Ten gniot to wzorcowa jedynka. Rzec można, że jest gniotem doskonałym, niepodważalnym w swej gniotowości. Intrygujące niezwykle jest co skłoniło Gibsona do zagrania w tym zakalcu? Przepił kasę, którą zarobił w profesjonalnych produkcjach? Zabrakło kasy na wódkę i dragi? Czy jest ofiarą szantażu przymuszoną do wzięcia udziału w owym "dziele"? A może w ten sposób przejawia się specyficzne poczucie humoru Mela? Nawiasem mówiąc, jakby jeszcze trochę dołożyć do pieca kiczu, to mogłaby być z tego parodia filmów akcji. Ale nie dołożono i nie jest. Jest gigantyczna kupa z gwiazdorem w roli drugoplanowej.