Jakie są wasze odczucia względem ścieżki dźwiękowej?
Dla mnie soundtrack był tylko przeciętny niestety, liczyłem na trochę więcej ze strony Pana Shore ;) Końcowy utwór "Song of the Lonely Mountain" też mi średnio przypadł do gustu.
Właśnie słucham :). Mi soundtrack bardzo się spodobał, uważam, ze świetnie uzupełnia akcję i naprawdę dobrze wpisuje się w klimat opowieści. W "Song of the Lonely Mountain" wyczuwalna jest tak silna tęsknota, że aż ścisnęło mi serducho; tak brzmi nostalgia... Oh, i absolutnie urzekły mnie piosenki Krasnoludów i innych ludów. Może niektórzy uznają je za niepotrzebną wstawkę musicalową, ale jak dla mnie wiele mówiły o tych, którzy je śpiewali, taka mini charakterystyka danego ludu.
Soundtrack do DP lepszy. Co utwór to inna opowieść. Tutaj większość jest zrobiona pod momenty dynamicznej akcji
Widać, że muzyka wyszła pod ręki tego samego kompozytora co w LOTR. Pan Shore stworzył naprawdę świetną "Song of the Lonely Mountain" i wielokrotnie użył tego co już mogliśmy słyszeć w Trylogii :) Soundtrack jako całość nie ma wielu słabych stron, dostałem to, czego się spodziewałem :) Czy Wy też mieliście takie wrażenie, że w scenie kiedy Thorin walczy z Azogiem leci w tle podkład którego użyto podczas ranienia Froda na Wichrowym Wzgórzu ? :)
Taka ciekawostka: Howard Shore nie skomponował muzyki do utworów "Misty Mountains" i "Song of the Lonely Mountain". Muzyka ta jest autorstwa czterech innych kompozytorów.
Mimo to, Shore wykorzystał ten utwór jako temat przewodni. Według mnie za często on wybrzmiewał, szczególnie w scenach akcji z Trolami i Orkami. Do scen "podróżniczych" natomiast pasuje idealnie. Użycie motywu Nazguli w scenie ataku Thorina na Azoga to cios poniżej pasa. Śmiać mi się chciało, jak to usłyszałem. Nawet nie zostało to nagrane na płytę, i słusznie, bo to przecież kompromitacja. Zastanawiam się, czy to polecenie służbowe, czy po prostu brak pomysłu kompozytora na zilustrowanie muzyczne tej sceny, i zresztą wielu innych w których pojawiają się motywy z LotR, bez jakichkolwiek nowych aranżacji. Niestety, według mnie muzyka jest jednym z najsłabszych elementów obrazu Jacksona. Poza tym, film świetny.
An ancient enemy- tytuł utworu ze sceny walki Azoga z Thorinem, no i My dear frodo, jedne z najlepszych utworów na ścieżce.
Mnie osobiście najbardziej zdenerwowało to, że Shore zaburzył w "Hobbicie" nieco logikę kompozycji znaną z "Władcy Pierścieni" Nie podobało mi się np, gdy w ostatniej scenie, kiedy Thorin rusza do boju z Azogiem w tle rozbrzmiewa temat towarzyszący zwykle Nazgulom. Howard mógł się postarać tutaj o jakąś nową, równie "dreszczogenną" kompozycję. W uszy mnie się też rzuciło, że temat, który we władcy zawsze towarzyszył elfom z Lorien, pojawia się w Hobbicie gdy drużyna krasnali spotyka elfów z Rivendell wyrzynających orków. Później, w momencie pojawienia się Galadrielli temat ten jest już jak najbardziej pożądany. Z kolei "Radagast the Brown" to najlepsza kompozycja na soundtracku. W kontekście całości oryginalna i pozwala z nadzieją wyczekiwać kolejnych części "Hobbita".
Muzyka jest naprawdę dobra tylko szkoda że ponad połowa filmu ma muzykę z Władcy. Rozumiem ze można było zostawić motywy z Władcy ale żeby było ich aż tyle. Misty Mountains też nie zostało wymyślone przez Shore'a tylko zawłaszczone. Więc nowości mamy niewiele. No i to co moi przedmówcy mówili jak można było motyw nazguli (jeden z głównych motywów czarnych charakterów) podłożyć pod Thorina maszerującego na Azoga. Ta scena to wpadka kompozytora.