PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671049}

Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Star Wars: The Last Jedi
6,8 149 766
ocen
6,8 10 1 149766
6,8 45
ocen krytyków
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Wychowałam się,jak zapewne spora część ludzików tutaj,na SW i idąc do kina,byłam pewna obaw,zwłaszcza po negatywnych komentarzach w necie.A tymczasem...no cóż,może nie było fajerwerków,jak po Rogue 1 na przykład,ale hej! wcale nie było tak tragicznie! zważywszy,że obecne filmy są robione dla teraźniejszych młodych widzów,a nie dla dinozaurów jak my.Owszem,było kilka scen,w których przez głowę mi przemknęło wielkie ?????,ale nie było niesmaku i ogromnego rozczarowania jak na przykład po Alien:Covenant.Film jak dla mnie na plus.

Dodatkowy urok miało dla mnie spotkanie Lei i Luke'a,cudownie było ich zobaczyć po raz ostatni razem na ekranie,przykra sprawa,że nie udało się z nimi wszystkimi-Hanem,Leią i Lukiem.

ocenił(a) film na 2
aerivin

Jeśli weźmiesz pod uwagę, że ci starzy bohaterowie są sprowadzeni tylko po to, by ich uśmiercić (i żeby Disney mógł żerować na nostalgii), a wszystkie wydarzenia z 1-6 nie mają już znaczenia, to nie wiem czy to taki urok widzieć dawnych herosów, którzy zmarnowali swoje życie, bo Disney postanowił olać ich ciepłym moczem.

ocenił(a) film na 3
Ryloth

100 % racji tu masz

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 6
Ryloth

Biorę pod uwagę fakt,że owi bohaterowie mają już swoje lata i cóż innego można z nimi zrobić w filmie,jeśli nie uśmiercić?

ocenił(a) film na 4
aerivin

Można zrobić z postaciami masę rzeczy. I niekoniecznie trzeba ich uśmiercić, "bo są starzy"...

ocenił(a) film na 2
aerivin

Poczytaj książki, to zobaczysz ;) Yoda miał kilkaset lat, Dooku i Palpatine też byli w zaawansowanym wieku i nei wyglądali na bliskich śmierci.

ocenił(a) film na 5
aerivin

To, że są starzy nie oznacza, że muszą umrzeć. Poza tym można ich chociaż uśmiercić w jakiś godny sposób.

ocenił(a) film na 1
Ryloth

Nie nie uśmiercić ... Starzy bohaterowie są po to by przyciągnąć starych fanów po czy się ich gnoi jak Luka czy Hana Solo albo ośmiesza jak Leję której tylko parasola brakowało by wyglądała jak Mary Poppins. Jak można było przedstawić Luka jako zgorzkniałego starca zdolnego postępie jak największy tchórz podnieść rękę na siostrzeńca, podczas gdy w Powrocie Jedi do ostatniego momentu z narażeniem życia ratował Vadera, który kilkanaście lat służył ciemnej stronie mocy?

ocenił(a) film na 5
aerivin

Dokładanie film dobry te oceny 1/10 to po prostu jakiś atak trollów i tyle

Yoda_MistrzJedi

https://youtu.be/yOQqBMz70iM

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 6
aerivin

Duża grupa ludzi po prostu ocenia film nie według tego, jaki był, a w świetle nie spełnienia konkretnych oczekiwań, co chcieliby w nim zobaczyć. Część fandomu jest oburzona, bo nie dostała takiej wersji historii, jaką sobie wymarzyła przed premierą, od której nie uznaje ABSOLUTNIE żadnych odchyłek, więc automatycznie dyskwalifikuje całość. A przecież niemożliwym jest spełnienie wszystkich takich "zachcianek", bo wystarczyło trochę poczytać wcześniej, by przekonać się jak szeroki jest wachlarz życzeń różnych fanów i jak bardzo one od siebie odbiegają. Ze SW już tak jest, że od OT cokolwiek nowego by nie wyszło będzie grono ludzi wielce niezadowolonych, uważających, że "to już nie są moje Gwiezdne wojny" albo "Lucas/Disney zepsuł mi dzieciństwo". Osobiście nie nastawiam się na nic lepszego od klasycznej trylogii (jej nikt już nam nie odbierze) oraz staram cieszyć się, że uniwersum żyje i rozwija się w niezłym (patrząc na niejedną nieudanie odświeżoną markę - np. Obcy, Robocop, czy Terminator) stylu z dobrymi aktorami na pokładzie.

ocenił(a) film na 5
sundayborn

No i to jest mądre przesłanie z którym się zgadzam w 100%

ocenił(a) film na 3
sundayborn

Ten wpis to jedna wielka głupota co napisałeś .

ocenił(a) film na 2
sundayborn

Da się zrobić coś lepszego, gdy nie będzie się KOPIOWAĆ wszystkiego jak leci. Gdy coś zrzyna z poprzedników jak wiele tylko się da, a jednocześnie odcina się od nich grubą kreską, jakby nigdy nie istniały, to serio dziwisz się takiej reakcji? Popatrz chociażby na to, jak poprowadzono wątki w trylogii Thrawna. Czy ona ma wielu przeciwników? Czy spadła na nią taka fala krytyki jak na Disneya? Zatem na pewno dałoby się zrobić coś dobrego i nie wymagałoby to cudów. Nawet temu Disneyowi raz się udało i wypuścili bardzo dobrego Łotra 1, którego osobiście stawiam mniej więcej na równi z 1-6. Ba, niektóre odcinki Rebeliantów były o wiele lepsze niż TFA czy TLJ, np. finał drugiego sezonu.

Zemsta Sithów jest lepsza od OT, zatem się da. I od Zemsty też pewnie się da zrobić lepszy film, ale to chyba już teraz jest możliwe jedynie w czasach Starej Republiki.

użytkownik usunięty
Ryloth

I Ty masz sporo racji :) bo to kopiowanie jest największą wadą tej najnowszej trylogii. Rian zrobił to jednak subtelniej za to Abrams na beszczela co drażni niesamowicie.

ocenił(a) film na 6
Ryloth

Ależ ja się nie dziwię! Wyraźnie napisałem, że od czasu OT cokolwiek nowego by nie wyszło to będzie grono ludzi wielce niezadowolonych, uważających, że "to już nie są moje Gwiezdne wojny" albo "Lucas/Disney zepsuł mi dzieciństwo", tak było z PT, tak jest z ST, więc nie ma niespodzianki. O ile w przypadku TLJ łatwiej mi zrozumieć krytykę niż TFA (które uważam za bardzo dobre w ogóle jako film), bo od razu czułem, że wywrócenie tylu rzeczy do góry nogami nie spodoba się konserwatywnym fanom, to bawi mnie fakt, że połowa krytykujących uważa, że jest to kopia, a pozostali wręcz na odwrót, że tak się różni od pozostałych filmów, iż to "już nie są Gwiezdne Wojny" :D

Nie odniosłeś się do meritum mojej wypowiedzi - mianowicie do listy WYMAGAŃ, których niespełnienie automatycznie dyskryminuje film, niezależnie od jakości wykonania. Dla Ciebie te podpunkty są ważniejsze niż sprawy czysto filmowe, a dla mnie najważniejsze są podstawy (aktorstwo, dialogi, bohaterowie, wrażenia wizualne - nie mylić z efektami specjalnymi etc.), zaś szczegóły fabuły na drugim miejscu.

użytkownik usunięty
sundayborn

W moim odczuciu ani ci co twierdzą, że TLJ jest kopią ani ci co uważają, że się mocno różni od pozostałych epizodów i nie są już to GW są w błędzie.
W TLJ jest sporo podobnych scen do tych, jakie mamy np. w TESB czy w RotS ale... są one pokazane z innej perspektywy, inaczej się kończą co jest fajne. W sumie jakby się dobrze przyjrzeć (np. z pomocą star wars poetry) , to Lucas robił to samo w prequelach - tam też było sporo podobnych scen do tych z OT ale przez pewne zmiany, nie rzucały się one w oczy i nie miało się wrażenia, że to kalka. I m.in. dlatego uważam, że TLJ mimo przewrotności jest bardziej starwarsowe niż TFA. Albo inaczej, bardziej przypomina to co i jak tworzył Lucas.
Poza tym mam wrażenie, że aktorzy mieli większy komfort w pracy z Rianem niż z Abramsem. Widać to po ich grze, w TLJ jest ona lepsza.
Abrams natomiast w TFA dał nam lepsze kadry czy ujęcia, lepsze efekty. Jego Finn bardziej mi przypadł do gustu, był bardziej intrygujący. Także humor w TFA bardziej mi odpowiada - jest subtelniejszy w stylu tego co mieliśmy w OT.

ocenił(a) film na 4

Tu nie chodzi nawet o samo kopiowanie scen. Bo i owszem, Lucas dawał do Prequeli bliżniacze sceny. Tyle że on jednocześnie ogromnie rozszerzył świat przedstawiony, zahaczał o wątki które w OT były zaledwie napomknięte. OT było "kameralne" ze względu na brak środków czy możliwości technicznych. A Sequeli nie ograniczała żadna z tych kwestii. Disneyowska firma ma niemal nieograniczone środki finansowe i techniczne. Mimo to ich Sequele znamionują zupełny brak pomysłu. Oni po prostu kopiują "kameralność", znów skurczają świat przedstawiony do wielkości podwórka, bo nie stać ich na inną, szerszą wizję. W tym tkwi problem.

ocenił(a) film na 6

Można założyć tezę i do niej dopasowywać na siłę cokolwiek, zatem ten sam film dla jednych stanowi dowód na odbieganie od "starych SW", a dla innych na powtórkę z rozrywki. Jednocześnie ta sama osoba potrafi skrytykować TFA za to, że było zbyt podobne do poprzednich części, a TLJ za zbytnią odmienność. W TFA będzie miała za mało kosmitów, a w TLJ Porgi uzna za skok na kasę, bo w ogóle nie są potrzebne dla fabuły (że niby lepiej jakby były kluczowym elementem jak Gunganie albo Ewoki? To ja już wolę takie nieinwazyjne smaczki, bo co mi one wadzą w tle?).

użytkownik usunięty
sundayborn

Wydaje mi się, że wiele osób krytykujących TLJ skupia się za bardzo na rzeczach w zasadzie mało istotnych. Za to nie zauważa tego, co jest najistotniejsze w tym filmie - na przesłaniu. Ja to coś w TLJ widzę więc wiele rzeczy, przez które mogłabym skreslić ten film co najwyżej odrobinę drażnią ale nie mają wpływu na odbiór całości. Tak samo jak prequele - widzę w nich wady (zapewniam Cię) ale one są dla mnie mało istotne względem tego co te filmy mi dają i nie przysłaniają tego co prequele (czy TLJ) chcą przekazać.

ocenił(a) film na 6

O to to, czepianie się pierdół albo jeszcze lepiej: wymyślonych wad lub uważanie każdego rozwiązania innego, niż ktoś sobie życzył przed seansem, za nielogiczność. Mnie też parę rzeczy w TLJ drażni i klimat wolałbym bliższy temu osiągniętemu w TFA, ale ten najważniejszy wątek (Kylo - Rey - Luke) bardzo mnie wciągnął, więc czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg historii, która wciąż może potoczyć się na różne sposoby, czego nie mieliśmy na przykład przed "Zemstą Sithów", bo wiedzieliśmy jak się zakończy.

