Trochę na siłę wybrałem film. Na bilecie była pomyłka i napisane, że to "Tango Libre".
Nastawiałem się na zwycięzce Festiwalu. Jak zobaczyłem, że to "Gwiazdeczka" to byłem
zawiedziony, ale po napisach końcowych nie żałuję, że trafiłem właśnie na ten film. Dobra gra
aktorska, fajna historia. Film jest taki... spokojny, coś jak niektóre filmy Jarmusha. Jest trochę
humoru niewymuszonego, ogląda się świetnie. Dziwię się, że film nie zdobył żadnej nagrody i
nawet nie był w pierwszej 10 plebiscytu publiczności. Mam nadzieję, że trafi u nas do dystrybucji.
Zgadzam się z Twoją opinią - bardzo dobrze się ogląda, historia ciekawa i intrygująca i główna aktorka - daje radę. ;-)
Jestem zawiedziony po ogladnieciu tego filmu. Spodziewalem sie czegos naprawde dobrego a bylo...bardzo slabe wedlug mnie. Marna gra mlodej aktorki, ukazanie jej zycia / zycia jej przjaciol co sie nijak mialo do samej historii. Mialem wrazenie, ze rezyser nie mogl sie zdecydowac o co mu tak naprawde chodzi. Zmarnowany potencjal.
Zgadzam się 'kilyt'. Po prostu nie wiadomo o co chodzi. No i ta wstawka porno. Totalny bezsens. Film dla filmu.
Potwierdzam. Film jest świetny. Idealnie wrzuca widza w beztroskie życie i wciąga w lekkie wątki. Sean Baker ostatnio jest moim ulubionym reżyserem, choć wcześniej mówiłem to o Sorrentino i jak na złość zrobił "Młodość" :(. Trochę jednak minie zanim Baker przebije się na komercyjne kino :)