Czy tylko ja uważam że Voldemort jest beznadziejnie przedstawiony w filmie?Książkowy sami wiecie kto był opanowany i zimny.Filmowy zachowuje sie jakby był na jakiś prochach :)
Ciągle się rechocze,na wszystko wścieka i wydaje przy tym równie dziwne i głośne odgłosy.
Prawdziwy Lord wzbudzał strach,a ten salwy smiechu(no szczeże-to chyba najśmieszniejsza postać w filmie:)
I do tego jego wygląd...ten książkowy był wysoki,chudy i straszny.Ten filmowy mały,zgarbiony i odpychający.I nie rozumiem czemu chodzi na bosaka(scena gdy zamordował osoby z gringotta i chodzi w kałużach krwi,fuu!).
Jak dla mnie to on ogólnie jest płytki xD W nim nie ma nic strasznego . W poterku boję się tylko Glizdogona ... ;-))
Mam wrażenie, że filmowy Voldemort jest przedstawiony jako szaleniec (o tym nie było mowy). A to, że się wścieka jestem w stanie pojąć, bardziej boli mnie jak może popełniać tyle błędów. Zawsze wyobrażałam go sobie jako wybitnie inteligentnego, a tu takie kolosalne błędy. Tego z chodzeniem na bosaka też nie rozumiem. W 4 części pewnie nie mieli butów pod ręką (biorąc pod uwagę okoliczności).
On miał być odpychający z wyglądu. A szkoda, bo za młodu był przystojny ;D
A poza tym to moja ulubiona postać, więc nie chciałam, żeby ukazano go jako psychola. Szkoda, że tak fatalnie kończy, naprawdę bardzo mi przykro :*(
Rola szalonego psychopaty może być niezwykle pociągająca.. Do tego dodać urok osobisty pana Ralpha Fiennesa... Mmm.. :D
No nie wiem, dla mnie jest właśnie fajne, że chodzi boso. Jakoś nie umiem go sobie w butach wyobrazić... Jakoś tak dziwnie wyglądał by w jakiś takich normalnych butach i w tych jego szatach...
Scena w Gringottcie była świetna - makabryczna, przerażająca, jedna ze scen, które będę pamiętać długo po seansie. Ale z Twoją ogólną myślą jak najbardziej się zgadzam. Filmowy Voldemort zawsze mi przeszkadzał w tych filmach. Chcieli z niego zrobić maksymalnego psychopatę, dlatego postawili na te wybuchy śmiechu i nieco dziwne zachowania. Niestety, u mnie jego zachowania też raczej budziły śmiech, nigdy strach. Do mnie osobiście o wiele bardziej trafia książkowy Czarny Pan - promieniujący spokojem, ironiczny, poważny.
W poprzednich częściach Voldemort trzymał klasę - tylko w tej zrobiono z niego pośmiewisko - nie wiem czy umyślnie?
Sam - tak jak reszta sali kinowej - nie mogłem powstrzymać się od śmiechu gdy na twarzy Voldemorta zagościł szeroki uśmiech. :D
Trudno mi ocenić czy właściwie został tak przedstawiony... Sądzę, że zabawne sceny z McGonagall, Luną, Nevillem i Filchem wystarczyłyby, gdyż dobrze by było wyraźnie oddzielić komedię do dramatu - a tutaj znalazły się oba w 1 minucie. Czarna komedia? ;)
W kinie, w którym ja bylam nawet nie jego usmiech wywolywal wesolosc publicznosci; w scenie w lesie, gdy 'chlopiec, ktory przezyl przyszedl aby umrzec' (nie wiem, jak dokladnie bylo po polsku, bo ogladalam po angielsku), w momencie gdy Voldemotr uniosl rozdzke i ryknal "AVADA....." cala sala ryknela smiechem :D
U mnie też ludzie chichotali... Nie rozumiem niektórych, naprawdę. Co w tej scenie było śmiesznego?
Współczuję Wam, na serio. U mnie ludzie na szczęście zachowywali się na poziomie, nikt się nie śmiał, ani nic...
Pozazdrościć:) Ja niestety, miałam pecha: ludzie na sali śmiali się nawet przy scenie w Zakazanym Lesie, gdy Harry rozmawia z duchami swoich bliskich...
U mnie na sali była grobowa cisza, nikt się nie smial, nikt nic nie gadal, słychać bylo tylko pociągnięcia nosem.
Sama szczerze sie przyznam, ze mnie też się chcialo śmiać z Voldemorta, kiedy "uściskał" Draco ;)
Ja lubię, kiedy zła filmowa postać jest szaleńcem, ale Voldemort mógłby być z powrotem normalny. Chociaż osobiście większych zastrzerzeń do nie go nie mam (może dlatego, że oglądałam z napisami)
Ja zaniemówiłam podczas sceny z przytulaniem. Aż mi kopara opadła ;) To było takie... nieoczekiwane i dziwne :/ Szkoda, że nie był znowu normalny (choć to zależy co masz na myśli normalny w sensie nie szalony czy jego ewentualną przemiane psychiczną).
