Gdyby Columbus w Komnacie Tajemnic nie pokazał "Zębów Bazyliszka". Wyciął by tą scenę to w Insygniach też musieli by to wyciąć - albo miecz Gryfindora. Nie mieli by żadnego nawiązania. Gdyby nie pokazali, że Harry Potter - złapał ustami znicz - kolejna scena z Insygni wycięta. Yates nie patrzy w przyszłość. Ekranizuje książkę nie myśląc, że to może spieprzyć kolejną część...itd... Moim zdaniem jest dosyć ograniczony. Np. Jak usunie w Insygniach scenę - w której Dudley żegna Pottera - to zniszczy całą budowę postaci - która tworzyli reżyserzy przez pierwsze 4 części. Już zostanie z pewnością spłycony motyw Horkruksów, czy też korzenie rodzinne Voldemorta (których wogóle nie ma w Księciu) Chata w której ukrył pierscień choćby. Boję się jak te Insygnia będą wyglądać - tym bardziej, że są one pełne nawiązań do poprzednich części. Jeszcze nikt nie dostał szansy na zrobione 3 Potterów - a Yates ma w umowie jeszcze 2.
Masz zupełną racje, ale przecież jak Columbus rezyserował Komnate i Kamień 7 części jeszcze nie było :P Właśnie przez to widać jak dobrze zajął się 1 i 2 częścią.
Boje się kolejnych części Pottera, bo póki co Yates strasznie je zniszczył. Tylu szczegółów nie można pominąć!
Uwazam, że wyrezyserować 7 część powinien ktoś inny.
Zgadzam się z Wami, tylko pewno Yates wykombinował sobie co i jak z 6 cz. przeniesie do 7, (bo w końcu ma dwie części Instygni). Gdyby ktoś się tym zajął, film mógłby stać się jeszcze gorszy.
Wy chyba jacyś niepoważni jesteście. 6 część Harry'ego tak jak i 7 jest tak obfita w fabułę, że ledwo jest miejsce na jakieś opisy, książki mają po 700 stron i naprawdę wam się wydaje, że do filmu można wcisnąć wszystko?! Filmu dłuższego niż 2,5 h nie da się oglądać, a jakbyście chcieli mieć w każdym filmie całą książkę to by to trwało 10h. Doceńcie już, że 7 film będzie w 2 częściach. Są wątki ważne i ważniejsze, więc pogódźcie się z tym, że nie będzie wszystkiego. To naprawdę jakaś ignorancja i brak wyobraźni narzekać, że reżyser nie nasrał w filmie każdego szczegółu z książki...
Można wysiedzieć.
Władca Pierścieni trwa nawet >4h i jest OK.
Właśnie wersje długie mnie przekonały, a że książek nie znałem, to wyjaśniły mi wszystko.
HP składa się z takich małych elemencików, które jak się wywali, to wychodzą głupoty.
Ten Dudley to mnie wnerwiał w HP1, ale od 2 jest to 1 z kilku przekomicznych postaci. Szkoda, że sama Rolnik obciachała Petunię non olet, bo to dodaje uroku całej historii i pokazuje/wyjaśnia dlaczego HP dokonał pewnych wyborów, a nie innych.
Jak jesteś zagorzałym fanem książek, to trudno, nie przekonam Cię.
Ale zobacz wersje HP wydłużone, a w mig pojmiesz, że ktoś kto nie zna w ogóle HP ma duże szanse na polubienie go.
Wcale film HP nie musi tyle trwać, już pisałem, że można pewne sprawy opowiedzieć, nie koniecznie pokazywać. I koszty mniejsze i film ciekawszy.
Mam ciągle przed oczami "wyobrażenie" o filmie po przeczytaniu książki.
Ale znika ono jak film wciska mi się z idiotyzmami.
Jedne wyjątek - HP4, film jest lepszy od książki, bo czytając ją zastanawiałem się czy to Trój-magiczny Turniej, czy szachy. A film miał swój urok i klimat. Nie, wcale ta część nie była najlepsza.
Co do HP 5 i 6, to śmiało można było dodać tu i tam to i owo i już byłoby OK.
Ale zobacz wersje HP wydłużone
A skąd można je ściągnąć? Bo szukałem, ale nie znalazłem.
Takie coś:
5 http://fanedit.org/454/
4 http://fanedit.org/455/
3 http://fanedit.org/456/
2 http://fanedit.org/457/
1 http://fanedit.org/458/
Słownik języka polskiego mówi:
"Ekranizacja - sfilmowanie, wierne przeniesienie widowiska scenicznego / dzieła literackiego na ekran;"
I bynajmniej, nie chodzi mi o to, by film był słowo w słowo jak książka. Ale nie rozumiem niemalże kompletnego zatarcia głównych wątków na jakieś bezsensowne sceny miłosne (nieszczęsne sznurówki np.). Zamiast niepotrzebnie dodanych wątków (kelnerka, Nora) możnaby nakręcić sceny, których widowiskowość na pewno zapewniła by filmowi więcej pochlebnych opinii i byłaby bardziej zgodna z książką (Pierwsza Bitwa o Hogwart, wspomnienia).
Pozatym bochaterowie zachowują się jak zupełnie ktoś inny (Hermiona wypłakująca się Harry'emu w rękaw, bo "Ron jej nie kocha"? Wykrzykująca swoje uczucia przy gronie pedagogicznym? Harry, całkiem wolny, który pozwala zabić Dumbledore'a? Snape, który nie gnębi Harry'ego przy każdej okazji? Kochany Dumbledore martwiący się to, z kim jest Harry i mówiący mu, że już powinien się golić? Eh.). Nie wspominając już nawet o detalach (Quiddich bez Znicza? Czary bez różdżek? Teleportacja na terenie Hogwartu?).
