Czy ktoś dostrzegł nielogiczności w świecie HP. Chciałem wspomnieć o kilku sprawach które są dla mnie dziwne. :-(
1.
Czy sposoby przemieszczania w świecie HP są jakby nielogiczne ? Jeżeli istnieje coś takiego jak teleportacja to po co marnować sobie czas na podróż pociągiem, latającym samochodem, motorem, feniksem czy też latanie na miotle. Oczywiście teleportacja jest tylko dla wtajemnicznych ale przecież są inne sposoby jak choćby proszek fiu czy kociokwik.
Jak mielibyście do wyboru jechać na wakacje 8 godzin lub w jakiś tam sposób przenieść się w kilka chwil to co byście wybrali ?
I dlaczego podróże proszkiem odbywają sie pomiedzy kominkami ? Dla mnie to absurd. Ktoś nie ma kominka to do niego nie można sie teleportować.
Z innej beczki.
2.
Hermiona miała tzw. zmieniacz czasu co się z nim stało ? Przecież dzięki temu urządzeniu nieustannie możnaby było poprawiać błędy i ratować komuś życie. Jeżli z niego nie korzysta to bardzo jej się dziwie. Jeżli komuś oddała ten przedmiot to przecież ten ktoś mógłby naprawiać różne tragedie i wypadki. Dlaczego nic nie wiadomo o tym przyrządzie.
3.
Kolejna sprawa to te całe ministerstwo. Po co ono wogóle istnieje i komu jest potrzebne ? Ojciec Rona bada produkty użycia mugoli. Po co ? Do czego to jest potrzebne ? Czy świat HP nie ma pojęcia o przeznaczeniu zwykłych rzeczy ? Przecież na codzień ich używa.
4.
W szkole codziennie uczą się czegoś nowego a jak przychodzi co do czego to prawie wogóle tej wiedzy i umiejętności nie wykorzystują. Tyle lat spędzonych w szkole i zaledwie kilka sztuczek w kółko powtarzanych. Skoro potrafią zamieniac zwierzę w puchar dlaczego nigdy tego nie użyli. Było wiele sytuacji kiedy aż prosiło się o taką zamiane.
5.
Fałszywy Modi mógł Harrego zabić lub dostarczyć do Voldemorta o wiele prostszy sposób - do czego był potrzbny cały ten turniej ?
6.
Jeżeli można było sporządzić miksturę - prawdy to w więzieniach nie byłoby niewinnych ludzi bo za jej pomoca sprawdzanoby czy jest winna czy nie. A przecież wiemy że sporo ludzi tam siedziało niewinnie.
(więzień z Askabanu)
------------------------------ ------------------
Jak mi się przypomą jakieś nielogiczności to jeszcze coś napiszę. Jeżeli sami dostrzegacie jakiś absurd to dołączcie swoje odkrycia. :-)
No to tak:
1. teleportacja była dopiero od 17 roku życia, więc jak niby rodzina z dziećmi mogła się tak przemieszczać? Porównaj to do naszego świata: 15-latek nie może chyba jeździć samochodem nie? A co do kominków - po prostu Rowling wymyśliła takie coś i już. To mi się nawet bardzo podoba. Napisałaś:
"Ktoś nie ma kominka to do niego nie można sie teleportować" (nie teleportować :D)
A czy wszyscy mają samochody? Nie. Więc ktoś też nie może do kogoś przyjechać. Musi to zrobić innym środkiem transportu - i tu wychodzi nam dlaczego w świecie magiczym jest ich tyle.
2. Czytałaś książkę? Pisało w niej, że zmieniacze czasu sa bardzo niebezpieczne. Znajdowały się one w Departamencie Tajemnic. I właśnie tam trafił spowtroem zmieniacz czasu Hermiony.Dlaczego nie można ich używać? Niby jak? Próbując ratować kilka miliardów ludzi na raz gdy zmieniaczy czasu jest kilkanaście? Pamiętaj też, że Zniana wydarzeń niekoniecznie musi wychodzić wszyustkim na dobre - dla jednej osoby może tak - a dla drugiej nie.
A gdyby tak Voldemort ukradł jeden zmieniacz? Co wtedy? Wszystko by szło na jego rękę. DLATEGO nikt ich nie używał i były przechowywane w Departamencie Tajemnic, do którego wstęp mięli tylko nieliczni.
3. Te rzeczy, które my uznajemy za zwykłe, dla niektórych mogą być zupełną nowością. Nie wiem, jak ci to wytłumaczyć... Oni przecież uzywają różdżek do codziennych rzeczy, więc niepotrzebne są im te rzeczy, bez których my się nie obędziemy. Więc po co im je? Dlatego jest takie miejsce w Ministerstwie, które bada np. jak działasamochód, bo oni go nie znają, mają inne sposoby przemieszczania się. Poza tym ojciec Rona nie zajmuje się tylko tym - przecież w świecie czarodziejów, tak jak i u nas, są takze ludzie chcący "uprzykrzyć" życie innym. Niektórzy czarodzieje zaczarowują produkty mugoli aly im coś zrobiły (i tu po szczegóły zaglądnij do książki - 2część)
4. A po co komu zamieniać w domu zwierzę w puchar? Kiedy prosiło się o taką zamianę bo niepamiętam?
5. W jaki sposób mógł go dostarczyć? Zresztą - Rowling wolała to ująć w taki sposób, aby ksiązka była ciekawsza. A co do turnieju, to nie było to wymyślone przez Voldemorta (jeśli dobrze cię zrozumiałam)
6. Snape mówił o tym - Veritaserum używa się tylko w szczególnych przypadkach. Skoro Syriusza zobaczyli z różdżką w ręku na miejscu zbrodni to niby czemu mięli jeszcze sprawdzać, czy kłamie czy nie? Niestety nie sprawdzili i później wynikają z tego takie różne rzeczy... a w naszym świecie nie ma pomyłek? Są, i to jeszcze większe!
Jeśli nie satysfakcjonują cię moje odpowiedzi, napisz, czego jeszcze nie rozumiesz, a spróbuję ci to wyjaśnić - lecz najlepiej byłoby, gdybyś przeczytał książki.
ZMIENIACZ CZASU
Moje pytanie: zmieniacze czasu są bardzo niebezpieczne i jest to sprawa zupełnie logiczna. Ale dlaczego dali coś takiego zwykłej 14-latce? By mogła sobie chodzić na więcej lekcji? Idiotyzm.
A czy Hermiona jest normalna? Nie znam żadnej osoby która chciałaby mieć tyle przedmiotów.Ona chciała.Na dodatek Hermiona jest bardzo odpowiedzialna.Nic dziwnego,że dostała zmieniacz czasu.
A czemu Potter nie powiedzial dyrektorowi, ze ojciec tego blondyna Malfoy jest wyznawca Voldemorta?
Wiesz co... mysle ze poprostu troche za bardzo bierzesz na serio ta ksiazke... to znaczy ... to jest ksiazka fantasty i ona poprotu nie moze byc normlana( taka jak pozostale ksiazki) a jesli to jest ksiazka o magii i o czarodziejach to znaczy ze czasami sa jakies niewyjasnione i dla nas niezrozumiale albo inne rzeczy czy sprawy... jesli podoba ci sie ksiazka to mysle ze niepowinienes wnikac za bardzo w takie rzeczy ktore napisales tylko zastanowic sie bradziej nad trescia i nad bohaterami... a tak pozatym to czy byla by interesujaca ta ksiazka gdyby wszytsko bylo powiedziane i podane na patelni.. to wlanie te niedomowienia i czasami zagadki sprawiaja ze tyle ludzi ja czyta i ze zachwyca nas wszystkich... Jeszcze raz mowie i radze ze naprawde jesli ci sie ksiazka podoba to nie wnikaj za bardzo i nie zastanawiaj sie nad takimi drobnostkani tylko nad calym sensem bohaterami przygodami ktore przezywaja i nad cala fabula.... :) pozdrowienia:)
Z tego co zauważyłam z twojej wypowiedzi wynika że chyba nie czytałeś książek....a szkoda!Są na prawdę dobre i wiele wyjaśniają!=)
Moim zdaniem poruszyłeś bardzo ciekawy temat i nie zgadzam się z Sulką, że nie należy się nad nim zastanawiać, bo trzeba skupić się na bohaterach i na treści. Twoje pytania DOTYCZĄ przecież treści! Sam wielokrotnie zastanawiałem się nad niektórymi z poruszonych przez Ciebie kwestii.
1. Tutaj Kretka odpowiedziała Ci dość wyczerpująco. Ja dodam tylko, że nie wszędzie można się teleportować. Hogwart jest takim miejscem.