użytkownik usunięty
sundayborn

No właśnie. Ja idąc do kina na TLJ nie miałam żadnych oczekiwań, niczego nie wymyślałam, niczego nie sądziłam (choć różne teorie znałam). Być może dlatego ten film tak mi się podoba (jest u mnie w czołówce).
Mi także wątek Kylo-Rey-Luke niesamowicie się podobał. Bardzo mi się też podobało przedstawienie Mocy (nie mam tu na myśli li tylko tego co mówił Luke). Niczego ani nikogo w moim odczuciu TLJ nie niszczy. Nawet powiedziałabym, że wiele postaci dużo zyskało po tym epizodzie. Nawet to, jak przedstawiono związek Lei i Hana szalenie mi się podobało (i to uważam za jeden z najjaśniejszych punktów TFA). Wiele osób zapomina, że on był łotrzykiem, łobuziakiem o dobrym sercu, wolnym ptakiem, który nie lubi czegoś co go ogranicza. I tak zachował się wobec Lei niefajnie zostawiając ją z tym wszystkim, podobnie jak Luke. Ale czy przypadkiem dzięki takim rozwiązaniom SW nie jest czymś więcej niż "bajeczką"?
Luke przez swoją skazę na duszy także w moich oczach zyskał. Przestał być dla mnie słodkim, nudnym i papierowym bohaterem opowieści. I ok, to było piękne co zrobił dla swojego ojca. Choć jakby się przyczepić niespecjalnie logiczne (takie uczucia wobec osoby, z którą nigdy nie miał kontaktu, nie wspominając o jakiś pozytywnych przeżyciach, więzi emocjonalnej??). Nie będę się czepiać bo to akurat miał inny sens: "Pamiętaj by nikogo nie skreślać do końca".

użytkownik usunięty
sundayborn

Sporo racji masz. Choć nie ukrywam, że mi TFA się nie podobał, choć po TLJ trochę lepiej go odbieram. Ale... przecież nie muszę oglądać tego co mi się nie podoba by potem latać po necie i narzekać, prawda? :)

A TLJ podobał mi się, choć nie ukrywam, że są w nim wady.

ocenił(a) film na 6

Pokaż mi film bez wad (no może w "Gorączce" ciężko byłoby mi znaleźć ;p). Chociaż mnie akurat bardziej do gustu przypadł klimat (i humor) TFA, który równocześnie był bardziej spójnym filmem, ale za to podobają mi się niektóre wątki z TLJ i nie dyskryminuję filmu na przykład za odbrązowienie Luke'a, bo wcześniej nie nastawiałem się na konkretne rozwiązania, że "musi być po mojemu, dokładnie tak, jak ja sobie zaplanowałem, inaczej tupnę nogą i zapnę focha" :P

Nie wiem, może jestem dziwny, ale nie bawi mnie latanie po internetach i marudzenie na różne tematy - od tego są spotkania z przyjaciółmi przy piwie :DD - jak czegoś nie lubię to po prostu do tego nie wracam.

użytkownik usunięty
sundayborn

Mi przy niektórych filmach ciężko byłoby znaleźć wady. Ale są to filmy poważniejsze niż SW.

ocenił(a) film na 5

A u mnie TFA traci po The Last Jedi mocno tylko chyba w muzyce zyskał w TLJ to jakaś pierdzidoła

ocenił(a) film na 5
sundayborn

Ja np. chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o Snoke'u, rycerzach Ren, mieczu świetlnym Luke'a, który miała Maz.... i nic. Po prostu nic. Dodatkowo film ten ma masę absurdów.

ocenił(a) film na 6
Andrzejcoolziomek

Zatem dopisujesz się do grupy zawiedzionych, bo nie dostali takiej wersji historii, jaką sobie wymarzyli, o której pisałem. O ile wątek Snoke'a jestem jeszcze w stanie zrozumieć, to Rycerze Ren jeszcze nie zniknęli z radarów, więc nic straconego, ale już sam miecz? Serio nie potrafię ogarnąć tej histerii nt miecza. Po co komu takie info do szczęścia? To nawet nie jest drugoplanowa sprawa, a dużo mniej znacząca. Gdyby cała akcja miała miejsce tydzień po wydarzeniach na Bespinie - byłoby to zastanawiające, że akurat Maz jest w jego posiadaniu, ale przez 3 dekady mogły się z nim dziać cuda i przechodzić z rąk do rąk, aż dorwała je osoba, dla której miał większe znaczenie niż czysto materialne. Jak do tego doszło można wyjaśnić co najwyżej w jakimś komiksie dla hardkorowych fanów, bo taka informacja nie ma żadnego znaczenia dla fabuły epizodów.

ocenił(a) film na 5
sundayborn

1. Dowcip polega, że miło by było zobaczyć ich w akcji, albo chociaż w ogóle zobaczyć przez chwilę.
2. Ponieważ po prostu jestem ciekawy. Maz w TFA powiedziała, że nie ważne skąd go ma (coś w tym stylu) więc wiadomo, że chciałem dowiedzieć się skąd.
Poza tym film ma w sobie kupę głupot.

ocenił(a) film na 6
Andrzejcoolziomek

1. Jeszcze będzie szansa w IX.
2. No to możesz uznać, że "szkoda, że tego nie rozwinęli", ale nie uznawać to za błąd i wielką wadę, bo np. ja mam w nosie skąd ona ma ten miecz :D

ocenił(a) film na 4
aerivin

Skąd ta fala niezadowolenia? Mogę mówić za siebie, więc mówię... ;)

TLJ to wg mnie jawna kpina i zupełnie nieśmieszna parodia SW. Która to bez oporów olewa Sagę, drwi z postaci i zasad uniwersum wprowadzonych przez Lucasa.

Dość powiedzieć, że fabuła jest o braku paliwa. I braku planu. Niestety, konsekwentnie brak też fabuły, ciekawych postaci, czegokolwiek sensownego i niegłupiego.

Muzyka?
Hm. Nie jestem pewna czy Williams zjada już własny ogon, czy po prostu przytłaczająca masa głupot w filmie sprawiła, że żaden utwór nie utkwił mi w pamięci.

