PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671049}

Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Star Wars: The Last Jedi
6,8 149 634
oceny
6,8 10 1 149634
6,8 44
oceny krytyków
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Przy okazji tej części warto opisać nieco dokładniej jego najjaśniejszą część, a właściwie najjaśniejszą część dotychczasowych Gwiezdnych Wojen od Disney’a i jak dla mnie najlepszą postać sagi. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu może być to absurdalne, ale ani w Oryginalnej Trylogii, ani w Prequelach, ani w Sequelach nie widzę konkurencji dla rewelacyjnej kreacji Bena Solo/Kylo Rena. Postaci, która wprowadziła do SW tak dużo świeżości. Bo nigdy wcześniej Gwiezdne Wojny nie pokazały kogoś tak rozdartego, ale też kogoś tak złożonego.

Kylo Ren już przed częścią VII na poziomie koncepcji był czymś co bardzo mi odpowiada. Twórcy postanowili bowiem, że zamiast serwować nam kolejną nudną postać z serii Darth Maul, Dooku czy Grievous, która różniłaby się od nich tylko wyglądem i stylem walki stworzą kogoś innego. Kogoś kto nie będzie tylko zagrożeniem, z którym ma zetrzeć się główny bohater. Kogoś kto sam w sobie będzie bohaterem i będzie przeżywać swoje własne rozterki. Postanowiono też, że zrobi się z niego pewien komentarz społeczny dotyczący dość mocno dzisiejszych czasów i rozpieszczonej młodzieży. Jednocześnie zwiastuny Przebudzenia Mocy pokazywały nam kogoś zupełnie innego i zapowiadały drugiego Vadera, którym jak na ironię Kylo chce być. Nie zrozumcie mnie źle, drugi Darth Vader zwłaszcza wprowadzony tak jak Kylo w pierwszych scenach TFA wcale by mi nie przeszkadzał, ale uważam, że dostaliśmy coś znacznie lepszego. Postać nieszablonową, nieprzewidywalną, a co najważniejsze złożoną. Przejdźmy więc do sedna.

Ben Solo był dzieckiem Lei Organy i Hana Solo. Dziecko bohaterów, legend. Pochodzące z potężnego rodu Skywalkerów, silne Mocą. Czy coś mogło pójść nie tak ? Cóż, mogło. Rodzice nie poświęcali Benowi zbyt dużo czasu. Jakżeby mogli. Leia pracowała jak mogła nad odbudową Republiki i zaprowadzeniem pokoju w Galaktyce. Oczywiście kochała swojego syna, ale jak wiemy dla Lei pomoc innym i walka o Republikę były absolutnym priorytetem. Han nie był natomiast zbyt dobry w wyrażaniu uczuć czy przebywaniu w jednym miejscu i przez to Ben czuł się samotny. Jego samotność została zręcznie wykorzystana przez Snoke’a, który powoli zaczął pchać go w stronę ciemności. To samo w sobie nie mogło sprowadzić go w mrok, ale Leia popełniła krytyczny błąd i oddała syna na szkolenie Jedi. To jak bardzo bolała go ta decyzja, którą uznał za porzucenie widzimy w TLJ. Zaraz po zabiciu Snoke’a Kylo mówi Rey, że jej rodzice porzucili ją jak śmiecia. Niewątpliwie jest w tym też odbicie jego własnych uczuć. Ale przecież nie to zdecydowało o upadku Bena, nawet nie fakt, że rodzice całe życie okłamywali go w sprawie jego pochodzenia ukrywając przed nim fakt, że jest potomkiem Dartha Vadera. Ben upadł, bo Luke postawił go pod ścianą. Oczywiście, na tamtym etapie Snoke bardzo solidnie namieszał mu już w głowie, a on sam już dwukrotnie doświadczył zdrady od najbliższych, ale to feralny moment kiedy Ben pomyślał, że Luke chce go zabić stworzył Kylo Rena. Nie da się nie zrozumieć błyskawicznej decyzji wymieszanej z paniką. Ta zdrada (oczywiście zdrada patrząc ze strony Bena) przelała czarę goryczy. Kiedy ktoś próbuje cię zabić po ochłonięciu ze strachu wpadasz w gniew. Ten był dodatkowo podsycany przez lata szeptów Snoke’a i zdrady jego rodziców. Ben Solo morduje więc uczniów Luke’a i pali jego świątynię Jedi, co zapewne było nakazem Snoke’a. Zrobił on bowiem coś najbardziej porządnego dla tej istoty - wkroczył na ścieżkę, z której nie mógł już wrócić. Ale nie oznacza to, że czuł się szczęśliwy, spełniony czy był sobą, bo było wręcz przeciwnie. Co mógł jednak zrobić ? Rodzice go porzucili, a mistrz zdradził i chciał zabić. Poza tym wkroczył już na ścieżkę przeciwko nim, a jedyne co pozostało to oddać się nowemu mistrzowi. Jak Kylo sam powiedział w TLJ oddał Snoke’owi wszystko co miał.

Kylo Ren w Przebudzeniu Mocy jest postacią która gra przed samym sobą. Był on bowiem w na tyle dużym konflikcie z samym sobą, że aby zachować choć pozory musiał nauczyć się być kimś kim nie jest. Najłatwiej oczywiście widzieć cel w naśladowaniu Vadera, co pewnie też podsunął mu Snoke. Odebrał on mu też imię i nadał nowe, a potem kazał zabijać. Czy miał inne wyjście niż go słuchać ? Warto też powiedzieć, że każda zabita osoba tylko obciążała go coraz mocniej. Coraz bardziej bolała, a jednocześnie coraz bardziej zamykała drogę powrotną. Widzimy, że skutkuje to wybuchami gniewu, coraz silniejszą obsesją, a ostatecznie także słabością. Kylo Ren nie jest kimś kto z zabijania czerpie radość, dla kogo byłoby to czymś naturalnym w tej części historii. Robi to, bo musi i uznaje to za słuszne, chce w ten sposób pozbyć się wątpliwości, bo w końcu na tym etapie Snoke miał rację. Rodzice i Skywalker go zdradzili, a on powinien zbudować porządek w galaktyce podobnie jak Vader. Scena, w której rozkazuje zabić wieśniaków w TFA mówi właściwie całkiem sporo. Kylo Ren waha się i nie wie jaki rozkaz wydać, ale uznaje, że jeśli zabije wystarczająco dużo osób, wątpliwości znikną, a wraz z nimi ból. Tutaj warto już przejść do konfrontacji z ojcem. Kylo mówi tam, że zniszczył Bena, że jest inną osobą. Ponownie przekonuje sam siebie. Gdy Han mówi, że to nieprawda, odpowiedzią Kylo jest, że tak, ponieważ Najwyższy Wódz jest mądry. W tamtej chwili Snoke ma nad nim kontrolę, bo Kylo pozwala się kontrolować, chce być kontrolowany, bo potrzebuje czegoś co usprawiedliwi jego zbrodnie. W co sam będzie wierzył, a wierzy w to, że jest nowym Vaderem. Jednakże widać jego rozdarcie kiedy tylko jego ojciec mówi mu o powrocie. Kylo mówi wtedy, że jest za późno. A kiedy Han zaprzecza otwiera się i dociera do czegoś co chciał wyprzeć. Był rozdarty i czuł ciągły wielki ból. Co przesądza o jego decyzji ? Według mnie to, że zbyt głęboko wszedł w swoją rolę. Kylo cały czas chce być drugim Vaderem i uznaje wahanie za słabość. Poza tym nie jest gotów stanąć po drugiej stronie i spojrzeć na wszystko co zrobił z perspektywy światła. Ostatecznie uważa, że zabicie ojca rozwieje jego wątpliwości i zakończy konflikt w jego wnętrzu. Tak się nie dzieje, Han mu wybacza, a sam Kylo jest zdruzgotany. Tak fizycznie jak i psychicznie rozchwiany staje do walki, którą przegrywa.

O wiele dalej z rozwojem Kylo idzie TLJ, które robi tutaj niesamowitą robotę. Na początku filmu widzimy Kylo u Snoke’a, znów w masce, znów grającego. Znów zdradzonego. Snoke mówi mu, że nie jest Vaderem, że jest dzieckiem w masce i każe mu ją zdjąć. Krótko mówiąc zabiera mu wszystko to co trzymało go w TFA. Dodatkowo nie zważa na to, że oddał mu wszystko. Duszę, siłę i rodzinę. A przecież Kylo nie staje przed nim pewien. Piętno zabicia ojca nadal na nim ciąży. I zdrada w tej chwili ze strony istoty dla której zdradził samego siebie jest czymś czego nie może on znieść. Stąd ta cudowna scena w windzie i zniszczenie maski. Wyładowanie gniewu, żalu i bólu, a jednocześnie symboliczne zerwanie ze wszystkim czym do tej pory był Kylo Ren. Od tej chwili ta postać staje się samodzielna, od tej chwili zrywa z przeszłością. I wychodzi tu jego siła. Kylo nie potrafił ostatecznie pokonać walki z własnymi emocjami i wbrew samemu sobie, ale kiedy nareszcie odnajduje siebie jest w stanie przechytrzyć Snoke’a. Tyle, że nie odnajduje on siebie sam. To zasługa w dużej mierze Rey. Rey, która poznaje go, a on ją, osoby, która poznała historię Bena Solo i zrozumiała go. To jest wyjątkowo dla niego wyjątkowo istotne, bo nareszcie znalazł kogoś kto w jego mniemaniu go akceptował. I w dużej mierze na tym kończy się rozwój tej postaci. Pozwala on przeszłości umrzeć i zabija ją jeśli trzeba. Wyrywa się z zasad Jedi czy Snoke’a, chce zdobyć swój głos i wypełnić swoje przeznaczenie po swojemu. Z Rey u swego boku, bo jak się okazuje staje się ona dla niego istotna. Tyle, że i ona go zdradza. Nie idzie jego drogą, co jest właśnie tym co powoduje jego wściekłość, bo jak się okazało z jego perspektywy i ona go nie zrozumiała. Warto jednak zwrócić uwagę, że tym razem kiedy się orientuje nie ma już furii, a dużo większy spokój. Tym razem nie ma już udawania i walki wewnętrznej, a jest tylko chęć do realizacji swojej wizji nowego porządku w galaktyce na gruzach przeszłości. Jaka jest ta wizja dopiero się przekonamy. Raczej niezbyt kolorowa biorąc pod uwagę to, że Kylo pożąda potęgi, władzy i wielkości. Chce wyjść z cienia Skywalkerów czy Snoke’a. W końcówce filmu większe emocje z niego wychodzą dopiero przy spotkaniu z Sokołem Millenium, bo przywoływał ojca i nie tylko oraz co najważniejsze przy walce z dawnym mistrzem. Nie da się ukryć, że Kylo jest wściekły za zdradę i za to, że Luke postawił go pod ścianą. Jest wściekły za to do czego go popchnął, bo nawet jeśli w Kylo Renie przeszłość umarła to jej ślad i piętno, ból i żal pozostają. Luke był tego uosobieniem. Ostatecznie Kylo Ren na koniec części VIII jest już w pełni ukształtowany. Nie ma już wątpliwości i zostaje mu jedna motywacja. Budowa nowego świata, samemu. Za wszelką cenę, bo nie ma powodów by się wstrzymywać. Jak sądzi nie ma rodziny, a każda osoba której zaufał go zdradzała, przynajmniej w jego mniemaniu. Zostajemy więc z postacią o jasnej motywacji, rozwiniętą i gotową na finał trylogii. Gdzie tak swoją drogą może zarówno pozostać w ciemności jak i wrócić do światła, a zależy to od twórców.

Na koniec słówko o Adamie Driverze. Jego rola jest wspaniała. Kylo w VII części nie jest wcale wspaniale rozpisany, a jedynie nieźle, natomiast w obu częściach jest to rola trudna, bo trzeba oddać mnóstwo emocji. Driver natomiast robi to jak dla mnie mistrzowsko i sprawia, że jest to tak ciekawa i interesująca postać. Kradnie niemalże każdą scenę w TLJ i w dużej mierze swoją grą tworzy tak dobrą postać. Oby IX zamknęła historię tę rewelacyjnej postaci w jak najlepszy sposób.

ocenił(a) film na 10
WielkiMou

Świetny tekst. Ubrałeś w słowa to co myślę o tej postaci za co dziękuję.

