Jak to określił Tomasz Raczek w swojej recenzji ten film to "żywot świętego Gierka" z tragicznym scenariuszem, amatorski (czytaj: nieprofesjonalny) i do tego "wymazanym" Jaruzelskim, który nazywa się "gen. Rostocki". Jest Gierek, jest Gierkowa, jest Leonid Breżniew, i za cholerę nie ma Jaruzzelskiego. Czyli do tego jeszcze film propagandowy.