2. Bardzo interesująca kwestia. O ile dobrze pamiętam, w V części zmieniacze czasu znajdujące się w Departamencie Tajemnic zostały zniszczone. Natomiast jeśli chodzi o generalną zasadę, to igranie z czasem jest bardzo niebezpieczne. Nawiasem mówiąc - dobra okazja do przestudiowania teorii chaosu :) Czasami jeden malutki szczegół, który zmieniłbyś w przeszłości (nawet nieświadomie), mógłby spowodować nieprzewidywalne i niekiedy katastrofalne skutki.
3. Patrz wyjaśnienie Kretki :)
4. W sytuacjach zagrożenia często traci się głowę...
5. Widocznie nie było to takie proste.
6. Świetna uwaga! Wydaje mi się, że masz tu całkowitą rację! Nawet jeśli, jak pisze Kretka, Ministerstwo miał pewność, że Syriusz był mordercą, to co im szkodziło mieć jeszcze większą!
Fajnie, że przedstawiłeś swoje wątpliwości ("Wątpić jest rzeczą ludzką" :)), dyskusja na takie tematy na pewno nie jest jakąś upierdliwością, ale może być przyjemnością intelektualną!
Czy ktos kiedyś stworzył cos idealnego bez żadnego błędu??? Powiedzcie sami. I co tu jeszcze wiecej gadać. Lubie harry'ego i tyle. nie zwracam uwagi na takie "pierdoły"
Co do moodyego i morderstwa. Gdyby moody zabił wcześniej Harrego to czy voldemort mógłby się odrodzić? NIE. Więc w taen sposób, przez tórniej harry miał być doprowadzony do Voldemorta. Pozostałe twoje zarzuty też są do odparcia ale nie chcce mi się zbyt dużo pisać więc radze jeszcze raz przeczytać uważnie wszystkie części HP. :)
Jeżeli chodzi o Moody'ego, to nie dostarczył Harry'ego wcześniej może dlatego, że gdyby Harry zniknął nagle z Hogwartu, ministerstwo by rozpoczęło śledztwo, a przecież Voldemort nie chce, żeby ktoś się dowiedział o jego powrocie, więc lepiej umieścić świstoklika w labiryncie, aby stworzyć wrażenie, że Harry zginął podczas wykonywania zadania. Voldemort by go zaił na cmentarzu, a potem odesłał gdzieś w środek labiryntu.
Mnie osobiście nie daje spokoju inna rzecz: Na cmentarzu Voldemort z oburzeniem mówi do śmierciożerców, że żaden z nich nic nie zrobił, aby mu pomóc odzyskać moc, nawet Lucjusz Malfoy. Nic bardziej błędnego. Przecież Lucjusz "sprowadził" do Hogwartu dziennik Voldemorta, przez co Komnata Tajemnic została ponownie otwarta. O dziwo Voldemort opowiadając swoją historię, wspomina, że mieszkał w ciele Quirrela, ale nic nie wspomina o dzienniku, tak jakby drugiego tomu w ogóle nie było.
i tu właśnie doszedłeś do punktu:) w którym przydała by Ci się przeczytana część 6sta :) - tam wyjaśniają :) o co chodziło z dziennikiem i dlaczego nie można tego zaliczyć Lucjuszowi na plus :) pozdrawiam :)
Może i dzięki temu komnata tajemnic została otworzona, ale co z tego? Przez Lucjusza dziennik, który był horkrusem, został zniszczony, co było na gigantyczną niekorzyść dla Lorda Voldemorta, który bez tej akcji prawdopodobnie zabiłby Harry'ego, który nie odnalazłby wszystkich horkruksów i nie zniszczyłby ich, no i w sumie to zmieniłoby się wszystko, takie jest moje i wielu innych również zdanie, myślę że mówię prawidłowo
nie ma ksiażek z Błedami nie ma filmów z błedami zawsze sie pojawaija jak byśmy mieli wnikać w każdy szczegól jakiejś ksiażki czy filmu to prawda jest taka że zawsze o cos byśmy sie doczepili a po drugie niektore punkty w Twojej wyowiedzi maja uzasadnienie w ksiażce (czytaj uwaznie ksiązki rowling)... pozatym pamiętajmy że Rowling pisala ksiazki głównie dla dzieci a dzieci nie domyslaja sie jak?? czeu ?? dlaczego?? a moze by inaczej?? wiec temat moze i ciekawy ale po co na siłę wyciągać jakieś wnioski...
Moim zdaniem Andr2ej nie wyciąga wniosków na siłę, tylko myśli. To bardzo pozytywna cecha, niestety, dość rzadka...
A co do dzieci, to wbrew pozorom nie jest je tak łatwo zadowolić.
ja tam jak znajde jakiś błąd to nie staram sie rozmyslac dlaczego a nie lubie bo to mi niszczy nastrój ksiażki niszczy nastrój flmu niech sie dzieje co ma sie dziać sprawy świata ludzi odstawmy na bok bo czy czasami nie jest na chwile oderwać sie od codziennosci i uwierzyć w świat fantasy?? a co do dzieci jezeli chodiz o Harrego to nie znam małolata któremu by sie to nie podobało
Nawet w świecie fantasy musi istnieć logika (nie twierdze, że u Rowling jej nie ma - wprost przeciwnie, ta książka jest logiczna do bólu i dlatego między innymi tak świetnie się ją czyta). A jeśli dzieciakom ktoś chciałby sprzedać coś nazbyt wydumanego, to one tego nie kupią.
Do Tego-Który-Post-Założył: wszystkie twoje punkty z wyjątkiem 6 wynikają z nieczytania książki :). A 6tkę Ci ładnie wytłumaczono :)
Heh, jak ja znajduje takie nielogiczności to nie zwracam na nie uwagi ;) Po co mi to? Heh, ale znalazłam jedną np. w trzeciej części na lekcji wróżbiarstwa Ron powiedział do Harry'ego coś tam żeby poszedł do okulisty czy jakoś tak. Sorry, bo po prostu nie pamiętam tego dokladnie. A gdy kilka częsci dalej są oni w Szpitalu Świętego Munga, Ron jest oburzony, gdy Harry pyta go czy ci ludzie , ktorzy leczą w tym szpitalu to lekarze =D I coś tam mu odpowiada ,ze to nie mugolski szpital to są uzdrowiciele bla bl bla.... Troche dziwne. Pamiętałam jeszcze coś ,ale zapomniałam ;P
pozdro
Przeczytaj książki, one wszytko wyjaśniają... i odpowiem przy okazji na większość Twoich wątpliwości: czarodzieje ukrywają się przed mugolami, po to jest ministerstwo i zakaz teleportacji, bo można się rozszczepić. A poza tym... każda książka ma jakieś niedociągnięcia, nawet największe klasyki :)
ty chyba niczego nie rozumiesz.To wszystko jest po to by bylo ciekawiej i nikogo nie obchodza takie "logiczne rozumy" jakim jestes TY :P,bo chodzi o rozrywke.No i jak moj poprzednik napisal-PRZECZYTAJ KSIĄŻKI!!!Bo ty chyba ani jednej nie przeczytales i wtedy dopiero dyskutuj.
no co do "przeczytaj ksiazke" sie dolaczam, ale nie uwazam że "To wszystko jest po to by bylo ciekawiej i nikogo nie obchodza takie "logiczne rozumy" jakim jestes TY :P,bo chodzi o rozrywke." A jaka jest rozrywka z czystego nie logincznego absurdu? Uwazam ze przez takie rozwazania i szukanie rozwiazan zabawa jest jeszcze lepsza :D
Karla, nie masz racji. Brak logiki nawet w powieści fantasy wcale nie czyni jej ciekawszą! Jak już wcześniej pisałem HP jest do bólu logiczny i tym bardziej drobne nieścisłości czy niedopowiedzenia skłaniają do myślenia! I skąd wiesz, że nikogo nie obchodzą "logiczne rozumy"?
Na początku dziękuje wszystkim za głos w dyskusji. :-)
------------------------------ ------------------------------ ----
Ja zakładałem ten topik i wszystkim wyjaśniam że wszystkie książki czytałem. (Co prawda rok temu - ale czytałem) Być może wielu szczegółów już nie pamiętam ale chyba po to jest forum żebyśmy sobie je przypominali i wyjaśniali wątpliwości.
Wszystkie zagadki i intrygi, które wymyśla Rowling są dopięte na ostatni guzik. Jednak mam wrażenie że nie przemyślała do końca świata, który stworzyła. Tu dostrzegam nielogiczność i błędy i tu chciałbym podyskutować.
