Zawsze mnie to denerwuje, w takich filmach o młodych ludziach chorych na raka. W ogóle
ryzykowanie ciąży w czasie raka, chemioterapii, radioterapii itd, czy pewien czas po niej jest skrajną
nieodpowiedzialnością, ryzykowaniem swojego życia i życia poczętego człowieka. Jakby ktoś miał
pojęcie o tej chorobie, to nie promowałby takich szkodliwych głupot.
Jeju i po co to tu piszesz? Mysliusz ze twoje poglady sa mądre? Wręcz przeciwnie, takie pierdoły to możesz gadać na kolku różańcowym. Pilnuj swojego nosa. Przeciez sie zabezpieeczali wiec ryzyko bylo zerowe.
0_o Nawet ciężko mi to skomentować. Co z tego, że się zabezpieczali, nie ma 100% antykoncepcji. Przeczytałeś w ogóle moje wcześniejsze wypowiedzi? Pilnuję swojego nosa, a piszę bo dzięki moim doświadczeniom z chorobą, wiem coś na jej temat, w przeciwieństwie widać do wielu użytkowników filmweba.
To jeśli nie czytałaś tych wypowiedzi to nie masz prawa się na ich temat wypowiadać, przykro mi bardzo, nie na tym polega dyskusja.
Poważnie myślisz że ludzie, w dodatku nastolatki, którym zostało mało życia będą się powstrzymywać? ;)
Cóż, jeśli tak by było to byłoby to strasznie nienaturalne. Moim zdaniem nawet powinni jak najwięcej korzystać z życia, które im zostało. Ja na ich miejscu na pewno bym tak robiła. Poza tym, skoro sama napisałaś, że nowotwór zmniejsza ryzyko zajścia w ciążę, a oni mieli zapewne zabezpieczenie w postaci prezerwatyw czy coś to szansa na wpadkę wynosiła jakieś 1 na 1000000, nie rozumiem więc Twojego wielkiego oburzenia ;)
Sam nowotwór nie zawsze zmniejsza ryzyko zajścia w ciążę ( Ale np przy nowotworach ginekologicznych, dochodzi do poronień często), tylko chemioterapia i radioterapia zmniejszają płodność kobiety i mężczyzny ( w trakcie i jakiś czas po) . Co nie znaczy, że zapłodnienie nie jest wtedy możliwe. OCZYWIŚCIE, ŻE RAK W CIĄŻY TO NIE WYROK. Lekarze z powodzeniem prowadzą pacjentki przez leczenie, często bez szkody dla dzidzi :) Ale zapewne ciąża w trakcie raka, to kolejne wyzwanie.
Ja się nie oburzam. Ja po prostu chciałam powiedzieć, że kiedy jesteś chory, nie wszystko jest takie proste, a uleganie swoim pragnieniom, może przynieść szkodę, dlatego trzeba być rozważnym :) I tyle. Oburzyłam się tylko na bezpodstawne ataki w stylu "to co mówisz jest głupie, nic nie wiesz itd" A niestety, temat nowotworów jest mi znany. Ludzie na mnie tu naskoczyli, ale czego ja się spodziewałam po forum. W internecie jest za dużo trolli, człowiek chcąc porozmawiać, spotyka często mur.
Proste pytanie: czy uważasz, że nie powinno dojść między nimi (i w ogóle między chorymi na raka ludźmi) do seksu?
Prosta odpowiedź: jeśli wiąże się to z narażeniem życia swojego i z ryzykiem zaszkodzenia poczętemu dziecku- to nie.
Rozumiem, że seks przy tej chorobie zawsze się z tym wiąże, więc zapytam raz jeszcze: czy uważasz, że ludzie chorzy na raka nie powinni uprawiać seksu?
Proszę o odpowiedź, nie musi być "prosta", niech jednak będzie bez kiepskiej sofistyki.
Ale po co wciąż nam przypominasz że chorowałaś,bo nie rozumiem...myślisz że dzięki temu masz więcej doświadczenia jeżeli chodzi o życie?Jeśli tak to wiedz,że się mylisz
No ale może mieli zabezpieczenie, więc nie można tu mówić o nieodpowiedzialności, prawda? To, że nie było tego pokazanego na filmie, nie oznacza, że trzeba wyciągać aż takie wnioski.
Każdy lekarz ginekolog powie, że nie ma czegoś takiego jak pewność, że nie zajdziesz w ciążę. To nie są moje jakieś wymysły, tylko zdanie lekarzy
malo o tym wiesz najwyrazniej, albo masz 15 lat albo jestes stara baba ktora nie miala szansy wykorzystac medycyny 21 wieku w tym kierunku
Wyobraź sobie, że nie mam 15 lat, ani też nie jestem starą babą. Mam dwadzieścia kilka lat, jakiś czas temu zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy, od pół roku jestem w remisji. Nie miałam ochoty się wywnętrzać, ale widać inaczej Wam nie udowodnię, że wiem o czym mówię...
zapomnij, twoja opinia w tym wzgledzie nie wydaje mi sie opinia eksperta i nie wydaje mi się tez o wiele madrzejsza i powazniejsza przez ten fakt
Zastanawiam się czy przeczytałaś książkę czy tylko obejrzałaś film ? Tak poza tym zabezpieczyli się ;)
Może podsumuję, bo widzę, że się nie zrozumieliśmy do końca. Chodziło mi tylko o to, że trzeba być w życiu rozważnym. A choroba to moment kiedy rozwaga jest bardzo ważna. Oczywiście ŻE CIĄŻA W CZASIE RAKA TO NIE WYROK ( Magda Prokopowicz, założycielka fundacji rak&roll to dobry przykład, że można, a nawt trzeba ratować i matkę i dziecko). Lekarze, z powodzeniem, prowadzą pacjentki przez leczenie bez szkody dla dzidzi. Jednakże chodziło mi tylko o to, ze może lepiej po prostu czasem nie ryzykować, nawet za cenę rezygnacji z naszych pragnień? Uważam też, że zawsze trzeba być świadomym ewentualności, a ta beztroska mnie po prostu raziła. I należy być odpowiedzialnym, za swoje życie i za potencjalne życie. Tyle, finito, dobranoc.
Mówimy tutaj o nastolatkach. Oni nie są rozważni i myślą za nich hormony. Za dużo oczekujesz od tak młodych ludzi.
A nie uważasz, że takie osoby i tak są pozbawione możliwości beztroski, życia chwilą?
Gus w książce/filmie wiedział, ile mu zostało, Hazel sama mówiła do mamy w hotelu, że już nigdy tu nie wrócą (czytaj: nie dożyje).
Na co więc mieli czekać, skoro to byli dla siebie największą radością, jaka ich spotkała?!
Chyba lepiej jest mieć kogoś dla kogo się ryzykuje niż cierpieć wedle reguł w samotności.
10/10 trafiłaś w same sedno! Obydwoje wiedzieli, że nie mają zbyt wiele czasu. Pytania w takiej sytuacji, "co by było gdyby" są wręcz absurdalne. To coś podobnego, jak zakazywać skazanemu na krzesło elektryczne ostatniego papierosa, aby nie zachorował na raka płuc.
no i co z tego, że chorowałaś na raka ? to niby ma czynić z ciebie ekspertkę ? nie dość, że zarozumiała to jeszcze żałosna. chemioterapia zmniejsza szansę na zajście w ciążę. już nie mówiąc o tym, że się zabezpieczyli. więc skoro chemia czyniła ich niemal bezpłodnymi + używali antykoncepcji szanse na ciąże były bliskie zeru. a jakbyś chciała wiedzieć autor książki - John Green - ma doskonałe pojęcie na temat chorób nowotworowych. jak widać większe od ciebie.
isobel... ależy jesteś empatyczna! Argument ad personam jest nie na miejscu, jesli masz pojecie o czym pisze.
empatia to jedna z moich cech charakteru, miło że zauważyłeś/aś:) mam doskonałe pojęcie o czym piszę, o to się nie martw.
;)
Winszuję podejścia i kultury Pani. Na chamskie komentarze rodem z przedszkola, to aż szkoda odpowiadać.
a dziękuje, dziękuje. akurat wychowanie odebrałam bardzo dobre, tylko cierpliwości dla zarozumialców brak. a skoro aż szkoda mi odpowiadać, to nie rozumiem skąd Twój komentarz pod moim.
:)
jakoś trudno zauwazyc dobre wychowanie i empatie, ale to juz twoj problem albo i nie... Ponadto jeslii uwazasz, ze ktos jest, moze byc zarozumialy z powodu choroby nowotworowej to... rece opadaja. Film, o ktorym rozmawiamy jest adresowany do mlodych widzow.Fabula nie przytlacza.Doskonale kino rodzinne, czyli dydaktyczne.Amerykanie sa w tym znakomici.Ludzką tragedie potrafia ubrac w rozowe, plastykowe opakowanie i przyciagnąc tym widzów do kina. Cudownie, aby w Polsce byly robione fimy tzw.rodzinne w tak profesjonalny sposob.Na razie to marzenie scietej glowy...
och nie ! akurat na Twojej aprobacie najbardziej mi zależało.
;p
i nie wiem kto tu ma problem, bo na pewno nie ja.
pozdrawiam (tych zarozumiałych również)
Jeżu, jaki nienawistny komentarz.
Oczywiście, że seks mogą uprawiać tylko zdrowi, dobrze usytuowani, posiadajacy polisę na życie dorośli i dojrzali ludzie, bo KAŻDY INNY przypadek to szczyt nieodpowiedzialności.
Ludzie chorzy, czy niepełnosprawni też mają prawo spełniać swoje pragnieniach, bo ich obecna sytuacja nie oznacza końca świata, a to, że nie pasuje to do Twojej wizji rzeczywistości - to już TWÓJ problem.
Btw. takie myślenie to najzwyczajniejsze poniżanie innych ludzi i odbieranie im wartości i wolnej woli jako człowiekowi, ponieważ to tylko choroba się liczy i przez chorobę należy ich definiować.
Nie odbieram im wartosci, bo odbieralabym ja sobie... Chodzilo mi TYLKO o odpowiedzialnosc, ktora swoja droga powinna byc wymagana od kazdego, bez wyjatku.
Zastanawia mnie jedna rzecz. Jeżeli jesteś tak poważnie chora - lub byłaś - to jaki jest sens jeszcze bardziej się umartwiać? Masz prawo myśleć samolubnie i nie daj sobie wmówić, że cierpienie w imię zasad ustalanych przez innych ludzi (którzy z kolei głoszą, że oni tylko oznajmiają prawo boskie), jest najlepszym wyjściem.
Bardzo mi przykro, że zachorowałaś i to w tak młodym wieku. Tylko że jak wielu ludzi chorych na nowotwór, tak wiele raków - każdy cierpi sam - i każdy powinien sam decydować, według swoich poglądów i doświadczenia. Nie możesz mierzyć wszystkich swoją miarą. To tak jakby ktoś poważnie chory na serce miał prawo mówić wszystkim innym, żeby robili to, co on. No nie obraź się, ale to jest myślenie typowo kościelne, katolicko-instytucjonalne, gdzie facet, który w życiu nie założy rodziny i nie zazna seksu (przynajmniej już nie po święceniach), który niewiele wie jak trudne jest utrzymanie związku - gdzie ten facet mówi ci, jak masz żyć, a właściwie, że twoim zadaniem jest być matką. Ogólnie jesteś dla nich brzuchem, inkubatorem - i według Biblii - ogólnie trochę gorszym rodzajem człowieka niż mężczyzna. Pomyśl o tym.
Przestań widzieć tyle ograniczeń - jeśli tylko masz siłę zrobić coś, co daje ci szczęście, to zrób to.
Każdy ma na różne tematy swoje zdanie. Ja wyraziłam swoje, czym ściągnęłam na siebie ataki. Ale nie żałuję :) Żałuję jedynie tego, że część ludzi nie wyczuła intencji mojej wypowiedzi. Czasem ciężko wyrazić się tylko poprzez słowa pisane. Bo intencją moją- była troska. I zwrócenie uwagi na pewne rzeczy, które nie są oczywiste.
Też chciałam w tym temacie głównie poruszyć kwestię odpowiedzialności za własne czyny, która powinna dotyczyć wszystkich ludzi- zdrowych, chorych, madrych, głupich... A temat zamienił się w "o, znalazła się ekspertka". Nie uważam się za żadną ekspertkę i już nie będę odpowiadać na kolejne, podobne do siebie zarzuty. Przyznałam się do swoich doświadczeń po to ( nie , nie po to by się nimi chwalić, jak mi tu zarzucono), by nie wyjść na kolejną osobę typu "a w sumie to nie znam się, nie miałam nic z tym wspólnego, ale wypowiem się, a co mi tam", jakich w internecie jest zatrzęsienie.
Nie mierzę wszystkich swoją miarą, wyrażam za to swoją opinię.
A co do poglądów, są częścią mnie, bronię ich. Nikt mnie nie zmusza do myślenia tak czy inaczej. Mam umysł, więc myślę. Mam wolną wolę- wybieram. Każdy ma przecież wolną wolę :)
Btw, co do zasad, dobrze mi z moimi, mam wolną wolę, nie czuję się gorszym rodzajem człowieka, a w Biblii jest wiele pięknych i dobrych rzeczy :)
Zjadłam juz dziś truskawki z bitą śmietaną , więc mogę poodpierać trochę ataków :P
Ja uważam że Pani Mika jest ogólnie typową Polką,musi mieć zdanie inne niż wszyscy,zawsze wtrącić swoje trzy grosze oraz zawsze mieć rację...a temat zabezpieczenia-co by było gdyby?naprawdę,ludzie,nie mamy co robić tylko zastanawiać się co jeśli FIKCYJNA bohaterka FIKCYJNEJ rzeczywistości zaszłaby w ciąże,podkreślam,po chemioterapii i zabezpieczeniu się?nonsens
Czyli jeśli już masz inne zdanie niż "wszyscy" ( dlaczego wypowiadasz się w imieniu wszystkich? ), to nie powinieneś go wyrażać, tylko siedzieć cicho, bo inni mogą Cię zaatakować? To może prewencyjna cenzura byłaby rozwiązaniem, hmm? Nie mam problemów z przytaczaniem danych, z wyrażaniem swojego zdania itd, nawet jeśli komuś się to nie podoba.
P.S Ale żeby posiadanie własnego zdania, było cechą typowo polską... ;D Chyba lepiej postępować zgodnie z własnym sumieniem, mieć swoje przemyślenia i opinie, niż być zmiennym i podatnym na wpływy, falować jak chorągiewka na wietrze.
Za to my Polacy( no dobra, sporo Polaków, nie lubię generalizowania...) tak mamy, że atakujemy kogoś, kto prezentuje inny światopogląd niż nasz własny, kto powie pewne rzeczy, które nie są wygodne itd. To jest forum, więc można się dzielić swoimi przemyśleniami, spierać się, ale argumenty ad personam są nie na miejscu. Ale to raczej cecha ogólnoludzka, a nie narodowa, więc nie czepiajmy się znowu tak tych Polaków ;)
Masz rację,jeśli Cię uraziłam to przepraszam;)Nie powinnam była wypowiadać się o większości,ale sam temat, to że 'czepiamy' się tych biednych,młodych bohaterów,którym pozostało na spełnienie swoich marzeń,pragnień tak niewiele czasu i że tak powiem 'czepianie' się o sam fakt bycia nieodpowiedzialnym w takiej sytuacji jest bez sensu,bo odpowiedzialność im już raczej w niczym nie pomoże:\
To jest trudny temat, można tu poruszać dziesiątki aspektów sprawy, dyskutować godzinami itd. Ale zastanawia mnie jeszcze to, że jak ktoś zachoruje na raka , nie musi automatycznie umrzeć( cóż, jak zajdzie w ciążę w trakcie, to też nie jest wyrok, można prowadzić z powodzeniem leczenie u kobiet w ciąży, lekarze już to potrafią. I dzieci rodzą się zdrowe i matka jest leczona, tylko lekarz musi oczywiście o tym wiedzieć i dobrać odpowiednio leczenie, ale to już chyba oczywiste), a tak właśnie jest w tych filmach, bo to dodaje sprawie dramaturgii. Zawsze któryś z bohaterów umiera, to trochę granie na emocjach, bo życie już po chorobie to powrót do standardowej (bardziej lub mniej) rzeczywistości i jej problemy, które nie są już szczególnie wyjątkowe.
Ta choroba jednak nakłada pewne ograniczenia. A w ogóle, to nie tylko ta choroba- życie nakłada na nas ograniczenia... Nie zawsze przecież aspekt fizyczny miłości, jest możliwy, roztropny i właściwy do realizowania :) Z wielu powodów. Co nie zmienia faktu, że nie odbieram( ktoś mi to zarzucił ) chorym prawa do miłości ogólnie. Bo miłość to coś więcej niż seks, właśnie w ciężkich chwilach człowiek zdaje sobie z tego sprawę.
Nie chcę powoływać się na własne doświadczenia życiowe, bo widzę, że niektórych to drażni ( Ciebie na przykład, wnioskując z któregoś posta :P), ale nie mogę przemilczeć tego, że niestety podbramkowe sytuacje nie zdejmują z człowieka odpowiedzialności.
No dobra, ale dajmy już sobie tutaj spokój może z rozważaniami teoretycznymi itd., bo wątek ma już 190 odpowiedzi, a niewiele można już tu wnieść :)
wydaje mi sie, ze wyrazilas swoje poglady w taki sposob, ze niektorzy ludzie zle cie zrozumieli.moze sprobuj napisac inaczej o tym samym, a najpewniej spotkasz sie z wiekszym zrozumieniem.Wszelka kategoryzacja zawsze budzi niegatywne emocje.Ludzie zaczynaja sie bronic czasem w agresywny sposob, a to ,,tylko" blad w komunikacji.
Nie czytałam wszystkich postów, za dużo ich. Ale częściowo zgadzam się z autorką posta. Fakt, zajście w ciąże w takich sytuacjach byłoby tragedią. Jednak zakładam, że w filmie romantycznym scena zakładania prezerwatywy zabiła by cały urok miłosnych uniesień. Załóżmy więc, że zabezpieczyli się, ale nie pokazano tego:P
P.s. Dlaczego bohaterka filmu ma ciągle rurkę z tlenem w nosie? Nie oglądałam jeszcze filmu, dlatego pytam.
W wyniku choroby jej płuca nie są w pełni wydolne więc, by normalnie funkcjonować ciąga wszędzie za sobą butlę z tlenem, by uniknąć niedotlenienia. W filmie tego nie pokazali, lecz w nocy była też zawsze podpięta pod specjalny aparat.