Trzeba przyznać, że Donald pasuje jak ulał :) Film trochę dziwny - ogląda się go jak strzęp całości, ale trzeba przyznać że oddaje "ducha" Gauguina, if you know what I mean :P
Jest też, choć może to mniej ewidentne, historią jednego obrazu o niejasnym tytule.
I choć po prawdzie momentami trąci kinem klasy B, to podobało mi się, że nie stosuje wytartych tekstów, i już skrajnie oklepanych i nudnych dla widza nieco bardziej zainteresowanego tematem wywodów i wątków, mających w 3 słowach nakreślić niezorientowanemu widzowi sylwetkę malarza i jego pogląd na sztukę.