita. Cieszy mnie że Ci sie podobało.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
DziarD

Wzajemnie ;)

ocenił(a) film na 10
Marvolo666

szczegół:
- nie szli przez Khazad-dûm, w tym filmie o Morię nikt nie zahaczył nawet.

fani Tolkiena z prawdziwego zdarzenia będą zawiedzeni przez spłycenie całej historii. Mitologia Tolkiena uparcie strzeże swoich tajemnic, jednak tutaj wszystko jest wyłożone jak na tacy łopatologicznie dla tępych umysłów. Szkopuł w tym wszystkim taki że nawet jak trollom wyłożysz wszystko na tace to i tak tego nie pojmą.

Hobbit sam w sobie reprezentuje zupełnie inną koncepcję aniżeli Władca Pierścieni, więc nie dziwi mnie groteskowo-baśniowo-bajkowa stylistyka, jednak problem pojawia się gdy chcemy wszystko pomieszać. Nie da się pomieszać dramatu wystawianego na deskach teatru z durną amerykańską komedią w kinie z kupą popcornu, wyjdzie z tego groch z kapustą i ani LOTR ani Hobbit ani reszta nie wyjdzie przy tym bez szwanku.

Mam ogromne zaufanie i szacunek dla twórców i całej ekipy dłubiącej w Śródziemiu, naprawdę. Jednak tym razem pozwolili sobie na zbyt wiele w niektórych kwestiach. Ci, którzy zagłębiali się w twórczość Wielkiego Mistrza J.R.R. Tolkiena wiedzą dobrze o co chodzi, teraz mamy do czynienia z produktem na stałe wplecionym w popkulturę, a nie mistycznym, tajemniczym i wyniosłym arcydziełem (czego Władca Pierścieni nie wypaczył).

- Radagast = zbrodnia. był to wielki czarodziej, Saruman gardził każdym, zwłaszcza tymi którym zazdrościł mądrości. Radagast był mędrcem. jak można było pokazać go w ten sposób, koleś który nawcinał się grzybków... na dodatek "grzybki" o których mowa w podtekście to potężnie narzędzie, a nie "haha", najczęściej prowadzą one do trwałego kalectwa umysłowego, to nie "trawka" ale najcięższy kaliber, to że kpi się z tego w ten sposób sprawia że ludzie trywializują to zagadnienie, np. młodzież. (zaznaczam: nie chcę rozwodzić się na ten temat, absolutnie definitywnie i z całą pewnością nie! chcę tylko zarysować co chodzi mi po głowie). wracając do Radagasta... króliki? gniazdo na głowie?! ... całość jego postaci pozostawię bez komentarza.
- tłumaczenie (widziałem z napisami) = da się przetrwać, ale jest niedopracowane.
- czułem się przez chwilę jakbym oglądał Opowieści z Narnii, które były ogromnie krytykowane przez Tolkiena i budziły jego (także mój) najwyższy niesmak.
- Krasnoludowie przedstawieni groteskowo, okay, uprzedzenia do elfów, okay, ale zrobili z tego bzdurkę, ucieczka z Imladris to już totalne przegięcie... krótko mówiąc: kultura elfów tak jak i kultura krasnoludów została tu spłycona do dna. w niektórych momentach wygląda to wręcz śmiesznie, np. kiedy Thranduil rusza się jak hipster-paraleptyk i ujeżdżając jakiegoś łosia... szkoda że nie jelenia w H&M.
- groch z kapustą w sferze Białej Rady, nie podoba mi się jak zostało to ukazane i spłycone, majestat, symbolika... we Władcy Pierścieni tego nie zabrakło! tam nic nie schrzanili w tej sferze.
- zabrakło mi szarości, rzecz jasna hobbit jest mało "szary" i mało "mroczny", ale wszystko w filmie jest tak podkręcone kolorem i obrazem utopii że staje się na tyle odległe widzowi że nie potrafi wczuć się w klimat. krainy elfów, krasnoludów, dobrze, zgadzam się super extra, ale żeby wszystko było tak do bólu przekolorowane? to wygląda bardziej jak gra komputerowa niż jak film, chociaż nawet gry nie są tak rażąco tęczowe.
- hobbit zabijający warga i radzący sobie ni z gruchy ni z pietruchy z bronią (czego w książce brak, tak samo jak brak wargów itd.) to mi nie do końca pasuje. podobnie jest z łopatologią filmu i kilkukrotnym podkreśleniem tych samych wątków i koncepcji, można powtórzyć raz, drugi, ale piąty i dziesiąty? film jest stworzony dla osób niemyślących, amerykański jak cholera, wszystko na tacy i wtłoczone odbiorcy w łeb. przepraszam ale to jest moment kiedy film traci na znaczeniu jako dzieło sztuki, bo nie pozostawia możliwości pola manewru odbiorcy, nie tworzy klimatu i nie daje się w nim rozsmakować.

niekonsekwencja, przesadzenie i komercja. rzecz jasna Władca Pierścieni był filmem komercyjnym, to nie ulega kwestii, ale był czymś więcej, mimo wad, niż tylko produktem, tutaj zbliżamy się nieuchronnie w produktu. spodziewałem się czegoś innego, jestem zawiedziony w wielu kwestiach. być może wiele kwestii mi umknęło, te zapamiętałem najlepiej.

