PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=831129}
3,4 14 tys. ocen
3,4 10 1 13855
1,9 17 krytyków
Fighter
powrót do forum filmu Fighter

Myślałem, że to nigdy się nie zdarzy, że nigdy nie będzie miało to miejsca. Że nigdy nie powstanie film gorszy od ,,Kobiet Mafii'', ale myliłem się. Powstał stanowczo gorszy.

,,Fighter'' opowiada historię zawodnika MMA, który stracił dosłownie wszystko. Tytuł mistrza, dziewczynę, sławę, uznanie. Wszystko to z powodu tego, że w jego ciele wykryto substancje dopingujące i w wyniku tego musi zmierzyć się ze swoim starym przyjacielem, który teraz nagle jest jego wrogiem przymuszony przez gangstera. Jak by się mogło wydawać, fabuła nawet dobry film obiecuje. Ale tak nie jest. Już od początku pierwszego zwiastuna, który wyszedł z jakieś 3 tygodnie dosłownie przed premierą, wiedziałem, że nic z tego wcale nie wyjdzie. Oczywiście dałem mu ten kredyt zaufania, wybrałem się na ten seans i to był jeden, wielki błąd. Absolutnie w tym filmie nic się nie udało, po obsadę aż po finałową walkę. To co jednak najbardziej mnie raziło i bolało to zmarnowany potencjał. Pół roku temu na ekranach polskich kin zawitał ,,Underdog'', którego do dziś nie mam czasu obejrzeć, ale wydaje mi się, że on był sto razy lepszy od ,,Fightera''. A zmarnowany potencjał polega na tym, że z tego wszystkiego, najlepszy okazał się być opis produkcji. Mamy tego zawodnika, który stracił wszystko i w konsekwencji musi zmierzyć się ze starym przyjacielem. Okej, to mogło się nawet udać. I nie mówię, że ja takich filmów nie lubię, bo uwielbiam kino bokserskie, w ogóle kino sportowe, ale jak twórcy dodają już tam gaangsterów, jakąś mafię, to wtedy wszystko przeradza się w ,,Kobiety Mafii'' w wersji VERY VERY HARD EXTREME. Tak, po prostu jest. Jeśli przyjrzymy się np. serii ,,Rocky'' to tam reżyser wiedział, jaką historię chce opowiedzieć no i włożył przede wszystkim serce do swojego projektu, dlatego też tamten film udał się i jest jednym z moich ulubionych do dziś, a ten nie. Tam każda scena była po coś i miała swój konkretny charakter. Ja w ogóle nie odczułem, że ktoś ten film chce zrobić z sercem, z pasją do tworzenia filmów. Jest to również debiut, więc Konrad Maximilian powinien pokazać coś nowego, świeżego. A tu nawet nic nie pokazał, poza jakimiś wklejonymi na siłę scenami i walką, która trwała z cztery, pięć minut? Jasne, film ten zmagał się z wieloma problemami podczas produkcji, no ale kurcze. Za co?

Film ten jest również kompletnie źle zmontowany? Dosłownie, mamy jedną scenę powiedzmy, nagle mamy kadr na Roznerskiego i Szwed i znowu wracamy do tej samej sceny. Czy to nam jakkolwiek podwyższa wagę i znaczenie czego kolwiek? Oprócz tego, czyli właśnie tych małych przebitek, bezsensu zresztą, to dochodzi jeszcze do tego po prostu wycięte z filmu 25 minut pod już sam koniec. Jeszcze lepiej, z tego filmu wycięto ok 3 / 4 samych scen. Nie mam pojęcia dlaczego nastapiła taka decyzja, ale to cholernie bolało podczas seansu. Bo mamy np. bohaterkę graną przez Aleksandrę Szwed, która na samym początku jest dziewczyną naszego głównego bohatera granego tu przez Stramowskiego. W następnej scenie ona już jest dziewczyną Roznerskiego. Nawet pierwszej randki nie było, tylko ona nią jest i koniec. Mamy też w zasadzie już końcówkę filmu, główni bohaterowie prowadzą ze sobą tą ostatnią konwersację przed tym ,,wielkim pojedynkiem'' i nagle scena tego pojedynku i NAGLE mija 6 rund. Ten film po prostu to powklejane sceny, które chyba ktoś wymiksował i powkładał w odpowiedniej kolejności i tyle. Również montaż w mniejszym lub większym stopniu powoduje fakt, że my tych bohaterów wręcz nienawidzimy, kompletnie im nie kibicujemy no i ich wcale nie znamy. Jak już wcześniej wspominałem, postać Agaty granej przez Szwed nie mogę do dziś zrozumieć. Na samym początku, kiedy to jeszcze jest ze Stramowskim mówi mu, że on w ogóle się nią nie interesuje, że liczy się tylko on, a w kolejnej scenie jest ona z Roznerskim, który jest także bokserem, ale nie, już jej to nie przeszkadza, ale czy my mamy jakieś spotkanie tych bohaterów. To właśnie robi montaż, ALE także pisanie postaci na jedno czy dwa zdania. Ci bohaterowie nie są w ogóle zarysowani, wiemy jedynie, że np. postać Stramowskiego jest zawodnikiem MMA, stracił wszystko, bla bla bla, postać Roznerskiego nikogo nie obchodzi i ja nic o tym bohaterze nie zapamiętałem poza kultowymi chyba słowami: ,,JA JESTEM NAJLEPSZY! JESTEM MISTRZEM!'' i on tak mówił prze cały film.

Mamy też postacie drugoplanowe, które poza tym, że są jeszcze gorsze od tych głównych, to są wrzuceni tak po prostu i nie mają żadnego znaczenia. Postać Stramowskiego ma jeszcze chyba tam dwóch braci, w sumie to nie wiem, bo to jest wszystko rzucone dosłownie w jednym zdaniu oraz mamy jeszcze wrzuconych jakiś gangsterów, jakiegoś mafiozę. Szczerze? Mi się już te wszystkie polskie filmy z udziałem gangsterów przejadły, bo chyba już w każdej polskiej produkcji mamy takie wątki, czy to w ,,Diablo. Wyścig o wszystko'', czy to ,,Kobiety Mafii'', zawsze. A mi się już na to wszystko wymiotować chce. Natomiast sa dwa plusy, jeśli chodzi o postacie. Agata, o której chyba już wszystko wiecie, bierze udział w wypadku i ZNIKA Z EKRANU! Jak ja się wtedy cieszyłem, na prawdę. A drugi plus, to, że postać Maciąg jest całkiem nieźle napisana. Z kolei kolejnym minusem tego filmu jest przedstawianie postaci i zgadnijcie jak są także na samym początku zaprezentowani Stramowski i Roznerski? Nie po przez daną sytuację, daną scenę, a po przez program WOJTEK JAGIELSKI NA ŻYWO! To też świadczy o tym, że ktoś dał na ten film pieniądze i chyba jest kretynem do potęgi n - tej i w ogóle nie powinien angażować się więcej w polską kinematografię! Huh, już te emocje ze mnnie wyleciały, chyba. No nic, zostawmy już te biedne postaci i zajmijmy się scenariuszem. Albo lepiej i nie. Otóż ja jestem pod ogromnym wrażeniem, jak totalnie można zepsuć dosłownie wszystko, to co zmieściło się w tym scenariuszu. Bo umówmy się, zazwyczaj takie POLSKIE produkcje scenariuszem nie stoją, ale mimo wszystko są do zniesienia. Zaś tu od początku do końca scenariusz nadaje się tylko do spalenia. Wątki położono całkowicie, nic mnie nie interesowało, poza tym, o której film ten się skończy (do wątków jeszcze przejdziemy, na spokojnie) no i dialogi, to już jest kompletnie inna planeta, inny wymiar. Chociaż w sumie mam idealny dialog na podsumowanie całego filmu: ,,Jak nazywa się chłopak z dziś? Zdziś! No to, właśnie taki poziom jest w tym filmie. A humor? Jeszcze lepszy, przekleństwo, przekleństwo i znowu przekleństwo, no ale Vega swoje zrobił i do takiego klimatu przyzwyczaił, niestety.

Przejdźmy zatem do obsady. Jak możecie się domyśleć znowu znajome twarzy, znowu Ci sami aktorzy i znowu w tych samych rolach! Ja już nawet się nie dziwie, że biorą Roznerskiego do takich filmów, ale serio, on się jeszcze niczego po tylu filmach nie nauczył? No sorry, ale był tak w: ,,Porady na zdrady'', ,,Pech to nie grzech'', ,,Narzeczony na niby'', ,,Diablo. Wyścig o wszystko'', ,,Kobieta Sukcesu'' i jeszcze w wielu, wielu filmach takiego właśnie pokroju. Jednak tu coś się zadziało z tym aktorem. Otóż zagrał jeszcze gorzej niż w wymienionych powyżej tytułach i ja już naprawdę nie mam skali dla tego aktora. 1 / 10 to stanowczo za dużo! Niestety, ale najbardziej zawiodłem się na Stramowskim, bo ja wciąż wierze, że to jest nawet dobry aktor i to było jedynie potknięcie, już wprawdzie niedługo dostaniemy nowy film z jego udziałem pt. ,,Sługi wojny'', ale nie wiem czy będzie jego recenzja, zobaczymy, a najlepiej ze wszystkich wypadła Katarzyna Maciąg, która faktycznie momentami była nawet w swojej roli przekonująca i tylko ją chciałem oglądać. Natomiast co do kunsztu aktoskiego w tym filmie, to Jarosław Boberek w roli mafiozy, to jest już trochę za dużo. Jak taki zły sen, z którego chcesz się jak najszybciej obudzić. Oczywiście, że Boberek był beznadziejny i jeszcze w jaki sposób zginął, to już jest niedorzeczne w 200 procentach. Mamy jeszcze przecież Wojtka Mecwaldowskiego też w roli mafiozo, którego ja w filmie nie rozpoznałem ani trochę i jak wróciłem z seansu do domu i tak patrzę na obsadę filmu w telefonie i znajduje jego nazwisko to oniemiałem, pierwszy raz w życiu oniemiałem. W filmie co ciekawe pojawia się też Qczaj, który pomimo tego, że nie ma nic wspólnego z aktorstwem to udowadnia, że takie osoby, nie powinne być w dalszym stopniu związane z aktorstwem. No okej, Lady Gaga jest piosenkarką i w ,,Narodzinach Gwiazdy'' zadebiutowała jako aktorka, ale chociaż pokazała, że można. Że jak się chce można sięgnąć gwiazd. W tym przypadku tak nie jest i jeszcze na siłę chce nam się sprzedać te jego tanie, podobno ,,śmieszne żarty'', które rozbawiły z dwie osoby na sali z pietnastu. I ja na to wydałem pieniądze? Dobrze, że była tania środa w Cinema City, to chociaż trochę mniej poszło na taki syf. Wracając, do dziś jestem w szoku co do roli Tomasza Oświecińskiego. Był on już gangsterem, jeździł w karetce pogotowia, ale żeby ścinał on drzewa? No to jest już poza moim zasięgiem. Mi się chciało jedynie płakać, jak go widziałem. Zaś Karol Osentowski był nawet do zniesienia.

Co do wątków w tym filmie to kolejna porażka jest i siedzi mi wciąż w głowie. Otóż położono wątki totalnie i nic z nimi nie zrobiono, poza ,,włożeniem'' ich do tego filmu. Były one skrajnie absurdalne, zwłaszcza wątek ,,rodzinnego interesu'' jakim było ścinanie drzew. A w międzyczasie, twórcy zadecydowali, że włożą jeszcze w środek tego wątku, inny, związany z towarem ,,Koksa''. Brawo, twórcy, brawo! W ogóle chyba ta scena była jedynie śmieszna, jak Stramowski idzie sobie lasem, bo ktoś z tej ich grupy zapomniał tam czegoś i nagle widzi trójkę młodych ludzi i od razu wkracza do akcji, tak bezsensownie i bez celu. Tak po prostu. Potem wraca do ścinki, jeszcze tam jakiś wypadek po drodze się zdarza, koszmarnie zmontowany, ale trudno i potem ścinki już nie ma, więc są czasami jakieś pozytywy! Jednak nie tylko tak jest z tym wątkiem, ale i zresztą. Np. wątek Stramowski vs Roznerski, który jest tym głównym wątkiem, jest do granic możliwości rozciągnięty, wcale nie potrzebnie, a finałowa scena walki nic nie wnosi, absolutnie nic. Natomiast wątek mafii mnie jeszcze bardziej rozłożył na łopatki, tego, że on musi wytrwać 12 rund, bo jak nie, to coś się z tym chłopakiem, co gra go Osentowski, się stanie złego. Takie po nic. Dobra, wątki zostawmy, przejdżmy do spraw czysto technicznych, które są jeszcze gorsze i nawet ten element twórcom udało się zepsuć. Oprócz oczywiście montażu, który dostał nawet swój odrębny akapit, mamy muzykę. która wydawać by się mogło, że jest całkiem spk, a tu jest całkiem, całkiem źle. My w danej chwili mamy odczuwać dane emocje, a to nie na tym to polega. Do cholery, jasnej! I się znowu zdenerwowałem. Mamy na dodatek jeszcze zdjęcia i scenografię i z tym coś bardzo ważnego, ale to też podchodzi nie jako pod montaż. Oczywiście jak każdy wie, w takich typach produkcji, generalnie zawsze już wprawdzie pod koniec filmu, przed tą walką czy to bokserską, czy inną, mamy pokazany trening głównego bohatera oraz jego rywala. W moim przypadku, ta część filmu była najlepsza i zawsze uwielbiam coś takiego oglądać. No po tym filmie już nie i nawet to położono! Fakt, mamy trening Stramowskiego bezpośrednio połączony z treningiem Roznerskiego, no ale kurcze, to nie jest to! Jest to tak po macoszemu potraktowane, że w chwili gdy to obejrzałem, postanowiłem wyjść z sali, ale zostałem, żeby napisać tę recenzję. A tak blisko siedziałm tych drzwi. No cóż, zdjęcia są takie jakieś rozmazane, ponure zwłaszcza przy tych scenach, scenografia ma nam dać taką satysfakcję, że wow, on toczy oponę po jakimś pustkowiu, no ale nie. To tak nie działa, polska kinematografio!!!!!!!

Został już nam ostatni element do omówienia (NA CAŁE SZCZĘŚCIE) i to jest sam finał. Sześć rund mija w tempie ekspresowym, ale co ciekawe, mamy jeszcze slow - motion dodane, że jak nasz głowny bohater upada, to właśnie w zwolnionym tempie, że mamy mu współczuć, a ja jedynie zaliczyłem facepalma. To nic nie dodało, a jedynie pogorszyło obecną sytuację. Jeszcze lepiej było z takim zabiegiem, że podczas walki mieliśmy ujęcia na zupełnie przypadkowych ludzi i tyle. Zero pomysłu jak można było by to ciekawie poprowadzić no i tym sposobem kłania się najważniejsze pytanie. Kto wygrał? Ku nawet mojemu zdziwieniu, Roznerski. Ba, jeszcze lepsze jest to, że po tej walce, Stramowski wychodzi z ringu, jego rękę bierze w pewnym momencie Maciąg i tak sobie idą przez korytarz, idą i idą i koniec. To jest właśnie zakończenie dla tego filmu. Co to miało wnieść? Czy to było potrzebne? W takim razie, podsumowując, filmowi ,,Fighter'' daje 1 / 10 i śmiało ten film może konkurować z ,,Diablo. Wyścig o wszystko'' o NAJGORSZY POLSKI FILM 2019. Odradzam, już praktycznie film ten znika z ekranów kin, więc tym lepiej i omijajcie szerokim łukiem. Ten film został stworzony tylko po to, aby jak ktoś się nudzi i kompletnie nie ma co ze sobą zrobić to sobie akurat go obejrzał i tyle. To by było na tyle i do zobaczenia w kolejnej recenzji. Na razie!

Franek_321

No i jeszcze zabrakło dobrego dźwiękowca, ale to normalone w polskich produkcjach.