----dychy nie dam bo szczerze nie lubię Pierce'a Brosnana ...
choć to chyba najlepsze wcielenie tego aktora jakie widziałem :)
Film polecam mężczyzną którzy zdradzają kobiety i kobietą które są zdradzane...w tym sens tkwi...pozdrawiam POLECAM !
Mężczyznom i kobietom,to po pierwsze.Po drugie na przyszłość nie zdradzaj innym zakończenia,bo może zrobiłeś to nieświadomie,ale pewnie kilku ludziom zepsułeś przyjemność oglądania tego filmu.
Ja daje 8/10 za nieprzewidywalność zakończenia(na szczęście zajrzałem tutaj po emisji filmu ;D ) ,jak i dobry pomysł i niezłe wykonanie.
aaa... miało być po trzecie ;).Zakończenie owszem można zdradzić,ale nie ostrzegłeś na początku wątku.Spoilerki panowie i panie!
ps:całkowicie się z tobą zgadzam,co do ostatniego zdania :D
Jak dla mnie film przecietny, domysliłem sie zakonczenia na wiele przed koncem filmu, ze odzyska wszystko, odejdzie od niego zona itp. Jedynie czego sie nie domyslilem ze mial romans z zona Toma.
Nie cierpie Brosnana, gdyby nie on to moze by byla wyzsza ocena. Nie bylo zadnych momentow trzymajacych w napieciu itp itd, jedynie dobry motyw o zdradzie moze niektorych czegos uswiadomi, ze nie powinno sie zdradzac nikogo.
5/10
SPOILERY??;)
Niemal w pełni zgadzam się z przedmówcą;)
Dla mnie ten film był totalnie nudny. W ogóle nie czułem tego napięcia, które sugerowała tak gra aktorów (szczególnie w wykonaniu Butlera - była przesadzona; o Brosnanie napiszę tylko tyle, że był drętwy), jak i poruszana tematyka wespół z muzyką. Przyznaje - zakończenie mogło zaskoczyć, jednak po jaką cholerę to wszystko??! Przecież na miejscu postaci granej przez Brosnana zatłukłbym sukinkota lub conajmniej zrobił mu krzywdę, a nie bawił się w jakieś gierki. Ale nie - musiało być "ambitnie", "ciekawie", zaskakująco. Z tego wszystkiego tylko to ostatnie udało się zrealizować, ale mimo wszystko to za mało. W ogóle nie potrafiłem się utożsamić z którąkolwiek postacią tego filmu. Dlatego wystawiam ocenę 4/10. Czwórkę daję tylko i wyłącznie za zakończenie i poruszany problem zdrady małżeńskiej.
Nie potrafiłbyś się utożsamić z żadną z postaci ale targają Tobą aż takie uczucia w stosunku do głównego bohatera że zbiłbyś mu mordę "na miejscu postaci granej przez Brosnana". A to ciekawe.
Gdyby jednak wszystko potoczyłoby się po Twojej myśli i Brosnan wpieprzyłby Butlerowi to po jaką cholerę stworzyli by taki film.
A tak, było "ciekawie" i zaskakująco. I z morałem.
Czytaj ze zrozumieniem dziewczyno:P
Nie potrafiłem utożsamić się z Brosnanem, bo na jego miejscu nie bawiłbym się w kotka i myszkę, tylko obił mordę gnojowi, który romansuje z moją żoną. Dlatego jego "wyrafinowana gra" była czymś, z czym nie potrafię się identyfikować. Zresztą pomyśl sama - czy w rzeczywistości ktoś bawiłby się w ten sposób tracąc czas czy raczej wziąłby bezpośredni odwet na przeciwniku?
"Gdyby jednak wszystko potoczyłoby się po Twojej myśli i Brosnan wpieprzyłby Butlerowi to po jaką cholerę stworzyli by taki film." - no i odpowiedziałaś sobie sama:P Po seansie zastanawiałem się właśnie, po jaką cholerę powstał ten film. Po to, żeby umoralniać? Żeby dać przestrogę? A może żeby pokazać w jak "wyrafinowany" sposób można się na kimś zemścić? Nie! Chodziło tylko i wyłącznie o to, żeby zaskoczyć widza (co nie przeczę, częściowo się udało). Tyle, że twórca tak skupił się na tej chęci zaskoczenia, że zapomniał o całej reszcie. Brosnan, jak na zdradzanego gościa, był dość zimny i drętwy i jedynie w końcówce okazał jakieś emocje. Czy tak by się zachowywała osoba w rzeczywistości? Wolne żarty:P To był zabieg celowy, aby widz nie domyślił się, o co w tej całej historii chodzi. Nie lubię jak się mną manipuluje w tani sposób, tylko po to, żeby mnie zaszokować bądź zaskoczyć. To, co działo się na ekranie, miało bardzo małe przełożenie na to, jak zachowałby się człowiek w rzeczywistości. I proszę, nie wciskaj mi kitu (jak niektórzy przy temacie "Mgły" Franka Darabonta) odnośnie tego, jak zachowałbym się w rzeczywistości, bo jestem pewien, co bym zrobił. Dlatego daję 4/10, bo film zawiódł moje oczekiwania i mi się zwyczajnie nie podobał. A Ty zamiast czepiać się słówek i czyjegoś gustu, lepiej spojrzyj w lusterko:P
Skoro lubisz filmy, w których ludzie zachowują się w 100% tak jak w rzeczywistości to oglądaj dokumenty.
Film ten powstał może z powodów, które wymieniłeś - żeby pokazać do czego są zdolni ludzie, których się zdradza, oszukuje, żeby umoralnić, dać przestrogę zdrajcom.
Wiesz, jeśli faktycznie zatłukłbyś kolesia to jesteś po pierwsze bardzo płytki, a po drugie nie różnisz się niczym od jaskiniowca. Pomijam aspekt prawny kiedy pobity koleś pozwałby Cię i założył Ci sprawę w sądzie. Wtedy też byś na pewno zgrywał twardziela :)
Ten film właśnie pokazał jak można inteligentnie sprawić by ktoś poczuł się tak samo podle jak czuje się osoba zdradzona oraz to, że zemsta najlepiej smakuje podana na zimno. Nie używając zbyt wiele przemocy i nie skupiając się jedynie na niej dano głównemu bohaterowi nauczkę jego życia. Jestem więcej niż pewien, że gdyby każdy z nas przeżył coś podobnego to nigdy by już nikogo nie zdradził.
Wracając do filmu, Brosnan grał zimno bo miał taką rolę w tej małej intrydze jaką utkał z żoną Butlera. Miał udawać psychopatę, który znęca się nad nimi bez wyraźnego powodu. Jeśli tego nie rozumiesz to bardzo mi przykro.
Owszem, to co działo się na ekranie było mało realne, ale tylko w tym sensie, że w prawdziwym życiu nikomu się nie chce knuć takich intryg. Z reguły ludzie/faceci ubiegają się do użycia siły. Filmy powstają po to żeby widz mógł się wczuć w rolę bohatera i zobaczyć jakby to było gdyby...
Według Ciebie filmy sci-fi w ogóle nie mają racji bytu?!? Bo przecież nie wiadomo jak zachowałby się NORMALNY człowiek jakby musiał stoczyć walkę z obcym, bo przecież nie tak jak aktorzy na ekranie...
Pewnie że nie wiadomo jak zachowałby się normalny człowiek. Ale nie, nie on. jupiter_from_mars już wie jakby się zachował w starciu z przerażającymi owadami z Mgły buahahahahhahaha
Co do całej reszty, wyjąłeś mi to z ust. Zemsta najlepiej smakuje na zimno i o to w tym filmie chodziło. Brosnan nie bez powodu tylko raz się tam wzburzył względem naszego bohatera bo odgrywał swoją rolę, która miała czemuś służyć, poza tym, ileś tam już ten romans trwał najwidoczniej, pierwszy gniew już mu minął ;)
"Filmy powstają po to żeby widz mógł się wczuć w rolę bohatera i zobaczyć jakby to było gdyby..."