widowisko jednak pozostaje widowiskiem, bardzo soczystym, wyciśnięto ze śródziemia w trzeciej erze wszystko co się da (wada, tak być nie powinno, ponad połowa powinna być niedopowiedziana). film ogląda się świetnie, fundamenty i zdecydowana większość jest zgodna z kanonem Tolkiena, (poza drobnymi niuansami które da się przeżyć), "dodane" do scenariusza bajery - spoko, niech będą.
całość 9 lub 10/10, nie mogę się zdecydować. myślę że jak zobaczę wersję 24klatek/sec w 2D będę bardziej zadowolony.

ocenił(a) film na 6
decym

" hobbit zabijający warga i radzący sobie ni z gruchy ni z pietruchy z bronią (czego w książce brak, tak samo jak brak wargów itd.) "

Faktycznie wargów w książce nie było...Nie było też Trolli i w ogóle Hobbit opowiadał o murzynie co robił łódkę z trzciny

ocenił(a) film na 7
decym

w hobbicie były wargi

ocenił(a) film na 2
Marvolo666

gdzie Ty tam epickość widziałeś bo ja zasadniczo nigdzie, sztuczność efektów specjalnych często razi, Jackson zrobił z tego opowieści z narni, ani razu nie poczułem się jak w Średniemu... no może w shire

ocenił(a) film na 9
mate3

Zapewne widziałem epickość, tam gdzie Ty jej nie dostrzegłeś ;) Mam tu na myśli wszelkiego rodzaju retrospekcje, walkę gigantów, pierwsze ukazanie Dol Guldur, przygodę na drzewach. To moje typy.
Sztuczność efektów ? Co konkretnie masz na myśli ? Azoga ? Rzeczywiście, był robiony komputerowo i to widać. Jeżeli jednak oceniasz The Avengers na 5 (gdzie efekty są całkiem przyzwoite), to nie wiem czym można Cię w tej kwestii zadowolić. Osobiście chętnie obejrzę film, gdzie efekty są wykonane lepiej. John Carter - nie. Avatar - nie ta bajka. Tron - Gollum jest bardziej ludzki od Clu w tym filmie. I tak dalej i tak dalej. Co do Hobbita to trolle i olbrzymy zostały według mnie wykonane solidnie. Smoka ocenia się nie po oku i ogonie, ale po całości. Więc tutaj trudno cokolwiek zarzucić.
Klimat Śródziemia. To oczywiście każdy może odbierać jak chce. Shire było dla mnie zamkniętym pomieszczeniem, gdzie Śródziemie wstępu nie ma (sam Gandalf tak stwierdził - "świat nie jest w książkach, jest za oknem". Więc Śródziemie ujrzałem dopiero po rozpoczęciu się wędrówki. I cały ten klimat. Ale to subiektywne odczucia.

ocenił(a) film na 2
Marvolo666

sztuczność efektów- wargowie, bitwa pod bramami morii, duża część pod górą mglista, duchy w dol guldur, radagast ze swoimi saniami, (avengers oceniam całościowo nie za efekty które były dpbra. a efekty w Avatarze były zdecydowanie lepsze niz w Hobbicie)
Pomijając fakt że cała scena )
w przygodzie n drzewach nie było nic epickiego raczej dramatycznego i tyle przynajmniej dla niektórych bo dla mnie historia jestżenująca klimat ala Avengers. pomijając fakt że cała ta scena nie miała sensu i była kompletnie nie logiczna...

ocenił(a) film na 7
mate3

owszem, kilka błędów było, ale jak sam napisałeś nie były one rażące i tu się zgadzam. Aczkolwiek porównywanie hobbita do opowieści z narnii? nie przesadzajmy. a chyba dodatkowo nie można zapominać o fakcie, że Hobbit jest książką, którą Tolkien napisał dla swoich dzieci. Jak samo z siebie wynika, nie ma ona takiego majestatu jak władca. Ten film musiał być barwny, bo książka również jest. Jak dla mnie 10/10

ocenił(a) film na 9
Marvolo666

Super recenzja, widzę, że film się tobie również podobał.., masz rację Thorin jest niesamowity.

ocenił(a) film na 9
Marvolo666

Potwierdzam co napisano powyżej, właściwie prawie wszystko podobnie bym określił. Mały plus może:

Radagast świetnie pokazany, szalony pustelnik taki jaki powinien być.

Z całej paczki krasnoludów najbardziej zadowolony jestem z postaci Dwalina, wojownika z krwi i kości. Niestety nie wszyscy towarzysze otrzymali na ekranie tyle samo czasu - Gloin, Oin, Ori czy Nori są postaciami, które mało poznajemy ale może w następnych częściach będzie o nich więcej.

Nie ma moim zdaniem dłużyzn, szczerze jedynymi wadami filmu dla mnie było to, że zbyt szybko się skończył i standardowo 3D lekko utrudnia obserwowanie wszystkich szczegółów (czasami tylny plan mało wyraźny, problemy z ostrością, nie było to 48fps).

Tak czy inaczej PJ udowodnił, że wciąż potrafi najlepiej oddać Tolkienowski świat i jest mistrzem kina fantasy.
Z czystym sumieniem 10/10. Polecam wielce i nie mogę się doczekać drugiego seansu.
Jedno słowo określające film: Arcydzieło!

Pozdrawiam.