1. Profesor Lupin jedzie w pociągu do Hogwardu. Po co ? Ja na jego miejscu teleportowałbym się jak najbliżej się da Hogwartu a potem użył innego szybkiego sposobu. Choćby miotły. Po co w ogóle używać nóg skoro są miotły i inne czarodziejskie sposoby przemieszczania.
Kretka13 - czy proszek Fiu to nie jest według Ciebie teleportacja ? Czym jest podróżowanie za pomocą świstoklika a skoro mogą go używać dzieci to po co używać innych sposobów przemieszczania się ?
2.Zmieniacz czasu to kolejna kwestia. Wszyscy widzą w nim zagrożenie. Przecież ktoś je stworzył i były w czyimś posiadaniu. Korzystał z niego i coś z tego miał. Jakoś właściciele zmieniaczy czasu nie potrafią dostrzec w tym potężnej broni tylko dają ją dziewczynce aby zaliczyła jak najwięcej lekcji. Voldemort w ogóle tym się nie interesuje a przecież mógłby tym nieźle namieszać - zmienić swój los. Inni właściciele mogli używać ich za każdym razem gdy dzieje się coś niewyjaśnionego aby cofnąć się o kilka godzin i zobaczyć co właściwie się stało a nikt tego nie robi. Nie dziwi was to ? Zniszczenie tego uważam za wielki błąd. Nie zabija się kury znoszącej złote jajka. Rowling zrobiła to bo wiedziała że będą z tym problemy. Jednak zapomniała o wszystkim co wydarzyło sie wcześniej. Wcześniej nikt nie używa zmieniacza czasu a w wielu przypadkach przydałoby się.
3.Jeśli chodzi o ministerstwo to mimo iż czytałem książkę to i tak nie widzę sensu jego istnienia. Jak ktoś używa magii w świecie mugoli to albo wynika z tego wielka afera albo nikt tym się nie przejmuje. Brakuje tu konsekwencji. Albo karamy wszystkich albo tylko Pottera.
4. Pisałem o możliwości zamieniania zwierząt w puchary. Dlaczego Ron nie zamienił swojego zwierzaka jak były z nim problemy i ciągle się wyrywał. Ja bym tak zrobił. Podczas pojedynku Pottera z Malfoyem pojawia się wąż. Dlaczego nikt od razu nie zamienił go w puchar. No i mamy walkę z pająkami. Z pewnością nikt nie zmieniałby wszystkich pająków w puchary choć w niktórych przypadkach przydałoby się. A bazyliszek czy był za duży by go zmienić w puchar ?
W pierwszej części pojawia się trol dlaczego wszyscy przed nim drżą i uciekają. Wystarczyłoby go zmienic w jakieś milutkie zwierzątko. Skoro można zamieniać ludzi i zwierzęta to z pewnością też trole ? Podobnie z hardodziobem ? Mała zamianka w puchar, ten pod pache i w nogi.
Jeżeli uważacie że ważny jest rozmiar to dlaczego Moody zamienia Malfoya w takie malutkie zwierze. Jeżeli rozmiar ma znaczenie to powinien być zamieniony w coś swojego wzrostu.
5.Jeżeli fałszywy Moody miał dostrczyć Harrego za pomocą teleportacji to przecież mógł to zrobić w o wiele prostszy sposób. Przecież wszyscy mu ufali z Harrym włącznie. Wystarczyło tylko wymyśleć odpowiednio przekonywującą bajeczkę i przekonać Harrego by dotkął świstokliku. Przecież ten cały turniej zagrażał życiu Harrego - jeśli miał być dostarczony żywy.
6. Miksturę prawdy można by było wykorzystywać we wszystkich niewyjaśnionych sytuacjach. To z pewnością powinno być najważniejsze narzędzie tego całego ministerstwa a jednak nie, wolą wierzyć w niesprawdzone informacje.
Jeżeli kogoś drażni temat bo psuje mu ogólne wrażenie to niech tu nie zagląda i nich się nie wypowiada. Chcę rozmawiać z tymi, którzy szukają sensu i logiki nawet jeżeli kosztuje to zmianę nastawienia do serii o Harrym Potterze.
Pozdrawiam.
kretka13 – napisała
1. Czy proszek Fiu to nie jest według Ciebie teleportacja ? a skoro mogą go używać dzieci to po co jeździć pociągiem.
3. Zmieniacze czasu były w ministerstwie ale po co ? Czy ktoś ich do czegoś w ogóle używał ? Bo mam wrażenie że w tym ministerstwie siedza sami ignoranci i nieucy. Mają tyle przeróżnych środków i sposobów by panował ład a tego nie czynią ?
Taka potężna broń i dają ją beztrosko małej dziewczynce by zaliczyła 2 przedmioty – dla mnie to bezsens.
ok, podejmę sie próby wyjaśnienia Twoich wątpliwości. :]
1. jeżeli chodzi o sposoby podróżowania - oczywiście, że teleportacja jest najbardziej użyteczna, najwygodniejsza i najszybsza. a proszek fiu jest wygodniejszy niż samochód. ale popatrz - skoro w naszym prawdziwym świecie istnieje możliwość poruszania się nadźwiękowymi samolotami, to dlaczego niektórzy jeżdżą na rowerze? to dokładnie taka sama sytuacja - jest wygodniejsze rozwiązanie, ale być może jest mało dostępne, wymaga specjalnych umiejętności, jest drogie albo obwarowane przepisami ograniczającymi możliwość korzystania z niego. proste? a proszek fiu to nie jest teleportacja. po pierwsze - w świecie harry'ego pottera nie ma takiego pojecia, jak teleportacja. jest deportacja i aportacja, czyli znikniecie i pojawienie sie. w sumie to samo, ale jak już się czepiamy, to się czepiamy. ;] po drugie - aportacja nie wymaga żadnych narzędzi, a jedynie woli i siły czarodzieja. więc proszek fiu jest po prostu magicznym sposobem podróżowania.
2. ze zmieniaczami czasu jest jeden podstawowy problem - bardzo łatwo naruszyć zasadę przyczynowości, wpakować się w jakiś "paradoks pradziadka", czy nawet zabić samego siebie (jak to było wspomniane w "więźniu azkabanu"). w związku z tym ich użycie MUSI być ograniczone do minimum, a okoliczności zawsze zbadane bardzo dokładnie. bo wyobraź sobie, że ministerstwo wysyła ekipę, żeby naprawić jakąś poważną katastrofę. i robi się z tego taki "efekt motyla" - katastrofy nie ma, ale zmienia się nagle bardzo dużo elementów rzeczywistości (na przykład ileś tam osób nie ginie w pożarze), które wpływają na jeszcze więcej elementów, a te na jeszcze więcej... - i tak dalej, aż w końcu cały świat jest wywrócony do góry nogami. teoria chaosu się kłania. :) a jeżeli chodzi o umożliwienie korzystania ze zmieniacza hermionie - ona dostała go tylko i wyłącznie w celu chodzenia na dodatkowe lekcje, więc (o ile przestrzegała narzuconych jej reguł) nie mogla nic namieszać. a dlaczego ministerstwo sie na to zgodziło? no cóż - najlepsza uczennica w hogwarcie, na pewno wstawili się za nią mcgonnagal i dumbledore... zaufali jej po prostu. można to zrozumieć, choć bez wątpienia jest to lekko naciągane - skoro nie ufają dzieciakom, kiedy mówią, że syriusz jest niewinny, to czemu mieli by zaufać hermionie z czymś, co potencjalnie może spowodować totalną katastrofę... i jeszcze jedno - jak widać w piątym tomie, w ministerstwie bada się mnóstwo różnych rzeczy, mniej lub bardziej niebezpiecznych. i nie wszystkie z nich są używane, nie wszystkie z nich są nawet zrozumiałe, pomimo tych badań. mam wrażenie, że tak to właśnie wygląda ze zmieniaczami - ministerstwo ma zmieniacze, wie, jak działają, ale ich użycie, nawet w bardzo szczytnym celu, może spowodowć więcej szkód niż korzyści... więc się z nich nie korzysta. a naukowcy wszelkiej maści znani są z niechęci do porzucania jakichkolwiek badań całkowicie - więc zmieniacze nie są zniszczone, tylko łapią kurz na półkach. :]
3. ministerstwo - jak sobie wyobrażasz funkcjonowanie społeczności czarodziejów bez istnienia jakichkolwiek struktur organizacyjnych, bez żadnej władzy, bez żadnych środków nadzoru?... przecież to totalna anarchia by była. po to istnieje ministerstwo - w dokładnie tym samym celu, w jakim my mamy jakąkolwiek władzę - rząd, prezydenta, króla, parlamenta, samorząd lokalny... a to, że z niektórych zadań się nie wywiązuje, albo wywiązuje się w sposób co najmniej kontrowersyjny, to już inna sprawa. ale w końcu u nas też różne dziwne kwiatki się dzieją, więc czemu u czarodziejów miało by być inaczej? poza tym - polecam przeczytanie tomu 6go - tam jest na początku ładnie pokazany kawałek działalności ministerstwa, o którym wcześniej nic nie wiedzieliśmy.
