Krążące po internecie niepochlebne opinie widzów na temat najnowszej ekranizacji HP nie wprawiały mnie
w najlepszy nastrój przed seansem. „Porażka”, „Zawiedziecie się”, „Najgorsza z ekranizacji..” to tylko
niektóre z nagłówków owych recenzji. Na szczęście... nie sprawdziły się...
bo film był świetny!
Z czystym sercem wystawiam
8,5/10
po średnim „Zakonie Feniksa” wiara w reżysera, Davida Yatesa powróciła z wielkim hukiem!
Ocena jest oceną filmu samym w sobie, a nie za wierność odwzorowania treści książki, bo wprowadzonych
zmian, pominięć czy niedomówień jest dosyć sporo.
Ale po kolei.
Niezwykle nastrojowy początek, gdy cofamy się do wydarzeń z piątej części tuż po walce Dumbledore’a z
Voldemortem, kiedy to dyrektor Hogwaru zabiera Harry’ego do szkoły. W okół nich tłoczą się natrętni
dziennikarze, obrzucając setkami pytań, fotoreporterzy pstrykający fotografie. Wszystko jest jakby za
mgłą...
I to jedyna (na szczęście) retrospekcja Harry’ego z wydarzenia (którego nie mogliśmy zobaczyć w HP5) z
przeszłości, co było nagminnie stosowane w „Zakonie Feniksa”.
Może na początku pierwszej części Siódemki będziemy mogli obejrzeć retrospekcje z pogrzebu
Dumbledore’a?
I po tym małym prologu widzimy czołówkę z logiem HP, a następnie bardzo szybką, podnoszącą napięcie
scenę ze śmierciożercami niosącymi popłoch w świecie czarodziejów (tutaj się zatrzymam- postronny widz
mógł mieć trudność w zidentyfikowaniu czarodzieja, który zostaje porwany z ulicy Pokątnej- jak wiemy był
to Olivander) i mugoli (mało realistycznie zawala się ten most w moim przekonaniu). Zastawia mnie w
jakim celu pokazano porwanie Olivandera, bo później już nie powrócono do tego wątku.
Bardzo ważnym aspektem filmu jest ukazanie toczącej się akcji z poziomu wielu bohaterów, a nie jak do tej
pory, tylko z punktu widzenia Pottera. To wielki plus, gdyż dzięki temu film jest ciekawszy, głębszy. Mimo,
że u Rowling taki typ narracji obowiązywał w książkach od samego początku, to na ekranie widzimy to po
raz pierwszy.
Atmosfera filmu (pomijając fragmenty ‚miłosne’ czy komediowe, bo te zawsze są bardzo leciutkie) jest
zupełnie inna niż poprzednich ekranizacjach. Jest tu jakaś nietypowa świeżość, lekkość, płynność. W Piątce
wszystko było bardzo ciężkie, łącznie z nastrojami i kolorami. Szóstka nie przytłacza tak widza, nie
zamyka w pudełku 2x2 metry. Niezwykle pozytywne odczucia w tym aspekcie.
Co do części komediowej. „Książę..” przynosi nam zupełnie inny humor, coś na wzór tego z „Więźnia
Azkabanu”, jednakże nie zupełnie. Nie ma tu wymuszonych żartów, na które widz pokusił się jedynie
prychnięciem. Co więcej są tu elementy +18, czego do tej pory nie było, szok!
Dialogi pomiędzy postaciami
są niezwykle realistyczne, pełne młodzieńczej werwy, spontaniczności, ironii i, przede wszystkim, humoru!
To jeden z największych plusów filmu. Filmy o Potterze z założenia nie miały być thrillerami, nie miały
widza nieustannie straszyć, szokować, tak aby widz bał się tego co chowa się za rogiem. Tak naprawdę
elementy grozy są wprowadzanie na samym końcu, są kulminacją wydarzeń.
Pamiętajmy, że HP6 w wersji książkowej (poprzednie części również) były naszpikowane humorem, żartami
sytuacyjnymi i słownymi. Tego w filmach zabraknąć nie może. I w najnowszej ekranizacji jest tego pełno. I
to jest taki humor jakiego pozazdrościć może niejedna wysokobudżetowa komedia hollywoodzka.
Każdy żart był obsypywany salwami śmiechu z sali kinowej, można mieć wrażenie, że ja śmiałem się
najgłośniej. Tego brakowało „Zakonowi” z całą pewnością.
W tej części powraca taki Dumbledore jakiego znaliśmy z pierwszych dwóch części. Ironiczny, zabawny,
dowcipny- taki nasz Dumbelek. To już nie marudny staruszek z „Zakonu”. Brawa również za aktorską
kreację dla Michaela Gambona! Szkoda, że nie będzie mógł tego zaprezentować w kolejnej części.