Aktorstwo?
- Driver - Cóż. Aktualnie rozgrywane bożyszcze Hollywood znów się nie popisało. Jedna mina pt. Robię karpia. Druga Mina pt. Bezmyślnie przegryzam policzek/wargę, połączone z wyrykiwaniem przed siebie słów co drugą scenę...jakoś mnie nie urzekły.

- Ridley - Rey w jej wykonaniu pachnie mocno Panią Pinokio.

- Tradycyjnie Issac daje radę, nie ukrywam że choć Poe jako postać "powiewa" mi od samego zarania, tak dobre aktorstwo lubię docenić. :)

- Benicio del Toro jako nowy Lando...miły akcent.

- Hamill - temu Panu czapki z głów. Ma u mnie jeszcze większy szacunek niż do tej pory. Pomimo dystansu do ekhem, wizji Johnsona, potrafił wyciągnąć z bieda materiału który mu dano, ile mógł najwięcej. Naprawdę wyszedł z tego obronną ręką i chwała mu za to.
Inna sprawa jak zrąbano Luke. Cofnął się w rozwoju w sposób zwyczajnie nieprawdopodobny dla tej postaci. Najgorsze że zrobiono to tylko po to by bardzo łopatologicznie, prostacko, wybielić i "umotywować" nową postać. Ech, przykre to, gdy legendarnych bohaterów traktuje się jak ścierę, by nieudolnie załatać dziury w innych, daleko mniej przekonujących.

Oprócz tego w Ostatnim Jedi mamy:

Zero pogłębienia postaci Huxa.
Zero pogłębienia postaci Snoke.
Zero pogłębienia postaci Poe.
Zero pogłębienia postaci Lei.
Zero pogłębienia Finna.
Zero pogłębienia postaci Phasmy.
Zero relacji Kylo z rodzicami.

Zaś rzekome "pogłębienie" Kylo, to jakiś nieśmieszny żart i haniebnie nieprzekonująca droga na skróty.

Mieliśmy coś nowego dowiedzieć się o Zakonie Ren / Akademii Jedi Luke... Takiego wałka.

Mieliśmy dowiedzieć się więcej o Rey. A jednak po TLJ nadal dziewczyna jest rzekomym 'nikim'. Zostało to powtórzone dla tych którzy nie zczaili tego w TFA...Tu ironizuję, w następnym zapewne zaserwują nam "wielki plot twist"...że Rey to jednak KTOŚ.
Oczywiście nadal jest Mocarką do Potęgi Entej, bo tak.

Jest jak było, z wyjątkiem Luke - którego faktycznie pogłębiono, ale to nie był wielki wyczyn, jako że w TFA nie uraczył nas ani jednym słowem. :P

Jest za to masa "żarcików" rodem z najsłabszego sitcomu..

Trudno mi zdecydować czy uczucie nieprzemijającego zażenowania pojawiło się u mnie:

- już w momencie akcji Poe otwierającej to wiekopomne dzieło? Był to kretynizm do potęgi, ale who cares. Ważne że Dameron wyszedł na debeściaka.

- gdy usłyszałam 'jakże świeże' dosrywki najlepszego pilota Ruchu Oporu...Jak to leciało? :"A bo Twoja stara..."

- gdy szczęka Huxa robiła za mopa?

- z chwilą gdy Luke luzackim ruchem dłoni wypitolił pamiątkę po ojcu za plecki?
Brakowało mi tylko sztucznego śmiechu widowni jak w Świecie wg Kiepskich, lub dialogu w tle: "Ej Seba, widziaeś? Widziaeś to? Luke mieczyk świetlny wy...ał!! Ej no, ale jajca! Ehehehe! "

A może nie. Może chodziło o to, że Luke Skywalker - jakiś tam bohater Rebelii łamane przez jakiś tam mistrz Jedi, łamane przez 'nie dałem się Sidiousowi', chowa się przed Rey po wiejskich wychodkach niczym spłoszona sarenka?

Albo o picie mleczka ze stwora o czterech cycach?

"Zakonnice" których świętym obowiązkiem jest pranie gaci Lukowi?

O Yodę, który będąc Duchem Mocy ingeruje w świat zewnętrzny, i sprowadza sobie błyskawicę, spalając Drzewo bo tak jest fajnie?
(Kukiełki, niezwykle nieudolnie zrobionej, mającej na celu spowodowanie nerdgasmu u czcicieli OT i sequeli - "Ach, jak ja kocham praktyczne efekty! Nie to co ten głupi Lucas i jego CGI, bleh!" - nawet nie skomentuję.)

O dwie babcinki, Holdo i Leię które "uroczo" napalają się na "pistoleta Poe"?

O morał pt. "Bogate ludzie, to zawsze złe, zepsute ludzie, niech ich stratują zwierzątka, huraa!"

Żenujący Snoke, który jest, jak się okazuje, najgorętszym shipperem Reylo. Tak gorącym, że to on, sztucznie "powiązał ich Mocą". Bo? Bo tak. "Niech kobiety się jarajom tym Driverem, co bedziemy marnować taki zajefajny kaloryfer!" A że ma to zero podbudowy? Who cares!

I te teksty romansowe, jakby żywcem wyjęte z Hanny Montany: "Obosz Kajlo, nie możesz się w coś ubrać? JA PACZE."

Dziwne że Rey nie zasłoniła twarzy łapką, by po gimbazjalnemu spoglądać ciekawsko przez palce.^^

No właśnie. Najważniejsze że Kylo ma boską klatę. Dzięki temu Rey jest już tak zakochana, że nieomal rzuca się wściekła na Luke z mieczem, bo 'głupi staruch' przerwał jej intymne macanko z osobistym gwałcicielem i masowym mordercą, który, de facto, DZIEŃ WCZEŚNIEJ zamordował na jej oczach własnego ojca...

(Widocznie teksty Kylo a la Edward ze Zmierzchu: "Jestę potworem, nie zbliżaj się lepiej", zawsze na czasie.)

A oni się chcieli tylko słodko pomiziać paluszkami!! One1one1one1one1

Autentycznie, kiedy usłyszałam jej brednie: "Nie doceniasz mnie, nie doceniasz Bena!" - myślałam że zwymiotuję.

Pomijam zażenowanie, gdy Snoke nazwał Kylo dzieckiem w masce. Taaa. Połączenie Comodusa z Gladiatora z Griviousem..."dzieckiem". Ech...widać że Johnson siedział całymi dniami na Reddicie i oto "efekty".^^

Oczywiście takie 'perły', jak:

- nieprawdopodobnie kreskówkowy motyw Lei szybującej w kosmosie. Zabrakło jeszcze odpowiedniego podkładu muzycznego:" Mam tę Moc, mam tę Moooc!"
- Rey która standardowo uczy się wszystkiego w 5 minut, nawet nurkowania, choć jest panienką z Jakku, planety piasku. Nie miała gdzie i kiedy się tego nauczyć, no ale sru, jest Panią Perfekcyjną We Wszystkim Co Robi.
- czy najbardziej kretyńska motywacja postaci ever...
"Kładłem się spać jako 23 letni dobry człowiek, a pobiegłem mordować kogo popadnie, ponieważ wujek stanął nad moim łóżkiem i pogroził mi bronią!" - Zwierzenia zdruzgotanego Kylo Rena. Światowy bestseller...

...to kolejne "wiśnie" na torcie. Perfekcyjnie dopełniają ten gwiezdny bieda cyrk.

PS. A przepraszam. Byłabym zapomniała. Subtelna i ograniczona do "nadawania głosem" przez lepiej wyszkolonego w Mocy Vadera, Tzw. Force Bond, została tu sprowadzona do formuły ultra creepy level Master, w kształcie Skype w Pięciu wymiarach. Gdzie dwa osobniki mogą się nie tylko obleśnie podglądać, macać, ale nawet, jeśli Rey przyjdzie na to ochota, może Kylo nasiusiać na grzywkę...siedząc na kibelku po drugiej stronie Galaktyki. LOL

Takie romantyczne* że hej.

PPS. I to jak zbeszczeszczono Luke...cóż. To już Hamill wie chyba najlepiej, prócz Lucasa, bo jak sam stwierdził, 'to nie jego Luke Skywalker". Najgorsze że zgnieciono kolejną legendarną postać OT, tylko po to by wybielić i żenująco' umotywować' słabą i nijaką nową postać z sequeli.. :?

Podsumowując, po TLJ nie ma co zbierać.
Sequele to dla mnie przegrana sprawa, "zimny trupek". A TLJ w szczególności. Obraża mnie jako widzkę, obraża jako fankę SW. Śmieć fabularny, postaciowy, scenariuszowy i realizatorski o którym chciałabym (a coś czuję że łatwo nie będzie) zapomnieć jak najszybciej. Poza wszystkim innym, było po prostu NUDNO.

*mam nadzieję że ironia zawarta w tekście jest aż nadto widoczna.

ocenił(a) film na 3
WhiteDemon

ten cwel wojskowy wcale mym ojcem nie jest to troll

użytkownik usunięty
WhiteDemon

"- Rey która standardowo uczy się wszystkiego w 5 minut, nawet nurkowania, choć jest panienką z Jakku, planety piasku. Nie miała gdzie i kiedy się tego nauczyć, no ale sru, jest Panią Perfekcyjną We Wszystkim Co Robi." - kurcze masz rację... ale jej postać od początku mi się nie podobała, od początku dla mnie przedobrzona. I nadal mnie nie przekonuje.
""Kładłem się spać jako 23 letni dobry człowiek, a pobiegłem mordować kogo popadnie, ponieważ wujek stanął nad moim łóżkiem i pogroził mi bronią!" - Zwierzenia zdruzgotanego Kylo Rena. Światowy bestseller..." - zapominasz, że Kylo był już wtedy kuszony przez Snoke`a podobnie jak Anakin przez Palpiego. U jednego i drugiego ci źli wykorzystali ich słabości. Ale wracając do Kylo, wyobraź sobie, że Twoi rodzice zawożą Cię do wujka, któremu bardzo ufają i Ty ufasz jemu. Ale wujaszek pewnej nocy zauważa, że zrobiłaś coś i pod wpływem emocji dzwoni na policję, która Cię aresztuje. Bardzo wątpię, że będziesz wujaszka lubić. I jak wiele razy podkreślałam, Kylo miał i ma wielką potrzebę tego, by ktoś w niego uwierzył. Luke wyciągając na niego miecz (zamiast zrobić coś innego np. porozmawiać z nim) jako kolejna osoba wzmocnił w Kylo poczucie tego, że każdy (oprócz Snoke`a) uważa go za nieudacznika. Myślę, że zabicie Hana też nie było tylko po to, by Kylo mógł wzmocnić się w CSM. To była też taka jakby zemsta za to, że w odczuciu Kylo, Han go zawiódł jako ojciec (co z resztą bardzo dosadnie Kylo mówi w rozmowie z Rey).

ocenił(a) film na 3
aerivin

Ja również jestem z tego tlj niezadowolony

Gokussb

Wiadome ziom.

ocenił(a) film na 3
aerivin

Disney zniszczył sw tworząc TFA i tlj

ocenił(a) film na 6
aerivin

Masz rację co do tego, że nowe filmy nie są kierowane do fanów poprzednich części, a raczej widzów kinowego uniwersum Marvela. Budowana jest nowa baza fanów, którym nieobce jest oglądanie telewizyjnych serii, stąd i filmy kinowe wydawane są w odcinkach. Fabuła stała się zbyt infantylna w porównaniu z prequelami, abym po tylu latach znów zachwycał się magią Gwiezdnych Wojen. Ostatni Jedi to solidny film, który wielu się spodoba, ale nie jest to już nic więcej niż tylko kolejne kinowe widowisko o tym, jak to dobro wygrywa ze złem po trudnej, wieloetapowej walce.

aerivin

No bo ten film nawet nie patrząc na niego jako SW tylko zwyczajny film to bezsensowny śmietnik.

Fabuła to żałosny zlepek kilku wątków które powinny zająć może 40 minut wydłużonych do czasu normalnego filmu.

Fabuła "Last Jedi" rozpada się przy jakiejkolwiek próbie logicznego jej prześledzenia, a w zasadzie każdy wątek fabularny powstał na zasadzie "odwrotnie do tego czego oczekują fani" - jest to film Troll.

O co mi chodzi no cóż zacznijmy od tego że film kończy się tak jak się zaczyna w zasadzie nie rozwijając fabuły ani żadnej postaci.

Mamy kompletnie nieudolny i żałosny wątek poszukiwania "łamacza kodów" którego jedyną funkcją było zajęcie czasu i danie Finowi coś do zrobienia. Ten wątek przedstawił też takie perełki jak pokazanie nam widzom że "niewolnictwo jest złe" albo demolowanie i możliwe zabijanie ludzi poprzez uwolnienie dzikich zwierząt to powód do dumy.

Cały "bunt" wewnątrz rebelii to również idiotyzm. Dlaczego pani admirał nie powiedziała Poe (czy jak on tam) swojego planu? Jaki był jej cel? To wszystko miało doprowadzić do tego że Poe zacznie coś robić tym samym wydłużając film.

Przekaz to w ogóle zabawna sprawa w tym filmie- niesamowite było jak autorzy próbowali nam pokazać że honorowe poświęcenie to coś złego (Finn pod koniec) i że "miłość" uratuje naszych bohaterów dosłownie kilka minut po tym jak pani admirał uratowała wszystkich honorowo się poświęcając, a chwilę po tej "genialnej" i "głębokiej" scenie to samo zrobił Luke.

Ten film nie wie co chce powiedzieć, jest posklejany na siłę, a fabuła to 10 stronicowa pisana na kolenie zbieranina żałosnych intelektualnych wymiocin - być może stąd ta fala hejtu. ;)

CZacza

O ile pamiętam w kwestii TFA i ep.1-3 się ze sobą nie zgadzaliśmy... Ale tutaj muszę ci przybić piątkę! :D Zgadzam się. Przez natłok różnorakich teorii fanów, twórcy TLJ usilnie chcieli silić się na coś co "zaskoczy". I dlatego ten film tak bardzo cierpi, bo wiele rzeczy do jakich dochodzi jest zbyt zwyczajnie absurdalnych.

cloe4

Zgadzamy się? Kurde, trochę to takie dziwne ale z drugiej strony miła odmiana.

Absurdalnych?.. Chcesz powiedzieć że scena kiedy nieprzytomna lewitująca księżniczka leia która potrafi przeżyć w przestrzeni kosmicznej wraca za pomocą mocy na statek jest absurdalna?

CZacza

Na lewitującą Leię najwięcej osób się uwzięło. Scena ta wszak jest koszmarna, ale to dlatego że po prostu komicznie wygląda. Chyba żaden fan nie byłby przeciwko pokazaniu tego, że Leia ma moce... Ale bez przesady. W tamtym momencie producenci zrobili z niej Superwoman aka Mary Poppins. Takimi umiejętnościami zawstydziłaby samego Yodę z V epizodu. xD Do tego... była to idealna szansa na uśmiercenie postaci, jednak producenci nad siłę chcieli widza zaskoczyć czymkolwiek.

Zdaje mi się jednak, że gdyby tylko ta jedna scena byłaby kuriozalna to każdy mimo wszystko w jakiś sposób by to wybaczył filmowi. Problem w tym, że takich kuriozalnych scen jest w tym filmie o wiele wiele więcej. Luke wyrzucający miecz, Hux robiący za mopa, porgi na szybie, zabicie Snoke (jedynego prawdziwego antagonisty w tej trylogii) i ta cała niepotrzebna akcja na Canto Bight tylko po to, by uzyskać morał o ratowaniu zwierzątek rodem z wieczorynki. Aż TFA zaczynam doceniać. xD

cloe4

Ja akurat wymieniłem "lewitującą Leię" jako przykład niedorzeczności (absurdu o którym pisałaś) jest to oczywiście tylko kropla w morzu syfu jakim jest "Ostatni Jedi".
Myślę że już w Powrocie Jedi było pokazane że leia ma moce, a przynajmniej jest wyczulona na moc (czy coś tam). Ja nie uważam się za zagorzałego fana SW (po prostu lubię filmy) i mi scena że Leia ma moc wcale nie była potrzebna- posługiwanie się mocą nigdy nie było jej rolą w tej całej opowieści co zresztą widać nawet w tym filmie bo nic z tej sceny nie wynika i posługiwanie się przez nią mocą nawet nie jest później wspomniane. Co dziwi mnie jeszcze bardziej,, to cały sens tej sceny. Po co ona jest w filmie?(ta scena) Dlaczego ryzykować robienie z siebie pośmiewiska nie wnosząc jednocześnie nic do fabuły?

Wszyscy się spodziewali że Leia umrze w tym filmie więc jak to mają w zwyczaju trolle specjalnie odwrócili oczekiwania widzów. Tak jak w zasadzie w każdym z wątków który był poruszony w PO. Najgorsze jest w tym to że z tych "zmian" nic nie wynika, wątki zostały rozniesione na strzępy a epizod VII w zasadzie stracił sens (mogło by go w ogóle nie być bo nic nie znaczył).

Zgadzam się absurd goni absurd. Szczerze to nawet nie warto ten film rozbijać na czynniki pierwsze bo po prostu nic w nim nie działa. Nie ma żadnej postaci lub wątku który wydałby mi się interesujący, a wszystko czego byłem ciekaw po TFA zostało pokierowane do nikąd. Szczerze obecnie uważam ten film za gorszy i bardziej krzywdzący niż każdy z epizodów 1-3. (chociaż to może dlatego że jest świeższy). Cieszy mnie że pomimo tego że mamy trochę odmienny gust to potrafimy zauważyć prawdziwą filmową katastrofę jaką jest ten film.

"Aż TFA zaczynam doceniać. xD"

Kto wiem może jeszcze kilka takich perełek od Disneya i wspólnie będziemy na tym forum wychwalać TFA oraz prequele. xD

ocenił(a) film na 4
cloe4

Dżizas...czy mi się zdaje czy Hopciaa usunęła konto?? :(

WhiteDemon

Who or What is Hopciaa?

ocenił(a) film na 2
CZacza

TFA, choć było beznadziejne jako część SW, to broniło się chociaż jako osobny film - ot, taki luźny blockbuster/film akcji do obejrzenia jak te co lecą na kanałach telewizyjnych o 20. Nic godnego zapamiętania, ale przynajmniej można miło spędzić czas. Natomiast TLJ to tak zła produkcja, że już nawet mi samemu ciężko znaleźć cokolwiek pozytywnego. To zarówna fatalna część SW i fatalny, nudny film. Tu po prostu prawie wszystko było nie tak - gra aktorska Hamilla i Drivera (choć to nadal żałosny antagonista) oraz przyzwoite efekty (ale ubogo wykorzystane) to jedyne rzeczy, o których można powiedzieć coś miłego.

Twórcy SW od Disneya powinni mieć nakazane obejrzeć najlepsze filmy Marvela, a przynajmniej Infinity War, by nauczyć się sztuki robienia wielkich blockbusterów. Na razie to oni nie mają nawet spójnego pomysłu na to uniwersum i klepią tylko kolejne filmy wykorzystując popularną markę, bo fani i tak pójdą. Smutne, ale prawdziwe :/

Ryloth

Bardzo zabawne również wydaje mi się jak TFA było atakowane za "kopiowanie" Nowej Nadziei- to prawda że wątki były kopiowane, jednak TFA wprowadzało wiele nowego np. postaci. Tutaj mamy moim zdaniem cynicznego klona Imperium kontratakuje który w zasadzie nie wnosi kompletnie nic. Fabuła "nowej trylogii" w ogóle się nie rozwija poprzez ten film. To jest właśnie przykład bezmyślnego kopiowania.

Szczerze to aż ciężko mi uwierzyć jak ten film był żałosny. Disney w zasadzie pozwolił zabić nową trylogię bo nie widzę ratunku w 3 filmie.

Nie zgadzam się co do twojej opinii o TFA, że jest beznadziejne jako SW. Dla mnie duch SW, to co w tych filmach lubiłem zostało zachowane. Chociaż nie jestem jakimś super fanem SW więc tutaj mój odbiór może się różnić.

Hamill to klasa sama w sobie, Driver jest również dobrym aktorem jednak scenariusz obie ich postaci potraktował żałośnie, Kylo Ren w tym filmie powinien ewoluować, dorosnąć trochę jak Luke w Imperium. Jego postać w ogóle się nie zmieniła i nie dowiedzieliśmy się o niej niczego nowego. Luke też został potraktowany śmiesznie zważając jak ważna ta postać była w poprzedniej trylogii. Ten film to zmarnowane 2 godziny.

Filmy o superbohaterach marvela różnią się tym od SW że są zaplanowane lata do przodu. Ktoś- Kevin Feige bodajże kontroluje wszystko co się dzieje i to jak prezentuje się każdy film. Trzeba przyznać że w ich uniwersum również zdarzały się wyjątkowo nijakie filmy jednak twórcy rozumieją postacie i to że one są najważniejsze dlatego Marvel Cinematic Universe ma się tak dobrze pomimo że niektóre film były co najwyżej średnie. Wystarczy spojrzeć na Thanosa bo Infinity War to w zasadzie film o nim (o jego drodze do zwycięstwa).

ocenił(a) film na 2
CZacza

TFA było raczej cyninczą, bezczelną kopią, bo tam prawie cała fabuła to skopiowana została z "Nowej nadziei". Ale zgadzam się, ci którzy mówią o jakichś nowościach w TLJ to po prostu chyba nie chcą zobaczyć, że ten film to również kopia, tylko nie aż tak oczywista czy bezczelna. Te jedyne nowości to wybitnie nietrafiony humor i zabicie jedynej postaci, która mogła to wszystko jeszcze uratować. Podsumowując, Disney przekreślił części 1-6, nie dając w zamian nic ciekawego czy sensownego, stawiając jedynie na kopiowanie OT do porzygu. I dlatego to uniwersum raczej umarło.

Jak Kylo Ren mógł dorosnąć skoro w TFA ma prawie 30 lat, a nadal zachowuje się wybitnie niedojrzale i do tego dostaje łomot od dziewczyny, co nigdy nie walczyła na miecze? Już TFA mocno ograniczyło potencjał tej postaci, a TLJ tylko ją dobiło. Już nawet nie wiem, komu bardziej życzę porażki - czy Renowi czy Rey.

To MCU zostało zaplanowane lata do przodu. Nowa trylogia Gwiezdnych wojen to tylko TRZY FILMY. Nikt nie kazał im się zresztą spieszyć. Mogli poczekać z premierą, lepiej to zaplanować - hype na SW przecież by nie zanikł. A tak to pokazali popis nieudolności. Ale bardziej od nielogicznej, niespójnej fabuły te filmy zabija brak polotu i świeżości. Tam nie ma czym się po prostu zachwycać zachwycać. To wszystko wygląda jak popłuczyny po OT. Do tego Kennedy wciska swoje ultrafeministyczne pomysły.

