Film bylby duzo lepszy gdyby nie glowny bohater ktory wg mnie kompletnie nie potrafi grac i z aktorstwa powinien zrezygnowac. Czy komus sie podoba jak on gra?! tak mnie wkurzal ze wiele razy chcialam film wylaczyc
dokładnie!!! ten C. Affleck zagrał okropnie, sztucznie, z miną poker face cały film. Znajomości skrzywdziły główną rolę, ja bym lepiej go zagrała
No bez przesady… Lepiej gtaja w filmach do TV ze srednia 3 gwiazdek… W ogole nie pasowal do tej roli… Do tego z tym marudzacym glosem…popsul film…
mnie caly film wkurzal, a nie konkretny aktor, to sie nadaje na odcinek Kryminalne zagadki z Maiami a nie film pelnometrazowy jak bym chcial takie historyjki ogladac to wystarczy ze wlacze w tv pierwszy lepszy serial typu "zabili go i uciekl.." i mam tego pelno,.. thx
Popieram. Casey gra słabo i cały film jest ogólnie kiepski.
Nie wiem skąd się wziął E. Harris w takiej pozycji.
To idź oglądaj avengersów i innych kretynów jeśli nie lubisz bardziej ambitnych filmów. Tutaj akurat scenariusz i zakończenie były nieszablonowe i zaskakujące. Mnie nie interesują x-meni, hobbity i kretyni to nie oceniam...
haha ja tez kiedys myslalam ze Bena nikt nie przebije az zobaczylam brata. Ci panowie powinni byc przestroga dla innych aktorow jak sie NIE POWINNO grac.
Nie masz wrażenia, że on ma zadrutowane szczęki i dlatego prawie nie porusza wargami?? Jak kukiełka brzuchomówcy. Wkurzał mnie przez cały film. Aż miałam ochotę wrzasnąć "pokaż jakieś emocje!" :) Jak lektor iwo ;)
A wiesz co to jest w ogóle akcent? Nie mówiąc już o "manierze" bostońskiej? To tak właśnie miało wyglądać. Benowi zależało, aby brzmiało to właśnie jak z jego rodzinnych stron. Amy Ryan specjalnie uczyła się tego akcentu, aby móc wypaść wiarygodnie - jakby była z tej właśnie bostońskiej, robotniczej dzielni. Dostała nawet za to nominację.
To juz lepiej wziac kogos z Nowego Jorku… Dziwi mnie, ze aktorzy ucza sie kiepskiego grania specjalnie do filmu… Zawsze wydawalo mi sie, ze chodzi o to by zagrac najlepiej…
Co Ty bredzisz. Zarówno Casey jak i Ben to uznane i liczące się osoby w tym biznesie. Casey zresztą pokazał co potrafi zrobić na ekranie i posiada nawet nominacje do Oskara na swoim koncie.
Oglądam i myślę sonie "Ten aktor gra jak drewno. No tak, reżyseruje Ben to pewnie nie potrafi nic wykrzesać z głównej postaci.". Wchodzę tutaj i dopiero zauważam, że to jego brat. I wszystko stało się jasne.
Może Caseya stać na coś więcej, ale na pewno nie w duecie z Benem.
Ben też miewa przebłyski talentu ale i tutaj to pewnie kwestia dobrego reżysera, który wie jak naprowadzić swoją ekipę.
Nie mam cienia wątpliwości, że pisząc ten post tracę bez sensu czas. Może go przeczytają 2-3 osoby, może jedna przez tydzień zapamięta. A i tak już jutro w kilku tematach pojawią się opinie w stylu "ma zadrutowane szczęki", "gra jak drewno", "brzuchomówca" czy "przykład jak nie należy grać".
Nie jesteśmy pępkiem świata i nie możemy wymagać, by wszyscy aktorzy grali pod nasze oczekiwania. Pomieszkajcie trochę w Stanach a zobaczycie, że Casey perfekcyjnie odegrał typowego chłopaka z przedmieścia - nie chcę przy tym wchodzić, czy musiał grać, czy był po prostu sobą. Specyfika amerykańskiej wymowy leży w minimalnej mimice, co łatwo zauważyć na twarzach starszych ludzi. U większości starszych Amerykanów zwiotczenie skóry pojawia się przed pierwszymi zmarszczkami, u Europejczyków (szczególnie Brytyjczyków) zwiotczenia latami nie widać na "pooranej" twarzy.
Jeśli komuś taka gra przeszkadza, to sugeruję ograniczenie się do oglądania filmów o Jasi Fasoli i Ace Ventura - tam wyrazistej mimiki nie zabraknie.
O, i oto konstruktywna wypowiedź. Zgadzam się z Tobą całkowicie. Gra aktorska to nie tylko mimika (czasami jak w przypadku Carreya czy Atkinsona bardzo wymuszona). Czasami wystarczy jakiś gest, czy specyficzne spojrzenia.
no sorry, mieszkam w Los Angeles od kilku lat i nie wciskaj tu takich glupot, ze on zagral jak typowy chlopak z przedmiescia :D Casey po prostu stoi i recytuje co ma napisane na kartce. na tym sie konczy jego rola. I tak, ja oczekuje od kazdego filmu wysokiej i spektakularnej gry aktorskiej (tym bardziej dlatego ze to film w ktorym gra m.in Morgan Freeman), jakbym chciala ogladac amatorke to poszlabym na przedstawienie do szkoly, a nie na seans do kina
Dyskutować nie zamierzam ale trafiłaś kulą w płot. Szukanie typowego amerykańskiego chłopaka z przedmieścia jest, w Los Angeles, z góry skazane porażkę - łatwiej takiego znaleźć nawet w Warszawie. Cała Kalifornia jest daleka od "typowego amerykanizmu", Los Angeles szczególnie.
Przyznaję Ci rację, że Casey w niczym nie przypomina spotykanych przez Ciebie mieszkańców Los Angeles ale akcja filmu toczy się w Bostonie, na wschodnim wybrzeżu.
Oh, niesamowite, mieszkasz w Los Angeles i uzywasz internetu w Independence Day? Powinni cie deportowac za nieamerykanska postawe (zart). Spedzilam duzo czasu w Los Angeles i naprawde nie lubie tego miasta. Wolalam wrocic w "chlodniejsze" klmiaty. Niestety globalne ocieplenie sprawia, ze powaznie sie zastanawiam nad Biegunem.
Co do tematu, zgadzam sie z przedmowca. Nie wiem gdzie uswiadczylas typowego amerykanskiego chloptasia z przedmiesc w tym cholernie goracym miescie. Los Angeles oprocz nielegalnych imigrantow z Meksyku wypelniaja mlodzi chlopcy z Ohio, Nebraski i innych dziur, probujacy realizowac swoj hollywoodzki sen. Trudno ich nazwac chlopakami z przedmiesc.
Nie mam nic do zarzucenia Casey'mu. Widzialam juz gorszych aktorow. I nie wiem dlaczego wszyscy sie rozplywaja nad Morganem Freemanem. Swietny aktor, ale filmy robi kiepskie. To wprost proporcjonalnie do Bena Afflecka.
hehe, dobrze powiedziane, jeżeli można zarzucić drewniane aktorstwo Casey'owi. to równie dobrze Freeman'owi, Depp'owi itp.
Slusznie prawisz. Dla mnie Casey od pierwszego filmu kiedy go zobaczylem jawi sie jako jeden z najlepszych aktorów. I tak zostalo do dzisiaj, lubie go ogladać i sluchać. W Manchesterze wszedl na szczyt.
Prawda. Nie jestem nawet w stanie przypomnieć sobie w tej chwili drugiego równie beznadziejnego przykładu aktorstwa. "Drewno" Ben Affleck to przy tym człowieku Al Pacino. Ta rola to istna tragedia. Naprawdę coś strasznego.
Od tego masz ocenę roli aktora w filmie, a nie obniżasz ocenę za film. Przyznasz, że scenariusz i zakończenie były nieszablonowe.
Pozdrawiam wszystkich zakompleksionych polaczków, wasze żale.. zawsze działają na mnie pokrzepiająco :)
Popieram, gościu słaby jak barszcz. Zastanawiałam się czemu Ben go zwiął...a to z braterskiej miłości:)
Nom, słaby drewniak i w ogóle nie wie jak grać, pewnie dlatego zdobył Złotego Globa za rolę w tym roku i prawdopodobnie zgarnie też Oscara za "Manchester By The Sea" ;)
Casey zgarnął Złotego Globa i prawdopodobnie zdobędzie też Oscara, więc w sumie dobrze, że nie zrezygnował ;)
Polecam obejrzeć tegoroczne Manchester by the sea. Casey daje najlepszy popis aktorstwa jaki widziałem, poza tym sam film jest świetny. Jeśli chodzi o Gdzie jesteś, Amando to najwyraźniej praca z Benem mu nie służy :D
Moim zdaniem całkiem dobry aktor. Może w tym filmie nie zagrał najlepiej w swojej karierze ale na pewno zagrał najlepiej z całej obsady której aktorstwo w tym filmie było na poziomie śledzia. Nie było tu żadnego aktora którego twarz wyrażałaby jakiekolwiek emocje. A Casey Affleck w takich filmach jak "Manchester by the sea" czy "Zabójstwie jessego jamesa przez tchórzliwego roberta forda" moim zdaniem zagrał naprawdę dobrze. Nie najgorzej wyszła mu też rola w "Zrodzonym w ogniu" czy "interstellarze".
Youtube gdzie jesteś amando recenzja kinomamiaka... obejrzyj i wróć do ogladania gumisiow.
Dość stare wpisy, ale miło teraz poczytać wiedząc że to "drewno" dostało w zeszłym roku Oskara. Faktycznie znacie się na aktorstwie, na czym Wy się chowaliście?
Sorry, ale w porównaniu do Michelle Monaghan wypadł znacznie lepiej. Nie wiem co ona robiła w tym filmie, całe szczęście Affleck nadrobił słabą grę aktorską Monaghan , dzięki czemu film dało się oglądać.
A mnie ciarki przyszły już po jego kilku zdaniach wypowiedzianych na początku filmu, a później były jeszcze mocniejsze - niesamowita autentyczność w oddaniu tragizmu kreowanej postaci - idealisty któremu tak trudno we współczesnym świecie... Poza tym niesamowicie spójny w każdym geście, mimice twarzy, tembrze głosu...
Jego aktorstwo to prawdziwy majstersztyk wzruszający do cna - mogłabym podziwiać jego kunszt godzinami, ze łzami w oczach dosłownie i kompletnie nie rozumiem tak skrajnych opinii!
Natomiast ta lafirynda Michelle Monghan z tępym spojrzeniem imbecyla i i otwartymi ustami glonojada psuła mi odbiór filmu w każdej scenie praktycznie, choć ostatecznie po tym jak okazała się pozbawioną uczuć istotą dla której empatia i miłość to dwa puste słowa stwierdzam że może był to jednak celowy zabieg reżyserski?
fatalnie zagrana postać aż mnie delikanie szlak trafiał od drewnianego aktorstwa... ogólnie troche za bradzo przerysowane postacie, mimo uwag film na plus