U mnie podczas tej sceny też była cisza. Nawiasem mówiąc, to szkoda, że nie miał czerwonych oczu, wyglądałby bardziej 'klimatycznie' :D
W dodatkowych materiałach do ''Czary Ognia'' twórcy wypowiadali sią na ten temat, że chcieliby coś takiego zrobić, ale mogłoby to nieszczególnie się udać. Mówili że czerwone oczy świetnie ''wyglądały'' w książce, ale w filmie mieliby z tym trudności itp. Osobiście uważam, że fajniej by wyglądał z czerwonymi, albo takimi białymi jak zaraz po odrodzeniu w CO kiedy otworzył oczy.
U mnie na sali kinowej wczoraj śmialiśmy się tylko prze scenach "19 lat później" ;) przy innych scenach była grobowa cisza, szczególnie przy scenie gdy "Chłopiec, który przeżył" przyszedł do Zakazanego Lasu umrzeć; ktoś szurnął butem i to było słychać jakby normalnie coś głośno powiedział ;)
A przy tym "AVADA KEDAVRA" tylko na youtube.com zauważyłam że ktoś się "śmiał" a na sali u mnie w kinie wszyscy cisza, a kiedy już umarł i błysnęło to białe światło na cały ekran słychać było pociąganie nosem i pytania szeptem "Czy masz chusteczki?". Muszę się przyznać że ja też nie raz płakałam :*(
właśnie, co śmiesznego było z duchami w Zakazanym Lesie? u mnie też - niestety - wywołało to salwy śmiechów. głównie przy tym, jak kamera pokazywała Jamesa. chyba mam kiepskie poczucie humoru, bo nie zrozumiałam żartu.
u mnie też się cicho śmiali, ale nie to było najgorsze.Najgorsze było ciapanie i mlaskanie. Ludzie jak są głodni nie powinni wchodzić do kina!
haha, ja do dziś pamiętam to coś przyklejone z tyłu głowy Quirella i sposób mówienia aktora, który go dubbingował (z resztą to chyba nadal ten sam gość, porażka). Mnie też przeszkadza trochę, że Voldemort filmowy odbiega zachowaniem i wyglądem od książkowego: choćby taka sprawa jak oczy. Czy tak ciężko za te grube miliony z gaży ponosić kontakty? Skoro już robimy z V wężoludzia to róbmy go do końca.
W ''Kamieniu'' dubbingował go Opania, nie wiem kto dubbinguje odrodzonego, ale na 200% to jest kto inny. Co do oczu, to twórcy sie wypowiadali, że nie chcieli tego robić, bo by im kiepsko wyszło czy jakoś tak.
mnie zawsze wkurzał jego dubbingowy głos...powinien wzbudzac lęk,zimne dreszcze a ten głosik jest jakiś piskliwy, odpychający, śmieszny. Wygląd jest w miare ok ale ksiażkowy Voldemort ma czerwone oczy, szkoda że w filmie nie.
Dokładnie!nie wiem jak w angielskiej wersji,ale w polskiej jego głos jest komiczny.W pierwszejk czesci insygniow jak zabijał ta nauczycielke mugoloznastwa(na samym poczatku)i powiedzial ,,nagini,obiad''z kolezanka ryknelysmy smiechem:)
Głos Ralpha pasuje do Voldemorta. I nienawidzę dubbingu w filmach, a już szczególnie w Harrym Potterze, gdzie został on całkowicie zniszczony. Dlatego sama chodzę i wszystkim polecam wersje z napisami, jeśli jest taki wybór :)
Generalnie jeśli chodzi o polski dubbing w filmach(a sa ta głownie te w kategori dziecieco-mlodzieżowej) to tragedia, dlatego z napisami wybieram.
wychodzony Voldemort a tu w filmie w tych koncowych scenach taki bebzun mu wystawał heh.
Jak oglądałam 4 część HP to tam Voldemort miał trochę inny głos, natomiast w insygniach taki dziwny.
ja byłam tylko raz na hp7 część 1 z dubbingiem , na szczęście byłam potem z napisami . dubbing to porażka w wykonaniu Lorda Voldemorta ;(
Co chwile Voldemort wydaje jakieś dziwne dźwięki.. Dubbing to porażka.. W wersji angielskiej, gdy słychać głos Rickmana (Snape'a), który zabija Dumbledore'a ciary idą po plecach.. W wydaniu polskim natomiast jest jak wszystko inne, nie wzbudza zachwytu, ani żadnych wyższych uczuć. Wyrzuty Harry'ego w stronę Snape'a też wyglądają inaczej.. Trzeba by słyszeć jego głos, jak krzyczy, że Dumbledore zaufał Snape'owi, a ten go zdradził. Zupełnie inne odczucia po takim filmie i wyższa nota. Po obejrzeniu wersji z dubbingiem dałabym niższą ocenę, niż teraz.
A propos filmowego Voldemorta, to strasznie mnie wkurzyło kiedy uderzył Belle, a ona aż krzyknęła z bólu (scena w lesie). W książce było, że ją odepchnął czy coś, ale na pewno jej nie zaatakował jej. Nie żebym lubiła Belle, ale to była dziwna scena, zwłaszcza, że książkowy Voldemort chciał pomścić śmierć swojej najwierniejszej fanatyczki. Ten w filmie nawet nie wiedział o jej śmierci.
Właśnie, to mnie zabolało - że Dark Lord nie dowiedział się o śmierci Belli. I nie było potwornej siły odrzucającej McGonagall, Kingsley'a i Slughorna.
W filmie jej nie uderzył, tylko właśnie odepchnął, kiedy chciała go podnieść, a "krzyknęła" (ja bym tego krzykiem nie nazwał", bo upadła.
"Ten filmowy mały,zgarbiony i odpychający"
?
kwestia odpychania jest indywidualna, więc nie będę się tu sprzeczać, ale niski i zgarbiony? nie widzę, żeby się garbił, jest wyprostowany, a Ralph Fiennes ma 183cm wzrostu, więc chyba nie można nazwać go niskim? chyba, że wyobrażałaś go sobie wysokości Hagrida ;P
Ja lubię filmowego Voldemorta. Razem z tymi "dziwnymi odgłosami", bosymi i umazanymi krwią stopami oraz brakiem nosa. ;) Może rzeczywiście nie sieje jakiejś mega grozy, ale do najśmieszniejszej postaci HP mu daleko...
Wiem ż aktor jest wysoki,ale w tym filmie na tle innych wydaje sie kurduplem:)
I moze faktycznie nie jest najnajsmieszniejsza postacia,ale powinnien byc napewna najstraszniejsza,a nie jest:(
No tak.. bo przecież Dan Radcliffe jest taki wysoki.. ^^
Alan Rickman za to racja - jest wyższy od Voldemorta, ma 185cm wzrostu :)
Mi osobiście podobał się Voldemort z I części, choć z biegiem lat przyzwyczaiłam się do roli Ralph Fiennes'a.
To świetny aktor, ale nie popisali się do końca z jego charakteryzacją, a on sam w pełni nie oddał wszystkiego.
The_Slayer napisał czego brakowało... Racja, śmierć Belli to było źródło wściekłości, przekręcono motyw z różdżką, przecież HP jej nie połamał! Gdzie naprawa jego różdżki? Zmiana miejsca śmierci Snape'a, choć jak zostałam oświecona, przystań została zaczerpnięta z gry...
Jestem także rozczarowana zakończeniem i nie pokazaniem Nevilla i Luny (której nie było nawet w książce).
Mimo to daję wysoką notę, a za niedociągnięcia o stopień niższą...
Ostatecznie i tak mam ogromny sentyment do tej serii, świetnie bawiłam się na filmie, z przejęciem oglądałam sceny śmierci jej bohaterów i ze smutkiem żegnałam się z filmowo-literacką wielką przygodą z Harrym Potterem.
Wiedzcie jedno na koniec:
"Jeśli sądzisz, że w dobie komputerów sztuka czytania znikła, zwłaszcza wśród dzieci, to niezawodny znak, że jesteś mugolem" :)
Mnie ta seria zdecydowanie zachęciła do czytania i dała niezapomniane wrażenia :)
pewnie był tak przedstawiony bo ciągle niszczyli mu horkruksy to ja też bym się drażnił ale i tak reżyser wszystko pozmieniał bo voldek nie czuł tego w książce
To teraz sobie wyobraź, że miał w tej roli grać ROWAN ATKINSON... taaa.. Voldemort jeździłby wtedy samochodzikiem zamykanym na kłodkę i miał miśka za pazuchą.. =.=
Moim zdaniem "Czerwony smok" to dobry wybór do roli Voldemorta. Ma jakieś zło w sobie :)
mi brakowało tylko tego, że powinien mieć szparki jak wąż zamiast nosa a nie jakąś śmieszną mordkę i tego, że jego oczy miały być czerwone a nie szare.
Miał szparki zamiast nosa, a oczu nie miał czerwonych, bo filmowcy uznali, że źle by to wyglądało.