Tymczasem każdy z filmów Marvela (a przynajmniej większość) rozwija postaci, zaskakuje nas czymś nowym, pozwala cieszyć się seansem, a Infinity War to tylko kwintesencja tych lat pracy, coś wielkiego i wspaniałego. Nowe gwiezdne wojny nie mają szans na taki status. Czy ktoś pomyślałby wcześniej, że kompletnie nieznane przeciętnemu człowiekowi postaci, jak Strażnicy galaktyki, Ant-Man czy Dr Strange staną się tak popularne i da się o nich zrobić ciekawe filmy?

Ryloth

Jak pisałem wyżej.. ja nie jestem fanem uniwersum SW (lubię je oczywiście ale nie nazwałbym się zagorzałym wielbicielem). Nie patrząc z perspektywy emocjonalnej ja osobiście rozumiem w co celowali twórcy TFA.. Oprzeć film na sprawdzonym szkielecie (takie odbicie się po epizodach 1-3 które jednak przez dużą część fanów nie były lubiane) i wprowadzić poprzez to nowe postaci na których oprze się dalszą historię. Nie da się zaprzeczyć że wątki TFA biorą garściami z starej trylogii jednak w pewnym sensie nie na to stawiał pierwszy film.. on stawiał na nowych bohaterów (i złoczyńców) .. Krytycyzm z jakim spotkał się pierwszy film doprowadził do Last Jedi który pozbywa się wszystkiego czego "fani" SW nie lubili (nawet hełmu Kylo Rena)..

W sumie osoby krytykujące TFA dostały to co chciały .. I mamy teraz najgorszego klopsa w całej sadze SW.

Last Jedi to w zasadzie Imperium kontratakuje tyle że w Imperium nie ma takich kultowych fabularnych wątków (jak gwiazda śmierci) które są dla widza od razu rozpoznawalne. Imperium było raczej filmem o postaciach.. Ale ten film to klon Imperium w każdym w zasadzie aspekcie.. z kilkoma nieudolnymi zawirowaniami w fabule które zabiły nową trylogię..

W filmie nie miał znaczenie jego wiek.. był niezrównoważony i dziecinny (film to ewidentnie pokazał).. Ludzie po 30 też dorastają.. Profesor powiedział mi kiedyś że człowiek robi się mądry i naprawdę dorosły koło 50-siątki. Jeżeli chodzi na walkę na miecze to nie rozumiem dlaczego wciąż ten temat jest wałkowany.. Jest milion rzeczy które TFA zrobiło żeby wyjaśnić dlaczego ta walka rozegrała się tak jak się rozegrała.. Poza tym jestem ciekaw czy oglądając Powrót Jedi też tak narzekasz że Luke który spędził dwa tygodnie z Yodą i kilka dni z Obi-wanem potrafił pokonać "najpotężniejszego" Jedi/sitha w historii jakim podobno był Anakin.

"To MCU zostało zaplanowane lata do przodu..."

Co do tej części Twojego posta to zgadzam się w 100%.. Jedyne co bym napisał że trochę czego innego szukamy oglądając SW dlatego dla mnie nie brak polotu i świeżości (chociaż zgodzę się że ich brak) zabiły ten film.. ale wiadomo że to dość osobista rzecz..

Ja jestem w szoku jak bardzo po pierwszym filmie tej opowieści (Iron-man) polubiłem Starka.. Nigdy nie dbałem o tą postać (zawsze byłem fanem DC i batmana) ..teraz Ironman (bodajże 2005) i jego główna postać naprawdę mnie intrygują. Strażnicy galaktyki to mój ulubiony film od marvela do dzisiaj (nie miałem wcześniej pojęcia o istnieniu tych postaci) .. Disney i marvel naprawdę zrobili niesamowitą robotę jeżeli chodzi o swój "Cinematic Universe".. Chociaż myślę że możemy się zgodzić że niektóre z ich filmów były co najwyżej przeciętne?

ocenił(a) film na 2
CZacza

Oprzeć film na sprawdzonym szkielecie, czyli skopiować całość z innego epizodu i przekreślić w praktyce części 1-6. Super. Tak się twórcy chcieli popisać, że otrzymaliśmy dwie najgorsze części SW i jednocześnie totalną pustkę jeśli chodzi o oczekiwanie na epizod IX.

Czy aby na pewno TLJ usunął to, co było złe? Perfekcjonizm MaRey Sue, który strasznie irytuje? Został. Ciapowaty villain? Został. Brak polotu i świeżości? Również to samo. Jak już mówiłem, dorzucono właściwie jedynie głupi humor w pewnych momentach. Zdecydowanie nie o to mi chodziło.

Wiek nie ma znaczenia w jego przypadku, ale tak czy inaczej to słaby villain. Gdzie mu do Thanosa, który od pierwszej sceny udowadnia, że nie będzie żartów? Gdzie mu do dawnych Sithów, choćby i tylko tej czwórki z filmów? Po części rozumiem koncepcję twórców na Kylo, choć ja bym już w częściach 7-9 porzucił kwestię Sithów albo trzymał ich w ukryciu, bo to po prostu odgrzewanie kotleta. Jednak ta koncepcja trzymała się przysłowiowej kupy, gdyby Kylo POZOSTAŁ drugoplanowym złym. A tu nagle zrobili z niego głównodowodzącego? Przecież to taka sytuacja z Jar Jar Binksem na czele armii...

To, że sam film widzi, że zwycięstwo Rey było idiotyczne i to podkreśli dosłownie ustami Snoke'a w pewnym momencie, to nie znaczy, że nie było ono rzeczywiście idiotyczne. Luke po kilku tygodniach u Yody nie miał żadnych szans z Vaderem, który też wcale nie chciał go zabić. Dopiero rok później dał radę. A sam Anakin w zbroi Vadera to nigdy nie osiągnął już takiego potencjału, jaki mógłby osiągnąć gdyby nie wypadek na Mustafarze.

Od części 7-9 szukałem czegoś podobnego do EU, czyli czegoś co będzie spójne z poprzednimi częściami, co w dobry sposób rozwinie wątki 1-6 i wprowadzi nowe. Otrzymaliśmy jedynie popłuczyny po tym, co już było.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones