Nie zazdrość - widać młody jesteś - sporo lat życia przed Tobą - ja byłem wielokrotnie - w latach 70-80 tych, i potem po latach po "powrocie odnowionej serii na ekrany" - zawsze masz wydania DVD i BluRay + mozliwość zakupu 60 calowej plazmy/LCD i zasłonięcia firanek/zasłon - ja byłem - faktycznie - wrażenia nie do podrobienia - te kolejki pod kasami kin "za komuny" - co z tego za to dziś mam 43 lata, półmetek życia za sobą i równia pochyła do zgonu...(filmiki na nośnikach oczywiście też i nostalgiczne powroty do czasów młodości przed ekranem domowym też)...
Ja teoretycznie pochodzę z pokolenia które ''wychowało się'' na nowej trylogii, jednak najpierw widziałem klasyczne GW i do dziś pamiętam rozczarowanie tym przesyconym efektami specjalnymi, dziurami fabularnymi i sztucznym aktorstwem syfem zwanym szumnie Nową Trylogię. W każdym razie zazdroszczę ;)
oj tam, oj tam - jakie jest współczesne kino - "czytaj - komputerowy gameplay z PS4 lub dobrego kompa" na ekranie kinowym - każdy widzi - porównaj sobie stereńki Alien/Aliens z kolejnymi odsłonami, Die Hard 4 czy tam 5 z kultową jedynką i dwójką...komputer zabija kino (to moje prywatne zdanie) cgi może być wspomagaczem/kosmetyką - nic nie zastąpi modeli, kaskaderów itp...odpal sobie po latach wydanie BD Blade runner - ten film mimo kolosalnego upływu lat robi wrażenie efektami...
Niedawno odgrzebałem oryginalną wersję Nowej Nadziei z 1977... Cudo. Co do nowych części przeładowanie cgi to tylko wierzchołek góry lodowej. W tej recenzji są opisane w zasadzie wszystkie negatywne uczucia jakie żywię do nowej trylogii.
http://www.youtube.com/watch?v=oTLqLwLKC8E
Mnie osobiście (poza wspomnianym już przeładowaniem CGI) raził infantylizm Mrocznego widma, nieszczęsny JarJar, wymuskane i gładkie statki kosmiczne i przede wszystkim odarcie mocy z magii - zamiast tajemniczej siły sprawczej przenikającej galaktykę mamy jakieś midichloriany czy inne tam mitochondria...
Owszem Mroczne ... jest infantylne. Na pewno Ewoki w epizodzie VI są znacznie lepsze i zabawniejsze , mam sentyment bo widziałem ten film w kinie pod koniec lat 80-tych (chyba) , ale prawdę mówiąc: stara trylogia też bywa infantylna. Bądźmy chociaż minimalnie obiektywni.
Nie jestem wielkim fanem GW i tak się złożyło, że ze wszystkich 3 części (tylko te 3 uznaję) widziałem akurat tą w kinie.
Było to już od dawna nie istniejące kino, co tylko podsyca wspomnienia, początek lat 80-tych.
Chyba wiosna 83 (?).
Wspomnienia piękne, kolorowe, życie było wtedy takie strasznie szare i był niedosyt takich smaczków.
Półtora kanału tv i to jeszcze z mało czymś ciekawym, ogólnie bryndza.
Zostawało kino i wideo u bogatego kolegi.
VHS u bogatych znajomych to też piękne wspomnienia i osobny temat.
Cóż - ja powtórzyłem sobie przyjemność seansów kinowych przy okazji powrotu na ekrany odrestaurowanych "poprawionych" przez Lucasa wersji...Podobnie miałem z kultowym Obcym - też pierwotnie zaliczony za młodu w nieistniejącym już dziś kinie Krakus w moim rodzinnym Tarnowie, po latach zaś ponowny seans wersji reżyserkiej...
Nigdy nie byłem w kinie dwa razy na tym samym filmie, gdy przerwa między seansami byłaby większa niż kilka dni, tygodni.
Za dzieciaka latałem po kilka razy na takie hiciory jak Gremliny, Critersy, Niekończącą się opowieść i inne się zdarzały, ale tamte najwięcej.
Ostatnio (dwa lata, może więcej) odświeżam sobie pozycje kinowe widziane później w tv, ale teraz już w HD.
Szczególnie pozycje z końca lat 80-tych i początku 90-tych. Chętnie odgrzewam też hity VHSu, też w HD.
Widziałem już prawie wszystko co chciałem zobaczyć, po głębszym zastanowieniu to Frieddiego Kruegera całą serię nie widziałem jeszcze w HD, tylko 1 i 2 chyba, a tak to wszystkie żołnierze, predatory, terminatory, misje i zabójców oraz napady widziałem.
Bardzo miło się wspomina stare dzieje!
Mam taki fajny klimat: jak sobie siedzę na kanapie i oglądam "stary" film na cyfrowo i w HD, to sobie lubię pomyśleć, wczuć się, jak siedziałem x lat temu na nim w kinie, a teraz w domku to oglądam na telewizorku, cyfrowo z PVR i co ja bym sobie tamtemu powiedział? Jak to wytłumaczył?
To się kiedyś by w pale nie zmieściło!
A teraz? Nie takie cuda ludzie w domach mają . . .
Pozdrawiam.
Z tym odświeżaniem mam podobnie - tylko że ja nie oglądam TV - od lat zbieram filmy na nośnikach - kiedyś VHS (poszly do smietnika bo zajmowały za dużo miejsca), obecnie DVD, no i Blu Ray na ktorych dubluję i oglądam raz jeszcze pozycje, które uważam za kultowe i darzę sentymentem - ot wspomnień czar...
Polska premiera byla w 1997 wiec niewiem jak mogles byw w latach 80-tych niemowiac juz o tym ze za PRL nie bylo w Polsce kin...
Oj dziecko - w 97 roku to był tzw. "powrót odrestaurowanej wersji filmu" (z dodanymi wstawkami CGI) na ekrany kin...podobnie było z reżyserską wersją Alien Ridleya Scotta...
P.S. owszem za PRL były KINA - teraz zaś są Multipleksy w których żre sie popcorn i siorbie Colę, świecąc telefonem komórkowym
P.S. był to zresztą dla mnie świetny pretekst by ponownie zaliczyć kultowy film dzieciństwa na dużym ekranie (a byłem wtedy już na II roku studiów)
Premiera Gwiezdnych Wojen była za PRL.Filmy z zachodu docierały do Polskich kin z 2-3 letnim opóżnieniem.Mimo to nie dowiedziałem się przed pójściem do kina kim jest Vader dla Luka bo nie było internetu.Cała sala w kinie pospadała z krzeseł gdy dowiedziała się prawdy od Vadera w V części .... obgryzając paznokcie ludzie krzyczeli w duchu wraz z Lukiem NOOO, NOOO!!!!! i czekali z niecierpliwością na dalsze losy opowieści.Za PRL to nie było makdonalda, bułki i kotlety były.Nie było też pustych podwórek jak teraz bo były pełne i głośne. Matki przy zapadaniu zmroku wołały przez okna na swoje pociechy by wracały już do domu.... często w odpowiedzi słyszały od swoich dzieci błagalne ,,Mamo jeszcze trooooche (:'' .Teraz młodzi spędzają większość wolnego czasu przy ekranie komputera natrafiając na filmy Gimby nie znajo'' czy coś w teń deseń.
Jesteś kompletnym kretynem? Za PRL były dinozaury, walczono mieczami, wynaleziono dopiero rower i potem zabito Cezara. Jak kompletnym idiotą mozna być, aby myśleć, że kina istnieją 30 lat. Pierwszy raz coś tak głupiego widzę.
Ja byłem na Porwót Jedi w kinie. Był to rok 1985 lub 86. Oczywiście było to PRL.
Nie, byliśmy krajem zza żelaznej kurtyny i zakup filmów z "zachodu" nie wyglądał tak jak dziś. Ceny, sposób zakupu, itd itp
Ja też... Przede wszystkim zaś zazdroszczę tym, którzy oglądając nie wiedzieli nic o rodzinnych więzach łączących bohaterów.