ocenił(a) film na 7
WielkiMou

Pięknie wszystko zebrałeś w całość. Zgadzam się w 100%. Kylo Ren jest świetnym bohaterem, który odrywa się od wizerunku kultowego Dartha Vadera. Dla niektórych będzie niczym więcej niż rozpieszczonym dzieciakiem, który przegrał z dziewczyną trzymającą pierwszy raz miecz, a dla innych, takich jak ja, to złożona psychologicznie postać wybijająca się na tle większości bohaterów SW. Jak dla mnie te dwa epizody z Kylo Renem udowadniają jak Lucas zepsuł postać Anakina w Prequealch. Anakin nigdy nie dorósł do kombinezonu Vadera i nigdy nie został uwiedziony przez Ciemną Stronę Mocy jak to było powiedziane w Nowej Nadziei. Lucas nie potrafił przedstawić jego uczuć w taki sposób, żebyśmy kupili jego rozdarcie i wiedzieli dlaczego stał się ikonicznym czarnym charakterem. Brakowało mu głębi, którą my Kylo Ren. Naprawdę jestem ciekaw jaką drogę dla niego wybiorą twórcy. Czy znowu zagrają na schematach i Kylo w epizodzie IX się nie nawróci jak dziadek, czy jednak wciąż jest w nim dobro, które na koniec zatriumfuje? Jakby na to nie patrzeć, jest on ostatnim potomkiem krwi wielkiego filmowego rody Skywalkerów. Może i nazywać się Solo, ale nikogo innego nie mamy. Jeśli nie okaże się, że Leia skakała w bok i ma gdzieś jeszcze jedno dziecko to Skywalkerzy przestają istnieć. Czy Disney jest na tyle odważny, żeby do tego dopuścić?

użytkownik usunięty
Skaza

Zgadzam się z tekstem w 100% (super napisane) - jedna rzecz również tu odgrywa kluczową rolę - otóż Driver jest znacznie lepszym aktorem od Christensena, temu chyba nikt nie zaprzeczy. Zachowanie Rena budziło też skrajne emocje u widzów, tak samo skrajne jak jego niestabilny charakter - jeszcze na początku, nosząc tę maskę w Przebudzeniu wydawał się łudząco podobny do Vadera (podobny chłód, postawa, głos) - co zresztą ułatwiało mu wzbudzenie strachu i respektu - zarówno u wrogów, jak i podwładnych (choćby ta scena z "Anything else?" i duszeniem porucznika). Muszę też przyznać - ta maska świetnie ukrywała jego wewnętrzny konflikt z samym sobą. Nikt nie mógł odgadnąć emocji, jakie nim targają, także świetny kamuflaż. Mimo to cieszy mnie fakt, że w tej części Kylo dał już sobie spokój z jej noszeniem i stawia teraz na swój własny inwidualny styl - Aż jestem ciekawa, jak on się zaprezentuje w częśći 9 :)

ocenił(a) film na 4

Bzdury. To clownowski, przesadny i kreskówkowy występ Drivera do stóp nie sięga złożoności i geniuszu kreacji Christensena,który stworzył perfekcyjny, podręcznikowy obraz postaci chwiejnej emocjonalnie.

ocenił(a) film na 6
WielkiMou

Mnie się wydaje, że Kylo nie tyle chciał być nowym Vaderem, co czuł PRZYMUS, by zostać jego godnym następcą, spadkobiercą jego potęgi. Sytuacja i ciąg niefortunnych wydarzeń zmusiła go do tego. Nie widział dla siebie innej opcji, zdradzony w jego mniemaniu przez najbliższych, opuszczony, na łasce potężnego Snoke'a, który nie toleruje słabości. Driver świetnie to odegrał.

ocenił(a) film na 4
WielkiMou

Zawsze mnie zadziwia ta częsta tendencja widzenia "głębi i złożoności" tam gdzie jej nie ma.

