scenariusz, gra aktorska, dialogi, prowadzenie kamery - zupełnie jakbym się cofnął w czasie do magicznych lat 90tych i wypożyczalni VHS gdzie podobnego 3cioligowe crapu było na tony :)
a najgorsze w tym wszystkim jest to, że film zrobił R.Rodriguez który przecież ma kilka kultowych klasyków na swoim koncie. Ben Affleck z kolei wyjątkowo drewniany nawet jak na niego (może specjalnie do tej roli ;))
Przyszłam na forum, żeby napisać dokładnie to samo. Na początku filmu nawet mnie ten wehikuł czasu ucieszył, ale im dalej w las, tym bardziej przewidywalnie i naiwnie. Dobił mnie jeszcze końcowy monolog Afflecka tłumaczący żonie/widzom, co właśnie zobaczyli- tak jakby ten prosty jak sołtys z Podlasia scenariusz wymagał pomocy w interpretacji xD
A Affleck chyba dziadzieje na starość, bo rzeczywiście z filmu na film gra słabiej