Nie mogę zrozumieć, co George'owi Lucasowi strzeliło do głowy, aby realizować trylogię prequeli. Tak, jestem miłośnikiem Klasycznej Trylogii-charakteryzowała się mrocznym klimatem, wspaniałymi postaciami (np. dowcipny, sympatyczny szmugler Han Solo, szlachetny Luke Skywalker, zaradna księżniczka Leia), krzepiącym przesłaniem (miłość rodzica do dziecka, nawet największy łotr może się nawrócić, wątek romansowy Hana i Lei). Prequele nie mają ciekawych bohaterów (z wyjątkiem Palpatine'a, znakomicie odegranego przez Iana McDiarmida, to był jeden z nielicznych plusów tych filmów, co słusznie zauważył Nostalgia Critic) ani wciągającej fabuły. Nie czuję identyfikacji z bohaterami, nie przejmuję się ich losami, gdy oglądam te filmy. Uważam, że pewne rzeczy nigdy nie powinny zostać wyjaśnione, powinny być spowite mgłą tajemnicy. Kiedy w Oryginałach słyszymy o Wojnach Klonów, matce Lei i Luke'a, dzielnym Anakinie Skywalkerze, nasza wyobraźnia pracuje, sami możemy układać w głowie scenariusze. Prequele niszczą to wszystko. Oto, według mnie, najgorsze cechy prequeli, które, moim skromnym zdaniem, wypaczają wręcz Klasyczną Trylogię. Możecie mnie oskarżać o zacietrzewienie, ale tak uważam:
1. Anakin jako wybraniec-irytuje mnie ten motyw. Bez biologicznego ojca? Przepowiednia odbiera wartość uratowania Luke'a przez Vadera. Do ukazania się prequeli mogliśmy uważać, że jest to osobista, głęboko przemyślana decyzja cyborga, w którym tli się jeszcze resztka dobra, człowieczeństwa. Przepowiednia wszystko niszczy-to było z góry zaplanowane.
2. Midichloriany-Moc, tajemnicza siła, która decyduje o wszystkim w Galaktyce zdegradowana do fizyki, chemii i biologii. Nie!
3. Sithowie-jacy Sithowie? Poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale w Klasycznej Trylogii nie było o tym ani słowa, prawda?
Na razie tyle mi przyszło do głowy. A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Tak, uwielbiam Klasyczną Trylogię i nienawidzę prequeli. Bardziej spodobała mi się część VII, gdyż, według mnie, zachowała klimat OT, wspaniałej przygody, i interesujących bohaterów.
Sorry, ale nie powiedziałeś nic nowego czy odkrywczego. Jak każdy "prawdziwy" fan Star Wars czepiasz się. Rozumiem jeszcze czepialstwo wobec dialogów, czy aktorstwa, ale twoje zarzuty w ogóle mi nie pasują. A tak całkiem serio to wiedz, że VII (którą tak polubiłeś, bo zastosowano trick, w którym skopiowano motywy ze starych części) wcale nie ignoruje Prequeli. Tam też jest mowa o Sithach i równowadze mocy, ba nawet pojawiają się nowi - rycerze Ren... I co?
Nawet wspominają o armii klonów, a popularna teoria mówi, ze Snoke to Plaegius, mistrz Palpatine z jego legendy.
Według mnie prequele to porażka ale tylko jeśli chodzi o wykonanie. Wizja i pomysły są jak najbardziej na plus. Gdyby to pisał i reżyserował ktoś lepszy, to ta trylogia mogła być genialna. Wyszły gnioty przez miernotę Lucasa który musiał dorwać się kamery. Nie te lata, kiedyś był dobrym reżyserem ale widocznie się wypalił na starość. Jako wizjoner powinien był TYLKO doradzać, zarysować ogólny szkielet nic więcej. Zniszczył sagę kręcąc tak słabe filmy, nie dziwię się że zostały zmieszane z błotem i obsypane złotymi malinami. Nie potrafił pokierować aktorów na planie, doradzić im jak mają zagrać. Scenariusz to dno, dialogi są żałosne, postacie płytkie. Najgorszy jest Anakin, wszystkie jego sceny wołają o pomstę do nieba (szczególnie z Ataku Klonów).
Zgadzam się w 100%, te filmy to gó*wno jeśli chodzi o scenariusz i reżyserię. Mi również się podoba ten klimat, nowe pomysły i fabuła ale szkoda że ta trylogia została tak słabo wykonana. Fani przymykają oko nawet na Anakina "I don't like sand" hehe oby nic gorszego juz nas nie spotkało
Jak by się ruszyło mózgiem toby się połączyło wiedzę na temat Tatooine np. z Mrocznego widma, tego jak okropne bywają tam burze piaskowe i zczaiło czemu kolo który żył połowę życia w takich okolicznościach przyrody gdzie piachu jest od chu..chu w tę nazad po horyzont - za piachem nie przepada.
no chyba sobie żartujesz, lotr to arcydzieło, wszyscy tam zagrali świetnie. Postać Anakina to dno, fatalnie napisana i jeszcze gorzej zagrana. Te dialogi to momentami jakaś parodia. Christensen grą aktorską też się popisał, dostać 2 złote maliny pod rząd to trzeba umieć hehe.
Aktorstwo z Władcy Pierścieni stoi na nieporównywalnie lepszym poziomie niż w Star Wars. Porównanie nawet Mortensena do Christensena to jak porównanie Szyca z DiCaprio.
Porażką to jest bezmyślny odbiór i nieumiejętność zrozumienia tego czego się ogląda.
Uważasz, że bezmyślnie odbieram prequele? Aktorzy w tych filmach (z wyjątkiem McDiarmida) nie potrafią zagrać swoich ról, brakuje takiej pomysłowej, zabawnej postaci jak Han Solo, wątek romantyczny jest nieprzekonujący. Jakie zalety mają prequele? Ja nie widzę żadnych.
1. Palpatine, najwięcej zyskał właśnie w prequelach, wszyscy jarają się Vader'em ale to on jest prawdziwym mózgiem operacji
2. Moc, tak naprawdę, wcale się nie zmieniła, jedynie dowiedzieliśmy się więcej
3. wgląd w galaktykę
4. odniesienia historyczne: upadek Rzymu, przejęcie władzy przez ludzi takich Juliusz Cezar, Hitler, wojna secesyjna itp. Lucas wręcz żongluje takimi motywami.