I proszę, nie mówcie cały czas, że tego nie da się nakręcić w 2,5 godziny. Gdzieś na tym forum ktoś dał linka do filmiku na Youtube, gdzie jest wersja IŚ zrobiona przez fana, który wykorzystał sceny z poprzednich filmów. Trwa 7 minut i całkiem nieźle zgodna z książką.
Powiem tak, wiem że trudno jest zrobić dobry film, rozumiem jak trudno jest trzymać się książki. Ale wg. mnie reżyser skupił się za bardzo na rzeczach niepotrzebnych, które można by było zmienić. Z chęcią oglądałabym film, który trwa nawet 4 godziny byleby tylko odpowiadał moim oczekiwaniom! Molko Queen skoro część z nas uważa, że 6 cz. wyszła beznadziejnie, to mamy pełne prawo bać się, że ostatnia część może być jeszcze gorsza, w szczególności że rzeczy, które są potrzebne do fabuły 7 cz. nie pojawiły się w Księciu Półkrwi.
ja się zastanawiam dlaczego Yates nie pokazał ŻADNEJ sceny, w której Harry dowiedział się, że jest kapitanem drużyny?? skąd ktoś, kto nie czytał książki, a oglądał wszystkie filmy (np. moja koleżanka) ma wiedzieć "ocb"? za dużo 'przeskakiwania' ze sceny do sceny. Jest tu, a nagle tam. ;/ Scena ze śmierciożercami w Norze - ok, ale dlaczego spalili ten dom Weasleyów? I dlaczego śmierciożercy nie zabrali Harry`ego? ;/ trochę dziwne... Jeśli Yates chciał dodać akcji, to mógł zekranizować tą walkę w Hogwarcie! Poza tym... panie Yates... co pan zrobił z muzyką??! ;
Masz rację.
W książce HP cały czas korzysta z książki i ma niezłe wyniki.
W filmie tylko wspominają, że jest the best.
Z myśl-odsiewni dowiaduje się i my też o różnych sprawach, a w tym o rodzicach i WŁASNIE Snape`ie!!!
Jak fu*ck oni to potem wytłumaczą?
Zresztą, słowa Severusa "Ja jestem Księciem Półkrwi" - były żałosne.
Trochę to miało przypominać "i am your father" ze SW???
I wreszcie wyprawa po Whorexrux - to przejażdżka była, czy co?
Przecież to jedna z trudniejszych wypraw.
A dobra, bitwa w Hogwarcie jest na część 7 i 8 - filmy.
Ps. Po obejrzeniu filmu widz nie rozumie tytułu.
nie wiem dlaczego nie nagrali sceny w chacie Gaunta ;/ jedna z najciekawszych ....
Też się nie czuję specjalnie skrzywdzona tą częścią, piąta też mi się bardzo podobała. Przepraszam Was
specjaliści, ale proponuję Wam iść do szkół filmowych wykładać przedmiot Ekranizacje Filmowe, bo to co tu
wypisujecie jest trochę śmieszne. A nie zastanawialiście się czasem dlaczego ta część na całym świecie w
pierwszy weekend wyświetlania zarobiła dziesiątki mln dolarów? Dlaczego wszystkie filmy zbijają kokosy?
Byłam na 6 części z rodzicami w tym z ojcem, który nie czytał, ale oglądał. Ta część mu się bardzo podobała,
była dowcipna, energiczna i dojrzała. I co? Może się podobać. Zresztą, eksperci drodzy, to nie David Yates ma
coś do powiedzenia na temat wątków umieszczanych w filmach, ale najwięcej do powiedzenia maja
producenci. Więc na nich się uskarżajcie. A tak w ogóle to czepiajcie się Rowling, bo bez jej zgody i
zatwierdzenia ten film nie byłby taki, jaki jest.
Ej, ej. Uważam, że argumenty przeciwko argumentom przeciwko (xD) Księciu Półkrwi są bez sensu. Oczywiśćie, że film jest zabawny i energiczny. Oczywiście, że nie da się zmieścić całej książki i wszystkich wątków. Ale chodzi o główne wątki!
Wydaje mi, się że motywem przewodnim książki był tytułowy Książę oraz przeszłość Lorda Voldemorta. Co do przeszłości to o ile się nie mylę zawarto 2 wspomnienia na 6 czyli 1/3. Jasne, że były one ciekawe, pozwalały poznać myślenie Czarnego Pana, wytłumaczyć czemu stał się taki zły, ale mniejsza o to, to nie jest aż tak ważne. Ale przecież, do diaska, Harry na końcu książki znał już chyba przynajmniej 3 horkruksy właśnie z owych retrospekcji. A teraz jest prawie z niczym. Pomińmy nawet to, w końcu muszą to jakoś wytłumaczyć a ktoś kto nie czytał książki nie poczuje różnicy.
Ale motyw Księcia: wiadomo kto nim jest ale nie wiadomo dlaczego. Przecież to oczywiste, że widz będzie się zastanawiał kim naprawdę był Snape, dlaczego Książę Półkrwi. Sama spotkałam się z sytuacją, w której ktoś myślał, że był on prawdziwym księciem, że to nie zwykły wymyślony tytuł.
No i sam fakt, że śmierciożercy wchodzą przez tą szafkę do zamku. Po co? To nie ma sensu przecież Snape mógł w każdej chwili rozwalić Dumbledore'a.
Tak więc nie chodzi o jakieś tam szczegóły. Nawet tą znikomą ilość wspomnień o Voldy'm można przeboleć, pewnie jakoś wszystko się wyjaśni. Ale ten Książę. Po prostu na pierwszy plan wysunęły się nieważne wątki, które można było nawet pominąć. A czyja to wina - Yatesa czy nie - to już inna sprawa.
Tak czy inaczej, nie dowiemy się czyją sprawką jest rozwalenie tego filmu, ale..., pewne jest, że mnóstwo głównych wątków z książki, zostało pominiętych w filmie, a zostały wstawione, wątki, których być nie musiało. Brakuje scen, które powinny zostać oparte na książce, jest wiele scen, których nie było, a powinny być. Wiele scen, które były, a nie powinny. Gdyby nie te sceny, które "ktoś" włożył do filmu, gdyby je usunąć mamy nawet kilka minut więcej na zrobienie scen, które są kluczowe i bardzo, bardzo ważne. Pomijając te fakty, wychodzi na to, że "ktoś" chyba ubzdurał sobie, że Harry sobie weźmie szafę ze wspomnieniami Dumbledore'a myślodsiewnie i sobie będzie oglądał jego wspomnienia i tak pozna, czym są następne horkruksy, bo na to wygląda. Cytując Dumbledore'a "Bez tych wspomnień jesteśmy ślepi.", a i owszem na te chwilę jeśli chodzi o film - jesteśmy ślepi. ;|
W piątej części w filmie zabili Syriusza. Bellatrix walnęła go Avadą i wpadł za zasłonę. W książce przypominam, że dostał bodajże z Drętwoty i wtedy wpadł za zasłonę. Czyli defakto nie umarł. Co się z nim stało było tajemnicą. I wielu miało nadzieję, że S powróci. Ja na przykład.
Gdyby powrócił mieliby problem. I szkoda, że Rowling nie mogła jakoś jego powrotu wymyślić, bo...mieliby problem;]
jA też miałam nadzieje na powrót Syriusza ale no trudno...
W sumie to Harry reż miał z tym lusterkiem ale jak ktoś oglądnie tylko film to nawet nie bedzie tego świadom.
A mnie martwi jeszcze jedna sprawa. Czytałam ostatnio wywiad z Davidem Thewlisem wcielającym się w Lupina, w którym powiedział, że jego rola w HP7 jest bardzo mała i spędził na planie niecały tydzień. Tak więc Yates zaserwuje nam bardzo okrojoną fabułę.
SPOILER
Wiem, że Remus nie jest może kluczową postacią tej części, ale jest jednym z głównych działaczy Zakonu, zwłaszcza po śmieci Dumbledore'a i Szalonookiego. Wiem, że scenę próby dostania się na wyprawę po horkruksy na pewno pominą, ale zostaje jeszcze bitwa w Hogwarcie, scena gdy prosi Harrego o to by był ojcem chrzestnym Tedyego czy fragment z Kamieniem w Zakazanym Lesie. To da sie nakręcić w tydzień? Pozostaje tylko mieć nadzieję że dotyczy to jedynie pierwszej z części choć wydaje mi się że kręcą je razem. Jeżeli jednak nie, a w filmie zabraknie sceny w Zakazanym Lesie (na szczęście mało prawdopodobne) lub co gorsza zabrknie w niej Remusa to ja za siebie nie ręczę;)
Pozdrawiam
Ludzie, ja Wam powiem tak. Czy Wy sobie na poważnie nie zdajecie sprawy, że filmy o Potterze tworzą
znacznie mądrzejsi ludzie od Was?! Uwirzcie mi, oni wiedzą co robią i wiedzą z jakich powodów i jak w ogóle
śmiecie kwestionować ich wyobory?! Kim jesteście, żeby się wypowiadać co jest lepsze dla filmu, a co nie?
Wydaje mi się, że średnia wieku tych tutaj dyskutantów to 10 lat, a waszym hobby jest kurde Harry Potter. To
nie jest książka, tylko FILM. A to jest do jasnej cholery RÓŻNICA! Nie wydaje Wam sie to inne? - książka - film,
to chyba nie brzmi tak samo? Na litość boską, ogarnijcie się.
a ja Ci tak powiem!
mialam 11 lat jak przeczytalam harrego pottera i kamien filozoficzny i naprawde wierzylam w to, ze dostane sowe z hogwartu uswiadamiajaca mnie, ze jednak nie jestem mugolem.
teraz mam 20 lat i dostalam palpitacji serca po tym jak ktos zbrukal jedne z moich ukochanych 700 stron pelnych magii, milosci, dobra, czyms takim jak film ''hp i ksiaze polkrwi' w rez pana y.
nie, nie ogarne sie, bo mam pawo wyrazac swoje zdanie, bo mam prawo twierdzic, ze ten film po prostu jest kompletna porazka, nie jest logiczny, nie trzyma sie najwazniejszych watkow i przedstawia swiat magii jaki stworzyla rowling jakos cos plytkiego, bezplciowego.
Albus Dumbledore, najwiekszy czarodziej naszych czasow, to jakis podstarzaly pseudodowcipnis, ktory w ksiazce jest pelnym madrosci, dobra, tajemnic i poczucia humoru Wielkim Czarodziejem a jednoczesnie zwyklym czlowiekiem, ktory zachowuje sie dowcipnie, z polotem...
Harry Potter, ktory w ksiazce jest niesamowicie zbudowana postacia, pelna sprzecznosci w filmie okazuje sie jakims kiepskim 'poszukiwaczem problemow'.
Moglabym tak godzinami, o tym jak bardzo aktorzy nie oddaja tego co powinni oddawac, jak bardzo rezyser i scenarzysta zniszczyli ten film, jak bardzo ten film jest nielogiczny, niespojny, jak bardzo czegos brak kiedy wychodzi sie z kina, moglabym tak godzinami, uwierz mi.
Ktos tu juz napisal, ze kiedy ogladasz Lord of the rings widzisz, ze ktos kto zrobil ten film naprawde czuje i rozumie klimat Tolkiena (pomimo tego, ze Jackson tez oczywiscie musial pominac wiele scen) , tak samo jest z opowiesciami z narnii, 'LEW CZAROWNICA I STARA SZAFA' to piekny film, cudownie opowiedziana ksiazka, z tym, ze na ekranie...
Harry Potter nie jest ksiazka dla dzieci w wieku przedszkolnym, ani wczesnoszkolnym. Harry Potter nie jest opowiescia o tym jak machac rozdzka i byc fajnym. Harry Potter nie jest ksiazka fantastyczna.
Harry Potter to opowiesc o tym jak zlo zabija czlowieka, jak rani, jak samotnoc doprowadza do zniszczenia duszy. Harry Potter to piekna opowiesc o magii, milosci, ale rowniez o tej starej magii, kiedy milosc zabija zlo. i wlasnie dlatego ksiazki Rowling sa takie cudowne, i wlasnie dlatego ten film nie ma z ksiazka nic wspolnego, bo nie mowi o sprawach waznych, o rozwiazaniu tej calej zagadki...Nie mowi o tym o czym mowi ksiazka. W zadnym momencie.
Nie do końca się zgodzę- czasem mówi o tych ważnych, pięknych rzeczach.
Ale powiem ci jedno: o pięknie tej serii sama bym lepiej nie opowiewdziała.
Czytanie HP to dla mnie kawał życia, który bardzo wzbogacił mi wyobraźnię.
'a w filmie zabraknie sceny w Zakazanym Lesie (na szczęście mało prawdopodobne) lub co gorsza zabrknie w niej Remusa to ja za siebie nie ręczę;)'
Jeśli się dowiem, że zabrakło TEJ sceny w filmie, to moja noga nie postanie w kinie. Dla mnie to była jedna z najbardziej szokujących i wzruszających scen w całej serii. Poza tym cały wątek huncwotów w serii bardzo lubię, więc nie wyobrażam sobie takiej wersji ekranizacji. Skoro mają ok. 5 godzin, to czemu mimo wszystko dalej robią to samo?-.-
"Kim jesteście, żeby się wypowiadać co jest lepsze dla filmu, a co nie?"
Krótko, zwięźle i na temat: Jesteśmy widzami. Niby dla kogo ten film ma być? Bez widzów, nawet najbardziej efektowny, drogi czy wzbudzający nie wiadomo jaki zachwyt krytyki film jest niczym. I kropka:)
Molko Queen, człowieku, ja Ci powiem tak. Może i mądrzejsi, ale jednak na tyle głupi by popełniać karygodne błędy. No i jesteśmy na tyle bezczelni, że zauważamy i mówimy o tych błędach. Rzeczywiście żałosne, nie dorastamy im do pięt. Jak w ogóle możemy krytykować ich film? Dżisys, przecież oni wiedzą wszystko najlepiej i nam musi się to podobać Wydaje mi się, że jakaś moda na bronienie twórców filmu powstała xp.
A teraz trochę poważniej: do diaska niech sobie zmieniają książkę do woli tylko niech to ma sens! Część (nie mówię że wszyscy) osób które nie czytały książki dalej zastanawia się co jest grane z tym Księciem. Może Snape należał do rodziny królewskiej? I dlaczego bazgrał w tym podręczniku? No i myślą nad tymi śmierciożercami. Wpadli popatrzyli na śmierć rozwalili parę rzeczy, poszli. Draco naprawił szafkę, żeby dać im tę przyjemność wpadnięcia na 5 minut do Hogwartu. Taa, to ma sens ;p.A uczniowie? No cóż, mroczny znak wisi nad zamkiem i chyba umarł im dyrektor - trochę to smutne, ale żeby takie znowu dziwne, bez przesady...
Czytelnicy wiedzą o co chodzi, ale fani samych filmów nie zawsze, jeśli nie rzadko. Ogarnij się, na litość boską.
Molko Queen, człowieku, ja Ci powiem tak. Może i mądrzejsi, ale jednak na tyle głupi by popełniać karygodne błędy. No i jesteśmy na tyle bezczelni, że zauważamy i mówimy o tych błędach. Rzeczywiście żałosne, nie dorastamy im do pięt. Jak w ogóle możemy krytykować ich film? Dżisys, przecież oni wiedzą wszystko najlepiej i nam musi się to podobać Wydaje mi się, że jakaś moda na bronienie twórców filmu powstała xp.
A teraz trochę poważniej: do diaska niech sobie zmieniają książkę do woli tylko niech to ma sens! Część (nie mówię że wszyscy) osób które nie czytały książki dalej zastanawia się co jest grane z tym Księciem. Może Snape należał do rodziny królewskiej? I dlaczego bazgrał w tym podręczniku? No i myślą nad tymi śmierciożercami. Wpadli popatrzyli na śmierć rozwalili parę rzeczy, poszli. Draco naprawił szafkę, żeby dać im tę przyjemność wpadnięcia na 5 minut do Hogwartu. Taa, to ma sens ;p.A uczniowie? No cóż, mroczny znak wisi nad zamkiem i chyba umarł im dyrektor - trochę to smutne, ale żeby takie znowu dziwne, bez przesady...
Czytelnicy wiedzą o co chodzi, ale fani samych filmów nie zawsze, jeśli nie rzadko. Ogarnij się, na litość boską.
Wydaje mi się raczej, że przykładał wagę do szczegółów. Może nie zastanawiał się nad tym, kto dostał szlaban w Zakazanym Lesie, czy coś w tym stylu, czego nie zrobiono w Kamieniu, ale jednak wyłapał najważniejsze fakty z Komnaty. Rzeczywiście, bez Miecza Gryffindora i kłów bazyliszka niczego by nie zrobili w siódemce.
Myślę, że chodzi raczej o to, by nie czepiać się koloru bluzki, wyglądu nieba, czy braku deszczu w danej chwili, z czym już się spotkałam, ale skupić się na faktach. Jeżeli nie czyta się uważnie ekranizowanej powieści, porobią się takie bzdury jak z Eragona. Bardziej spieprzyć filmu się nie da.
Co do mody na krytykowanie Yatesa - idealnie nikt nie przełoży na ekran takich sporych objętościowo książek. Nie da rady w 3 godzinach zmieścić wszystkich wątków, stąd też uproszczenie. Jedna rada: filmy nie są książkami i często należy je rozdzielać od pierwowzorów. Nawet zwykły melodramat typu "List w butelce" nieziemsko różni się od książki, a co dopiero taka saga jak HP.
Też jestem zakochana w HP, ale bez przesady, nie będę linczować reżyserów za to, że Dumbledore zabrał Harry'ego ze stacji metra zamiast od Dursley'ów, nie? Ważne jest to, że nie przeinaczył ważniejszych scen.
Jedyne, czego zabrakło, to chyba dramat Billa. Nie wyobrażam sobie, jak oni w 7 - ni stąd, ni zowąd - oznajmią, że ten Bill bierze ślub z tą Fleur. Połowa tych, którzy nie czytali HP, zapomni już nawet, kim ona jest. Swoją drogą, brakowało mi też prób Remusa, by utrzymać Tonks na dystans. I Rufusa.
To wszystko można jednak przeboleć. W 7 nie będzie rannego Billa, wiadomość o ślubie będzie tak nagła jak w Księciu. Ze wszystkiego można wyjść obronną ręką. Wierzę, że Yates udowodni, że myślał przyszłościowo.
czy Ty naprawde jestes fanka hp?
przeciez bledy Yates'a to nie tylko poczatek w hp i ksieciu polkrwi , kiedy to wali sie most, a harry flirtuje z jakas kelnerka w stacji metra (zamiast po ludzku zrobic z tego scene na downing street 10 z dwoma ministrami, oczywiscie musial sknocic)
Yates pominal mnostwo waznych spraw. Co z pucharem Helgi H.? Co ze wspomnieniami Dumbledor'a kiedy Voldemort prosi o prace w Hogwarcie? Co z faktem, iz to Snape zdradzil przepowiednie?
ten film po prostu jest nielogiczny.
Za to z informacji od p. Yatesa wynika, że w 2 części filmu HP7:
"And very oddly moving, because it concludes the whole saga, really.”
Czyli możemy spodziewać się, że to czego nam mocno brakuje aby połączyć to w logiczną całość może pojawi się w następnych filmach, np. w postaci retrospekcji itd;
Brak bitwy o Hogwart nie uznaje za błąd, ponieważ w drugiej części:
"a big opera basically, a great big epic with huge battles"
Stąd myślę, że oglądanie dwa razy praktycznie tego samego większość uznałaby po obejrzeniu w 2k11r 2-giej części za próbę zapchania filmu;
Jedyne co mnie rozdrażniło to początkowa scena na dworcu...
Nie wysuwam opinii tak jak coniektórzy z góry już że pozostałe dwa filmy będa kompletnie do niczego!
Jak można tak sądzić jak nie wiadomo jaki zamysł do końca mają producenci, reżyser?
Tak, naprawdę jestem fanką HP i to nie od roku, tylko odkąd skończyłam 7 lat ;) I uprzedzam kolejne pytanie - nie, nie jestem fanką na podstawie filmów.
Umiem po prostu oddzielić film od powieści. I rozumiem, że wiele wątków musiało być okrojonych lub wyciętych. Przyznaję, że Yates przesadził z niepotrzebnymi flirtami, ale bez przesady. Ludzie, nikt nie powiedział, że to się będzie zgadzać w 100 % z książką. Nie Rowling była reżyserem, tylko człowiek, który chciał zarobić pieniądze i pokazać historię tym, którzy nie czytali.
Puchar Helgi? Przecież mogą, a wręcz muszą wcisnąć to w 7. Wspomnienia Dumbledore'a? Raczej większą wagę mają wspomnienia Snape'a z Insygnii, które bankowo znajdą się w książce.
Ogólnie, jeśli tylko spojrzy się na to z innej perspektywy, rozluźni i nie będzie tak zaciętym, to można dostrzec wyjście, a nawet wyjścia z tej sytuacji.
No, Boże, właśnie o to chodzi :)
To w końcu film nie książka ;) Żaden film z serii Potterów to nie arcydzieło i Oscarowe kreacje, tylko łatwe
pieniądze. Przestańcie być naiwni. Te filmy są po to, żeby producenci mogli zarobić na produkcję innych
filmów. Takie życie.
Rany, ludzie po co te nerwy. Ja tam rozumiem, że niektórzy mogą czuć się sfrustrowani tym, że usunięto wiele ważnych scen, mają do tego prawo. Zresztą sama uważam, że scenę ze zniszczeniem Nory mogliby zastąpić czymś innym, chociażby Gauntami lub walką w Hogwarcie, której nawiasem mówiąc bardzo mi brakowało. Jeśli komuś zechce się to czytać, powiem tu i teraz do czego mogę się przyczepić.
1. Greyback ?! WTF?! Szczerze mówiąc, wg mnie on powinien wyglądać, no nie wiem, bardziej DZIKO.Nie wyglądał jak wilkołak. Wyglądał jak śmierciożerca który wpadł do jeziora i spotkał się z wielką kałamarnicą.
2. Śmierć Dumbiego [chyba mogę go tak nazywać, co? ^^'']. Kompletnie zwalona. Poświęcili temu za mało uwagi, podobnie zresztą jak tytułowemu księciu, na co ktoś już wcześniej zwrócił uwagę. No i za dużo Slughorna, teraz jak to powiedzieliście, tez to zauważyłam. Chociaż osobiście nie odczułam tego aż tak bardzo.
3. Narcyza Malfloy! [moja teściowa - LOL, chciałoby się]. Zaczynając od jej gry aktorskiej a kończąc na włosach. Nie podobała mi się. Ona powinna okazywać zrozpaczenie, wręcz histerię!! Do jasnej cholery [przepraszam za wyrażenie] jej syn może zginąć! A ona stoi sobie i rozprawia o tym tak luźno i spokojnie jakby chodziło o to, kto będzie teraz liczył w grze w chowanego! No i jej włosy ... Miała być blondynką! To co się stało z jej głową kompletnie mnie dobiło.
Ale ... nie jestem tu po to by oczerniać i wytykać wady. Bo moim zdaniem HBP był najlepszym jak dotąd z filmów. A dlaczego?
Więc ...
Tą rzeczą, która zadecydowała o tym, że daję HP and HBP 10/10,a może raczej tą osobą ... Jest nasz [czyli mój, nie myślcie sobie]kochany Tom Felton AKA Draco Maldoy. Jego gra po prostu zwaliła mnie z nóg, zdecydowanie największy atut tego filmu. Był miliardy razy lepszy i bardziej wiarygodny od swojej 'mamuśki'. Scena z Sectumsemprą, 'I has to do this', i cała reszta - just perfect. Dlatego byłam już w kinie 2 razy i wybieram się po raz trzeci. :D
o ile dobrze pamietam, czytałem artykuł w którym Yates pisał że pierwsza część hp7 będzie mrocznymi poszukiwaniami i planami zdobycia horkruksów a hp7b będzie przepełnione epickimi starciami i bitwą o hogwart
Nie myśli przyszłościowo? To Ty chyba ślepy jesteś. Zapewne nie zauważyłeś Aberforth'a Dumbledora w Zakonie Feniksa, który ma bardzo istotną rolę w Insygniach... Myślę, że nie zauważyłeś też zazdrosnego spojrzenia Ginny (już w Zakonie Feniksa), kiedy Hermiona wspomina imię Cho Chang...(a przecież wątek miłości Harry'ego i Ginny pojawił się dopiero w 6 tomie. Reżyser i scenarzyści dbają o najdrobniejsze szczegóły, a to, że wycinają niektóre rzeczy, to znaczy, że mają gotową koncepcję(możliwe, że inną niż w książce) na wyjaśnienie danej rzeczy. Yates zrobił 2 wspaniałe filmy, mające coś czego nie miały bajeczki Columbusa, a mianowicie klimat. Choć w tym przypadku nic nie pobije Więźnia Azkabanu, to filmom Yates'a zdecydowanie do niego bliżej, aniżeli dwóm pierwszym ekranizacjom czy też Czarze Ognia. Pomijam już fakt, że Columbus miał ułatwione zadanie(ponad 200 stron do przeniesienia na ekran, a nie 1000 czy niemalże 700). Wiecie jaki jest Wasz błąd? Za bardzo podniecacie się filmem i przed pójściem do kina czytacie jeszcze raz książkę, powtarzając sobie przy każdym jej fragmencie: "Wow, ciekawe jak przeniosą to na ekran, ciekawe jak to będzie wyglądać", nie dopuszczając do siebie jednocześnie myśli, że coś może wyglądać inaczej niż w Waszych głowach bądź, co gorsza, że może tego w ogóle w filmie nie być.
Nie myśli przyszłościowo? To Ty chyba ślepy jesteś. Zapewne nie zauważyłeś Aberforth'a Dumbledora w Zakonie Feniksa, który ma bardzo istotną rolę w Insygniach... Myślę, że nie zauważyłeś też zazdrosnego spojrzenia Ginny (już w Zakonie Feniksa), kiedy Hermiona wspomina imię Cho Chang...(a przecież wątek miłości Harry'ego i Ginny pojawił się dopiero w 6 tomie. Reżyser i scenarzyści dbają o najdrobniejsze szczegóły, a to, że wycinają niektóre rzeczy, to znaczy, że mają gotową koncepcję(możliwe, że inną niż w książce) na wyjaśnienie danej rzeczy. Yates zrobił 2 wspaniałe filmy, mające coś czego nie miały bajeczki Columbusa, a mianowicie klimat. Choć w tym przypadku nic nie pobije Więźnia Azkabanu, to filmom Yates'a zdecydowanie do niego bliżej, aniżeli dwóm pierwszym ekranizacjom czy też Czarze Ognia. Pomijam już fakt, że Columbus miał ułatwione zadanie(ponad 200 stron do przeniesienia na ekran, a nie 1000 czy niemalże 700). Wiecie jaki jest Wasz błąd? Za bardzo podniecacie się filmem i przed pójściem do kina czytacie jeszcze raz książkę, powtarzając sobie przy każdym jej fragmencie: "Wow, ciekawe jak przeniosą to na ekran, ciekawe jak to będzie wyglądać", nie dopuszczając do siebie jednocześnie myśli, że coś może wyglądać inaczej niż w Waszych głowach bądź, co gorsza, że może tego w ogóle w filmie nie być.
Po pierwsze, bajeczką Columbusa bliżej do Pottera Książkowego niż dziełom Yatesa. Powstało 6 częśći Harrego Pottera, zrobione zostały przez 4 reżyserów i jednego scenarzyste (za wyjątkiem Zakonu Fenixa, który pod tym względem -a są to względy najwazniejsze był ekranizacyjną klapą) Scenarzysta - Kloves przenosił książkę na format scenariusza filmowego, z sukcesem. Każdy reżyser miał podobną wizję - przynajmniej w pewnym stopniu do siebie zbliżoną, filmom Columbusa bliżej do Władców Pierscieni niż Mrocznego Kryminału o Czasach Apokalipsy spod znaku różdzki i miotły. Dwie pierwsze części miały najpiękniejsze/najciekawsze ujęcia. Ciekawe ustawienia kamery, co świadczy o klasie reżysera oraz filmowej wyobrażni - pod tym względem Yates ponosi całkowitą porażkę, ten facet chyba nigdy nie był dzieckiem, przepuszcza film w postprodukcji przez Niebieski Filtr i na tym jego robota się właściwie kończy, to ma być Bourne czy Potter ?
Więzien Azkabanu I Czara Ognia to zdecydowanie najlepsze części. Wyciągneli z Pottera więcej niż Columbus, głebsza psychologia postaci. No i nadeszły czasy Yatesa. Zakon Fenixa nie przypadł mi do gustu (7/10), wiedziałem czego mogę się spodziewać po nim w Księciu Półkrwi - a jednak mnie zaskoczył. Choć to bardziej zasługa scenarzysty. Potter jest zabawną komedią, ale klimat magii, który był nawet wyczuwalny w Zakonie uleciał. Yates dopuścił ten scenariusz, przyjął jego wizję. I go zeekranizował. Harry Potter 6 jest zabawny, prześmieszny, inteligentny humor, ciekawe efekty - nielicząc rozmnożonego Golluma -nawiążując do L.O.T.R. Ale książe Półkrwi nie tym być powinien. Jeśli mam porównać książke a film - wybieram książkę, i myślę, że to jest rzadkie, poniewarz w świecie globalizacji, przekażników masowych książka Rowling - cała seria Rowling ma siłę przetrwać długie lata, film nie. Z Harrego Pottera można było zrobić klasyczne arcydzieło kina przygodowego (Indiana Jones, Star Wars, LOTR) jednak Yates zgubił książkowy wątek - a do Rowling jej daleko. Teraz ten film się podoba, ale czy ktoś sięgnie po niego za 20 ? 60 lat ? Tak, jeśli przeczyta książkę, zorientuje się, że była jej ekranizacja. Szybko sobie ją odpuści poniewarz magia filmu z wiekiem uleci, a magia książki dalej pozostanie. Za to Cenię pierwszych 3 rezyserów potrafili wyciągnąć z książki ile się da, niezmianiając głównych wątków. Harry Potter 7 będzie zimnym filmem, z rewelacyjnymi efektami specjalnymi. Jednak zrobią jeszcze lepsze efekty za kilka lat i z filmu już nic nie pozostanie. Więc ekranizacja - ma to do siebie, że powinna być wierna i oddawać klimat. Jeśli YATES miał inną wizję trzeba było stworzyć własny świat i dodować do niej własnej ideologi podlanaj ciepłym sosikiem. Za księcia Półkrwi 8/10
"Myślę, że nie zauważyłeś też zazdrosnego spojrzenia Ginny (już w Zakonie Feniksa), kiedy Hermiona wspomina imię Cho Chang..."
Kto na Boga pamięta "zazdrosne" spojrzenie. Najwidoczniej nie rozumiesz ogromnego sukcesu socjologicznego Pottera. Sceny łączące powinny głęboko przemawiać do świadomości i zmuszać do myślenia, Spojrzenie laski mogło zostać zinterpretowane na milion sposobów. To powinno być coś Znaczącego, a jedna zbłądzona para oczu znacząca nie jest. R.A.B, Kły Bazyliszka, Podejście Ciotki i Wuja do Pottera, różdzki Ollivandera.
"Reżyser i scenarzyści dbają o najdrobniejsze szczegóły, a to, że wycinają niektóre rzeczy"
Scenarzysta dba o główne wątki - reżyser wycina główne wątki i wprowadza szczegóły, bądz własne "przemyślenia" tzn. efixy. by "dodać napięcia" czy jak on to tam powiedział.
"to znaczy, że mają gotową koncepcję(możliwe, że inną niż w książce) na wyjaśnienie danej rzeczy"
Jaki sens ma Koncepcja odwrotna do zamierzonej. Na Zakonie Fenixa sromotnie się zawiodłem - jako ekranizacji i na filmie. Na Księciu zawiodłem się tylko na Ekraznizacji,jest szansa, że jak będzie taki postęp To na Insygniach nie zawiodę się na jednym ani drugim (lecz wątpie).
"że może tego w ogóle w filmie nie być"
Jednak wycięcie fragmentów czyli skrócenie czasu trwania filmu. Niestety dla fanów był to zabójczy cios, jak przy każdej adaptacji, gdy nieoglądamy jakiegoś swojego ulubionego kawałka, bo akurat został wycięty.
Sedno:"ten facet chyba nigdy nie był dzieckiem".
I tu całkowita zgodność.
Co do "spojrzenia Ginny", to początek HP2, film, jak wpada ona w Norze i siedzi Potter, a Ron wspomina, że całe wakacje mówiła o HP.
I znowu racja:"Kto na Boga pamięta "zazdrosne" spojrzenie".
Wiedząc, że mam być je widzę, a tak to nawet go nie zauważam.
Nie mam jakichś swoich ulubionych fragmentów, ale wycięcie tego co sprawia, że mam do czynienia z magią, co mnie wciągnęło w HP, to zbrodnia.
Sam godzisz się na minimalizację, skoro nie zauważasz wymownych i jednoznacznych gestów. Możesz mi uwierzyć, jestem napewno większym fanem niż Ty i treść książek znam niemalże na pamięć. Jednak mnie wystarczy, że moje ulubione fragmenty zostaną w mojej wyobraźni, a na film patrzę zupełnie inaczej. Od filmu wymagam przede wszystkim klimatu. I dla mnie filmy Yates'a z pewnością go mają. Pierwsze dwie części są dobre dla dzieci, z nich się szybko wyrasta(i to nie dlatego, że bohaterowie są dziećmi). I też zostały wycięte niektóre fragmenty, co jest śmieszne przy ponad 200 stronnicowej ksiażce(Chociażby Nick'a, który próbował dostać się do "bezgłowych"(a miało to swój urok, bo odbywało się to w okolicy Halloween), przeszkoda Snape'a(strzegąca kamienia), a także pozmieniane(w jaki sposób dowiedzieli się o Flamelu) W więźniu też wiele rzeczy pominięto i pozmieniano(a trzeba przypomnieć że tamta książka miała tylko 300 stron), a jednak Ci się podobał. Film nigdy nie będzie w 100 % książką i aż się dziwię, że ktoś jest na tyle naiwny, żeby myśleć inaczej. I tak WB ma prawa tylko do nazw własnych, itp, a nie ma obowiązku streszczać całej książki, więc cieszcie się, że i tak nie kombinują bardziej... Poza tym pani Rowling pełni tam rolę konsultanta, za co dodatkowo jej płacą, a nie "szefa", bez którego zgody nie mogą wypuścić filmu. Żal mi tych, którzy piszą, że Yates to debil, że nie umie kręcić filmów. Jestem zadowolony, że 3 ostatnie tomy przypadły właśnie jemu, bo dzięki temu reżyserowi Harry Potter'a nabrał mrocznego klimatu(któremu fundamenty dał już Newell) i za to jestem mu wdzięczny.
Z tym mrokiem to nie przesadzaj. Film tak mroczny, że aż komiczny, nie mniej ma pewne walory rozrywkowe (syndrom taniego wina).
Brak w tym fantazji jak dla mnie. Powiem tak: ten maksymalny mrok sprawił, że cała idea chłopca latającego na miotle i rzucającego zaklęcia z kawałka drewna wydaje się kompletnie kretyńska. Całe to pieprzenie o głębi psychologicznej poszło IMHO za daleko. To jednak HARRY POTTER a nie katedra psychologii stosowanej.
_________________
"Możesz mi uwierzyć, jestem napewno większym fanem niż Ty i treść książek znam niemalże na pamięć. "
Nie podchodzę do Pottera na klęczkach. Powstało wiele lepszych i poważniejszych tytułów a kłótnia o to "kto jest większym" fanem, wydaje mi się być wyrwana rodem z piaskownicy.
Kłótnia o to kto jest większym fanem? A gdzieś Ty tej kłótni się doszukał?
Akurat patryk(jakieś cyferki i literki, sorry nie zapamiętałam ;P) ma tylko i wyłącznie rację w tym co mówi.
Zwłaszcza o tym, że ludzie przed obejrzeniem za bardzo się ekscytują "oo, ciekawe jak to zrobią". Do
ekranizacji zawsze trzeba podchodzić z dystansem, bo zbytnia zgodność z książką się zwyczajnie nie
sprawdza (patrz ekranizacje Kinga. I nie wyjeżdżać mi z Misery albo Lśnieniem, bo nie o tych ekr. mówię). To
są 2 różne "środki przekazu" i nigdy nie będą takie same. A mrok w późniejszych częściach jest jak
najbardziej na miejscu, bo jakby nie było książki od powiedzmy 4 części zaczynają się robić coraz
mroczniejsze, umierają ważne postaci i książka przestaje być stricte dla dzieci. Columbus może i się
sprawdził przy pierwszych częściach Pottera i Kevinie samym w domu, ale przy 6 części on i John Williams po
prostu by nie pasowali.
Finalny Odbiorca - tak ciągle dajesz za przykład tego Władcę Pierścieni, ale ja, jako widz, który nie czytał,
byłam potwornie znudzona tymi przydługawymi filmami, więc daj spokój z tym generalizowaniem
wszystkiego.