Jest taka historia jakoby w USA, ktoś wychodząc z seansu krzyknął do wszystkich czekających w kolejce do wejścia na salę kinową, że Vader to ojciec Luke'a...
Ciekawe, czy komuś puściły nerwy i doszło do bijatyki :)
Ja oglądałam pierwszy raz dawno, dawno temu w tv, zanim nastała era internetu i nie miałam możliwości przeczytać spoilerów.
A do kina pójdę jak tylko zrobią jakiś maraton.
Nie zdziwiłbym bym się, gdyby do bijatyki doszło... I słusznie by doszło. Ponoć też gdzieś w Stanach po pokazie "Przebudzenia Mocy" zaspoilerował coś ludziom czekającym na seans i dostał mocno po gębie. Osobiście jestem za starymi, sprawdzonymi sposobami - kiedyś bluźniercom ucinano język, byłbym za powrotem do tego rozwiązania ;) A sopilerowcom internetowym - ucinać łapy.
Ja tak żartem mówiła zawsze do pracowników, że ja mam stare metody: przemoc i kary cielesne :)
Mi zaspoilerował gość dzień przed premierą niusa o Hanie Solo. Gdyby stał przede mną, to bym zdzieliła przez łeb.
No, ja niestety też się naciąłem w internetach na spoiler o Hanie, mimo ostrożności wielkiej... Cóż.
Ja też, ale na własne życzenie. Niepotrzebne zwiedzanie internetu, zwłaszcza Kwejka :D nie wiem, co mnie podkusiło. Teraz będę uważał.
Nie stresuj się zawsze Ci zostają Nocne Maratony Filmowe . Poza tym obejrzysz poprawione cyfrowo i dzwiękowo a nie tak jak ja w kinie i tylko z dźwiękiem stereo
A ja myślę, że przeżycia z seansów trylogii, są nie do opisania słowami!!!! Są bezcenne, ponieważ była to na owe czasy zupełna nowość taka efekty specjalne nie były do tamtej pory czymś zwyczajnym na dużym ekranie. Dla mnie są to niezapomniane i z niczym nieporównywalne przeżycia. Można mam tego zazdrościć!
Ja właśnie w kinie byłem tylko na "Powrocie Jedi". Dla mnie to ma wartość emocjonalną o tyle, że ... to tata zabrał nas na ten film (mnie i młodszego brata) ja byłem na początku podstawówki :)
Tata fan i zbieracz czasopisma "Fantastyka" chodził z nami na jakieś "Akademie Pana Kleksa", "Przygody wesołego diabła" itd. ... ale to na "Powrocie Jedi" pierwszy raz razem z tatą przeżywaliśmy film w kinie, a potem jeszcze długo po wyjściu z kina i w domu :)
Pamiętam, że w gablotach na zewnątrz kina gdzie widniały opisy filmów, to w tamtych czasach były...przyczepione szpilkami...czarno-białe zdjęcia (10x15 cm albo może o jeden format większe) nie wiem jak zrobione :D ale na pewno nie były to "oficjalne materiały dystrybutora" :D A pod zdjęciami opisy scen, na przyczepionych paskach papierków z tekstem w WORDZIE (były wtedy Windows i WORD w Polsce ? :))
Jeden łepek w podstawówce miał karty do "Piotrusia" z różnymi postaciami z Gwiezdnych Wojen (chyba od jakiejś 'ciotki z ameryki'), ja — nie wiem skąd — miałem ludzika człowieka pustyni (bez jednej ręki) i pilota TIE Fightera.
I też myśleliśmy, że szturmowcy to takie roboty, a nie że to są hełmy na normalnych ludziach :D
Mojemu 6-letniemu synowi kiedyś opowiedziałem "bajkę" na dobranoc, która była streszczeniem "starej trylogii" ... no i zachłysnął się :) Tydzień temu zakończył oglądanie wszystkich części na "Powrocie Jedi".
Powiesiłem mu taki plakat, na którym stoją razem (jak do zdjęcia grupowego) prawie wszystkie postacie (z wszystkich 6 części), łącznie z dwoma wersjami niektórych (np. Anakin jako dziecko i jako Darth Vader). A powyżej większość pojazdów kosmicznych jakie się pojawiły.
I jak wpadnie w "amok" to potrafi zaciągnąć jakąś ciotkę czy babcię i przez godzinę wskazywać każdą postać i opowiadać jej historię albo rolę w całej historii :D
Nie jestem jakimś zagorzałym fanem, ale mam z tym filmem związek emocjonalny, w związku z moim ojcem, a teraz...zamknąłem krąg przekazując — ojciec synowi — wiedzę nt. Gwiezdnych Wojen :)
PS.
Teraz jako bajkę na dobranoc muszę wymyślić coś nowego — szykuję się na historię "Żółwie Mutanty Ninja" z pierwszego filmu kinowego :D
Byłem na Imperium i Powrocie . Pierwszy w roku 84 a drugi w roku chyba 86 albo 87. Coś pięknego. Bitwa na Hoth i wielkie śniegołazy chociażby ...takie sceny wbijały w fotel. Żałuj. :-P
ja tak samo - Imperium i Powrót, gdzieś pod koniec '80. Pomijając aspekt kina, to wtedy, w latach '80, gdzie w domu miałem czarno-biały TV z 2 kanałami i telerankiem w soboty gdzie coś tam można było obejrzeć, to Star Wars było bardziej niż urwaniem dupy dla nastoletniego dzieciaka. Dzisiaj w czasach netu, kompów itp nie wiem czy coś jest w stanie wywołać taki efekt. Dlatego cała trylogie oceniam na 10/10, bo wtedy dla mnie to były nieprzespane noce z wrażenia i czekanie cały rok, żeby w święta w telewizji obejrzeć jeszcze raz.
Natomiast to co my wspominamy z dzieciństwa inaczej wypada bo to była komuna i nic w TV nie leciało, czasem jakiś Szogun czy western. Dzisiejsza młodzież ma sentyment do filmów z dzieciństwa ale mimo wszystko wychowała się w lepszych kolorowych czasach
Ja byłem na "Gwiezdnych" zawsze w pierwszy dzień jak filmy były grane w Warszawie.[ na każdej części ] Kurdę ile to już lat minęło :(
Ja byłem jak odświerzali efekty przed wydaniem epizodów I-III , wkręcił mnie mój Tata któremu po dziś dzień dziekuje razem jestesmy fanami i żywo dyskutujemy o nowej trylogi.. Jednak wtedy były to lata 97-99 co roku wychodziła nowa część z poprawionymi efektami ;) wspaniałe wrażenie ;) Ja miałem 7 do 9 lat ;)
Zwłaszcza, że regularnie - co kilka lat - Lucas dodaje do nowych wersji kolejne pokłady paskudnego CGI, a stare wersje każe niszczyć. Na szczęście są rebelianci, którzy odrestaurowali stare, oryginalne wydania (sklejali z dawnych VHS, taśm i Laser Disców). Dzięki "Despecialized edition" możemy zachwycać się dawnymi efektami, malowanymi tłami, etc - czymś, co zbudowało klimat SW i sprawiło, że pokochał je cały świat.
Oglądając wydania po 1997r. mam odruch wymiotny. Lucas niepotrzebnie dodał komputerowego Jabbę w IV, ulice Mos Eisley czy Bespin uzupełnił komputerowymi plenerami, które żywcem przypominają znienawidzone przeze mnie, plastikowe Mroczne Widmo czy Atak Klonów.
Występ i piosenka w pałacu Jabby to jakaś totalna kpina - w 1983 wcale tak to nie wyglądało! Mieliśmy fajny funkowy kawałek:
https://www.youtube.com/watch?v=k1sF9veTzuU
Największym ciosem w szczękę było zastąpienie na końcu ducha Vadera - z aktora Sebastiana Shaw na... Haydena Christensena. To już szczyt profanacji.