5. polityka, ta wiele osób nudzi, ale to kwestia subiektywna, bo jeśli się nią trochę interesujesz, to wtedy łatwo zakapować o co idzie
6. fabuła nie jest wbrew pozorom durna, tylko by zrozumieć postępowanie bohaterów trzeba na to spojrzeć raczej z perspektywy zysków/strat. Wtedy łatwo zrozumieć ich postępowanie. Choć takie postawie sprawy może być faktycznie trudniejsze w odbiorze
7. przemiana Anakina, obejrzyj to:
https://www.youtube.com/watch?v=-2BNdF_NCVQ
8. klimat, jest inny niż w OT, ale to dobrze klimat OT nie pasuje do historii upadku
Cóż Hana Solo nie ma, bo i nie było gdzie takiego jegomościa upchnąć. Ale to zawsze potrzeba wam jakiegoś cwaniaka?
1. Postać Palpatine'a po prostu jest, ale czy się wybija? Niezbyt.
2. Jestem się w stanie zgodzić.
3. Wgląd w Galaktykę? Owszem, ale został przedstawiony w fatalny sposób. Tona CGI i kupa niepotrzebnych wątków i rzeczy.
4. A co to za plus?
5. Kwestia odbioru. Dla mnie nie było to złym pomysłem, ale przedstawiono to dość nudnie.
6. Fabuła nie jest durna jako całość, ale w dużej części jest po prostu fatalna, nudna i wprowadza niepotrzebne rzeczy.
7. Przemiana Anakina to najbardziej rozczarowujący wątek, do tego słabo przedstawiony i beznadziejnie zagrany. Poza tym znowu miłość? To się już zrobiło nudne i oklepane. Anakin z prequeli właściwie nie jest godzien Vadera ze starej trylogii.
8. W prequelach niestety nie odczułem klimatu i to jest największy minus tych filmów.
1. Nie jeśli patrzysz na to przez pryzmat Machiavella czy Sun Tzu. Panowie proponują jednak mało holywoodzkie metody.
3. http://boards.theforce.net/threads/practical-effects-in-the-prequels-sets-pictur es-models-etc.50017310/
Tyle w kwestii ile tam było tego strasznego CGI. Niedoskonałości efektów specjalnych mamy i w starej trylogii, a i nawet w ep7. Ignoruję je. Bo prawie zawsze je dostrzegam.
4. Po prostu odniosienia historyczno-polityczne zawsze są dla mnie mile widzianym smaczkiem. Jakoś tak uwiarygadniają dla mnie tą historię, kiedy widzę że coś przebiega podobnie jak w naszym świecie.
6. Niepotrzebne rzeczy?
7. Cały problem z Vader'em jest taki że ludzie nie wiadomo co sobie wyobrażali. Najczęściej jakiegoś człowieka bez skazy i słabości. Tyle że tacy raczej nie upadają.
3. Ale najbardziej rażą właśnie w prequelach, bo są robione typowo na odwal się i tandetnie. W OT można to wytłumaczyć postępem technicznym. Ale w roku 2003 już mogli się postarać. 1999 jeszcze jestem w stanie zrozumieć.
6. Postać Grievousa, która została wprowadzona do filmu tylko po to, by rozdzielić Kenobiego od Skywalkera. Postać Qui-Gona, której poświęcono całą 1 część...i nic z tego nie wynikło, bo został wspomniany w kolejnych częściach...ile, dwa razy? Trzy? I to było właściwie zupełnie nieistotne dla fabuły. Wątek miłosny na Naboo, który został wepchnięty na siłę, byleby Anakin miał motyw przejścia na CSM. Darth Maul, który pojawił się właściwie tylko po to, by zabić Gonna i zginąć. Nie chce mi się wyliczać dalej.
7. No właśnie o to chodzi! Vader to postać kultowa, legendarna, totalny badass z genialną wejściówką Imperial March. I co? I w prequelach zrobili z niego totalną ciapę, idiotę i naiwnego buca. W niczym nie przypomina późniejszego Vadera, i liczyłem, że przejdzie na CSM z innych, mroczniejszych i poważniejszych powodów. Niestety, nie wyszło.
3. CGI nawet dzisiaj nie jest doskonałe spójrz na Snoke'a czy Maz. Nawet Hulk w Avengersach to perfidne CGI.
6.
*Grievious:
-rozdzielenie Kenobiego od Skywalkera było potrzebne do poprowadzenia fabuły, a ten blaszak jest dobrym pretekstem; to po prostu ma sens że Jedi posyłają w pościg za takimi goścmi; na pewno lepiej tak rozdzielać bohaterów niż jakimś wygodnym rozstąpieniem ziemi jak w VII.
-jego ubicie skutkuje próbą aresztowania kanclerza, które jest kluczową sceną przejścia Anakina na CMS; więc wątek Grievious'a jest nawet ściślej powiązany z przebiegiem fabuły niż np. Jabba i uwalnianie Hana.
*Qui-Gon ( i tu się grubo mylisz):
-powodem wprowadzenia jego wątku w taki sposób jest epizod IV a konkretniej scena pojedynku Obi-Wana z Vaderem
+ "Gdy mnie pokonasz, stanę się potężniejszy niż możesz sobie wyobrazić"
+ po zgładzeniu Kenobiego Vader nerwowo depcze jego płaszcz jakby czegoś szukał, a zniknięcie ciała Jedi było czymś nowym
Wniosek: W czasach wojen klonów gdy Vader był młody Jedi nie znikali, trzeba było to pokazać oraz pokazać czemu to się zmieniło ---> ktoś musiał być pierwszym duchem, a jest nim Qui-Gon ---> wyjaśnia to czemu duchy Jedi istnieją oraz czemu są czymś wyraźnie nowym i nieznanym Sithom w czasach OT.
- Qui-Gon jest takim Jedi jakimi Jedi powinni być; tak wyobrażam sobie Luke'a jako mistrza; on jest bardzo niezależnym Jedi, bardzo niestandardowym w oczach zakonu, niemal heretykiem; ale jak na ironię losu to on późnej (w ROTS) staje się mistrzem Yody
*Darth Maul- nie lepiej, nie gorzej, niż taki Boba Fett; a patrząc z perspektywy Sidiousa, był poprostu użytecznym zabójcą i niczym więcej, kimś w sam raz na potrzeby Sidiousa w czasach Mrocznego Widma, ale do dalszych planów potrzebował kogoś nie spalonego i zaufanego, jak Dooku ---> nawet gdyby Maul przeżył, to Sidious i tak by sprzątnął, bo był już niepotrzebny
Lucas ubijał postacie nim stało się to modne w grze o tron :)
7. Anakin:
* w ogóle oglądałeś ten filmik do którego link podesłałem parę postów wyżej?