ocenił(a) film na 9
WhiteDemon

Mnie też. Dlatego nawet nie podejmuję się odpisywania na to co sądzisz o Anakinie. Bo tam to dopiero nic nie ma, podczas gdy tutaj dość skomplikowana postać jest zdecydowanie. Nie genialna, ale na warunki SW wyjątkowa :)

ocenił(a) film na 4
WielkiMou

Skomplikowana jak kreskówkowy Kybo Ren plus mhroczny Christian Grey..nie,dziękuję. A Anakin ma borderline stwierdzonego przez specjalistów. :P

ocenił(a) film na 9
WhiteDemon

Serio nie widzę mroku w Kylo Renie, ale co kto woli. A Anakin jest postacią fikcyjną i nie może mieć choroby. Niemniej słyszałem o tej pracy i jej też nie kupuję, bo tylko kiepscy specjaliści mogliby coś stwierdzić na podstawie jakichś 100 minut jakie Anakin ma w całości na ekranie. Mogę się mylić, ale jakoś mam wrażenie, że gdyby jacyś specjaliści chcieli to mogliby coś stwierdzić u większości postaci fikcyjnych.

ocenił(a) film na 4
WielkiMou

Nie widzisz? Morderstwo kochającego ojca który był gotów mu wybaczyć, yy, bo tak", egzekucja na wieśniakach, zabójstwo starca "bo tak", popielnica pełna popiołów po wrogach, gwałty mentalne, sprawianie niewyobrażlnego bólu zatrzymanym, chełpienie się przed Rey zabójstwem ojca. A po samym akcie brak rozterek, bo na widok Rey stać go było tylko na uśmiech a la Gargamel łapie Smerfy, a ty mroku nie widzisz.
XDD

użytkownik usunięty
WhiteDemon

"Morderstwo kochającego ojca który był gotów mu wybaczyć, yy, bo tak" Zamordował ojca, bo myślał, że przez to stanie się silniejszy, a tak naprawdę go to osłabiło. Nawet Snoke o tym mówił.

ocenił(a) film na 4

No właśnie. Do Kybo Rena + erotyczna poza Greya należy dopisać Comodusa psychola. "Po zabójstwie taty na pewno poczuję się lepiej!" XD

użytkownik usunięty

No osłabiło go to wtedy aż do tego stopnia, że "dał się pokonać dziewczynie, która po raz pierwszy bodajże trzymała miecz świetlny" - jak to ujął Snooke :)

ocenił(a) film na 4

To po prostu jedno z masy dziur logicznych w myszatych bieda filmach.

ocenił(a) film na 9
WhiteDemon

Widzę zagubionego, emocjonalnego dzieciaka, który gra przed samym sobą i po prostu nie ma drogi wstecz. Tak, Kylo jest kimś w rodzaju psychopaty, ale to nie wzięło się znikąd i nadal nie jest dla mnie mroczne, a zwyczajnie smutne. Mroczny jest dla mnie ktoś kto czerpie przyjemność z zabijania, a Kylo doprowadzają one do wybuchów gniewu i ogólnej niestabilności emocjonalnej. Co swoją drogą jest w pełni logiczne. Zabijanie wbrew sobie prowadzi do wyrzutów sumienia i złości, a kiedy się tego nienawidzi, bo wmawia się sobie, że musi się być jak Vader to zjawia się wściekłość. W Kylo jest ciemność czy tam zło, nazwij to jak chcesz, ale jak dla mnie nie mrok. Kwestia tego, co się przez mrok rozumie. Ale to temat na dłuższą dyskusję, której nie mam zamiaru z tobą prowadzić, ponieważ masz z góry ustaloną opinię o tym bohaterze. Tak jak ja mam o Anakinie i raczej niewiele przekona drugą stronę. Zdarza się.

ocenił(a) film na 4
WielkiMou

Yy, czyli wystarczy że 30 letniego faceta nazwą w filmie "dzieckiem" i już to łykasz? Jakie zabijanie wbrew sobie? Nikt go do tego nie zmusza, za rękę nie trzymie. Nawet na darksajd tego nie można zwalić bo nie ma żółtych oczu. Kylo do wybuchów doprowadziło to że Rey mu zwiała z fotela. Ale masz rację. Kylo będzie na fali bo wielu nie przeszkadza taka tandetna łopatologia i groteskowe występy, wręcz są zachwyceni.

ocenił(a) film na 9
WhiteDemon

W zasadzie większość odpowiedzi na twoje pytania jest w temacie, a ja nie mam zamiaru przekonywać kogoś kogo nie przekonam. Ani się powtarzać. Napomknę tylko, że wybuchy złości są również przed wątkiem z Rey i życzę miłego wieczora. Poważnie, nie ma sensu wymieniać się zdaniami, które tylko marnują nasz czas, bo każda ze stron wydaje się drugiej absurdalna w mniejszym lub większym stopniu.

