Dawno nie oglądałam filmu z tak kiepskimi dialogami. Jestem zaskoczona zachwytami nad akurat tym aspektem filmu. Nudne, "klepane" bez namysłu, powtórzeniowe, zero głębi. Jakbym słuchała gadaniny przypadkowych ludzi z ulicy. I - nie - wcale nie dodawało to filmowi realizmu, tylko nudy.
Zaskoczenie pozytywne: kreacja Al'a Pacino.