* wątek miłosny na siłe? a co miał spłodzić Luke'a i Lei'ę w przyarmijnym burdelu? :P
* naiwna ciapa? przesadzasz.
* oczekiwałeś mroczniejszych powodów przejścia na CMS, tylko czy takie powody pasują do kogoś w kim wciąż miało być dobro jak już ustanowiono w ROTJ.
Co do Maula, Dooku czy Grievousa - to, że te postacie wpływają na fabułę, a w gruncie rzeczy nie są tacy ważni świadczy o tym, jaki był Palpatine. ;)
To ciekawie się składa z tym, że mózgiem jest tu Sidious, Wybierał sobie silne i potężne osoby, potrzebne na chwilę, które w gruncie rzeczy były jego marionetkami. W ogólnym rozrachunku okazywały się nie tak istotne. ;D
A to jak Darth Vader broniąc swojego syna zabił Sidiousa - rzucił nim niczym lalkę - wspaniale pokazuje na co Palpatine zasłużył .;D
PS. Boba Fett, Tarkin, a nawet admirał Piett, to są dopiero postacie o niewykorzystanym potencjale. A pochodzą z Oryginalnej Trylogii. ;D
PPS. Płaczliwy młody Darth Vader przeszkadza, a płaczliwy Kylo Ren nie przeszkadza... Podwójna moralność konserwatywnych fanów Star Wars.
To ostatnie szczególnie bije po oczach :P Z tym że przy bliższej analizie to Kylo wypada gorzej.
No cóż, ogólnie istnieje taka opinia, że "4-6 to największe cudo na ziemi, bez wad. Części 1-3 to gnój, smród i ubóstwo, a część 7 to owszem kopia 4-6, ale i tak lepsza niż badziewie 1-3." Nie raz ją słyszałam i ani trochę nie mogę się z nią zgodzić. Jest niebywale krzywdząca dla zrozumienia całej fabuły Star Wars, którą chciał przekazać Lucas.
Widoczne jest to choćby w "szczerym zwiastunie" Przebudzenia Mocy przedstawiono Kylo Rena, jako tego "lepszego Anakina"... No nie wiem...
Ja tam lubię Kylo Rena, za to jaki z niego płaczek, ciamajda i słabeusz, ale chce być silny i wkurza się, bo ma ambicje, a mu nie wychodzi. Mam swoją teorie odnośnie tej postaci, jest szansa, że to ukryty agent jasnej strony mocy, dobry człowiek, który chce pokonać Snoke'a i na razie nie wiadomo jak się potoczą jego losy. ALE! z samego "Przebudzenia Mocy" wynika, że jest zły, bo chciał być taki jak swój dziadek Darth Vader (ciekawe czy wie, że jego dziadek był w końcu dobrym człowiekiem), co jest niebywale słabe... Oczywiście jak na teraźniejszą okoliczność, może to się zmieni, ale na razie... jego powody przejścia na Ciemną Stronę, to nic innego jak gimbusiarskie strzelanie focha. Co nie dziwne, skoro przeszedł an ciemną stronę mając bodajże 15-16? Z sytuacją w jakiej znalazł się 23-letni Anakin w 3 epizodzie nie ma co porównywać.
1. Co do rzekomego spadku jakości między OT i PT.
https://www.youtube.com/watch?v=nvRUWTMyIZM
Dobry materiał. Polecam, bo pokazuje ile jest podwójnych standardów i nostalgicznej faworyzacji wśród fanów.
2. Ja jestem chyba nowym typem fana. Uwielbiam I-VI, neguję najnowszą trylogię. Wejdź sobie w założony przeze mnie temat, w dziale przebudzenia mocy: "Deus Ex Machina". Napocząłem go aby pokazać jak biednie jest prowadzona fabuła 7-mki. I nie mogę powiedzieć aby oglądało mi się ją dobrze. Już w trakcie pierwszego seansu w kinie parę razy miałem takie uczucie: "to się kupy nie trzyma", "to nie jest w stylu star wars"
3. Moje zdanie na temat Rena znasz.
Anakin- gość miał ostro pod górkę w życiu a do tego był młody miał raptem 23 lata w ROTS.
Ren- dzieciakowi po prostu w rzyci się przewróciło (najprawdopodobniej) i ma ok. 30!!!
Kylo Ren w Przebudzeniu Mocy jest przed trzydziestką, ale mimo, że już ma swoje lata, to zachowuje się jak gimbus. Przeszedł na ciemną stronę prawdopodobnie będąc nastolatkiem (co sugeruje wizja Rey, bo ona wtedy miała 5 lat), ale z tego co wygląda... zatrzymał się w rozwoju. ;D
Ale jakimś cudem, wciąż lepszy niż Anakin :D Uwielbiam te podwójne standardy u fanów star wars.
Anakin po prostu postacią tragicznie zagraną wręcz irytujący (Cristiansen zniszczył tą postać). Może gdyby zagrał go inny aktor byłoby lepiej, ale tego już się nie dowiemy.
A jeśli jesteś fanem GW to również stosujesz podwójne standardy.
1. A ja właśnie lubię ten motyw wybrańca. Ile w historii kina jest wybrańców którzy obrali ścieżkę zła? To taki upadły Jezus. :D A przepowiednie w którą Jedi wierzyli tak bardzo, wypełnił w bardzo przewrotny sposób. Zniszczył zarówno Jedi jak i Sithów. Zresztą słusznie, Jedi byli bardzo skostniałą i dogmatyczną organizacją.
"Przepowiednia wszystko niszczy-to było z góry zaplanowane." W czym problem. Sam powiedziałeś że Moc decyduje o wszystkim.
2. Nic bardziej mylnego. Midichloriany NIE SĄ Mocą. Są TYLKO pośrednikiem. Moc dalej robi to zawsze, przenika, spaja galaktykę i decyduje o wszystkim.
3. Sithowie są, jak najbardziej w Starej Trylogii. Darth Vader i Darth Sidious. Jedynie nie wypowiedziano tej nazwy, ale to bez znaczenia.
1.Dokładnie, Kenobi 66, podpisuję się. Zresztą jemu "wybraństwo" wiele dobrego nie dało, więcej nieszczęścia i cierpienia niż błogosławieństwa. Ciekawe czy pan narzekacz z góry marudzi tak na wszystkich Frodów, Harrych, Peterów Parkerów, Neów, Katnissów...
2. "Przepowiednia odbiera wartość uratowania Luke'a przez Vadera. Do ukazania się prequeli mogliśmy uważać, że jest to osobista, głęboko przemyślana decyzja cyborga, w którym tli się jeszcze resztka dobra, człowieczeństwa. Przepowiednia wszystko niszczy-to było z góry zaplanowane."
Bzdura. Właśnie o to chodzi że Anakin/Vader z serca podjął taką a nie inną decyzję. Mógł nie wypełnić przepowiedni, bądż okazałaby się ona po prostu fałszywa.
2. "Midichloriany-Moc, tajemnicza siła, która decyduje o wszystkim w Galaktyce zdegradowana do fizyki, chemii i biologii. Nie!"
Nie ma żadnego zdegradowania. Moc nadal pozostaje magiczna i niezgłębiona. Midichloriany służą przede wszystkim podkreśleniu jaki potencjał miał w sobie Anakin, jako istota zrodzona z samej Żywej Mocy i co za tym idzie, posiadająca ich najwięcej.
3."Sithowie-jacy Sithowie? Poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale w Klasycznej Trylogii nie było o tym ani słowa, prawda?'
Lucas pierwotnie miał te nazewnictwo w scenariuszu Nowej Nadziei, ostatecznie je stamtąd wykreślił. Może nie chciał za bardzo motać. Vader zostaje nazwany Sithem w nowelizacji Nowej Nadziei. Nie widzę problemu.
1. He, dobre też mi mnie nudzą Ci wszyscy idealni wybrańcy
2. Problem, stanowi dla nich chyba to, że wcześniej mieli poczucie że Moc jest dla wszystkich. Ale tak nie było nawet w OT. Jedi zawsze byli czymś w rodzaju mitologicznych półbogów.
3. Najpierw nazwij, potem pokaż. Bo jak najpierw pokażesz, o potem nazwiesz, to Ci powiedzą że to co pokazałeś nie istniało. To jest pokrętna logika hejterów prequeli :)
Ogólnie uważam, że części 1-6 to jedna wspólna całość i nie cierpię, gdy się dzieli na lepszą czy gorszą trylogie, i to i to dziełko Lucasa... Choć były momenty słabsze (niektóre dialogi mógł sobie chłopina odpuść) to trzeba przyznać, że wszystko jest ze sobą spójne i dobrze poukładane - mianowicie dzieciństwo, młodość, a potem starość Anakina Skywalkera/Dartha Vadera (centralnej postaci sagi) oraz jego potomstwa, które walczy po przeciwnej stronie barykady, ale o nim nie zapomniało i chce jego nawrócenia. Z Luke'm jest ciekawy przypadek. Jak się dowiedział od Bena, że Vader zabił jego ojca, to ten chciał go pomścić zabijając go. A jak się okazało, że to Vader jest jego ojcem, to wbrew radom "mistrzów" wziął się za jego nawrócenie. Chłopaczyna odziedziczył wrażliwość i delikatność po matce, wierzył, że jego ojciec wciąż ma w sobie dobro... Co innego Leia, ona raczej swój zadziorny charakterek zawdzięczała ojcu, choć delikatności też jej nie brakowało, w sumie to dzięki niej takie łajdaki jak Han Solo czy Lando stawali się potem tacy milusińscy. ;D
Ale kto po kim się wdał najlepiej opisuje to zdjęcie. O ironio, z wyglądem było na odwrót. ;)
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/87/78/ec/8778ecfbd169a3bebcffa7716fc6d 373.jpg
Siódemeczka jest fajna, choć dopóki nie obejrzę 8 i 9 nie będę mogła skomentować fabuły. Spodobała mi się, głównie za Kylo Rena, ponowne ukazanie latającego Sokoła i oczywiście Hana Solo. ;). Ale ma jedną poważną wadę, którą zauważyłam dopiero po czwartym obejrzeniu... Unieważnia części 1-6. Powiem wprost - zrobili sprytnie ukrytego reboota Nowej nadzieii. Ciężko będzie zrobić teraz ósemkę, w taki sposób by nie próbowała być Imperium Kontratakuje... Żeby tylko nie okazało się, że Rey i Ren to rodzeństwo (bliźniakami na pewno nie będą, za duża różnica wiekowa), a ta będzie chciała nawracać brata, by razem "przywrócić" równowagę mocy. ;D
Do tego mam wrażenie, że kolejna trylogia umniejszy to co stało się w częściach 1-6. Największe kozaki galaktyki jakimi byli Anakin i Luke Skywalker już nie są takimi kozakami, od kiedy pojawiła się wszystko umiejąca Rey (choć polubiłam ją). Oby tylko nie przerobili jej na tego "prawdziwego" Wybrańca Mocy, bo to by była tragedia... No chyba, że jest jego reinkarnacją, ale wykluczam tę opcję. Jeśli Anakin miałby się pojawić, to tylko jako Anakin (duch).
Pozdrawiam. ;)
A ich nowelizacje, to już w szczególności. ;)
Zwykle staram się je bronić, choć wiem, że mają swoje błędy i wady. Ale co tam. Historia jest niesamowita. Nie sądzę by Disneyowcy mogli ją kiedykolwiek przebić. Żałuję, że Lucas wszystko sprzedał, mógł chociaż sobie zostawić 10% udziałów. Ja wiem, że wielu "fanów" za nim nie przepada, ale chłop ma łeb jak sklep. Dobrze poprowadzone pomysły, które byłby jego autorstwa zamieniały się w arcydzieła. A teraz jak widać inni nic nie potrafią wymyślić nowego. Jechanie na schematach. Mam pewne obawy, że w nowych filmach nie będzie nic oryginalnego, co potwierdził zwiastun Rogue One. A tak, przynajmniej Dżordżu miałby kontrolę nad głupotkami i herezjami, które Disney jeszcze może wymyśleć.
Mam tylko nadzieję, że Rian Johnson nie nakręci remake'u "Imperium Kontratakuje". Na razie zdjęcia są dość obiecujące. ;)
WhiteDemon, Kenobi66 i cloe4 - miło, że macie to samo zdanie co i ja :) Swoją drogą odnoszę wrażenie, że wiele osób hejtujących prequele, zbytnio skupia się na nie istotnych sprawach takich jak efekty specjalne. A przecież są one w obu trylogiach (w każdej dostosowane do obecnych możliwości). Zwracać uwagę na efekty specjalne i przez ich pryzmat oceniać film nie jest dobrze. Najistotniejszą rzeczą w każdym filmie jest fabuła, efekty są tylko środkiem do przedstawienia jej i tak powinno się do tego podchodzić. A ta w prequelach jest bardzo ok. Co do midichlorianów - one w żaden sposób nie niszczą magii Mocy. Wg mnie także są dodatkiem do niej. Midichloriany jedynie tłumaczą dlaczego niektóre istoty w galaktyce potrafią takie a nie inne rzeczy. To jest coś takiego jak nasz ziemski talent czy intuicja. Nie masz talentu muzycznego to nie umiesz ładnie śpiewać czy grać, nie masz intuicji to nie potrafisz przewidzieć pewnych sytuacji.