To co podobało mi się w kwestii humoru naj-najbardziej:
Dumbledore z gazetą i kwestia „Mogę pożyczyć? Wiesz jak lubię robótki ręczne”- niezwykle
niejednoznaczne... :)
zachowanie Harry’ego pod wpływem Felix Felicis, najbardziej słynne już „Cooo?”. Może zrobiła się z tego
lekka parodia, jednakże wyszło bardzo fajnie!
Zrozpaczona Hermiona atakująca Rona zaczarowanymi ptaszkami
Ron pod wpływem eliksiru miłości, łuuups za kanapę!
dialogi Harry’ego z Ronem, m.in. o cerze Ginny i Hermiony- boskie!
Cormac oblizujący palec, szok!
kwestia Hermiony na widok obściskujących się R+L: „Idę się wyrzygać”
Przechodząc do kwestii wspomnień o Tomie Riddle’u. O wiele lepiej te sceny wyglądały by, gdyby je nieco
‚postarzeć’ i dodać efekt winiety po rogach. Ale absolutnie nie było źle. Może aktor, który grał Riddle’a
podczas nauki w Hogwarcie (scena z Horacym) mógłby być nieco szczuplejszy, no ale to szczegóły.
Totalnie jednak rozwalił mnie polski dubbing dla tego właśnie aktora- ten głos był... po prostu pedalski!
Horror! I ten fragment, kiedy mówi, że zaciekawiła go nazwa ‚horkruks’- jak to brzmi!
Chociaż absolutnie nie pasowały mi sceny z Draconem w pociągu, to Tom Felton fantastycznie zagrał
poczynania Malfoya w Hogwarcie. Emocje, rozterki, bezradność, lęk i strach. To moja postać filmu.
Jego płacz i złość, to były emocje! Do tego średnio realistycznego płaczu Hermiony w wykonaniu Watson
czy złości Radcliffe’a zdążyliśmy się już przyzwyczaić i dużego wrażenia raczej nie robią.
Co do wątków miłosnych. Wydaje mi się, że absolutnie nie były na pierwszym planie. One zaczynają się w
pewnym momencie, gdzieś tam są pod wierzchem spraw z Voldemortem, planu Malfoy’a, misji Harry’ego w
zdobyciu wspomnienia, a potem się kończą. Bardzo miły aspekt, nawet mniej rozwinięty niż książce (i
dobrze). Zupełnie mi to nie przeszkadzało, co więcej z radości patrzyłem na perypetie Rona z Lav,
ukrywaniu się Hermiony przed Cormaciem, nieporadnemu uczuciu Harry’ego do Ginny- ten ostatni został
jedyne napomknięty, i dobrze, bo nie jestem zbytnim fanem Bonnie Wright.
Absolutnie zaskoczyła mnie taka mała rola Graybacka. Zwykły widz tak naprawdę nic o nim nie wie- skąd
się wziął, jak, gdzie, dlaczego? Jest tu tak trochę jako zabaweczka Bellatrix, której też nie za wiele.
W ogóle mało tu wielu osób- zero Nevilla, Luna wepchnięta na siłę, Narcyza Malfoy ledwo wpadła już
wypadła, Peter Pettigrew jako otwierający drzwi, Tonks i Lupin też jakby tacy jesteśmy ale już będziemy
lecieć...
No ale przy takim nagromadzeniu postaci wiadomo, że nie sposób ich wszystkich pokazać w
dwugodzinnym seansie. Trudno mieć o to żal.
Pomijając scenę w jaskini, do której nie mam zastrzeżeń, przejdę od razu do zakończenia. Zupełnie
zdziwiło mnie to, że nie było tak jak w książce w scenie na wieży astronomicznej- Harry nie był
‚zamrożony’, mógł przecież powystrzelać z dołu wszystkich śmierciożerców zanim by się zorientowali skąd
dochodzą zaklęcia. Tutaj raczej mocno odegrało znaczenie zaufania Pottera do Dumbledore’a. Chyba
chcieli to zaakcentować, dobitnie.
No i gwóźdź wieczoru- Snape znajduje Harry’ego i gestem mówi mu aby był cicho. I ta mina z serii „teraz
nic nie rozumiesz, wytłumaczę ci kiedy nadejdzie odpowiedni moment”.
Czy gniewać się do reżysera o takie figle migle?
Scena śmierci Dumbledore’a pokazana fenomenalnie, uderzenie zaklęcia widziane z poziomu Harry’ego
zaskakuje. Jednocześnie myślimy sobie ‚bardzo fajny kadr‘ i ‚chcę zobaczyć to w całości!’. Zatem zdjęcia
świetne. Brawa dla Bruna Delbonnela.
Boli mnie tylko to, iż przy scenie rozwiązania zagadki tożsamości Księcia Półkrwi nie było wyjaśnione
widzowi dlaczego Snape się tak właśnie nazwał... Bo również dobrze mógł na książce napisać „Własność
Seva S.” i po co te pseudonimy, hę?
To zdecydowanie moja ulubiona ekranizacja Harry’ego Pottera, niżej stoją Czara Ognia i Więzień Azkabanu.
Teraz wiem, że David Yates i scenarzysta Steve Kloves mają mniejsze szanse na skopanie „Insygniów
Śmierci”.
W SKRÓCIE: DO KINA, BO WARTO!
to wpis z mojego bloga: www.e-feniks.com
no i w końcu coś porządnego - BRAWA!
a na film idę jutro - będę oglądał 3 razy pod rząd;]
W zupełności zgadzam się z tą recenzją ;) Dość mam nieskończonych narzekań, tematów w stylu: "Beznadzieja", "Klęska", "Spieprzyli najlepszą część"... Przecież nie dało się umieścić w filmie wszystkich wydarzeń i wątków z książki. Ekranizacja nie jest idealna, to trzeba przyznać, ale ogląda się bardzo przyjemnie. "HP i KP" jest pierwszym filmem, na który najprawdopodobniej wybiorę się do kina dwa razy ;)
ja wybiorę się nawet z 3 razy. choćby dla tej boskiej kwestii Harry'ego "Cooo?" XD
Naprawdę niespodziewałem się że można się AŻ TAK uśmiać na Harry'm! xD (nie będę wypominał wszystkich bo każda scena która miała z założenia śmieszyć śmieszyła) Pod względem graficznym ta część jest po prostu najlepsza ze wszystkich. Naprawdę świetne było ujęcie spadającego Dumbledore'a, Harry'ego pod wodą i ta retrospekcja jeszcze przed pojawieniem się tytułu. No i oczywiście perfekcyjna scena Snape'a każącego siedzieć Harry'emu cicho. Oczywiście brakowało mnóstwo wątków ale trudno byłoby je wszystkie umieścić w 2 godzinnym w filmie. Po Zakonie spodziewałem się strasznego gówna... Na szczęście zawiodłem się. Pokłony Panie Yates!
ja bardziej dziękuje facetowi od zdjęć, kadry w HP6 były naprawdę wyjątkowe. Brawa dla Bruna Delbonnela!
Nasz Idziak może się schować...
Ja też się przyłączam.
Film jako film świetny 8/10. Może nie odwzorowuje książki w pełni, ale który do tej pory taki był? - Żaden.
Możemy mieć nadzieję, że podzielenie Insygniów Śmierci na 2 części pozwoli na dokładniejsze odwzorowanie powieści. No i myślę, tak jak autor postu, że tak jak w HPiKP tak i w HPiIŚ przypomną coś z poprzedniej części, np.: pogrzeb Dumbledore'a. I czy mi się wydawało czy na jednym obrazie/zdjęciu na ścianie był podpis Nowego Ministra Magii?
Kilka uwag do autora:
-Powrócono do sprawy Olivandera - Harry i reszta przechodzili obok sklepu, a nawet do niego weszli, żeby obejrzeć co z niego pozostało.
-I jeśli chodzi o Michaela Gambona to najprawdopodobniej powinien się jeszcze pokazać, jako "duch" w zaświatach, gdzie trafił Harry w książce HPiIŚ, w części II filmu HPiIŚ.
Na seansie w którym uczestniczyłem również nie zabrakło śmiechu widzów, jak również komentarzy dotyczących postaci Lavender. Ale podczas ostatnich scen tj.: począwszy od wyprawy Harry'ego po horkruksa, do uniesienia różdżek, była TOTALNA cisza,co mnie lekko z szokowało, bo wcześniej niektórzy nie zachowywali się odpowiednio (czyt. kulturalnie, co znaczy, że film przykuł uwagę widzów. :)
> była TOTALNA cisza
moja sala również zamilkła totalnie :D czyli film ma to coś, nie ma wątpliwości
co do Olivandera- chodziło mi o to, że nie zostało wytłumaczone z jakiej paki oni go porwali, a jak trio weszło
do środka to było raczej coś w rodzaju "Ojej, co się tu stało, jesteśmy zaszokowani", więc to jakby ponowienie
tego co było na początku (nic nowego nie było powiedziane)
co do roli Albusa- no masz rację, tylko bardziej chodziło mimo to, że w tego zabawnego, takiego
zawadiackiego Dumbla już nie zobaczymy, bo w 'widzeniu' Harry'ego nastrój jest inny, nie do żartów z
pewnością :)
I u mnie też kompletna cisza. Aż słyszałam, jak szybko bije mi serce ;d
Żal tych, którzy dają 0/10...
Ja tez właśnie wróciłam i popieram to co tu jest napisane film rewelacyjny, najlepsze było jak połowa kina w tej jaskini jak Harry do tego jeziora się schylał każdy wie o co cho ^^ w pisk wpadła było tylko takie krótkie AA! xD hehe , dużo śmiechu to fakt a rozmowa Harrego z Ronem o cerze dziewczyn mnie zabiła po prostu siedziałam i lałam ze śmiechu ^^
A i to HorkuKSY mnie zbiły z tropu aż się zaczełam zastanawiać raz czy źle usłyszałam
dwa czy on może bierze pod włos nauczyciela by on go poprawił w nazwie
trzy czy tak było w książce (czy źle w niej przeczytałam)
A i zapomniałam scena z tym sławnym Cooo też było boska ^^
Harry świetnie gadał Do Slughorna ^^
w filmie rzeczywiście nieco niewyraźnie wymawiał to polski dubbinger (?) Riddle'a. To pewnie przez ten...
hmm, specyficzny głos :P
Ja też się zgadzam i dziękuję za tę recenzję- widać, nie jestem jedyna, króra tak sądzi :)
Film ten, spokojnie kierujący się ku tragedii, karmiąc nas po drodze dawkami dobrego humoru absolutnie nie zawiódł moich oczekiwań.
Powtórzę zdanie większości na tym forum- rewelacyjna rola Feltona, ciekawe wstawki z szafą w Pokoju Życzeń, ogólne emocje, wyrażane przez tę postać... Podczas, gdy inni obściskują się wokoło, Draco siedzi samotnie w kącie, bezradny, zrozpaczony, nie potrafiący na początku podołać swemu zadaniu...
Jednocześnie film raczy nas humorem, jakiego nie można było spotkać w poprzednich częściach. W niektórych momentach sala kinowa po prostu pękała ze śmiechu, np. podczas dyskusji o cerach dziewczyn, 'ciasteczko?' Rona, słodka-idiotka Lavender i jej Mon-Ron, Weasley spadający za kanapę, tulący się do ramienia Slughorna, Cormac delektujący się swymi palcami, z apetytem wpatrując się w Hermionę i wiele, wiele innych.
Po prostu rewelacyjny Snape, który absolutnie mnie zachwycił w tym filmie.. bardzo rozbawił mnie moment, kiedy Severus pojawia się niespodziewanie z kamienną twarzą za firanką na przyjęciu Slughorna, po prostu rewelacja, nie wiem, co mnie tak rozbawiło, ale myślałam, że spadnę z fotela.. Te miny Alana.. ;)
Końcówka również świetna, bardzo podobała mi się muzyka, kiedy Dumbledore i Harry deportowali się z Hogwartu, a potem widok na morze- cudo. Jaskinia i wieża astronomiczna- tragiczne, poruszające. Bardzo mnie wzruszyło, kiedy Harry podszedł do martwego Dumbledore'a i przyłożył swoją dłoń do jego serca.
Bellatriks demolująca Wielką Salę- rewelacyjna, jak zwykle :)
Jakoś nie raził mnie brak pogrzebu i walki na końcu. Bardziej podniosłe i patetyczne było podniesienie różdżek w imię hołdu dla dyrektora Hogwartu, dostałam wtedy gęsiej skórki.
Ogólnie film bardzo dobry, choć dla mnie i tak jest za Czarą Ognia, razem z Więźniem mają u mnie drugie miejsce.
8/10
Z czystym sumieniem podpisuję się pozytywnie pod tą recenzją. Film ma w sobie to "coś" ten klimat, do którego zawsze chce się wrócić.
Wspaniały początek, gdy cofamy się w czasie do końca "piątki" . Wyśmienita gra aktorów, wspaniałe dialogi i muzyka.
Jak najbardziej zachęcam, aby wybrać się do kina. Warto (;
A osoby, które narzekają .. nie rozumiem ich i nie chcę ich zrozumieć.
To by było na tyle, pozdrawiam ;)
A ja chciałam jeszcze zwrócić uwagą na "mroczne" sceny. Pod tym względem według mnie film to prawdziwa uczta dla oczu. ;P
Żałuję, że nie umiem tak tego ubrać w słowa jak Ty.
Świetna recenzja i zgadzam się z nią całkowicie.
Może i tak, ale nie mogę znieść tych głupich komentarzy, że porażka, bez uzasadnienia lub z podaniem argumentów typu: nie było tego, tego i tego.
masz absolutnie racje. pamiętajmy, że większość tych niepochlebnych opinii to zwyczajne wygłupy...
Jak tak patrze po forum na filmwebie to jest to jedyny wątek, który ogląda i czyta się z przyjemnością, ale na pewno ktoś zaraz wejdzie i ponarzeka - miejmy nadzieję, że tak się nie stanie.
Zgadzam sie z powyzszą recenzją, dla mnie również była to najlepsza ekranizacja Pottera, dobrze odwzorowana, wszystko trzymało się kupy. Jedynie nie mogę pojąć po co wcisnęli scene w Norze i na dodatek ją spalili :|
Jeszcze do tej pory nigdy nie usmiałam się tak na HP, niektore sceny naprawde powodowały niewymuszony śmiech i rozbawiały do łez. Zwłaszcza sceny z Ronem, i świetny dialog Harryego ze slughornem. Harry?! Cooo? Nie wiem czy to zasługa polskiego dubbingu ale trzesłam się w tym momencie ze śmiechu jak reszta. No i Ron wpychający sie z ciasteczkami miedzy Pottera a Ginny :)
Naprwade polecam! :)
Nareszcie jakaś rzetelna recenzja. Nie będę powtarzał tego co pisali poprzednicy, ale chciałem tylko dopowiedzieć, że nie podobał mi się aktor grający Slughorna. W książce jest niski i gruby w filmie natomiast zdawało mi się nawet, że jest wyższy od Dumbledora...
Sorry, że tak post pod postem. Nie zrozumcie mnie źle, nie narzekam na film, podobał mi się nawet bardzo. To moja ulubiona część, książka jak i po dzisiejszym seansie film zaraz po niej Więzień Azkabanu ;d
No jasne. Komedia niezła, really, można się pośmiać. Humor, trochę całusów, kilka scen z wyskakującymi zza skał łapskami żywych trupów i kinowy hit gwarantowany.
Dla mnie film jako komedia niezły. Film jako film średni. Film jako ekranizacja, którą tak naprawdę być powinien... do kitu.
Przez pominięcie wszelkich wątków wyjaśniających przeszłość Voldemorta... -200 do klimatu, jak to ostatnio się mówi.
Nie, na miano ekranizacji toto nie zasługuje, raczej. Z książek Rowling można by zrobić naprawdę niezłe filmy, bo, choć może, w niektórych miejscach, niełatwe do zrealizowania, są jednak bardzo widowiskowe i mają porywającą fabułę.
Zadziwiające, z jaką precyzją scenarzyści lokalizują najbardziej wciągające momenty opowieści po to tylko, by je bez jakiegoś estetycznego wyczucia usunąć lub kompletnie zniekształcić...
Należę do tej grupy osób która poszła na film z powodów czysto rozrywkowych. Nie czytałam ani jednej książki o Harrym Potterze, także nie jestem w temacie z postaciami, sytuacjami itp. Twoja recenzja z tym krótkim pomocnym tłumaczeniem pomogła. Dzięki za nią. A do tego bardzo pozytywna. A co do samego filmu. Skonstruowany tak by na koniec odczuć najwięcej i dobrze. Powiem szczerze że ta pierwsza scena trochę, hmm nie wypaliła bo kino w którym byłam odwaliło niezłą szopkę, nie ma jak to problemy techniczne. Przez całą projekcje można przejść lekko, tylko na koniec widz zwalnia i zaczyna myśleć o tym co widzi. Humor w filmie, lekki i na poziomie. Zażycie eliksirów w przypadku obu panów, rewelka. Może to taka mała alegoria do alkoholu, którego w filmie też trochę było.
Wątki miłosne, trochę uczyniły ten film bardziej obyczajowym opisującym trochę życie dorastających ludzi. Nie za dużo, więc zdrowo. Scena w jaskini, fajna chociaż cały czas się śmiałam bo połowa sali w tym samym momencie zapiszczała, no wiece ta ręka wychodząca spod tafli wody. Śmierć Dumbledora, fajnie zrobiony ciąg scen, nie przesadzonych. Takich zdystansowanych. Te różdżki w górze, wprowadziły sentyment i chwilę refleksji. Właśnie wspomniałaś o tym pseudonimie, jestem laikiem w kwestii tej sagi i nie dowiedziałam się o co chodzi z tym księciem pół krwi...ale cóż...film pozytywny, recenzja również. Oby więcej takich w tym portalu. Pozdrawiam.
Recenzja jak recenzja, nieco podobna do mojego stylu (a to nie jest komplement ;p) czyli za mało recenzji w recenzji :) Czyli podoba mi się bo ja to bardzo lubie. ZDANIE na temat filmu, nie sama recenzja utworu :)
Mi się film nie podobał, ale nie będe tu narzekał, nie chce mi się potem żreć z wszystkimi, poza tym to moje zdanie i już. Z jednym jednak stanowczo się nie zgodze. Narracja Rowling ZAWSZE była w postaci "cienia" Harry'ego. Nie były to jego własne myśli, ale ktoś kto je dobrze znał. Nigdy nie było wiadomo co czuje jakakolwiek inna postać. Jedyne odbicia od tego to Sny Harry'ego i pojedyncze rozdziały np "Spinners end", "ten drugi minister" (czy jakos tak, nie zagladam do ksiazki wiec dokladnie nie pamietam ;p). Więc albo nie dokladnie czytales, albo sie nie zrozumielismy. Pozdrawiam.
Ja również zgadzam się z autorem recenzji i cieszę się, że nie jestem osamotniony. Szczerze powiedziawszy dziwię się dlaczego film nie spodobał się tak wielu osobom, ponieważ dla mnie jest rewelacyjny. To prawdziwy przełom jeśli chodzi o filmy o Harrym Potterze. Po raz pierwszy i mam nadzieję nie ostatni jestem w pełni zadowolony z ekranizacji mojej ulubionej książki.
9/10
Napisałam prośbę-apel, ale nikt się nie podpisał.
Proszę, pomóżcie zwalczyć tych niedouczonych kretynów, którzy są wiecznie niezadowoleni.
Zdecydowanie warto obejrzeć, zgadzam się w zupełności. Idąc do kina byłem pełen nadzieji i niemal pewien, że film będzie dobry, mimo mnóstwa negatywnych opinii. Od samego początku nie nastawiałem się na odbicie lustrzane książki, bo wiadomo, że nie da się uniknąć cięć.
Film oglądało mi się bardzo przyjemnie. Widać wyraźnie świerzość i lekkość, do tego niesamowity klimat oraz mroczność, tam gdzie była ona wymagana. Można przyczepić się do pewnych zmian wobec książki, bo było ich kilka i to dość zauważalnych, mimo że czytałem wszystkie części w ubiegłe wakacje. Humoru było całkiem sporo, chociaż mnie śmieszyło może kilka scen, to dziewczyny (w znacznej części) wybuchały śmiechem co chwila. Można przyczepić się do dubbingu, bo był on tylko dostateczny.
Z całą pewnością jedna z lepszych ekranizacji Pottera i pewnie jeszcze nie raz ją obejrzę.
Moja ocena to 8/10.
a MI SIĘ FILM NIEPODOBAŁ I BYŁ DO BANI
ROZCZAROWANIE 100 %
ODBIEGA OD KSIĄŻKI 80%
SORRY CO TO W OGÓLE BYŁO
Hehe, co to było? Coś jak Muhozol i Amba Fatima w jednym... ciężko to opisać ograniczając się w słowach...
Ta recenzja mówi dokładnie to, co mogę o tym filmie powiedziec. Też byłem zmartwiony tymi wszystkimi negatywnymi opiniami, ale na szczęście nie sprawdziły się. Humor jest świetny, idealnie przeplata się z tą "mrocznością" filmu.
P.S "Cooo??" Harry'ego było świetne, ale dodam jeszcze, że bardzo podobało mi się, gdy Hagrid ze Slughornem skończyli śpiewac, a Harry zaczął tak świetnie klaskac(jak małe dziecko) :D. Extra miał wtedy minę.
Nie rozumiem tych osób które wchodzą na temat, w którym wszyscy zachwycamy się filmem a tu nagle wbijają rózne osoby i piszą że film do bani itp. itd. To jest jedyny temat dla osób którym film się podobał, dla fanów którym film się nie podobał jest o wiele więcej tematów na których mogą pisać swoje zażalenia i skargi. Na prawdę dajcie się nam nacieszyć !! :D Nam się film podobał i tyle. A tak wracając do filmu jedna z smieszniejszych scen wg. mnie to ta w której Harry z Ginny wracają z pokoju życzeń w którym schowali podręcznik do eliksirów harrego i Ron ich pyta - '' i jak zrobiliscie to?'' cała sala po prostu ryczała ze śmiechu.
Z tego co widze nigdzie w tytule nie ma napisane "Temat tylko dla osób zachwycających się filmem, wiernym fanom sagi, którym ta mierna ekranizacja się nie podobała, wstęp surowo zabroniony!" więc jaki masz problem? ;]
Nie mam żadnego problemu. A co uważasz że tym którym film się podobał to już nie są wierni fani sagi? tylko osoby które poszły akurat na ten film bo nie było na co innego?
Jestem bardza wierna i oddana fanka sagi a film oceniam na 8/10. Zrobili wsyzstko co mogli aby film był zrozumiały i podobal się przeciętnemu widzowi. To tyle.
Mylisz się. Film ci się podobał bo był zabawny i jak to teraz modnie "mroczny"/ Smiac mi sie chce jak przy kazdym filmie jaki wyjdzie widze komentarze typu "calkiem fajny, ale za mało mroczny", albo "ooo taki mroczny klimat 10/10!" ;] Taka prawda, że widz, który książki nie miał w ręku nic nie zrozumie, a ten co czytał własnie tym się ratuje bo kojarzy wątki, których w filmie nie ma.
w tytule wątku nie ma "Temat tylko dla osób zachwycających się filmem, wiernym fanom sagi, którym ta
mierna ekranizacja się nie podobała, wstęp surowo zabroniony!" bo pierwotnie nie do tego powstał, a że tak
się potoczyło, to może tylko cieszyć :)
""Uwazam, ze wierny fan tym filmem by się nie zachwycił, tyle.""
wielki błąd. no ale masz prawo do swojej opinii.
fan HP jest bystry i wie na pewno, że filmy nie powstają po to, aby zobrazować każde słowo w książce.
Książka jest dla szczegółów, film dla zabawy.
przenoszenie każdego słowa na obraz ekranu nie było by niczym wybitnym. Nakręcić film wierny i widowiskowy, to było by wyzwanie. Yates temu nie podołał. Niestety.
Byłbym najszczęśliwszys w świecie gdyby zrealizowano serial 7 sezonowy, ze scenarzysta znajacym sie na swoim fachu i kompetentnym rezyserem.
Dziwi mnie tez okropnie to, ze sama Rwoling nie napisala scenariusza, ale nie mi to wiedziec :)
Szkoda tez, ze Yates nie zdecydowal się krecic WSZYSTKIEGO. Stworzyc 4-5 godzinny film, ktory umiescilby na wydaniu DVD dla fanow, a wersje kinową by pociął, tak jak to było z WP. Szkoda, szkoda, szkoda.
Nie wyzywaj mnie od kobiet. Nikogo nie obrazam. Ja czyje sie obrazony tym filmem.
Recenzja fajna, ale pozwolę sobie nie zgodzić się z nią do końca. Ja generalnie jestem rozczarowany. Filmowi daje 4/10. Nie chodzi mi o nie trzymanie się książki bo istotnie żadna z części (chyba poza pierwszą) była rożna od książki. Mi zabrakło tego napięcia w końcówce, walki o Hogwart, rozczarowania fałszywym horkruksem. Po prostu zabrakło mi emocji, których w książce było wiele. Można się czepiać do wątków miłosnych, ale w końcu w tej części bohaterowie stają się prawie dorośli i szaleją w nich hormony. Musze przyznać, że bardzo spodobało mi się wprowadzenie humoru i klimatu komedii bo wcześniej jakoś tego nie. Niestety nie zmienia to faktu, że film ma braki w zakresie fabuły. Ale po kolei:
Po pierwsze kwestia wspomnień. Były tylko dwa i zastanawiam się skąd w ostatniej części bohaterowie będą wiedzieć jakie przedmioty są horkruksami ? Jakaś retrospekcja, w której zobaczymy, że jednak Dumbledore pokazał Harremu więcej wspomnień ? Z całym szacunkiem dla bohaterów, ale nie widzę możliwości żeby sami na to wpadli. Mam nadzieję, że reżyser zaskoczy nas pozytywnie w tej kwestii bo to jest przecież oś ostatniej części.
Po drugie końcówka. Nie czepiam się, że nie było pogrzebu bo scena z różdżkami była fajna. Ale czepiam się, że została całkowicie pominięta bitwa w szkole. Przez ten zabieg śmierć Dumbledora była jakaś taka bez sensu. W całej serii Hogwart był przedstawiany jako najbezpieczniejsze miejsce na świecie a tu Śmierciożercy wchodzą do środka, robią co chcą, nikt ich nie zatrzymuje, zabijają dyrektora i uciekają. Dziwna jest też ta scena, w której Snape daje znak Harremu żeby był cicho - psuje efekt. Zresztą sam Harry zachowuje się tu jakoś dziwnie bo skoro nie jest zamrożony to dlaczego nic nie robi ? Czepiam się bo całe Insygnia w zasadzie oparte są (jako książka) na emocjach i wydarzeniach z końcówki książki. Cała ta końcówka jakaś taka za lekka. Brakło mi tego smutku, który jest w książce. A co do wyjaśniania dlaczego akurat Snape był księciem półkrwi to jakoś mi tego nie zabrakło bo o ile dobrze pamiętam przyda się to w ostatniej części.
Po trzecie bohaterowie. Fajnie, że został rozwinięty wątek Rona czy Ginny bo do tej pory tak tylko się przesuwali po ekranie. Natomiast nie podobało mi się pokazanie Hermiony jako jakiejś takiej ofiary losu w tej części. Ciągle tylko płacze albo podziwia innych. Jedyna fajne sceny z nią to lekki rausz po wyjściu z knajpy, ucieczka na przyjęciu i reakcja na całujących się Rona i Lavender ("Idę się wyrzygać")Brakło mi trochę czarnych charakterów, no ale gdzie się mieli pokazać skoro nie pokazano bitwy w szkole. Co do Fenrira to nie brakowało mi tego, że reżyser jakoś szerzej nie nakreślił jego postaci. W całej serii jest to raczej epizodyczna persona. Faktycznie brakuje Nevila bo nie wiem jak w ostatniej część twórcy chcą z niego zrobić przywódcę rewolucji w Hogwarcie jeśli teraz pokazali go tylko roznoszącego napoje na przyjęciu. No i sam profesor eliksirów - jak dla mnie dobór aktora całkiem nietrafiony. W zamyśle miał to być elokwentny, starszy, jowialny grubasek, a pokazali nam owszem starszego ale jakiegoś takiego zgorzkniałego pana. Na koniec Harry - w sumie nie mógł zaskoczyć grą aktorską bo w zasadzie nic nie zagrał - żadnych emocji. Jego gra po zażyci eliksiru szczęścia to dla mnie porażka - wyglądał jakby się napił albo naćpał. Widać inaczej wyobrażam sobie szczęście niż twórcy filmu.
Tyle jeśli chodzi o moje uwagi. Czekam na ostatnią część bo ciekawi mnie jak twórcy połączą te dziwnie pourywane wątki i na ile zobaczymy to czego się spodziewamy.
Jak dla mnie to nie jest to najlepiej zrealizowana część HP. Trochę szkoda bo spodziewałem się trochę więcej. Zachęcam do obejrzenia i wyciągnięcia wniosków.
do lexor .
w sumie film nie był aż taki zły .
ale zgadzam się że brakowało w sumie emocji, smutku po utracie dyrektora szkoły [ gdy osobiście czyatłam książkę po raz pierwszy bardzo ta śmierć mną wstrząsnęła ] .. oraz brakowało zawiedzenie z powodu tego medalionu.
osobiście inaczej także sobie wyobrażałam całą tą jaskinie i przygodę w niej. ale się nie czepiam . tak widział to reżyser i scenarzyści.
ogólnie dobry film. - bo pamiętajmy, zawsze może być gorzej ;].
Pewnie, że może być gorzej, ale nie oznacza to, że mamy się zadowolić byle czym. Dla mnie film jest poniżej oczekiwań i tak go oceniam. Faktycznie ta jakskinia jakaś taka dziwna była - co tam było na ścianach i dnie, kryształy jakieś ? A te infernusy.... jak wyszły z wody to mi się od razu Golum z WP przypomniał. Mam tylko nadzieję, że Insygnia będą lepsze.
Popieram Inferiusy wygladaly jak Gollumy;P
Film jak dla mnie jako zwykly film jest rewelacyjny ale jako Hp to mocno sredni
smutku po śmierci Dumbledora? Tak na dobre wzrusyzłam się tuż po tym geście wzniesienia różdżek do góry, w hołdzie. A potem jak Harry przyłożył tę dłoń do serca Dumbledora...i jak zaczął płakać. Nic mnie tak nie rozczula jak beczący facet. ;)
Mam identyczne odczucia jak lexor. Największym zawodem dla fanów jest zapewne brak widowiskowo opisanej w książce sceny bitwy podjętej przez członków GD. Czekałam na to przez cały seans i niestety wielki zawód. Kolejnym minusem jest według mnie obranie jako głównego tematu miłosnych przygód i zauroczeń bohaterów (dodajmy do nich marny i martwy dubb. i wychodzi porażka) oczywiście takie sceny powinny zostać zamieszczone ale ich charakter mógłby ograniczać się do tła i nie przyćmiewać najważniejszej akcji. Przecież jasną rzeczą jest, że my fani przyszliśmy do kina po to, aby oglądać EKRANIZACJĘ a nie nową opowieść o Harrym. Co do plusów to postać Belli zaskoczyła mnie maksymalnie. Tak właśnie wyobrażałam sobie jej zachowanie przeniesione z ksiązki na ekran. Idealna pod każdym względem. Dzięki niej można nawet wybaczyć tę "nieksiążkową" scenę w Norze.
Jest jednak coś co martwi mnie najbardziej...mianowicie kolejną część HP będzie niestety reżyserowała ta sama osoba. I boję się, że zamiast podążać za horkruksami i insygniami śmierci będę CZŁAPAĆ np za rozkochanymi w sobie Ronem i Hermioną a zamiast bitwy o Hogwart ujrzę Harrego i Ginny wiążących sobie na wzajem sznurowadła (jako podtekst seksualny).