Zycie szare i bez perspektyw, nabralo kolorow i sensu po spotkaniu z nauczycielem w szkole podstawowej.
Temat bardzo oklepany, lecz w tym filmie dociera do widza zdecydowanie lepiej. Moze przez fakt, ze ta szara kobieta pograzona byla w nudym letargu. Kazdy dzien byl, tylko kartka w kalendarzu. Wtopiona w prozaiczne obowiazki domowe nie czula sensu milosci. Milosc dla niej byla przykryta przyzwyczajeniem do codziennej harówki.
A potem milosc stala sie uzaleznieniem, narkotykiem ktory chce sie zazywac nie myslac o konsekwencjach. Konsternacja i niesmiale poznawanie siebie w kawiarni Gwiazdeczka. Wyjazd do Krakowa i wspolna noc w domu goscinnym.
Dokładnie. Film nie jest jakiś wybitny tylko po prostu dobry i bardzo fajnie się go ogląda, nie nudzi i trzyma w napięciu do końca. Wart obejrzenia.
Czego też ludzie nie widzą... Prawidłowy opis sytuacji jest taki: kobieta poczuła miętę do przystojnego nauczyciela i zdradziła męża oraz córkę. Jej wybór, ale doczepiać do tego harówkę (mąż przecież też pracował) oraz - jak to bezmyślnie ująłeś - "nudny letarg", to już nie zrozumienie filmu i życia. I jeszcze jedno - nie mówmy o miłości, to była fascynacja erotyczna.
Nie, nie tak... Nie masz monopolu na rację, którą możesz komuś narzucić. I piszesz jakbyś nic z przesłania tego filmu nie zrozumiał, czyli kulawo. Co gorsza to wygląda jakbyś miał zasłonięte oczy i oglądał ten film przez 10 minut tylko. Do tego próbujesz usprawiedliwić fałszywą moralność zwykłego Kowalskiego z bloku... No jak dziecko... Nie - to nie tak, zupełnie nie tak.