Jedyne co w prequelach czasem szwankuje to dialogi. Choć część z nich można zrozumieć jeśli połączy się fakty oglądając filmy uważnie. Jak choćby wspomniany pasek z Ataku klonów. Mogę dorzucić jeszcze tzw. scenę balkonową kiedy to Anakin mówi do Padme, że jest taka piękna. Scena ta, wg mnie pokazuje jak rozbieżne spojrzenie na miłość ma ta para. Bardzo wyraźnie widać w niej, że Anakin rozumie miłość dość egoistycznie (jesteś piękna bo JA cię kocham) a Padme rozumie ją tak jak powinna (jestem piękna bo kocham i czuję się kochana, bo daje szczęście Tobie). I ta scena mocno nawiązuje do rozmowy Anakina z Yodą, gdy ten drugi mówi aby nauczyć się pozwolić odejść temu, co boimy się utracić.
Efekty są nieistotne? Naprawdę? Przecież to właśnie m.in. przez to ogląda się film albo komfortowo, albo źle. Tutaj mieliśmy tonę fatalnej wizualizacji.
Fabuła? Ok. Niech tylko będzie zrobiona i napisana w cywilizowany sposób. Akcja właściwie nie istnieje, napięcie jest takie, że aż żadne, kupa durnot i niepotrzebnych rzeczy-to są wady, które zawadzają, a stara trylogia ich nie miała.
Owszem miała wady:
- pierwsza jaka mi przychodzi od razu na myśl to niezbyt dobra gra aktorska Marka Hamilla - są sceny, które tak rażą jego sztucznością, że aż zębami zgrzytam.
- skoro Luke był nadzieją na zniszczenie Imperium, to dlaczego rozpoczęto jego szkolenie tak późno? Osoba, która miała szkolenie no max kilka miesięcy ma walczyć z jednym z najlepszych szermierzy w Galaktyce (uczącego się o Mocy od 9 roku życia) , który jednocześnie jest bardzo silny mocą. Jeep
- właśnie zobaczyłeś jak rozwalają Twoją rodzinną planetę, na której na 99% były osoby, które Cię wychowały, na 100% inne bliskie osoby (przyjaciele). Czy według Ciebie reakcja Lei była normalna?
- skoro pierwsza Gwiazda Śmierci posiadała dziurę pozwalającą rozwalić ją osobie posiadająca wprawę, to dlaczego zbudowano odrobinę większą z jeszcze większa dziurą, do które wleci pojazd wielkości Sokoła?
- szturmowców przemilczę bo gdybym miała takie wojsko to na miejscu Vadera chyba bym poleciała na Mustafar aby skutecznie wyzionąć ducha.
- Yavin... siedziba Rebelii, leci ku niej zabójcza broń (Leia widziała na własne oczy jak bardzo) i co robią bohaterowie? Ewakuują się zostawiając najwyżej niezbędnych ludzi czy sprzęt? O nie, czekają aż przyleci na broń i "modlą się" by garstka (!!) pilotów ją zniszczyła. Tarkin nie lepszy - jedna z najważniejszych osób w Imperium ma głęboko to, że jest jednak jakaś tam szansa, że wysadzą GŚ. Gratulacje za nie docenianie przeciwnika i przecenianie swoich możliwości - po obu stronach.
- powiedz mi proszę, jaki jest sens torturować droidy? Czy to są istoty posiadające emocje jak strach (przed bólem)? Czy one czują ból?
- co to za bóstwo (3PO dla Ewoków), które ma się w głębokim poważaniu, gdy prosi ono o uwolnienie towarzyszy?
- i na koniec wisienka na torcie - Luke taszczy przez znaczną część Gwiazdy Śmierci Vadera, który jest jedną z najważniejszych osób w Imperium. Czy zauważyłeś choć jednego oficera, żołnierza - kogokolwiek, kto zainteresowałby się czemu Luke (który był celem dla Imperium i sorka ale spora część oficerów czy nawet żołnierzy musiała wiedzieć, że to ten Luke) taszczy Vadera ze sobą? Nikt, nawet ze strachu, przed Vaderem tego nie zrobił. Powiesz, że mieli w głowie ratowanie swoich 4 liter... To jaką mieli pewność, że gdyby po uratowaniu się z atakowanej GŚ Vader nie kazałby ich zniszczyć za brak reakcji w tej sytuacji?
Swoją drogą efekty mają to do siebie, że w momencie gdy powstaje dany film odbieramy je jako WOW a po iluś tam latach przestają one nas zachwycać jak dawniej i niekoniecznie w wyniku obejrzenia filmu milion razy. Jako przykład mogę podać pierwszą część Transformers - gdy widziałam film pierwszy raz, to byłam pod ogromnym wrażeniem efektów specjalnych. Gdy obejrzałam ten film jakoś tak całkiem niedawno, to zaczęłam zauważać sztuczność w wielu scenach. Gdyby OT nie została odrestaurowana, to efekty specjalne ta waliłyby po oczach, że nie wiem czy byś tak był nią zachwycony skoro efekty są dla Ciebie tak ważne (bez obrazy).
"- pierwsza jaka mi przychodzi od razu na myśl to niezbyt dobra gra aktorska Marka Hamilla - są sceny, które tak rażą jego sztucznością, że aż zębami zgrzytam"
Nawet w połowie nie jest tak sztuczny, jak Christensen. Poza tym nawet jeśli, to tych momentów jest serio niewiele. Patrząc na całokształt Mark zagrał bardzo dobrze.
"- skoro Luke był nadzieją na zniszczenie Imperium, to dlaczego rozpoczęto jego szkolenie tak późno? Osoba, która miała szkolenie no max kilka miesięcy ma walczyć z jednym z najlepszych szermierzy w Galaktyce (uczącego się o Mocy od 9 roku życia) , który jednocześnie jest bardzo silny mocą."
A skąd pomysł, że był od razu nadzieją? Kenobi miał go tylko uchronić przed Vaderem, a nie szkolić na Jedi, to dopiero wyszło w praniu. Po zniszczeniu Death Star Luke okazał się być nadzieją "na serio".
"- właśnie zobaczyłeś jak rozwalają Twoją rodzinną planetę, na której na 99% były osoby, które Cię wychowały, na 100% inne bliskie osoby (przyjaciele). Czy według Ciebie reakcja Lei była normalna? "
https://www.youtube.com/watch?v=p0qLzsIhUMk tutaj widać, że Leia jest zrozpaczona i próbuje ich powstrzymać, nie pokazali jej reakcji od razu po. A zgrywała twardzielkę i niezłamaną księżniczkę przed Tarkinem.
" skoro pierwsza Gwiazda Śmierci posiadała dziurę pozwalającą rozwalić ją osobie posiadająca wprawę, to dlaczego zbudowano odrobinę większą z jeszcze większa dziurą, do które wleci pojazd wielkości Sokoła? "
Widocznie zbudowali ją na podstawie tych samych schematów. A tą dziurę zapewne wyjaśnią w Rogue One, gdzie rebelianci mają wykraść plany Gwiazdy Śmierci.
" szturmowców przemilczę bo gdybym miała takie wojsko to na miejscu Vadera chyba bym poleciała na Mustafar aby skutecznie wyzionąć ducha. "
Klony też ginęły. Szturmowcy to klasyczne mięso armatnie, główni bohaterowie musieli kogoś zabijać.
"- Yavin... siedziba Rebelii, leci ku niej zabójcza broń (Leia widziała na własne oczy jak bardzo) i co robią bohaterowie? Ewakuują się zostawiając najwyżej niezbędnych ludzi czy sprzęt? O nie, czekają aż przyleci na broń i "modlą się" by garstka (!!) pilotów ją zniszczyła. Tarkin nie lepszy - jedna z najważniejszych osób w Imperium ma głęboko to, że jest jednak jakaś tam szansa, że wysadzą GŚ. Gratulacje za nie docenianie przeciwnika i przecenianie swoich możliwości - po obu stronach. "
Widocznie nie mieli szans na szybką ewakuację wszystkich. Poza tym dokąd mieli uciekać, żeby Imperium ich nie wytropiło i wyrżnęło? Na luzie mogli ich wyśledzić i odpalenie Death Star to była tylko kwestia czasu. Musieli ją zniszczyć.
"- powiedz mi proszę, jaki jest sens torturować droidy? Czy to są istoty posiadające emocje jak strach (przed bólem)? Czy one czują ból?"
Yyy a w którym momencie filmów było torturowanie droidów?
"- i na koniec wisienka na torcie - Luke taszczy przez znaczną część Gwiazdy Śmierci Vadera, który jest jedną z najważniejszych osób w Imperium. Czy zauważyłeś choć jednego oficera, żołnierza - kogokolwiek, kto zainteresowałby się czemu Luke (który był celem dla Imperium i sorka ale spora część oficerów czy nawet żołnierzy musiała wiedzieć, że to ten Luke) taszczy Vadera ze sobą? Nikt, nawet ze strachu, przed Vaderem tego nie zrobił. Powiesz, że mieli w głowie ratowanie swoich 4 liter... To jaką mieli pewność, że gdyby po uratowaniu się z atakowanej GŚ Vader nie kazałby ich zniszczyć za brak reakcji w tej sytuacji?"
Ale tam panował chaos, przed chwilą zginął ich najwyższy wódz, za chwilę wszyscy wylecą w powietrze. Ty byś się oglądała za liderem, za którym średnio przepadasz, bo według nastroju albo cię udusi, albo nie? Każdy dbał o własny tyłek. Poza tym Luke przybył dobrowolnie do Sidiousa, miał być jego nowym uczniem. Skąd mieli wiedzieć, że tak się nie stało i nie przeszedł na ich stronę, skoro właśnie pomagał Vaderowi?
"Swoją drogą efekty mają to do siebie, że w momencie gdy powstaje dany film odbieramy je jako WOW a po iluś tam latach przestają one nas zachwycać jak dawniej i niekoniecznie w wyniku obejrzenia filmu milion razy. "
Akurat w przypadku starych SW efekty nie są tak znaczne, bo są to te czasy, gdzie stały na-powiedzmy sobie szczerze-marnym poziomie, co nie umniejsza faktu, że oczy od nich nie wypływają i nie wszystko jest sztuczne jak w prequelach, bo w latach 70-80 po prostu się nie dało. I ogląda się to o wiele inaczej. Zaś Lucas postanowił zrobić z nowej trylogii właściwie grę komputerową, wszystko tam jest sztuczne i robione z CGI, swoją drogą wyjątkowo fatalnego. W OT nie było tej dominującej komputerowości, oglądało to się płynnie, wesoło(może poza Ep. V) i przyjemnie. Na 1-3 można zasnąć podczas filmu i właściwie wyjdzie na jedno.
"Klony też ginęły. Szturmowcy to klasyczne mięso armatnie, główni bohaterowie musieli kogoś zabijać."
- Widać nie zrozumiałeś o co mi chodzi. A wydawało mi się, że "celność' szturmowców jest tak sławna, że nie trzeba tego pisać. W porównaniu z klonami, byli bardzo miernym wojskiem - oczywiście biorąc pod uwagę filmy. No i jak mówiłam, gdybym była Vaderem to bym się chyba pochlastała mając takie wojsko, tym bardziej iż miał porównanie z klonami.
yyyy torturowanie droidów było w Powrocie Jedi i jest wspominane, jak skończył poprzedni tłumacz,który też był droidem. Zadziwiająco ludzka była reakcja 3PO (skąd w droidzie emocja zwana strachem?).
W OT nie mogło być komputerowości bo technika nie była tak zaawansowana. Ta komputerowość była na takim poziomie, na jaki pozwalała ówczesna technika. Było w niej też sporo tzw. niebieskiego ekranu - wystarczy dobrze poszperać w necie aby znaleźć na to dowody. Osobiście byłam mocno zaskoczona ilością tej "niebieskości" biorąc pod uwagę to, jak to się pieje nad tym ile to praktycznych efektów było tam.
Swoją drogą, świat przystawiony w OT był zupełnie inny od tego co było w PT. W OT mieliśmy historię przedstawioną ze strony rebeliantów, świat "podziemny", gdzie technikę zastępowano sprytem, chowaniem się w zakamarkach. Bardzo często w filmach świat podziemny jest raczej mniej cywilizowany czy też "stechnicony". W PT mieliśmy świat przedstawiony ze strony elity, ludzi bogatych, korzystających z wielu zdobyczy techniki. Nie wyobrażam sobie zbudowanie tak ogromnych wieżowców z makiet (z resztą jak dobrze poszukasz, to zobaczysz iż nie wszystko było tworzone komputerowo). I te różne światy tłumaczą też coś co można nazwać brudnym i czystym światem SW. Choć oczywiście mnie raziło to, że np. w Ataku klonów Padme mając biały strój, cały czas miała go praktycznie czysty - jak choćby w fabryce droidów na Geonosis. Po tym co tam było, jej kostium powinien być nieziemsko brudny.
No i ciekawi mnie skąd ludzie na 2 GŚ, którzy biegali w hangarze szukając drogi ucieczki wiedzieli, że Palpie nie żyje. Przecież światkiem tej sytuacji byli tylko Vader i Luke.
Na koniec powiem, że ja osobiście bardzo lubię obie trylogie. Widzę i akceptuje przynajmniej sporą część błędów w obu trylogiach. Ale irytuje mnie jeśli ktoś nawala na PT stawiając na piedestał OT, nie widząc absolutnie żadnych głupot w OT.
"yyyy torturowanie droidów było w Powrocie Jedi i jest wspominane, jak skończył poprzedni tłumacz,który też był droidem. Zadziwiająco ludzka była reakcja 3PO (skąd w droidzie emocja zwana strachem?)."
Nie, C3PO nie chciał zostać zniszczony, poza tym już wcześniej wykazywali ludzkie cechy. Chyba naturalne lepiej jest wykonać rozkaz, niż skończyć w zgniatarce.
"No i ciekawi mnie skąd ludzie na 2 GŚ, którzy biegali w hangarze szukając drogi ucieczki wiedzieli, że Palpie nie żyje. Przecież światkiem tej sytuacji byli tylko Vader i Luke. "
A tego akurat nie wiesz. Równie dobrze wystarczyła jedna plotka i wszystko zaczęło się walić.
Nie wiem, nie znam się na metodzie robienia tła, ale reaguję, gdy wypala mi ona oczy. A tutaj owe budynki(ba, nawet niebo czy klony) wyglądały okropnie.
"W OT nie mogło być komputerowości bo technika nie była tak zaawansowana. Ta komputerowość była na takim poziomie, na jaki pozwalała ówczesna technika. Było w niej też sporo tzw. niebieskiego ekranu - wystarczy dobrze poszperać w necie aby znaleźć na to dowody. Osobiście byłam mocno zaskoczona ilością tej "niebieskości" biorąc pod uwagę to, jak to się pieje nad tym ile to praktycznych efektów było tam. "
Ale tam to nie przeszkadzało, film oglądało się mega przyjemnie. Tutaj, jak pisałem, bolały oczy.
Głupoty OT znikają z prostego powodu-nawet jeśli, to czuć mega klimat, czuć mega zabawę i frajdę z oglądania. Dobre strony właściwie przyćmiły te słabe. W prequelach jest na odwrót.
"Głupoty OT znikają z prostego powodu-nawet jeśli, to czuć mega klimat, czuć mega zabawę i frajdę z oglądania. Dobre strony właściwie przyćmiły te słabe. W prequelach jest na odwrót."
Ja jako dziecko oglądałam wszystkie części i dla mnie cała saga jest OK. Cała saga ma błędy, ale na wszystkich filmach świetnie się bawię. I nie jestem jedyna. Części 1-3 wyhodowały sobie pokolenie nowych fanów (które docenia obie trylogie) i podobnie będzie z epizodami 7-9. A konserwatywni fani Star Wars raczej tego nie zrozumieją.
Jestem z tego "nowego pokolenia" i mimo to jestem pod względem SW konserwą, bo NT nigdy mi się nie spodobało. 7-9 mają taki plus, że chociaż ogląda się je świetnie.
Siódemka to ładna kopia 4-6. Naprawdę wy konserwatyści SW macie takie małe wymagania? Wystarczy bezbłednie (aktorstwo i dialogi były na wysokim poziomie) i ładnie skopiować pomysły z OT by wam zaimponować? Nie żebym nie lubiła siódemki, ale oby odpuścili kopiowanie Imperium Kontratakuje w ósemce. ;D
1-3 waszym zdaniem zniszczyło znaczenie 4-6, Darth Vader okazał się zwykłym wymoczkiem i mazgajem, Yoda idiotą, a reszta Jedi hipokrytami. Zniszczyli ich znaczenie! No dobra! Tylko co powiesz o siódemce, która praktycznie unieważniła (nie powiem, że zniszczyła) wszystkie dokonania wielkiej trójki (Luke, Leia, Han) bohaterów z OT. I dzięki temu historia SW jest na etapie Nowej Nadziei.
- Imperium zostało zniszczone? Nie, gdzieżby pojawił się First Order...
- Republika powróciła - nie gdzieżby, trzeba powołać Nową Rebelię.
- Gwiazda Śmierci zniszczona - Skądże znowu pojawiła się jeszcze jedna, większa...
- Imperator zginął - skądże, wszak pojawił się inny koleś, który go zastąpił
- Jedi powrócili? Skąądże, bo znowu w ich szeregach pojawił się zdrajca, który wytępił cały zakon.
Mało tego, Luke, Han Leia - mieściła się tam wielka miłość, wielka przyjaźń, i rodzeństwo - ta trójka rozumiała się całkowicie. Jak można było doprowadzić do tego by ich ze sobą skłócić do tego stopnia by nie mogli na siebie patrzeć? Kylo Ren ich skłócił, no dobra, tylko, że w EU syn Lei i Hana też przeszedł na DS, a trójka cały czas trzymała się razem, nawet w trudnych chwilach.
Nie żebym nie akceptowała tych zmian. Dla mnie są one dopuszczalne i zrozumiałe, nie takie rzeczy bywały, ale czy dla fanów konserwatywnych ubóstwiających 4-6, czy wy nie powinniście być ani trochę źli na siódemkę? Ciężko was czasami zrozumieć. ;D
"Siódemka to ładna kopia 4-6. Naprawdę wy konserwatyści SW macie takie małe wymagania? Wystarczy bezbłednie (aktorstwo i dialogi były na wysokim poziomie) i ładnie skopiować pomysły z OT by wam zaimponować? Nie żebym nie lubiła siódemki, ale oby odpuścili kopiowanie Imperium Kontratakuje w ósemce. ;D"
Oglądając film, w ogóle nie odczuwałem wrażenia, że to właściwie reboot i tak mam do dzisiaj, po trzech seansach. Nie przeczę, że to nie copy-paste, co nie umniejsza faktu, że jest zrobione perfekcyjnie, czuć klimat i tyle. Nie miałem dużych wymagań, bo robił to Disney, no błagam.
" Imperium zostało zniszczone? Nie, gdzieżby pojawił się First Order... "
Odcięli Imperium głowę. Ale reszta została. Gorzej by było, jakby się okazało, że nagle wszyscy imperialni zginęli albo uciekli i żaden nie chciał kontynuować dzieła Sidiousa.