WielkiMou

Zgadzam się z Twoją opinia co do Kylo Rena i kreacji aktorskiej Adama Drivera. I nie dyskutuj z tollem bo szkoda czasu.

ocenił(a) film na 3
WielkiMou

na komedianta to ty sie nie nadajesz

ocenił(a) film na 10
WielkiMou

Zgadzam się, za wyjątkiem dwóch punktów. Rozkazał zabić wszystkich w wiosce, bo taka kara ( W Najwyższym Porządku) groziła tym, którzy ukrywają rebeliantów i broń. Wiem o tym z książki napisanej na podstawie scenariusza. Zabił ojca, bo musiał. Sam to powiedział: „wiem, co MUSZĘ zrobić”. Pytanie, dlaczego musiał? Moim zdaniem dlatego, że Snoke znał każdy jego zamiar i dowiedziałby się, że nie zrobił tego, czego od niego oczekiwał.
Zagadkę dla mnie stanowi, dlaczego Snoke sprowokował go nazywając „dzieckiem w masce”? Chciał poznać siłę jego gniewu skierowanego przeciwko niemu?

Anihilina

"Zagadkę dla mnie stanowi, dlaczego Snoke sprowokował go nazywając „dzieckiem w masce”? Chciał poznać siłę jego gniewu skierowanego przeciwko niemu?"

Wydaje mi się że Snoke chciał trzymać Kylo pod swoim obcasem, żeby za bardzo nie urósł w siłę i nie stanowił konkurencji. A poza tym, tak po prostu działają źli ludzie, psychopaci - manipulują ludźmi wmawiając im że jak zrobią to i tamto to będą docenieni i 'warci' ich pochwały, uczucia, uznania. A tymczasem nigdy tak naprawdę nikogo nie doceniają, nie chwalą, nie nagradzają, zawsze poniżają i wykorzystują. W każdym razie mi nasunęła się taka interpretacja

ocenił(a) film na 8
Anihilina

Jest powiedziane - Snoke chciał podsycić konflikt w Kylo aby Rey uwierzyła że może go ocalić a jednocześnie miał to być test dla Kylo. Wszystko co robił Snoke było na to ukierunkowane.

ocenił(a) film na 4
WielkiMou

OK. Kylo jest całkiem niezły, ale cała reszta to jeden wielki dramat z naczelnym założeniem, że każdy facet w filmie jest niekompetentnym awanturnikiem, który potrafi szkodzić tylko sobie i swojemu otoczeniu, a to, że to wszystko nie rypnie trzymają na każdym kroku, bez żadnego wyjątku, baby. To było wręcz uderzające! Lea, to jeszcze rozumiem, Rey - do przetrawienia, ale jakaś fioletowo włosa baba rodem z anime to przegięcie, a ta skośnooka technik, to już przekroczenie wszelkich granic. Bardzo znamienna jest jedna z ostatnich scen, gdy Finn próbuje zniszczyć to działo, a ona mu przeszkadza, spełnić sztampową "powinność" męskiego bohatera kina akcji, do poświęcenia swego życia dla dobra innych, to feminizm i totalna krytyka nawet nie patriachatu ale w ogóle jakiejkolwiek męskości, po prostu leje się z ekranu. I ten tekst, jak to leciało, wojny nie wygrywa się zabijając wrogów, tylko ratując przyjaciół. No litości, litości!

ocenił(a) film na 4
ellsworth

Zresztą Kylo też został pokazany jako niekompetentny dureń, przez którego nie udało się ostatencznie pokonać rebeliantów. Każdy jeden facet w filmie to chodzący idiota, łacznie z niby wielkim mistrzem Lukiem, który raz że jest sprawcą całego zamieszania (historia z akademii jedi), a dwa że po tylu latach dalej nic nie rozumie i yoda strofuje go jak uczniaka, a tak wogóle to byle Rey (oczywiście kobieta), co ledwo od ziemi odrosła strofuje go i "oświeca" co powinien robić i jak się zachowywać.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones