PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1003}

Firma

The Firm
1993
7,1 38 tys. ocen
7,1 10 1 38237
6,4 16 krytyków
Firma
powrót do forum filmu Firma

pierwsza adaptacja grishama taka sama jak kolejne adaptacje, odbite na powielaczu ciągłe wariacje wokół tego samego tematu z modnymi akurat pod ów czas aktorami..

użytkownik usunięty
Westernik

twoje kolejne bzdury. 10/10.

ocenił(a) film na 5

dziękuję przyjacielu, z kolei twoja kolejna już wypowiedź której środek ciężkości zasadza się li tylko na jednym słowie (bzdura, wypocina, gimbaza itp.) oraz dwóch cyferkach przedzielonych ukośnikiem - może, dla odmiany, jakiś kontrargument?

ocenił(a) film na 5
Westernik

Nie warto dyskutować z kotem, który jest osłem.

ocenił(a) film na 5
Krzypur

no, to jest jakiś kontrargument nie lada, o który tu i ówdzie od mniej więcej dekady bez mała błagałem, choć przychodzi on w formie (aforyzmu) i z miejsca, którego się nie spodziewałem..

sam przez te lata przypuszczałem dwie rzeczy, pierwsza, przyziemna: iż pan kot ma wyłączone powiadomienia - to mi się lata całe wydawało jedynym sensownym wytłumaczeniem, przynajmniej dopóty nie nadeszła druga, podniebiańska: iż pan kot niemal do perfekcji jak się zdaje pojął był tę największą ze sztuk znaną dotychmiast wyłącznie wybranym: sztukę zachowywania milczenia..

ocenił(a) film na 5
Westernik

Mam kota... w awatarze i nieraz sprzeczałem się na ostro, ale nie za pomocą takich jaśniepańskich sformułowań jak kotbury. Pod swoimi wypowiedziami mam sporo owych "bzdury", "gimbaza" itd. Nie reaguję, szkoda klawiatury.

ocenił(a) film na 5
Krzypur

ach te koty, koty, stałe źródło inspiracji, natchnienia i ekstazy głównie dla pisarzy, jedni zakładają przez nie grupy, inne grupy je dezorientują, jeszcze inni poświęcają im xiążki, już to te o kotach, już to te o tym, dlaczego kot jest kotem (ivanem, z domu iwaszkiewicz, ale bez znaku zapytania na końcu, bo autor nie pyta, autor wie), a jeszcze inni po prostu pozostawiają je w pustym mieszkaniu albo przez nie płaczą rozpaczliwie na myśl o tym, że pierdyknie atomówka i wybije wszystkie koty..

sam kot bury zresztą musi chyba kręcić jakąś beczkę z tego, inaczej nie pojmuję na co to i po co to komu..

mimo wszystko i jakby nie było ja do tej pory jakoś zawsze odpowiadałem trochę w myśl zasady: milczeć, tego nie robi się kotu..

poza tym nie chciałem, aby inne koty, które akurat nauczyły się czytać i czytają wypowiedzi wyrastały w przekonaniu, iż rację ma ten, który wypowie się ostatni..

i chyba też trochę wieczystą zasadą coexistentia oppositorum, zbieżności wszelkich przeciwieństw powodowany, albowiem - jak twierdzą pewni gruzińscy mistycy żywiący się energią słoneczną - kij to wciąż jeden kij, mimo iż ma dwa końce..

a zatem pamiętać należy, że grzechy kota są również naszymi!

tak, stawiam tezę, iż w każdym z nas siedzi taki mały kot bury, wypierdek mamuci, tętniący malkonem hejciarz, niegroźny, acz złośliwy i ponury, który w inne jeszcze zwierzę wegzorcyzmowany, na innym kontynencie, w innym kraju, w innym mieście, w innych okolicznościach przyrody i warunkach pogodowych, przez własnego dajmona zrazu wiedziony skończyłby zapewne gdzieś na dnie urwiska albo w objęciach dziko rwącej rzeki..

a zatem, reasumując - w aurze radosnego świętowania pod ostatnią scenę spartakusa z douglasem wszyscyśmy wykrzyczeć powinni - my name is kot bury for we are many!

ocenił(a) film na 5
Westernik

I to mi się podoba - sarkastyczna spowiedź. Tak, we mnie też owo raczysko siedzi, ciężkoujarzmialna chęć dopier.... Walczę z nią, z rożnym zresztą skutkiem. Ostatnio nie piję, więc jestem łagodniejszy. A jazgot życia... No cóż, "Co więcej jest do zrobienia. Spać i czekać".

ocenił(a) film na 5
Krzypur

słuszna racja, krzypur, nie każdy może być jak dobry doktor huxtable przecież..

i tu jakimś cicho rechoczącym dziwacznym rykoszetem odbici wracamy na tory Firmy, bo ta - jeżeli przebijemy się przez jej hollywoodzką ornamentykę i zbędną sensację - ma strukturę współczesnej psychomachii, w której dusza bohatera staje się niejako piłeczką ping-pongową w odwiecznej tenisowej potyczce pomiędzy ciemną a jasną stroną mocy na stoliczku powszedniej egzystencji.

oto przełom następuje w momencie, w którym główny bohater staje nagi - nie goły, info dla stojących na straży moralności, po gołego tomcia, że aż rzec by się chciało i korci, by powiedzieć tomcia i jego paluszka, bo w wersji full frontal, odsyłam do trzech sekund w basenie w filmie Tylko Właściwe Posunięcia (najwyraźniej nasz tomuś, podobnie jak np. reese witherspoon w filmie Półmrok dosyć dobrze się orientował w jaki sposób szybko zrobić karierę w hollywoodzie, w ogóle jego filmy początkowe, już to wspomniane Posunięcia, już to Ryzykowny Interes, może jeszcze Koktajl, to były komedie obyczajowe bardzo w ów czas śliskie, dopiero filmy scorsesego, stone'a, scotta czy levinsone'a w serii ukróciły te głupotki - zaś obecnie to ja w ogóle nie wiem co się z nim dzieje, najpewniej odleciał w kosmos).

ale Firma, Firma, psychomachia, spowiedź i moment kulminacyjny, w którym staje nagi, najpierw przed sobą, o co stosunkowo łatwo, później, o co już znacznie trudniej, przed żoną. okazanie to należytego szacunku jedyne, właściwe, posunięcie konieczne, acz ryzykowne, jako iż - jak informuje tytuł wspaniałego dzieła mike'a leigh - wygrywa się albo wszystko albo nic.

ocenił(a) film na 9
Westernik

Niestety ale dyskusja z tym debilem nie ma sensu. Gość jest jakiś chyba upośledzony, przeczesuje forum filmwebu i piszę te swoje bzdury. Chyba się facio za bardzo wczuł i myśli że jest drugim Zygmuntem Kałużyńskim. :-)

ocenił(a) film na 5
Chlor_3

pełna zgoda, przyjacielu, tylko to porównanie pana kota z panem zygmuntem trochę mi nie leży. pan zygmunt był jednak kochany, oczytany, ani podległy ani zbuntowany, może - zgodnie zresztą ze swoją własną charakterystyką siebie samego - znał kilka podstawowych prawd, ale wypowiadał je w taki sposób, jakby je znał wszystkie. nie mylmy erudycji z idiotyzmem, osobowości z banałem, ekstrawaganckości z debilstwem. kota widzę raczej w roli namolnego komara dziennikarza z poniższego linku:

https://youtu.be/socwH9fznwo

choć przy bliższym zastanowieniu się stwierdzam, że nawet to wydaje mi się nieuzasadnionym komplementowaniem kota. wyobraźmy sobie dziennikarza, który przeprowadza podobny wywiad z dziennikarzem przeprowadzającym wywiad z panem kałużyńskim spod powyższego linku - oto właściwa charakterystyka kota. pozdrawiam:)