ten powstał najwyraźniej niepotrzebnie bo jupiter się jednak nie wczuł, neguje ten obraz bo on osobiście inaczej by się rozprawił ze swoim wrogiem. Już się boję co by zrobił ze swoją żoną, jakby nie było ona też "zasługuje" na nauczkę ;)
Widzę, że samych ekspertów od zemsty na forum mamy. Piszecie tak, jakby zemsta była dla Was chlebem powszednim i jakbyście mścili się od kołyski (aż po grób;). To ja w takim razie Wam gratuluję. Wolę już być "jaskiniowcem" (jak to kolega ładnie określił) niż strugać pseudointeligenta, rzucając pustymi frazesami w stylu "zemsta lepiej smakuje na zimno". Znawcy od siedmiu boleści, dobre sobie hehe:)
"jupiter_from_mars już wie jakby się zachował w starciu z przerażającymi owadami z Mgły buahahahahhahaha" - hehe rozbawiłaś mnie do łez za sprawą frazy "przerażające owady":D Jedyną przerażającą rzeczą w tym filmie była głupota głównego bohatera i ludzi w sklepie, którzy pozwolili się zmanipulować (?) fanatyczce religijnej. Hehe więcej takich komentarzy dziewczyno, a polewkę będę miał zapewnioną na dłuuugi czas;)
"Już się boję co by zrobił ze swoją żoną, jakby nie było ona też "zasługuje" na nauczkę" - bój się bój, jak i "przerażających owadów" z "Mgły":P I zastanawiaj się dalej to może kociej mordy dostaniesz (botoks, wszczepy i te sprawy - sama wiesz:P) A jak jesteś już taka ciekawska to załóż agencję...detektywistyczną, może wtedy będziesz zaspokajać swoją chorą ciekawość przez podglądanie innych. Buahahahahhahaha:-)))
jupiter - koleżanka w zabawny sposób, nie bardzo uszczypliwy, pokazała Ci jak niedorzeczna była Twoja wcześniejsza wypowiedź, a Ty w prostacki i chamski sposób pokazałeś swoje prawdziwe ja. Gratulacje chłopie!
Poza tym całym swoim wywodem o "Mgle" udowodniłeś nam, że zupełnie nie zrozumiałeś aluzji koleżanki co do Ciebie i tego filmu. Również gratuluję.
Specami od zemsty pewnie nie jesteśmy, ale nie trzeba nim być żeby wiedzieć to co napisaliśmy oboje oraz to co przedstawili twórcy filmu. Wszystko to już ludzie wiedzą jak świat długi i szeroki.
PS.Z Twoich wypowiedzi jasno wynika, że nie musisz się obawiać strugania pseudointeligenta. Nawet na to Cię nie stać, już nie mówiąc o inteligencie...
Pozdro,
M.
Czytając Twój komentarz przyszła mi na myśl fraza z pewnej kreskówki: "Obrońca uciśnionych przybywa by ich bronić. Jatodetaman!" I to mi pozostaje pogratulować Tobie rycerzu w lśniącej zbroi. Jesteś żentelmenem pełną gębą - dama w "opałach", więc przybywasz by bronić jej własną klatką (cage). Pasowałbyś do okrągłego stołu (jeśli wiesz, co mam na myśli). Naprawdę wzór godny naśladowania.
Ponadto łatwość, z jaką wygłaszasz swoje niezachwiane komentarze pod moim adresem pozwala przypuszczać, iż również w tej materii jesteś specjalistą pełną gębą. Ale skoro przeczytałeś kilka zdań z moich wypowiedzi to doskonale mnie znasz i wiesz, jaką osobą jestem. Znów Ci muszę pogratulować. Znasz się na ludziach jak grzybiarz na halucynogenach. Więcej takich osób w Polsce i nasz kraj byłby pełen wyroczni. Och przepraszam, już jest ich pełen, co widać na tym forum.
Z tym struganiem pseudointeligenta to akurat było pod Twoim adresem, ale widać, że albo tego nie załapałeś (przyganiał kocioł garnkowi) albo również w wywracaniu kota ogonem jesteś specjalistą. Tak czy siak kolejne z mojej strony kondo...tzn. gratulacje.
Pozdro
j.
Dołączam się do gratulacji.
Poza tym, i śmieszno i straszno. Jego brak zrozumienia dla ironii zawartej w mojej wypowiedzi bardzo mnie rozśmieszył. I jeszcze ta wyobraźnia socjologiczna jak u C.Millsa...agencja detektywistyczna, botoks... A no właśnie. Nie lubię za bardzo takich osobistych wycieczek, ale ten Saturn zaczyna mnie leciutko przerażać. Te jego coraz bardziej natarczywe uwagi o wyglądzie, zaczęło się od lusterka, potem jakieś wszczepy. Zaraz wyśle mnie do lekarza bo się zastanawiam na jakiej operacji to się skończy :) Chyba ma jakieś kompleksy urodowe.
Z drugiej strony dzięki niemu coraz bardziej podoba mi się ten film :)
I znów muszę lenkę z(a)wieźć (na manowce), jako że zostałem źle zrozumiany.
Pisząc o lusterku chciałem, aby dziewczyna przyjrzała się wpierw swojemu gustowi zamiast czepiać się byle czego u innych. Botoks jest jak (nie) wiemy jadem kiełbasianym, więc i tu nie chodziło mi o jej wygląd (bo co mi do niego - nawet jej na oczy nie widziałem), tylko o jej uszczypliwość (jad). A wszczepy to był bonus (w postaci np. dodatkowego środka percepcji, ażeby była w stanie więcej pojąć), bynajmniej nie odnoszący się do koleżanki urody. Ale widać, że lenka zrozumiała to na opak, udowadniając tym samym, że chyba jednak ma jakieś braki bądź kompleksy tyczące się wyglądu zewnętrznego. Niemniej to jest jej problem i jej sprawa, ja bynajmniej z tego powodu jaj sobie czynił nie będę. Tym bardziej nie będę wysyłał jej do lekarza na jakąś operację (w domyśle, co sugeruje sama lenka, plastyczną) gdyż-ponieważ-aczkolwiek-azali-tudzież-bo(*) nie lubię sztucznych dziewczyn (więc dziewczyna może spać spokojnie).
Ano właśnie. Również nie lubię wycieczek osobistych, a słowa mówiące o ciekawości lenki względem mojego zachowania w stosunku do małżonki były właśnie takową wycieczką. Stąd wysnułem daleko idące wnioski o jej pracy w organach pokrewnych ściganiu. Prawda to, że wnioski owe można potraktować jako wyssane z palca. Prawdą również jest, że powyższe wywody didżeja eM-cina i w/w lenki można potraktować jako opowieści bajarza. Świadczy o tym wiele słów, a zwłaszcza fraza powtarzana ze śmiertelną powagą pt. "zemsta smakuje najlepiej na zimno", która to udowadnia jak słabo ludzie Ci są zorientowani w realiach życia codziennego. Nie będę jednak się nad nimi "pastwił", gdyż z pewnością są ludźmi młodymi, przed którymi otwiera się dopiero skok w tzw. "dorosłość". 3mam zatem kciuki za ową parę i życzę im wszystkiego dob(o)r(ow)ego.
Dziękuję również eM-cinowi i lence za to, iż upewnili mnie w przekonaniu, że "Butterfly on a wheel" nie jest filmem dobrym (choć z pewnością gniotem też nie jest).
PS. Ten "Saturn" lance naprawdę wyszedł, muszę pogratulować poczucia humoru.
(*) - bardzo proszę powstrzymać się przed wyjaśnieniami, iż wyrazy zawarte w "połączeniu" nie są sobie równoznaczne (przynajmniej nie wszystkie). Autor posta jego tego świadom i popełnił owe "połączenie" z pełną premedytacją. Amen.
Dobrze, że czytam te spojlery już po filmie :P
A sam film bardzo w porządku, przyjemnie się oglądało. To już chyba drugi obraz, w którym podobała mi się rola Brosnana, wyrabia się na starość ;)
a mi się on w ogóle nie podobał, sztuczna gra niby twardziela co to ma super rozkminke i nikt mu nie podskoczy. Film zaczął robić się ciekawy dopiero po godzinie, 5 to max.
nie znasz się, zawodzi tylko środek filmu ale końcowe pół godziny sprawia że film zasługuje nawet na 9/10.... Było by dziesięć gdyby był lepszy środek i pierce brosnan zagrałby tak jak cruise w zakładniku....