" Republika powróciła - nie gdzieżby, trzeba powołać Nową Rebelię."
Republika wróciła, ale nie chciała walki, w tym celu więc powstała rebelia. Choć Republika i tak się na tym ostro przejechała.
"- Gwiazda Śmierci zniszczona - Skądże znowu pojawiła się jeszcze jedna, większa..."
To i mnie akurat zirytowało.
" Imperator zginął - skądże, wszak pojawił się inny koleś, który go zastąpił"
Patrz parę punktów wyżej. Poza tym jeszcze okaże się, że owy Snoke jest starszy niż Palpatine, bo teorie na jego temat są dość prawdopodobne.
" Jedi powrócili? Skąądże, bo znowu w ich szeregach pojawił się zdrajca, który wytępił cały zakon"
Że co? Jacy Jedi? Był tylko jeden rycerz Jedi i był nim Luke, który prawdopodobnie założył szkółkę, którą rozwalił Ben Solo. Więc wcale nie wyszło źle, takie lekkie czepialstwo, byleby się przyczepić.
"Mało tego, Luke, Han Leia - mieściła się tam wielka miłość, wielka przyjaźń, i rodzeństwo - ta trójka rozumiała się całkowicie. Jak można było doprowadzić do tego by ich ze sobą skłócić do tego stopnia by nie mogli na siebie patrzeć?"
Przecież wciąż się lubili i kochali. Luke odszedł w poczuciu winy i goryczy, a Han i Leia odreagowywali po utracie syna, jak powiedziano w filmie-"każdy inaczej".
Tłumaczysz sens siódemki, która szczerze mówiąc nawet nie musiała powstawać... i ja to rozumiem, sama też tak sobie tłumaczę, bo... bardzo lubię "Przebudzenie Mocy". ;D
I ja prequele tłumaczę sobie podobnie. Bo bardzo je lubię. Aktorstwo? Hmmm im częściej oglądam, tym mniej mnie ono razi, do niektórych głupich dialogów się przyzwyczaiłam, a i w nich czasami jest ukazany ukryty sens... A tak w ogóle to gdybym nie wyczytała na internecie, że te części są tak nielubiane, to nie zajarzyłabym o co chodzi. ;D
Efekty specjalne? Przecież Lucas tak chciał to zrobić. 1-3 miał wcześniej w planach, ale nie nakręcił ich bo technologia mu na to nie pozwalała. 4-6 też by tak wyglądały, gdyby nakręcił je później. Prequele były nakręcone na green screenie. Tak samo jak większość filmów w XXIw.. To, że te efekty się postarzył, to normalka. CGI ma taką wadę, ze ładnie wygląda dwa lata, a potem się starzeje. Taki "Avatar" czy "Tron" też się postarzał, nawet na "Avengers" czasami źle się patrzy. A i CGI w "Przebudzeniu Mocy" jak sądzę też się postarzy. A 4-6 mimo, że były kręcone praktycznymi efektami... no nóż, ja na te pierwotne wersje nie mogłabym patrzyć. Musisz mi to wybaczyć. ;D
Historia w prequelach też jest super. Plan Władcy Marionetek Sidiousa jest nie do pobicia. A co do Dartha Vadera... o ile się orientuję, to miał być on dobrym człowiekiem, którego skusiło zło. A co innego może do tego przekonać dobrego człowieka niż chęć ratowania bliskich? ;)
Jedi przed upadkiem stali się hipokrytami, a Republika (której Rebelia tak bardzo chce powrotu) skorumpowana i wredna. Cóż, mi polityka nie przeszkadza, a nawet powiem, że mogłoby być jej więcej. W siódemce np. potraktowano ją po macoszemu, że laik nie wie nawet o co chodzi. Sprytnie ukazano, że Stara Republika była systemem niewydolnym, złym i oszukani ludzie cieszyli się, że upadła. (wreszcie nasza nadzieja kanclerz Palpatine będzie samodzielnie rządzić i wprowadzi porządek!) Czy to ci czegoś nie przypomina? ;D Większość systemów totalitarnych tak powstawała.
A odnośnie Jedi... no cóż gdyby byli tacy w porządku, pewnie by nie upadli, czymś musieli od siebie Skywalkera oddalić. Czym? Swoją hipokryzją:
- są strażnikami pokoju, ale są też generałami na wojnie
- szanują każdą żywą istotę, ale klony czy łowcy nagród to śmiecie
- nie pozwolą na miłość i rodziny, ale to niby miłością mają się kierować
-zawsze trzeba było słuchać się rady, bo inaczej nie będą cię znosić (co niestety doświadczył Qui-Gon)
- kodeks jest świętością, trzeba go przestrzegać, chyba, że jest potrzeba szpiegowania osób dla nich niewygodnych.
Gdy Jedi upadli zarówno Obi jak i Yoda uznali, ze to co robili nie było najlepsze. Luke'a szkolili na innych zasadach. Dzięki temu sami szkolili się przez te 20 lat od nowa i odkryli nowe tajemnice Mocy. Mogli potem pojawiać się jako duchy po śmierci, co oznaczało, że tak naprawdę nigdy nie zniknęli. ;D
Anakin mazgaj? Anakin to były niewolnik, z zasady nie lubi jak ktoś stawia mu pewne ograniczenia. ;) A Palpatine to jedyny, który widzi u niego same zalety. Czy to dziwne, że wyrosła mu arogancja i myśl bycia lepszym od innych? Nie dziwne... Zwłaszcza dziwne to było od Jedi, niby mówią, że jesteś Wybrańcem, a jednak traktują cię jak piąte koło u wozu. Poza tym to młodzieniec o romantycznej duszy i bardzo prorodzinny. Chce chronić swoich bliskich, bo nie widzi bez nich sensu swego życia. I jak się potem okazuje, nawet jako Vader zrobił wszystko by ich nie skrzywdzić. O ile ratowanie żony było egoistyczne (w stylu masz ją uratować, bo jest istotą, którą kocham), tak uratowanie syna było już czynem altruistycznym, bo oddał za niego życie. ;D
Skoro podobało ci sie TFA to ; widziałeś tlj ? . Jeżeli tak i jeśli uważasz że te części są lepsze od prqueli to nie ma sensu z tobą pisać .
OG trylogia to mega mocne drewno pod względem aktorstwa, efektów specjalnych i całej reszty. Najnowsza trylogia(sequele) to z kolei potężny plastik. Jeżeli komuś nie podoba się najlepsza trylogia czyli prequele to w sumie może olać całe to uniwersum i po prostu oglądać coś innego.