PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671049}

Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Star Wars: The Last Jedi
6,8 149 766
ocen
6,8 10 1 149766
6,8 45
ocen krytyków
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Dziwią mnie tak podzielone opinie- ok, Epizod 8 nie jest najlepszy, ale nie jest też aż tak zły jak wszyscy piszą. Ale najbardziej szokuje mnie to, jak mało osób dostrzega, o czym tak naprawdę jest ten film. Oczywiście- spoiler alert.
Nie zgadzam się z Markiem Hamillem. Już wielokrotnie wspomniał, że to 'nie jest jego Luke'. Że 'jedi są optymistyczni, nie poddają się'. Tym bardziej, że Luke pod koniec filmu poświęca się po to, by Ruch Oporu mógł dalej istnieć- powierza swoje nadzieje w Rey.
Nie zgadzam się z ludźmi, którzy piszą, że zachowanie Luke'a jest bezsensowne, że cała fabuła (przynajmniej część związana z Rey, Kylo i Lukiem) nie ma sensu. Właśnie ma, i to o wiele więcej niż może się wydawać po powierzchownym obejrzeniu.
Pierwszy popularny błąd- Luke wcale nie uciekł, bo bał się Kylo, półprawdą jest też to, że uciekł, bo 'po prostu mu nie wyszło'. Luke w 3. wersji retrosów mówi, że tak naprawdę nie chciał zabić Kylo, że uruchomienie miecza było tylko impulsem i w ciągu sekundy zmienił zdanie, ale było już za późno. Jest to KLUCZOWE dla całego filmu- bo raz, że to jest właśnie powodem ucieczki Luke'a, a dwa- pokazuje, czemu Luke się myli.
Praktycznie cały ten film skupiony jest na przemianie Luke'a i jego zrozumieniu, czym jest Moc. Luke zaszywa się na wyspie, bo sam się siebie brzydzi- mówi nawet o własnej sławie- bo jeśli sam bohater, legenda nie jest w stanie pomóc jednemu chłopcu, to gdzie tu nadzieja dla Jedi? Luke uważa siebie samego za kogoś niegodnego miana Jedi, sam siebie zawiódł i przy okazji jego strach przed tym, co się stało z Anakinem (nie chciał, by Kylo przeszedł to samo) doprowadził do zniszczenia świątyni i śmierci jego uczniów. Z czego to wynika?
Luke jest wierny starej doktrynie Jedi- że istnieje podział na jasną i ciemną stronę mocy. Właśnie na tym skupia się najnowsza trylogia- podział ten NIE ISTNIEJE. Moc nie może być odbierana tak zerojedynkowo. Nie możesz być już albo sithem, albo Jedi- i tym właśnie są i Rey, i Kylo. W scenie, w której Rey łączy się z mocą mówi ona, że widzi, że Moc jest życiem, śmiercią, wszystkim dookoła- jest harmonią. Ale jednocześnie ta śmierć nie jest nawet pokazana w sposób jednoznacznie zły- o ile się nie mylę Rey widzi ją jako uderzanie fal o brzeg. Pierwsze 6 epizodów było w tej kwestii jasne- Moc jest albo dobra, albo zła. Nie istnieje dobry Sith, Jedi nie są źli. Rey i Kylo są tego zaprzeczeniem- oboje szukają swojego sposobu zrozumienia Mocy. Rey jest idealnie pośrodku, jest neutralna- po prostu ma kontakt z Mocą, ale sama z siebie nie stara się jej używać. Kylo za to używa pełni Jasnej i Ciemnej strony- szuka 'proporcji', stara się być i najmocniejszym Jedi, i najmocniejszym Sithem. Dlatego morduje rodzinę, ale i oszukuje Snoke'a- chociaż ciężko jest stwierdzić, kim jest Snoke i czy korzysta z Jasnej czy ciemnej strony.

Wracając do Luke'a- Luke przez lata sądził, że jest ostatnią nadzieją, że tylko on może wyszkolić kogoś nowego. I jak się okazuje- Rey, sama z siebie, posiada Moc, której Luke nie rozumie. Nie jest w stanie pojąć, jak jedi może korzystać z ciemnej strony mocy. Jest przerażony, gdy widzi, jak Rey dotyka ciemnej strony, bez strachu przed nią. Luke po prostu do tej pory nie rozumiał, że istnieje balans w Mocy- który osiągnęła Rey.
Punktem przełomowym dla Luke'a jest scena z Yodą- który uświadamia Luke'a, że kierowanie się starymi zasadami jest bez sensu- Rey już to wszystko wie, poza tym korzysta z Mocy w nowy, nieznany sposób. Luke nawet nazywa Jedi religią- insynuuje, że jest jeden sposób nauczania, jedna ścieżka, jaką można podążać. I właśnie w tym się myli. Yoda uświadamia mu, że koniec z dawnym zakonem jedi- czas, by nowe pokolenie przejęło drążek, wraz z ich nowym rozumieniem Mocy. Analogicznie mamy scenę z Kylo- któr mówi, że czas zerwać z przeszłością- koniec z Sithami, Imperium, Rebelią. Tak więc Kylo i Rey są po prostu dwoma stronami tej samej monety.
Tak więc nie, Rey nie 'przejdzie' na ciemną stronę mocy. I ratunek, o którym mówiła Rey dotyczy raczej tego, ze Kylo odnajdzie idealne 'proporcje' i wreszcie zrozumie balans w Mocy. Bo póki co dla Kylo celem jest wybicie wszystkiego, co było dawno i odbudowa Zakonu (nieważne, czy Sith, czy jedi) na nowo. Dlatego jego idolem jest Vader- bo anakin korzystał i z jasnej, i z ciemnej strony mocy.

użytkownik usunięty
viaxon

W końcu czytam mądry post tym epizodzie. Brawo Ty. I z większością się absolutnie zgadzam. Ten film to jeden wielki balans. Ten film opowiada też o zerwaniu z przeszłością ale w mądry sposób a nie bo o tak, mam ochotę i już. I ja też nie rozumiem jak można było tego nie widzieć. Przesłanie w tym filmie jest dużo proście pokazane niż w poprzednich epizodach.

viaxon

bzdurzysz, moc nigdy nie byla ani dobra ani zla, tym bardziej w starych epizodach. to nie jest stara doktryna jedi, kocoboly opowiadasz i dorobiles do tego filozofie.
myslisz ze co to byla za grota na Dagobah, gdzie Luke trenowal pod okiem Yody? Moc jedyna dziala jednak w sposob spolaryzowany, od zawsze.
sam pozniej piszesz bzdety w stylu: "Luke jest wierny starej doktrynie Jedi- że istnieje podział na jasną i ciemną stronę mocy. Właśnie na tym skupia się najnowsza trylogia- podział ten NIE ISTNIEJE."
zaraz pozniej sobie zaprzeczasz: "Kylo za to używa pełni Jasnej i Ciemnej strony- szuka 'proporcji'" - zaraz, przeciez pisales, ze nie istnieje ciemna i jasna moc? wiec co ten Kylo robi?

NIGDY nie bylo jasnej i ciemnej mocy, moc jest jedna. Od zawsze byl tylko podzial na to w jaki sposob moc sie wykorzystuje. Jedi - do ochrony slabych, a Sithowie do budowania wlasnej potegi. Dlatego Jedi umowili sie nie wykorzystywac mocy w pewnych aspektach, a sithowie sie nie ograniczaja, wzmacniaja rowniez negatywne odczucia, przy czym bycie Sithem to brak wspolczucia dla kogokolwiek, brak litosci i pogarda. Jedi zdaja sobie sprawe ze potega i przewaga jaka daje moc nad tymi, ktorzy nie potrafia jej wykorzystac jest kuszaca i to nazywaja ciemna strona. Sami wyznaczyli sobie bezpieczne granice i to nazywaja jasna sciezka.
Poza tym kazdy Jedi od zawsze korzystac z mocy jak chce. tak jak kazdy Sith. Moc polaryzuje jak jing i jang, dlatego jest okreslana potocznie jako ciemna i jasna sciezka.

Cos cie ominelo i nawypisywales bzdur. Co za balans? Czy Rey osiaga furie w gniewie, zabija, a nastepnie staje sie znowu mila Rey? Bzdura.

użytkownik usunięty
El_Draque

Moc nie ma strony, to jej użytkownik decyduje o jej stronie przez to jak jej używa.

a co ja napisalem?

ocenił(a) film na 9
El_Draque

Eh.
Kiedyś był podział- albo Jasna, albo Ciemna strona mocy. Rey i Kylo korzystają z obu tych stron naraz. I tak- Moc była zawsze jedna, używana tylko na dwa sposoby. Nie zmienia to faktu, ze zawsze byli Jedi i Sith będący swoimi przeciwieństwami.
Z Kylo chodziło mi o to, ze jeśli wyobrazimy sobie Moc jako prostą linię, to Jedi korzystają tylko z prawej strony, Sith z lewej, Rey jest idealnie pośrodku, a kylo... jest całą tą prostą.
"Czy Rey osiaga furie w gniewie, zabija, a nastepnie staje sie znowu mila Rey? " kiedy niby Rey zabiła kogoś w gniewie? Nawet po śmierci Hana nie opanowała ją furia, a jedynie pobiegła walczyć z Kylo.
Może nie wyraziłem się jasno- ten podział w świecie star warsów już nie istnieje, nowe pokolenie odrzuciło odwieczny podział na 'tych dobrych' i 'tych złych'. Aczkolwiek Kylo nadal jest w trakcie poszukiwania tego balansu i z tego wynika jego jego charakter i np. to, że nie chciał zabić Lei, zmusił się do zabicia Hana i ostatecznie morduje Snoke'a.

Swoją drogą- to, że Moc jest jedna rozumie się samo przez się. Nowa trylogia jest kontynuacją starych- wiec nadal mówimu o tej samej Mocy, więc jeśli coś się o niej dowiadujemy teraz, to oznacza to, że starsza wiedza zostaje 'nadpisana' i mamy plot twist.
" Dlatego Jedi umowili sie nie wykorzystywac mocy w pewnych aspektach, a sithowie sie nie ograniczaja, wzmacniaja rowniez negatywne odczucia, przy czym bycie Sithem to brak wspolczucia dla kogokolwiek, brak litosci i pogarda." no właśnie. Zawsze istniał ten podział, Rey się do niego nie stosuje i po prostu korzysa z Mocy.

viaxon

chlopie ile t y masz lat? skad wytrzasnales ten podzial, sam go wymysliles?
jakimi przeciwienstwami? jaka linie prosta? co za brednie. jakie po srodku i jakie z lewej albo cale? to nie jest prad elektryczny.
bycie cala prosta oznacza bycie jak sith, czyli ktos kto nie ma problemu z zabijaniem dla osiagniecia wlasnego celu (czyli kylo). taka postacia byl na przyklad hrabia Doku, kiedys trzymal sie kodeksu jedi, ale pozniej przestal.

zawsze bylo tak samo, jest sobie wielki grozny mistrz walki i moze po prostu lac wszystkich dookola, zabijac i brac to co mu sie poboba, uzywa swoich umiejetnosci tak jak mu jest wygodnie i najczesciej krzywdzi wszystkich dookola - i to jest sith, tak dziala sith, jest po prostu bez zasad, zly i bezczelny, kieruje sie emocjami, agresja i daje sie niesc strachowi, ale tez nie ma problemu z wykorzystaniem mocy tak jak robi to jedi.
jest tez wielki i grozny mistrz walki, ktory postanowil jednak nie naduzywac swoich umiejetnosci wobec innych, stworzyl kodeks postepowania i unika szkolenia sie w takich umiejetnosciach ktore wymagaja wprowadzania sie w stan gniewu, strachu i agresji - i to jest jedi. jedi wie, ze moze korzystac z mocy na kazdy sposob i to jest wlasnie pokusa z ktora walczy.

Rey w tym filmie zachowuje sie jak jedi, tyle ze nie ma szkolenia, a Kylo jak sith i nic wiecej.
Dorabiasz juz swoja filozofie o jakims balansie czy istniejacym podziale - jeszcze wieksza bzdure o "nowym pokoleniu ktore cos odrzucilo"
podziale czego wlasciwie skoro to wszystko opiera sie na prostym fakcie jaki kto obral cel w zyciu?

to ze ktos nie wybral drogi dazenia do bycia dobrym jak i bycia arcy-zlym to nie znaczy ze znalazl nowa, a tym bardziej "lepsza" droge jak twierdzisz.
Te filmy maja prostacki watek, kylo zabil ojca i to go stawia jednoznacznie po stronie zlych, Rey myslala, ze moze jednak nie jest jeszcze utwierdzony w dazeniu do arcy-zla i chce go "uratowac", ale sie nie udalo, bo kylo wybral juz i postanowil ze jednak podciagnie sie w byciu zlym. on z kolei myslal, ze Rey poleci na niego jak bedzie gral poszkodowana ciamajde, ale tez nie wyszlo, nie zostala jego dziewczyna. taka i cala "nowosc".

wiec prosze, napisz mi na czym polega ten cudowny balans mocy Rey, czym jest ten niezwykly i niespotykany wczesniej srodek?

ocenił(a) film na 9
El_Draque

Zarówno Epizod 8, jak i wszystkie materiały 'promocyjne' pokazują, jak ważny dla nowej trylogii jest balans w mocy- używanie zarówno jasnej, jak i ciemnej strony mocy.
http://starwars.wikia.com/wiki/Prime_Jedi
Mozaika nad tą świątynią nad Ahch-to, pokazuje pierwszego jedi jako alegorię do yin-yang- co później zostało zmienione.
Zapominasz, że mamy tu do czynienia z nowym kanonem, wszystko to co było w legends można wyrzucić do kosza. Więc wracamy do schematu dobrego Jedi i złego Sitha.

viaxon

jeszcze raz zapytam - uzywania jakiej jasnej i jakiej ciemnej mocy? moc jest jedna i nie ma stron!

okresl mi co to jest na przyklad uzywanie "jasnej strony mocy"? moze w punktach?
kiedy uzywamy jasnej strony mocy to:
1. mozemy machac mieczem
2. mowimy ludziom, ze to nie te droidy ktorych szukaja...

uzywamy ciemnej strony jak:
1. dusimy niewygodnych rozmowcow...


o to ci chodzi? wypisz jeszcze kilka punkcikow i zobacz jakie to bez sensu...
chcesz powiedziec, ze teraz trendy jest byc troche dobrym a troche zlym i to jest balans? tu kogos zabic a tam zrobic mydlane oczy?
ze wszystko mozna wrzucic do kosza? zgadzam sie, wszystko, niemal kazde zycie gimnazjalisty jest juz w koszu i co z tego?

El_Draque

Jest dokładnie tak, jak piszesz. Moc to po prostu narzędzie. We "właściwych rękach" czyni dobre rzeczy, w złych sprawia ból i cierpienie. Ale tego nie można wytłumaczyć pokoleniu, które nie rozumie samej (znanej od zarania ludzkości, a będącej kanwą Gwiezdnej Sagi Lucasa) koncepcji dobra i zła. Liczy się tylko hedonizm i zadowolenie z własnej (często pustej) osoby. W ich mniemaniu dobre jest to, co służy jednostce - mit samokreacji (Rey w dziurze pod wyspą, w niekończącym się ciągu luster przegląda się w samej sobie.) To bardzo egoistyczne podejście. Pycha w samym założeniu kłóci się ze ścieżką Jedi. Film promuje teorię, że nie ma podziału na dobro i zło (wszystko jest szare), OK, ale trzeba jeszcze POTRAFIĆ ROZRÓŻNIĆ jedno od drugiego. OT propagowała tezę o samokontroli i ciągłym samodoskonaleniu, by nie stracić z oczu priorytetów takich jak uczciwość, lojalność, życie w zgodzie ze swoimi przekonaniami i często jego poświęcenie dla ogółu i sprawy (gdy zachodzi taka konieczność), a nie ciągła zmiana barykady, gdy jest tak wygodniej. Zwolennicy TLJ nie są w stanie zrozumieć tych dylematów, ni tego że Rey nie stoi po "jasnej stronie", tylko po swojej własnej. Podobnie rzecz ma się z Kylo, w którym (wbrew deklaracjom twórców i przekonaniom fanboyów fimów Disneya) nie tli się dobro, bo go tam nigdy nie było. :P (co zauważył Luke podczas szkolenia). Nie ma więc mowy o żadnym zadośćuczynieniu, bo niby komu? To co zrobił już się nie odstanie: zabił ojca, z matką też już się nie pogodzi. Leia wszak nie powróci (Fisher nie żyje, a wykorzystanie rozbudowanego CGI dla tak ważnej postaci to naprawdę marny pomysł :P). Poświęcenie się Vadera/Anakina dla własnego syna (i pośrednio sprawy którą tenże reprezentował - wolności) było kluczowe dla OT. W współczesnym świecie pełnym sybarytów to tylko puste słowa. Gdyby to było wszystko film można by potraktować w kategoriach typowej papki dla mas, którą od lat karmią widzów wielkie hollywoodzkie wytwórnie. Ale nie, to produkt, który między wierszami i pozorami fajnej rozrywki familijnej (dla ubogich duchem) propaguje niebezpieczne idee - nazizm chociażby. Palenie książek i cała kwestia odcięcia się od przeszłości wygłaszane przez reaktywowanego Yodę (strasznie szkaradna kukła swoją drogą :P) - Jako żywo stanęły mi przed oczyma niemieckie dokumenty z Berlina a.d. 1938. Obalenie autorytetów, jest bardzo wygodne w kontekście sterowania bezwolną (a przez to zagubioną) czernią. Podobnie jak czynili to faszyści. Kult jednostki (znów Rey i Kylo) - mit wodza? Mało tego TLJ jest filmem ksenofobicznym. W ślepej pogoni za parytetami i chorym pojęciem PP, twórcy zagubili wielokulturowość i zapomnieli że rzecz rozgrywa się przecież w ogromnej pełnej różnych ras galaktyce. Na tym tle PT Lucasa jawi się jak Eden mlekiem i miodem płynący. :P Na ekranie królują głównie ludzie wszelkich maści, przeważnie kobiety (w rolach wojowniczych pilotek lub niekompetentnych przywódczyń). Nie mam nic przeciwko feminizmowi, ale nie można również zapominać o zdrowym rozsądku - Ruch Oporu pod rządami w/w pań to tylko uciekająca z podkulonym ogonem bezładna zgraja, po każdej ich błędnej decyzji kurcząca się w zastraszającym tempie. Jeżeli tak wygląda matriarchat, to z dwojga złego lepsza już demokracja. :/ Mężczyźni o ile pojawiają się w głównych rolach, są strywializowani: Poe Dameron - synonim wymachującego koltem, bezrefleksyjnego kowboja, niedojrzałego chłopaczka, któremu wydaje się że jest w stanie swoją brawurą komukolwiek zaimponować. Tymczasem jego działania czynią więcej szkód, niż pożytku. Finn, który w TFA był wzruszającym trefnisiem o wielkim, gołębim sercu, tutaj jawi się jedynie jako pajac. Luke Skywalker jakiego znaliśmy z ROTJ już nie istnieje. Z człowieka, który musiał zmierzyć się ze swoim dziedzictwem i nosić brzemię syna mordercy, a który mimo wszystko osiągnął spokój ducha i pewność siebie potrzebną do podejmowania właściwych decyzji - (kodeks Jedi) nic nie zostało. Teraz mamy do czynienia z wystraszonym (bojącym się swego cienia i...legendy) złamanym eremitą uciekającym przed odpowiedzialnością. (zdecydowane złamanie zasad Jedi). Kylo...ech nie chce mi się pisać już o tej chwiejnej i nieciekawej postaci. Generalnie wszyscy bohaterowie zdają się uwstecznieni względem filmu Abramsa. Poza tym wszystkim to TLJ to naprawdę kiepskie widowisko, składające się z szeregu, często nieprzystających lub kłócących się logicznie scen, a nie nową opowieścią ze świata SW. Naprawdę nie potrzeba zdolności prekognicyjnych godnych członków zakonu Jedi, by przewidzieć, że teraz szykuje się crossover z uniwersum Marvela - unifikacja "wartości" ułatwi wytwórni kontrolę nad docelowym targetem (popcornożercą, który łyknie wszystko, co mu się pod nos podetknie :P).
SW pod rządami twardej ręki Disneya definitywnie umarły?

kwadracik

samodoskonalenie bylo kiedys kluczowe, teraz trendem wydaje sie byc"robta co chceta".
niestety jestem przekonany, ze disney zarznal cala idee ktora za ciezkie pieniadze, zupelnie niepotrzebnie pierwotnie zakupil.

viaxon

Zgadzam się z tym, co napisałeś. Dla ludzi zawiedzionych, że Rey nie przeszła na ciemną stronę, a Kylo na jasną - wiemy, że ani ideologia Jedi ani filozofia Sith czy później koncept Ren nie przynosi balansu ani równowagi mocy. Kylo Ren sam poszukuje jakieś "trzeciej" strony, jest rozdarty, na granicy bycia dobrym i złym. Rey - choć wydaje się, że jest bardziej zrównoważona bo nie boi się ani jasnej ani ciemnej strony - jeszcze wierzy w ideały Jedi dlatego (póki co) się nie dogadali.

ocenił(a) film na 7
viaxon

Przecież Mark Hamill, powiedział to po tym dodając do tego "tak myślałem, ale się myliłem" wszystkie te antydisneyowskie filmiki na youtube są wyjęte z kontekstu.

ocenił(a) film na 4
Paciuuu_FW

Aha
Bo jesteś nieświadom że Hamill szczerymi wypowiedziami na temat swej kreacji nababral sobie w papierach, i zmusili go by to odszczekał.
Tak samo było z Lucasem...Gdy obejrzał TFA jego komentarz brzmiał: "Sprzedałem moje dziecko białym handlarzom niewolników". Odszczekał to, i teraz rzuca ściemą że "kocha" , bo inaczej prawnicy Igera dobraliby mu się do tyłka. Dziadkom się nie chce biegać po sądach, tyle.

WhiteDemon

Przykre, ale prawdziwe. :P
W realu "ciemna strona" rządzi. :P

ocenił(a) film na 3
kwadracik

trzeba zwalczyć ciemną strone w realu

Gokussb

Film odbieram jako osobistą zniewagę i ruszam na prywatną krucjatę. ;)

ocenił(a) film na 3
kwadracik

ja także

ocenił(a) film na 7
WhiteDemon

Tylko, że geniuszu on to w jednym tym samym wywiadzie powiedział, poza tym co ma ocena Marka Hamilla do filmu?

ocenił(a) film na 4
viaxon

Wyjaśnij mi w którym momencie Kylo korzysta z jasnej strony? Bo chyba nie chodzi ci o moment w którym się wacha i nie strzela do Leji. Podobnie Rey. Nigdzie nie zauważyłem momentu w którym wyraźnie czerpałaby z ciemnej strony.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones