PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=163903}

Gra Endera

Ender's Game
2013
6,4 80 tys. ocen
6,4 10 1 79667
5,4 16 krytyków
Gra Endera
powrót do forum filmu Gra Endera

Zagrałem

ocenił(a) film na 6

Nie czytałem książki, więc nie rozumiem fenomenu opowiedzianej historii i nie wiem, kto jest odpowiedzialny za świat, który zobaczyłem. Sam pomysł wyjściowy brzmi absurdalnie, bo niby dlaczego dzieci są sprytniejsze od dorosłych? Dlaczego są lepszymi strategami? Rozumiem gdyby program polegał na wpajaniu od najmłodszych lat wzorców i idei, ale tutaj do walki wysyła się dzieci, rozchwiane emocjonalnie i niestabilnie psychicznie(już nie wspominając o potencjale fizycznym), które mają pilotować statki i walczyć o przyszłość planety. A przeciwnicy? Robale, które zamiast wyplenić ze swojej populacji słabe osobniki i utrzymywać relatywny balans w populacji osobników, wolą namnożyć się w cholerę i zaatakować inną planetę, którą oczywiście jest Ziemia, bo jedyna we Wszechświecie posiada wodę. Ech...
A w tym wszystkim pojawia się mały geniusz-strateg - Ender. Jest fenomenem, bo tam, gdzie wszyscy preferują siermiężną łupaninę paraliżującymi blasterami, on preferuje taktykę. Gdy ma do wyboru dwie odpowiedzi, on wybiera trzecią itd. Widzowi dosłownie tłucze się do głowy, że Ender jest najlepszy, jest przyszłym bohaterem, jest cholernym wzorem (co podkreśla muzyka potężniejąca przy każdym jego tryumfie), jest osobą, której powierzą całą flotę, bo...bo tak. W połowie filmu wywarto na mnie taką presję, że zacząłem już kupować perypetie młodego "geniusza" i przymykałem oko na naiwne podejście do tematu wysyłania dzieci na front oraz nie zważałem na przeskoki w czasie i przestrzeni(widać jak bardzo poszatkowano książkę, bo w ciągu 50 minut Hood upchał ze 100 stron książki), które nie były niczym podyktowane. Chryste, poczułem się nawet jak na pierwszym filmie z Harrym Potterem, który obejrzanej za szkraba z całą klasą w kinie. Przejmowałem się jego losami, cieszyłem ze zwycięstw i smutniałem na widok porażek. Ale nie znaczy to, że kupiłem go na ślepo, jak zapewne zrobiłbym to 10 lat temu.
Błagałem, aby chociaż na chwilę film zwolnił tempo, pokazał jakieś superowe gadżety saj faj, wnętrze statku, pobawił się w propagandowe nagrania a la Żołnierze kosmosu.
Czuć, że ktoś kogoś tu nie zrozumiał. Zapewne reżyser przeniósł na ekran jedynie pomysł wyjściowy Carda, cała zaś reszta to hollywoodzkie, naiwne kino młodzieżowe, chociaż mogę się mylić. Być może to Card jest tym spryciarzem, który wymyślił, że po trafieniu w statek matkę, cała flota zostaje unieruchomiona(do takich wniosków ludzkość nie może dojść przez lata).
Ale, ale! Końcówka mnie naprawdę zaskoczyła i tytułowa Gra zaczęła mieć nowy wydźwięk. Być może nieco przesadzili z podniosłością zakończenia "Bo ja dotrzymuję obietnic", aczkolwiek twist udany i rekompensujący w jakimś stopniu całość filmu. Pozostawia także drogę otwartą dla kontynuacji, na którą od tego momentu będę czekał.
Reasumując:
Książka zapewne została okrojona, w jakim stopniu, nie mam pojęcia. To co pozostało to dość naiwne klisze młodzieżowe, które na szczęście zostają zmiecione w pył przez emocjonujące starcia(co z tego,że były jedynie symulacjami), próby zminimalizowania infantylizmu(wątek eksterminacji) oraz końcowy twist, który ukazuje nowe oblicze konfliktu z robalami, świetnie zmienia punkt widzenia widza i bohatera i pozostawia otwartą furtkę do kolejnej części.
Najlepszy przykład na to, że końcówka może zmienić wszystko.

katedra

masz racje - cała reszta to hollywood ...

Nie wtrącając się do książki .... a tylko braki z filmu ...
1. Symulacja - tak naprawdę to prawdziwa bitwa - dzieciaki sterują oddaloną flotą o lata świetlne - na żywo - hmm... ciekawe co to za technologia - nie pochwalono sie nawet nazwą....
2. Film nie tłumaczy dlaczego wszystkie robale padły po śmierci królowej w czasie inwazji na Ziemie (nawiasem mówiąc drugiej według książki)... powinny żyć chyba że potrafią porozumiewać się telepatycznie ... i w dodatku z prędkością szybszą niż światło.
3. Na jeden ze scen widac jak statek z doktorem ulega znistrzeniu i game over - czyli symulacja czy nie...

to błędy baz znajomości książki - przeczytaj książkę - a najlepiej całą sagę... albo i obie sagi

ocenił(a) film na 8
przepol2014

Przecież mówili, że pierwszych kilka bitew to były symulace, a na końcu , ta najważniejsza okazała się prawdziwą bitwą z robalami.

ocenił(a) film na 5
katedra

Napisałem temat pod spodem. Znalazłem z 15 czy 20 dużych rozbierzności- głównie w zmianie charakterów postaci, długości szkolenia czy przesłań. Bo Gra Endera (książka) stoi kreacją bohatera, jego moralnością, czynami, genialnością i przemyśleniami. Tutaj geniusz endera to- a wszyscy lecimy zniszczyć planetę. Szkoda, że w książce zrobił to mając 80 statków...

viaxon

I dlatego dla kogoś kto nie czytał książki to może być niezła rozrywka, taki filmik do zapomnienia na drugi dzień.
Niestety obawiałem się że tak się skończy ta adaptacja. Po tym filmie mam nadzieję że wieloletnie próby sfilmowania mojego ukochanego "Człowieka Plus" Fredericka Pohla, nie dojdą do skutku. Nie każda książka da się przełożyć na język filmu.

ocenił(a) film na 6
katedra

skończyłem na "nie czytałem książki" - to, kυrwa, przeczytaj.

ocenił(a) film na 6
katedra

Nie iwem czy od 2014 roku czytałes książke ale jeśli nie to powinieneś wiedzieć że ten twist miał o tyle większe znaczenie że cała flota która leciała na planęte Formidów była złozona z ludzi. Nie wiem czemu w filmach myśliwce zastąpiono dronami ale sama świadomość tego że Ender nieświadomie doprowadził do śmierci wszystkich pilotów i całej jego floty - powodowała dużo cięższy klimat w książce. Oprócz tego że zgładził cały gatunek obcych, miał na sumieniu śmierć wszystkich żołnierzy którymi dowodził.

Dodatkowo w filmie też tego nie pokazali ale Królowa Formidów - żałowała ataku na Ziemię. Drony nie miały osobowości, tylko królowe były traktowane jako byty z osobną świadomością, dopiero po ataku na Ziemie zdała sobie sprawę że zabito tyle świadomych istnień (wczesniej Formidzi z tego co pamiętam nie spotkali nigdy takiej cywilizacji jak nasza).

Pamiętam z książki że Królowa miała nadzieje że jak nigdy więcej się nie pokażą ludziom to o niej zapomną ale wyszło jak wyszło i przyjeła ze zrozumieniem to że ludzie chcą ich zniszczyć. (Mogła zaatakować większymi siłami Ziemię ale tego nie zrobiła)

Ender po latach był traktowany jako morderca i ksenobójca, potem w kolejnych książkach są opisane jego dalsze losy ale książki poszły w inną stronę niż te "gwiezdne wojny" z pierwszej części. (Jest tez motyw szukania planety dla ostatniego jaja królowej gdzie Ender chciał odpokutować swoją winę).

Dodatkowo jego rodzeństwo to tez były bardzo ważne postacie na Ziemii i mieli swój znaczący wątek przez połowę książki. Ogólnie zgadzam się z tym co napisałeś, z książki o tym do czego zdolni są ludzie żeby wygrać wojnę zrobiono trochę takie hollywódzkie pitu pitu.

Ktoś kto czytał książkę będzie miał niedosyt, ktoś kto jej nie czytał, nie będzie odbierał tak mocno tego przekazu z ksiązki bo film był za bardzo poobcinany i "płytki".