4. po pierwsze - to nie było zaklęcie do zamieniania wszystkiego jak leci na puchary, tylko generalnie do zamieniania żywego stworzenia w przedmiot nieożywiony. po drugie - jak sobie może z książek przypominasz, uczniowie ćwiczą te zaklęcia na stopniowo coraz bardziej "skomplikowanych" stworzeniach (zaczynając od jakichś robali, czy żab, a kończąc na ssakach, z człowiekiem włącznie). i im bardziej skomplikowane stworzenie, tym trudniejsze zaklęcie. nie sądzę, żeby uczniowie młodszych klas hogwartu potrafili zdziałać w ten sposób coś więcej, niż zamienienie chrząszcza w guzik... więc pomysł radzenia sobie w ten sposób z trolem jest mało realny - w końcu to był ich pierwszy rok... a co do radzenia sobie ze szczurem rona - nie wiem, jak Ty, ale ja bym mojego zwierzątka nie zamieniała w wiaderko tylko po to, żeby mi nie przeszkadzało... ;]
5. przeczytaj jeszcze raz książkę - voldemort nie mógł zgarnąć harry'ego w dowolnym momencie, jego powrót wymagał wielu przygotowań i absolutnej tajemnicy, żeby nikt nie mógł w nim przeszkodzić. konieczność zachowania tajemnicy uniemożliwiła wcześniejsze porwanie harry'ego i trzymanie go w zamknięciu (na przykład tak, jak prawdziwego mody'ego), bo wszyscy zaczęli by go szukać. a w ten sposób moody miał cały czas harry'ego pod kontrolą, mógł go obserwować i w odpowiednim momencie, kiedy voldemort będzie gotowy - przetransportować go tam, gdzie należy. poza tym - harry i wszyscy na około byli tak przejęci turniejem i tak pewni tego, że ktoś chce pottera w taki sposób wykończyć, że nie zauważyli, co się naprawdę dzieje, zanim nie było za późno. no i do tego - moody przez cały czas miał alibi, dumbledore mu ufał, nikt nie miał co do niego najmniejszych podejrzeń. a to oznacza, że gdyby wszystko poszło po myśli voldemorta, mógłby zostać w hogwarcie i narobić tam jeszcze więcej szkód.
6. tu masz rację - w niewyjaśnionych sprawach wykorzystanie veritaserum byłoby logiczne. przy czym - o ile dobrze sobie przypominam, zrobienie veritaserum jest obłędnie trudne i czasochłonne, więc to by faktycznie musiały być tylko te "wątpliwe" sprawy. a sprawa syriusza do takich nie należała - wszystkie dowody świadczyły przeciwko niemu...
a tak pomijając wszystko inne - to jest fantastyka, a nie "twarde" science-fiction, więc połowę "wątpliwych" rzeczy można z czystym sumieniem i spokojem ducha zignorować. w końcu nie mówimy tu o potencjalnych kierunkach rozwoju genetyki, tylko o MAGII. to nie jest tak, jakby istniały jakieś rzeczywiste zasady, których trzeba się trzymać. a poza tym, jak to w takich przypadkach bywa, każdy czytelnik może sobie wykombinować 50 własnych teorii, swoich własnych reguł i potencjalnych wytłumaczeń. bo to, czego autorka nie powiedziała, nie jest ograniczone niczym, oprócz naszej wyobraźni. :]
1. Dlaczego Lupin jedzie pociągiem? Wszyscy drżeli o Harry'ego, ponieważ myśleli, że Syriusz na niego poluje. Dlatego też nie chcieli dopuścić, aby Harry był choć przez chwilę sam (np. na dworzec został przywieziony specjalnymi samochodami ministerstwa). Natomiast kwestia, dlaczego uczniowie w ogóle podróżują do Hogwartu pociągiem, zamiast np. przy użyciu proszku Fiu... cóż, przyznam, że trudno znaleźć jednoznaczną odpowiedź na to pytanie. Ja zaryzykowałbym hipotezę, że Hogwart jest szkołą o wielowiekowej tradycji i prawdopodobnie ekspres Londyn-Hogwart jest jej częścią (czarodzieje na pewno wynaleźli pociągi o wiele wcześniej, zresztą, ich pociągi na pewno nie działają w ten sam sposób, co nasze). Może nie jest to dla Ciebie przekonujące wyjaśnienie, ale na dzień dzisiejszy jedyne, jakie mi przychodzi do głowy. Ale tu od razu nasuwa się kolejne pytanie: skoro Harry był w tak wielkim niebezpieczeństwie (a przynajmniej tak myślano), to dlaczego nie odwieziono go tymi samochodami prosto do Hogwartu? Hmm... :) Wytłumaczyłbym to tak: Od samego początku chciano przed Harrym utrzymać w tajemnicy fakt, że jest w niebezpieczeństwie. Pan Weasley starał się, żeby odwiezienie Harry'ego ministerialnym samochodem wyglądało jak najnormalniejsza rzecz na świecie (co prawda, nie bardzo mu to wyszło). Może uznano, że przywiezienie Harry'ego do Hogwartu w ten sposób, podczs, gdy inni uczniowie przyjechaliby w sposób tradycyjny, byłoby mocno podejrzane.
5. Moody-Crouch zapewne mógł zaaranżować taką sytuację, ale wtedy byłoby to o wiele bardziej podejrzne niż sytuacja, w której Harry ginie w czasie wykonywania zadania Turnieju. Poza tym z Twoich wypowiedzi wynika, że uważasz, że to Voldemort wpadł na pomysł Turnieju. Nie, to nie tak! Turniej był zorganizowany przez Ministerstwo (między innymi przez Departament Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów, czy coś w tym stylu) i był po prostu wyjątkowo sprzyjającą dla niego (Voldemorta) okolicznością!
6. 100% zgody!
Do fanów HP, którzy się oburzają, bo to upierdliwość, psucie zabawy, itd.: Tu nie chodzi o to, żeby zdeprecjonować książkę. Wejdźcie sobie któregoś razu na pierwszą lepszą z potterowską stronkę i poczytajcie, jakie tam odchodzą dysputy! Jak ktoś coś weźmie pod lupę, to natychmiast rzucają się wzsyscy z różnymi wyjaśnieniami, hipotezami, dzielą włos na czworo, dyskutują, debatują, podchodzą do każdego zagadnienia z 50 różnych stron. Nikt tam nikomu nie zarzuca upierdliwości czy brania czegoś zbyt na serio. Niektóre hipotezy są czasami tak fantastyczne, że chyba sama Rowling by czegoś takiego nie wymyśliła. Ale wszyscy się tam dobrze bawią, mają z tego po prostu frajdę! Więc, drodzy Forumowicze, jeśli macie coś merytorycznego do zaproponowania w tej dyskusji, to świetnie. Jeśli natomiast uważacie, że jest ona głupia czy bezsensowna, to zwyczajnie ją omińcie, a nie krytykujcie Andr2eja za spostrzegawczość i przenikliwość.
Hmm... Co do ewentualnego odwiezienia Harry'ego samochodem do Hogwartu - dokładne położenie szkoły nie jest znane, prawdopodobnie znajduje się ona w Szkocji, ale to tez nie jest potwierdzone. Przypominacie sobie scenę z książki podczas balu bozonarodzeniowego? Dumbledore pyta Karkarova, czy jesst sens ukrywanie położenia tych wszystkich szkół.
Powiem Ci cos na temat zmieniaczy czasu. Innym razem spróbuję wypowiedzieć sie na resztę tematów a dziś mam ograniczony czas...
No ale do rzeczy...
Ostatnio czytałam książkę w pewnym sensie podobną do Harry'ego Pottera-"Zmory Alaizabel" (bardzo ciekawa polecam Potteromaniakom, myślę że się spodoba) i tam tojest po prostu tak wytłumaczone, że każdy zrozumie. Jak następnym razem będę pisać to Ci napiszę ten cytat.
Pozdróffka!! Christinka
1. czy nie wydaje ci sie ze lupin jechal pocigiem aby miec oko na harrego? Przeciesz czychal na niego niby zabojca syriusz black. Moze dumbledore kazal mu miec na harrego oko. Pozatym w ksiazce pisze wyraznie ze swistokliki bez zgody ministerstwa sa NIELEGALNE.
3. jak harry uzywa magi byl jedynym czarodziejem w okolicy i mogli go namierzyc. Gdy ktos z rodziny czarodziejow rzuca zaklecie nie da sie go namierzyc. Ministerstwo wierzy ze rodzice upilnaja swoje dzieci przed korzystaniem z czarow. Nie moznanamierzyc kto urzyl czarow ale gdzie (nawiazanie do zaklecia namierzajacego z 7tomu rzuconego przez woldemorta).
Pozatym ministerstwo zajmuje sie takimi rzeczami jak: sadzenie przestepcow, ochrona aby mugole nie dowiedzieli sie o czarodziejach, kontrola nad magicznymi stworzreniami, organizacja roznych sportow, srodki transportow itp. (wiecej w 5 czesci).
4. bycmoze tylko niektore zwierzeta da sie zamieniac w puchary. Zalezy to od ich budowy (nawiazanie do zaklecia znikania w 5 lub 6 czesci) zalezy to od ich budowy. latwiej zmieni sie w puchar mysz niz 5 metrowego pajaka! Pozatym jak mogli zamienic pajaka czy weza w puchar skoro tego zaklecia uczyli sie chyba na 3 roku (moze sie myle). Moody byl wielkim czarodziejem a pozatym mogla to byc transformacja czesciowa . przecierz nieda sie na zawsze kogos w cos zamienic. po pewnym czasie zaklecie znika (jak ptaki hermiony w 6 czesci).
5. Niby co by harremu mial moody powiedziec. Harry dotchnij pucharu pujdziemy na lody? Pozatym nie jest tak latwo zrobic swistoklika (jest nielegalny - mowa o tym w 5 tomie).
6. veritaserum wazy sie bardzo dlugo. Podajrze kilka pelni ksiezyca (mowa o tym w 5 czesci). Mozne nie mieli go na skladzie :D. a skoro ktogos przylapaliscie na gorocym uczynku to czy sprawdzacie go wykrywaczem klamstw?? Pozatym veritaserum mozna oszukać - jest antidotum - jaka masz pewnosc czy ktos nie udaje???? (mowa o tym w 6 tomi) Radzilbym dokladniej ksiazke przeczytac a nie szukac dziury w calym. Wszystko maswoj cel i nie ma rzeczy idealnych.
mnie tam nic nie obchodzą jakies nielogicznosci i tyle.A jesli wam to nie pasuje to juz wasz problem
Dzięki dzio i michals17 za głosy w dyskusji. Właśnie o takie rozważania mi chodzi.
Wracając do problemów.
Po 1. Sposoby przemieszczania - teleportacja, aportacja, deportacja itd. itp - jak zwał tak zwał, chodzi o szybkie przemieszczanie. Pisałem o świstokliku i jakoś nikt nie podjął próby wytłumaczenia go. Każdy może z niego korzystać i na pewno nie jest drogi. A skoro na proszek Fiu stać było rodzinę Wesleyów, to chyba już każdego było na niego stać. Wesleyowie są przecież ukazywanie jako najbiedniejsi w świecie HP. Myślę że każdy szuka najszybszego sposobu przemieszczania a tylko dla przyjemności wybiera inne. W stytuacjach HP to raczej konieczność niż przyjemność. Sensowne jest używanie normalnych pojazdów w świecie mugoli ale jeśli się jest wśród samych czarodziejów to ja bym tam z miotły nie schodził w ogóle.
Przy okazji poruszyłeś problem Harrego, który rzekomo był cały czas pod obserwacją i ochroną. Tymczasem jest tyle sytuacji kiedy Harrego nikt nie pilnuje i bez problemu Vodemort albo jego sługi mogli go zabić lub przetransportować do niego. Wystarczy wysilić się i poszukać.
Po 2. Piszesz że ze zmieniaczami czasu jest jeden problem przyczynowości. W takim razie po co go dano małej dziewczynce. Nic nie szkodzi że była najlepszą uczennicą. Tu chodzi przecież o tzw „paradoks dziadka”. Moim zdaniem Hermiona naruszyła i to nie raz zasade przyczynowości i jakoś nic się nie stało. Ja uważam że Voldemort powinien starać się o zdobycie zmieniaczaczasu a jakoś w ogóle go to nie interesuje. Dziwne.???
Piszesz że mcgonnagal i dumbledore zezwolili na użycie przez Hermionę zmieniacza czasu a dlaczego sami go nieużywali by wyjaśnić różne tejemnicze sprawy, które działy się w Hogwarcie. Ja bym tak zrobił. Stało się coś dziwnego. Cofamy się w czasie i oglądamy kto był sprawcą danego incydentu.Proste, prawda.
Po 3. Piszesz że ministerstwo musiało istnieć bo nie wyobrażasz sobie funkcjonowanie społeczności czarodziejów bez istnienia jakichkolwiek struktur . Ja natomiast czytałem wiele książek fantasy i nigdy tam nie było żadnych ministerstw tego typu. Wszystko działało bez problemów. Natomiast dostrzegam więcej problemów związanych z istnieniem tego ministersywa. Więcej jest z nim problemów niż z niego pożytku.
Po 4.Chodzi mi o wszelkie czary, które powodują zamianę organizmów żywych w rzeczy czy zwierzęta. Pisząc o trolu miałem na myśli że niepotrzebne było całe zamieszanie. Ten kto zobaczył trola powineien od razu zmienić go w milutkie zwierzę, jakąś rzecz lub zamrozić. Jak to fatalnie świadczy o nauczycielu skoro nie potrafi najprostszych rzeczy. Natomiast szczurek Rona wg. mnie nadawał się żeby go jakoś tymczasowo uspokoić jeżeli nie zamianą w rzecz to w inny sposób tymbardziej że okoliczności ku temu były jak najbardziej. No umiejętności Hermiony. Skoro potrafiła zamrażać dlaczego nigdy już nie używała tego zaklęcia. Wg mnie jest ono bardzo humaniterne i przydatne w wielu sytuacjach.
Po 5.Wg mnie Voldemort w każdym odcinku ma inną koncepcję swojego powrotu tak więc jeżeli jeżeli w jednym z odcinków chce Pottera zabić mógł to zrobić na setki sposobów. Piszemy o zamianie Crouha w Moodiego a dlaczego nikt nie pomyślał o zamienie i podmianie Pottera. Wykradamy Pottera a na jego miejsce w Hogwarcie chodzi jakiś fałszywy pijący sok. Umieszczenie świstokliku wewnątrz labiryntu uważam za zbyt naciąganą. Możnabyło go umieścić gdziekolwiek. Np. Jako prezent albo kubek do picia, podmienione jajo itp., itd. Jeżeli uważacie że pomysł zaginięcia Pottera w labiryncie był taki dobry to ja umieścibym świstoklika pod wodą. Tam o jego zniknięciu też nie miałby pojęcia.
Po 6.Piszesz że sprawa Syriusza nie należała do spraw wątpliwych. A czy sam winowajca przyznał się do winy ? Jeżeli uważa się za niewinnego to ja bym sprawdził czy tak jest faktycznie. Liczy się prawda a nie okoliczności.
i po 7. Już pisałem że pomysły i intrygi są bardzo ładnie dopracowane i tu niczego się nie czepiam. Po prostu Rowling zaniedbała logiczność świata, który stworzyła i potem wychodzą absurdy. Dokłada jakieś nowy czar i okazuje się że w pierwszym odcinku nikt go nie używał choć sytacja aż prosiła się o to. ???
Zachęcam do dalszej dyskusji i własnych obserwacji różnych nielogiczności.
jesli chcesz zrozumiec jak niebezpieczny jest zmieńiacz czasu odsyłam do filmu "efekt motyla" tam jest to wyszystko ładnie wyperswadowane pozdrawiam ^^
dobre pytania , a fani fajnie sie bronia (i powiesc) ;-)
ja niestety nie czytalem (tylko filmy ,ale jest wielu takich jak ja wiec pozwole sobie na zadanie dziwnego pytania;-)
juz gdzies je zadalem ale nikt mi nie odpowiedzial;-( wiec ,autorka wykorzytala w powiesci dwa swiaty ,realny i magiczny . fajnie chociaz mam kilka drobnych zastrzezen w polaczeniu
1. te przejscie przez peron (jak to bylo w ksiazce?? co robiono z ludzmi (mugolami) ktorzy widzieli dzieci znikajace w filarze?? )
2. swiat magii (Hogward) musi byc swiatem tak jakby rownoleglym - nie ma go na mapie itp wiec jak w komnacie tajemnic Ron i Harry znalezli pociag lecac samochodem ?? (nie przeszli do drugiego swiata przez peron)
3.nie jestetm bardzo religijny ale wierzacy . w swiecie czarow obchodza Boze Narodzenie - czy swiat magii nie kloci sie za bardzo z dziejami naszej wiary ?? (owszem dzieje Chrystusa itp sa odziane w sztuczki i cuda ale mimo wzystko ...sami rozumiecie;-) lecz chyba ta czesc interpretacji nie zostala zauwazona przez fanow wiec to tylko moje zmartwienie;-) (a moze ksiazka to jakos tlumaczy)
co do poprzednich zagadnien
1. zgadzam sie z teoria chaosu , wiec uwazam ze chocby nie wiem jak dobra byla Hermiona - nie powinna dostac tego zegarka !! zreszta sam Profesor pozwolil jej na uzycie tego do powaznej sprawy !! przeciez o takich problemach mowa !! wraz z wynalezieniem urzadzenia (czy czaru podrozy w czasie) te wielkie ministerstwo powinno stworzyc jakis straznikow czasu ktorzy np. w pelerynach niewidkach ogladaliby niewyjasnione sprawy
skoro dzieci mogly wykonac tak powazna misje to zadne z wyjasnien mi nie pasuje !!
na razie tyle ,musze leciec (przydala by sie miotla) ...no wlasnie ,nie wiem jak bylo w ksiazce ale moim zdaniem dzieci czesciej uzywalby miotel ! uwielbiam spacery po lasach ale czasem dzieci odchodzily dosc daleko ,czesto liczac sie z czasem .... ja bym polecial !!
a z tego co widzialem w oststnim filmie ,miotelka moze sobie latac sama i mozna ja raz dwa przywolac rozdzka :-)
i nie rozumiem co to za szkola w ktorej dopuszcza sie mozliwosc smierci ucznia !! ;-)
no to lecimy dalej. :]
1. w książce przejściem jest barierka między peronami i cała sztuka przy przechodzeniu na drugą stronę polegała na tym, żeby zrobić to niepostrzeżenie, kiedy mugole nie patrzą. :) a poza tym - pamiętasz "knight bus" z "więźnia azkabanu" (wybacz, nie mam pojęcia, jak to przetłumaczyli, chodzi o ten trzypokładowy autobus)? pędzący przez londyn z obłędną prędkością, niezauważony przez nikogo? albo Dziurawy Kocioł, obok którego mugole przechodzą, jakby w ogóle nie istniał? po prostu mugole nie zauważają elementów magicznego świata, nawet kiedy mają je prosto przed oczami. po pierwsze w ramach nieświadomego "odruchu obronnego" (w celu zachowania zdrowych zmysłów ;] ), a po drugie dlatego, że te wszystkie elementy są obłożone jakimiś zaklęciami, odwracającymi uwagę przypadkowych obserwatorów.
2. w książce jest to rozwiązane tak - niektóre miejsca, jak na przykład Ulica Pokątna, albo słynny peron 9 i 3/4 są w jakiś magiczny sposób "wyłączone" z normalnego świata. to znaczy - upakowane w miejsce, w którym teoretycznie nie mają prawa się zmieścić, a poza tym przejście do nich z normalnego świata nie jest możliwe przez przypadek. poza tym nie są wyłączone całkowicie - idąc ulicą Pokątną można usłyszeć samochody "po mugolskiej stronie". a jeżeli chodzi o hogwart - zamek po pierwsze jest "niezaznaczalny" (po angielsku "unplottable" - nie da się go zaznaczyć na mapie), a po drugie chroniony zaklęciami, które sprawiają, że dla mugoli wygląda jak niebezpieczna ruina. i takimi, które powodują, że jeżeli już ktoś się uprze, żeby jednak tą ruinę obejrzeć, nagle przypomni sobie, że ma coś ważnego do zrobienia i zupełnie zapomni o swoich planach ("muggle-repelling charms" - czyli "zaklęcia odstraszające mugoli"). :] więc - to nie jest żaden "drugi świat równoległy", tylko ten sam świat, co nasz, ale nieco zmieniony i bardzo skrzętnie schowany przed niepowołanymi osobami. :]
3. o ile wiem, w książkach nie ma ani słowa o podejściu czarodziejów do religii. obchodzą święta bożego narodzenia, ale raczej w "świeckiej" wersji - czyli przede wszystkim jako okazję do rodzinnych spotkań, jedzenia dobrych rzecz i dawania sobie prezentów. poza tym, o ile się nie mylę, nie ma tam ani słowa o chodzeniu do kościoła, modleniu się, czy jakichkolwiek innych "religijnych historiach". myślę, że rowling chciała po prostu uniknąć wplątywania się w tak poważną kwestię, jaką jest religia. i bardzo dobrze zrobiła, bo w przeciwnym razie na przykład zakończenie "czary ognia" i pojawienie się rodziców harry'ego i cedricka na cmentarzu wymagałoby jakiegoś pseudo-teologicznego wyjaśnienia. w ten sposób wszystko jest mniej wiecej zgodne ze zdrowym rozsądkiem, a jednocześnie nie grozi atakiem wściekłych fundamentalistów. ;] chociaż wściekli fundamentaliści (wszelakich religii) i tak gotowi by spalić j.k.r. na stosie, więc... ;]
4. wracając do zmieniaczy czasu - jeżeli chodzi o zmieniacz, który dostała hermiona - dalej upieram się, że decyzja o przyznaniu jej zmieniacza, żeby mogła chodzić na dodatkowe lekcje, jest do obronienia. jeżeli jej nauczyciele i opiekunowie poręczyli, że pod żadnym pozorem, w absolutnie żadnych okolicznościach, hermiona nie użyje go do niczego innego, jestem skłonna uwierzyć, że ministerstwo by się na to zgodziło. to tak, jak pozwolenie jakiemuś młodemu geniuszowi na przeprowadzanie badań na wartym grube miliony sprzęcie, który na dokładkę może wylecieć w powietrze - ryzykowne, ale robi się takie rzeczy. :] problem zaczyna się w momencie, kiedy nasza wspaniała trójka dostaje błogosławieństwo dumbledore'a, żeby użyć zmieniacza dokładnie do tego, do czego się go używać nie powinno. ale to jeszcze można złożyć na karb tego, że dumbledore dzieciakom ufa bez zastrzeżeń, a poza tym od dawna wiemy, że ma dosyć ekscentryczne podejście do niektóryh spraw, w tym do autorytetów wszelkiej maści. więc to również można jakoś przełknąć. ale zgadzam się z tym, co napisałeś o "strażnikach czasu" - dalej twierdzę, że ministerstwo zmieniające bieg wydarzeń przez cofanie się w czasie to jest bardzo zły pomysł i na pewno by do tego nie doszło, ale obserwatorzy wyjaśniający niektóre rzeczy - takie coś z całą pewnością powinno być.
a tak przy okazji - jeżeli chodzi o zasadę przyczynowości i podróże w czasie. wyobraźcie sobie coś takiego - dzieje się coś złego, na przykład w pewien deszczowy poniedziałek ktoś popełnia morderstwo. teraz - we wtorek ministerstwo wysyła ekipę ze zmieniaczem z powrotem do poniedziałku, żeby powstrzymać mordercę. ekipa robi, co ma zrobić i... w tym momencie całą rzeczywistość szlag trafia. :] bo jeżeli w poniedziałek morderstwo nie zostało popełnione, to we wtorek ministerstwo nie miało powodu, żeby wysłać ekipę. więc nie wysłało ekipy, więc nikt nie powstrzymał morderstwa w poniedziałek. więc morderstwo zostało jednak popełnione, więc we wtorek ministerstwo wysłało ekipę.... i tak dalej, i tak dalej... :] błędne koło. widzisz, dlaczego nie można tak po prostu zmienić tego, co już się stało? :]
5. latanie na miotłach po całym hogwarcie. :] myślę, że uczniowie mają zakaz korzystania z mioteł kiedy tylko im przyjdzie taka myśl do głowy, żeby nie ścigali się na przerwie po dachach. :] bandę dzieciaków z różdżkami i tak jest już trudno upilnować, pomyśl, co by się działo, gdyby jeszcze do tego dać im miotły. pandemonium... ;]
No więc tak:
1. Napisałeś, że było wiele momentów, w których Voldemort lub jego poplecznicy mogli zabić Harry'ego. Nie za bardzo kojarzę. Mógłbyś sprecyzować?
2. Zgodziłbym się, że sprawa z używaniem zmieniacza czasu przez Hermionę jest lekko naciągana. Natomiast nie masz racji pisząc, że to Dumbledore czy McGonagall POZWOLILI Hermionie na jego używanie - to nie leży w ich kompetencjach. Oni jedynie WNIOSKOWALI do Ministerstwa o wydanie takiego pozwolenia. Co do generalnej zasady zakazu używania zmieniacza, to też polecam "Efekt motyla".
3. Ten punkt to chyba trochę na siłę :) Piszesz, że czytałeś książki fantasy, w których nie było żadnych organów typu rząd, ministerstwo, czy co tam jeszcze i wszystko działało bez zarzutu. TO jest dopiero nielogiczność! Bez prawa jest anarchia, tylko prawo zapewnia porządek. A żeby prawo było było egzekwowane, muszą istnieć jakieś powołane w tym celu struktury. Mnie się to wydaje jak najbardziej logiczne.
4. Zapomniałeś chyba, że to Quirrel sprowadził trolla i zależało mu na zamieszaniu, więc faktycznie, źle to o nim świadczy.
5. Pomysł z podmianą Pottera ma jeden słaby punkt. O ile Moody był strasznym dziwakiem i możnaby powiedzieć, że dziwne zachowanie było w jego przypadku całkowicie "normalne", to przecież w przypadku Harry'ego sytuacja jest diametralnie inna. Ron i Hermiona od razy by zauważyli, że Harry nie jest sobą i dzieje się coś podejrzanego. Teraz tak: Voldemort chciał utrzymaś swój powrót jak najdłużej w tajemnicy (no bo po co miałby się od razu ujawniać i ściągać na siebie aurorów, całe ministerstwo itd., utrudniłby sobie tylko życie). Jeśli Moody-Crouch zamieniłby w świstoklik np. w prezent urodzinowy czy kubek do picia, to zniknięcie Harry'ego wywołałoby natychmiastowe działania ze strony Ministerstwa, Dumbledore'a i Voldemort ryzykowałby ujawnienie. O wiele sprytniejszym planem było umieszczenie świstoklika w labiryncie (dlaczego nie pod wodą? - o tym za chwilę): Harry ląduje na cmentarzu, jego krew zostaje użyta do odrodzenia się Voldemorta (to poszło zgodnie z planem), następnie Voldemort zabija Harry'ego, pozoruje obrażenia i za pomocą świstoklika wysyła go z powrotem do labiryntu. Wyglądałoby to tak, jakby Harry zginął wykonując trzecie zadanie (w końcu w labiryncie było wiele niebezpiecznych stworów) i Voldemort nie ryzykowałby ujawnienia. Dlaczego nie pod wodą? Puchar był czymś, czego Harry MUSIAŁ dotknąć, aby wygrać. Jeśli Moody-Crouch umieściłby świstoklik pod wodą, nie byłoby żadnej gwarancji, że Harry go dotknie! Chyba że zamieniłby w świstoklik Rona, ale wydaje mi się, że zamienianie ludzi w ten środek lokomocji nie jest możliwe, można to zrobić jedynie z przedmiotami.
Zastanawiam się, czy moje wyjaśnienia więcej nie gmatwają niż wyjaśniają. Ale jestem gotowy do dalszych dysputów :)
Ze świstoklikiem jest tak, że musi być on zarejestrowany w Ministerstwie Magii, a jak się tego nie zrobi, to i tak się dowiedzą i później są tego konsekwencje...
Nie mam teraz czasu odpisać na wszystko i przeglądnąć wszystkich postów (trochę ich tu jest), wiec jak się powtórzę, to wybaczcie. Ja do kwestii transmutacji. Jeśli DOKŁADNIE przeczytałeś wszystkie książki (a dodatkowo polecam "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć"), to powinieneś zauważyć, że takie stworzenia jak troll, akromantula, bazyliszek czy smok same mają dość dużą moc magiczną (ale nie taką, którą mogą wykorzystywać jak czarodzieje), a także grube pokryte magią skóry. Żeby oszołomić smoka potrzeba dziesięciu czarodziei. Ilu trzeba by było, żeby przemienić trolla w kota? To jest po prostu niemożliwe. Harry i Cedrik mogli ogłuszyć akromantulę tylko razem. Zamiana takich stworzeń w cos mniejszego i miłego nie wchodzi w grę. Rowling niejeden raz to wyjasnia i do tego wraca.
Ad 6. Jesli interesuje cie wyjasnienie problemu uzycia Veritaserum w przypadku Syriusza, to polecam zajrzec sobie na oficjalna strone pani Rowling:
http://www.jkrowling.com/
I poszukac tam pod FAQ --) About the books. Autorka w dosc szczegolowy sposob wyjasnila, dlaczego nie zastosowano tegoz eliksiru by wyjasnic kwestie Syriusza.
Mały kore I: napisał :
1.te przejscie przez peron (jak to bylo w ksiazce?? co robiono z ludzmi (mugolami) ktorzy widzieli dzieci znikajace w filarze?? )
2. Ron i Harry znalezli pociag lecac samochodem ?? (nie przeszli do drugiego swiata przez peron) więc jak ?
3. w swiecie czarow obchodza Boze Narodzenie - czy swiat magii nie kloci sie za bardzo z dziejami naszej wiary ??
------------------------------
Dobre pytania. Brawo !!! dołączyłeś do drużyny szukającej nielogiczności w świecie HP.
----------------------------
michals17 napisał:
No więc tak:
1. Napisałeś, że było wiele momentów, w których Voldemort lub jego poplecznicy mogli zabić Harry'ego. Nie za bardzo kojarzę. Mógłbyś sprecyzować?
---------------------------
Chociażby w świecie mugoli, gdzie Harry przebywał przez wiele lat a potem co roku przez 2 miesiące wakacji. Pamiętam że był pod opieka jakiejś babci sąsiadki ale czy ona cały czas za nim chodziła ? Czy Harry spędzał wakacje zamknięty w swoim pokoju ?
---------------------------
michals17 napisał
2. Dumbledore czy McGonagall POZWOLILI Hermionie na jego używanie - to nie leży w ich kompetencjach. Oni jedynie WNIOSKOWALI do Ministerstwa o wydanie takiego pozwolenia.
-------------------------
Kredka pisała inaczej. Nieważne. Ja wolałbym aby zmienicz czasu był u Dumbledora. W razie jakichś niewyjaśnionych spraw sprawdził jak to rzeczywiście było.
-----------------------
michals17 napisał
3. Piszesz, że czytałeś książki fantasy, w których nie było żadnych organów typu rząd, ministerstwo i wszystko działało bez zarzutu. TO jest dopiero nielogiczność!
------------------------------ ---
Dobra ... czy we . „Władzcy pierścieni” jest jakieś specjalne ministerstwo od magii ?
------------------------------ --
michals17 napisał:
4. Zapomniałeś chyba, że to Quirrel sprowadził trolla i zależało mu na zamieszaniu, więc faktycznie, źle to o nim świadczy.
------------------------------ -
Ja jak byłbym nauczycielem z Hogwardu to pierwszą rzeczą byłopy pytanie : Quirrel czemu sobie z tym trolem nie poradziłeś ? Co z Ciebie za nauczyciel ? Skoro tak prostej rzeczy nie potrafisz ! A na drugi dzień wyleciałby z Hogwartu !Dlaczego Dumbledor nie dostrzegł w tym pułapki.
------------------------------ ------
michals17 napisał
5. Pomysł z podmianą Pottera ma jeden słaby punkt. Ron i Hermiona od razy by zauważyli, że Harry nie jest sobą.
Przecież wstarczy że obraziłby się na nich albo oni na niego z jakiegoś tam powodu. Harry byłby dziwny ale by był i nikt by się nie połap
7. Cały plan Voldemorta opierał się na zachowaniu wszystkiego w absolutnej tajemnicy. Zabicie Harry'ego przez Moody'ego/Croucha Jr z całą pewnością rzuciłoby się w oczy Ministerstwu i wogóle. W końcu wyszłoby na jaw, że to oszust (eliksir wielosokowy), a i może udałoby się znaleźć prawdziwego Moody'ego. Pozatem, Voldemortowi chodziło o osobiste zwycięstwo nad Potterem i udowodnienie swym wiernym śmierciożercom, że jest najpotężniejszym z czarodziejów. itd.
8. Fałszywy Moody czerpał z tego wyraźną przyjemność (w końcu był szaleńcem) to raz, a dwa znowu zachowanie tajemnicy i pozorów, że jest prawdziwym Moodym - zwariowanym aurorem
BTW Gratuluje tego tam pytania z Veritaserum, ale nie chwaląc się wpadłem na to wcześniej :P
Co do Bożego Narodzenia, a także Wielkanocy, również obchodzonej w HP... Ludzie niewierzący też je obchodzą, aczkolwiek wypruwając z wszelkich religijnych aspektów. W Bożym Narodzeniu widzą święto rodzinne, z niesamowitą atmosferą. A Wielkanoc? Cóż, zawsze to parę dni wolnego.
Zaś co do innych kwestii...
1. W "Więźniu Azkabanu" było wytłumaczone, że Harry jest chroniony przez zaklęcie związane ze Strażnikiem Tajemnicy, dlatego był bezpieczny przebywając w świecie mugoli.
3. W "Władcy Pierścieni" ściśle typowej magii nie było... Byli co prawda czarodzieje, ale było ich tylko pięciu (a w WP pojaeiają się tylko trzej), ale byli oni Majarami, czyli kimś w rodzaju aniołów, więc w ich przypadku nie można ściśle mówić o magii.
I nielogiczność wyłapana kiedyś przez mojego znajomego, a mianowicie... okulary Harry'ego Pottera! Czyżby Dursleyowie tak bardzo dbali o zdrowie znienawidzonego przez nich Harry'ego, że specjalnie udali się z nim do odpowiedniego lekarza i pomagali w wyborze odpowiednich okularów? I wydali na to pieniądze?!
Chciałam wyjaśnić, że nikt nie mógł zabić Harry'ego oprócz Voldemorta. Z jednego prostego powodu. Voldemort chciał udowodnić, że jest od Harry'ego lepszy. Ile razy na samym cmentarzu wydzierał się, żeby go tylko oszołomili, że on należy do niego. Podobnie było w piątce. Jego nikt nie chciał zabić. Jest też tak w szóstce, ale nie napiszę jak, bo nie wszyscy czytali. Ta dyskusja rozgorzeje po 28 stycznia. W zasadzie to nie mogę się doczekać. No wiec, podsumowując podam słowa śmierciożerców: "Potter należy do Czarnego Pana."
Heja! Bardzo mi sie podoba ten temat;]
Z Veritaserum chodzi o to, ze, jak pisze JKR na swojej stronie:
'Veritaserum dziala tylko na tych, ktorzy nie spodziewaja sie go, slabych, albo takich, ktorzy maja za male uzdolnienia, aby obronic sie przed jego dzialaniem. Barty Crouch zostal zaatakowany, zanim podano mu eliksir i byl wciaz jeszcze nie do konca przytomny, inaczej moglby sie w jakis sporsob przygotowac do obrony przed dzialaniem Veriatserum. Mogl zatkac sobie gardlo i udac, ze przyznaje sie do winy, mogl zmienic Eliksir w cos innego zanim dotknal on jego ust, albo uzyc Oklumencji zeby obronic sie przed jego dzialaniem. Jak kazdy inny rodzaj magii w ksiazce, Veritaserum nie jest nie do pokonania. Poniewaz jedni czarodzieje sa zdolni do obrony przed dzialaniem Veritaserum, a inni nie, niesprawiedliwym byloby uzywanie go jako narzedzie w sprawach sadowych.
Syriusz mogl poprosic o podanie mu Veritaserum, ale nie zostalo mi to zaproponowane. Pan Crouch senior, mogl nadal twierdzic, ze Syriusz uzyl czarnej magii aby zlikwidowac dzialanie eliksiru i i tak zatrzymac go w Azkabanie.'
To jest dosc wolne tlumaczenie tego co JKR pisze na swojej stronie o Veritaserum.
Co do Ministerstwa Magii, to chcialam powiedziec, ze w WP byli tez krolowie i ksiazeta i inni wladcy, wiec nie mozesz mowic, ze nie bylo tam zadnej wladzy. Zgadzam sie z kims, kto powiedzial, ze bez Ministerstwa Magii bylaby anarchia, a tak, wprowadza ono chociaz namiastke ladu. Poza tym glownym celem ministerstwa jest ukrywanie Swiata Czarodziejow przeg mugolami. Osobiscie uwazam, ze jest to dobry zabieg, wprowadzenie Ministerstwa sprawia, ze ksiazka jest bardziej realna, zblizona do rzeczywistosci. Masz biurokracje, masz kulawe posuniecia i negowanie problemow spoleczenstwa. To sprawia, ze Czarodzieje sa ludzmi takimi jak my i zyja w podobnym swiecie i maja podobne problemy:)
A teraz cos, czym was zaskocze.
Skoro mozna wyczarowac cos z niczego, to czemu czarodzieje nie wyczaruja sobie po prostu kupki zlota? jak to jest ze Ron moze sobie likwidowac falbanki przy szacie wyjsciowej, a nie moze sobie wyczarowac nowej szaty? Skoro Dumbledore moze sobie wyczarowac krzeslo, to czemu Weasley'owie nie moga sobie wyczarowac nowych ubran, miotel i tak dalej? To dla mnie jest najwiekszym paradoksem w ksiazkach Rowling.
Co nie zmienia faktu, ze zaczytuje sie w nich ciagle od nowa :)
Pozdrawiam
Dobre pytanie. Tak samo mnie zastanawia zawsze, dlaczego Lupin chodzi obdarty i polatany, skoro istnieje przeciez bardzo praktyczne zaklecie Reparo., ktore nie pozostawia zadnych widocznych sladow na naprawionym w ten sposb przedmiocie.
jeżeli chodzi o wyczarowanie złota, to podejrzewam, że istnieje jakaś metoda na rozpoznanie, czy dana moneta jest prawdziwa, czy stworzona magicznie. a podejrzewam, że nikt nie chciałby się spotkać z bandą niezadowolonych goblinów... :] "bankierzy" w świecie harry'ego pottera to zdecydowanie nie są osoby, którym powinno się narazić... ;]
a odnośnie wyczarowania różnych przedmiotów - myślę, że j.k.r. ma na to jakieś logiczne wyjaśnienie, ale nie było mi dane niczego takiego przeczytać, więc pozostaje mi moja własna prywatna teoria. a brzmi ona następująco - stworzenie "czegoś z niczego" to wprowadzenie wielkiej zmiany w rzeczywistości (nie mam pojęcia, jak to logiczniej i zgrabniej ująć...) - w miejsce paru litrów powietrza pojawia się krzesło, doniczka, parasol, cokolwiek. wydaje mi się, że dla zachowania jakiejkolwiek równowagi, takie zaklęcie wymagałoby ponadprzeciętnych umiejętności i wielkiego wysiłku. więc nie każdy mógłby sobie chodzić po świecie i "stwarzać" co tylko mu do głowy wpadnie. zauważcie, że prawie wszystkie zaklęcia, które mamy okazję zobaczyć w książkach, polegają na manipulowaniu przedmiotami, lub osobami - poruszanie, zmiana właściwości, naprawienie lub zniszczenie... a druga sprawa - myślę, że takie zaklęcie miałoby ograniczony czas działania. inne zaklęcia również się "zużywają", jakby siadały im baterie ;], czy coś w tym stylu. więc taki stworzony "z powietrza" fotel zapewne też rozpłynie się bez śladu po jakimś czasie. no i rzecz ostatnia - myślę, że im bardziej skomplikowany obiekt, tym mniejsza szansa na to, że uda się go "wyczarować". krzesło jest dosyć proste - w końcu to tylko trochę drewna i kilka gwoździ. ale coś, co ma w jakiś sposób "działać", zwłaszcza z użyciem magii (jak na przykład wspomniana przez Ciebie miotła), to skala trudności takiego zaklęcia automatycznie idzie w górę...
podsumowując - myślę, że czarodzieje nie "wyczarowują" sobie stosów złota, bo wpędziłoby ich to w poważne problemy z goblinami. a powodem, dla którego nie chodzą w "stworzonych z niczego" szatach, nie jedzą takiegoż jedzenia i nie śpią na takich łóżkach, jest poziom trudności takich zaklęć, połączony z ograniczonym czasem ich działania. :]
ale to tylko moja teoria, macie pełne prawo się nie zgodzić. :]
Na każdej monecie jest wybity numer seryjny goblina, który ją odlewał. Tak więc możnaby czarować na chybił-trafił, albo korzystając z "modelu" - prawdziwej monety.
Zgadzam się z teorią, ze takie wyczarowane rzeczy po prostu znikają, jesli sami się ich nie pozbędziemy. Pamiętacie chyba złoto leprokonusów, które wyparowywało po kilku godzinach.