Ja tak nie do końca rozumiem powody samobójstwa Mary, Czy to przez te kobiety, czy przez to że przespała sie z Briggsem. Może mi ktoś wyjaśnić bo nie wiem a cały czas mi to chodzi po głowie.
ja to raczej tak zrozumiałam, że miała depreche, że już jest "stara", ze żadnemu facetowi sie nie podoba, że tka na prawde pierwszy facet z którym się przespała zrobił to na jej błagania a nie z własnej ochoty, więc sie powiesiła bo bo widziałą dla siebie tylko samotną przyszłość. tak ja to zrozumiałam :D
Była, jak na ówczesne czasy starą panną. Nikt jej nie chciał, była zmęczona samotnym życiem i ciężko pracą na farmie. Nie zniosła kolejnego odrzucenia...
Nie przekonywują mnie te argumenty,cała scena jest bardzo naciągana nastawiona ewidentnie by nas widzów zaskoczyć.Po pierwsze ona nie była brzydka jak już to mogli wziąć inna brzydszą aktorkę i wtedy by pasowało a ona wręcz jak na tamte czasy była bardzo dobrą partią a ze była za bardzo wyszczekana i co wszyscy faceci tacy strachliwi,ze jej sie bali z tego powodu?Dalej ona była twardą kobietą i miała do wykonania zadanie wręcz to była jej misja życiowa!A tu nagle bach i postanawia sie powiesić to juz lepszym rozwiązaniem byłoby gdyby jakiś indianin ją ustrzelił...
Nie przekonywują mnie te argumenty,cała scena jest bardzo naciągana nastawiona ewidentnie by nas widzów zaskoczyć.
ZGADZAM SIĘ W 100%. Taki był wg mnie zamysł sceny.
Po pierwsze ona nie była brzydka jak już to mogli wziąć inna brzydszą aktorkę i wtedy by pasowało a ona wręcz jak na tamte czasy była bardzo dobrą partią a ze była za bardzo wyszczekana i co wszyscy faceci tacy strachliwi,ze jej sie bali z tego powodu?
Trzeba na to spojrzeć z perspektywy bardzo konserwatywnych poglądów i dość instrumentalnej roli kobiety na ówczesne czasy. Panna po 30-tce była przegrana jako kobieta, żona, matka.
Dalej ona była twardą kobietą i miała do wykonania zadanie wręcz to była jej misja życiowa!A tu nagle bach i postanawia sie powiesić to juz lepszym rozwiązaniem byłoby gdyby jakiś indianin ją ustrzelił...
Na mnie jednak scena zrobiła duże wrażenie.
mnie ta scena nie zaskoczyła.
gdy Jerzy się obudził rzekłem do żony - powiesiła się...
dla mnie scena z księdzem jest wiążąca z samobójstwem. Mówi podczas wizyty na jej farmie, że okolicznym mlodym kobietom odbija palma - nastepuje cicha wymiana spojrzeń...
myślę, że Cuddy już wcześniej odleciała, choć zgadzam się, że to może być kwestia staropanieństwa.
Mi się wydaje, że Mary Bee podobnie jak te 3 kobiety cierpiała na depresję, z tą różnicą, że po tamtych kobietach to było widać, a po Mary nie. Depresja przybiera różne formy i różnie wpływa na zachowania ludzi. Mary cierpiała z powodu samotności, kolejnych odrzuceń do tego stopnia, że poszła z pierwszym lepszym facetem do łóżka, żeby to tylko zrobić. Te poniżenia, ponura wizja przyszłości aż wreszcie "ostateczność" w scenie przy ognisku, doprowadziły ją do samobójstwa.
Mary nie była kobietą, jakiej pragnąłby w tamtym czasie jakikolwiek facet. Babka miała grzać wyrko, gotować fasolę, rodzić dzieciaki, dziergać im ciuchy i bardzo się z tego cieszyć. Jeśli miała nieszczęście mieć odrobinę ambicji, oleju w głowie lub pomysłu na siebie, nie była dobrą partią. Wszystkie te żony farmerów, które oszalały, miały ku temu dobry powód - przypisane im role były nie do zniesienia.
My, widzowie lubimy Mary, bo jest "nasza", z naszej bajki, rozumiemy ją, uznajemy za dzielną. Dla swoich ludzi była dziwaczką, odmieńcem. Nawet jej podróż była tego dowodem.
Mary poniżyła sie przed swoim towarzyszem podróży - też odrzutkiem, kimś stojącym w hierarchii tak nisko, jak tylko się dało. I nawet dla niego była zbyt dziwaczna. Skoro on jej nie chciał, musiała uznać, że nikt nie zechce. I pewnie było jej tej próby znalezienia odrobiny ciepła bardzo, bardzo wstyd.
Ja tak samo jak założyciel tematu, nie rozumiem decyzji o samobójstwie. Tzn. była sama na świecie, całe otoczenie dawało jej raczej do zrozumienia, że jest inna i gdyby zabiła się powiedźmy u siebie na farmie albo po dostarczeniu kobiet na miejsce, byłoby to zrozumiałe. Tymczasem bardzo źle wybrali moment dla tej postaci. Była osobą z zasadami, twardą, taką która robi to co trzeba i nie narzeka. Mało logicznie to wypadło, że nie dociągnęła sprawy do końca.
Druga rzecz nielogiczna to jej staropanieństwo. Patrząc po innych farmach, powodziło jej się całkiem dobrze, a farmerzy raczej nie są z ludzi szukających dziury w całym. Jakiś tam młodzieniec mógł jeszcze naiwnie sądzić, że pojedzie do miasta, wyrwie piękną kobietę, która okaże się miłością jego życia a on jej księciem, ale wydaje mi się, że nie brakowało tam starszych kawalerów/wdowców/rozwodników, którzy realnie myślą o swojej przyszłości. Wnioskuję to po tym, że sprowadzali sobie żony z zewnątrz, zatem brakowało kobiet. Poza tym nie każda kobieta nadaje się, aby tam żyć i nie oszaleć, co też widzieliśmy.
Wszyscy mówili Marry, że za bardzo lubi rządzić, dla mężczyzn w tamtych czasach taka silna kobieta nie wiadomo jak bogata nie była dobrą kandydatką na żonę. Kobieta miała być cicho i robić to co każe mąż, co więcej może po prostu nie byli nią zainteresowani jako kobietą. Z resztą były to tereny gdzie ludzie się dopiero osiedlali i aż tak dużo wolnych tam nie było.
Wydaje mi się, że jeśli wiedziesz ciężkie życie farmera na jakimś zadupiu, czasami jest tak źle, że przymierasz głodem (tak mi wyglądały te niektóre domy) to się aż tak nie zastanawiasz czy jesteś kimś zainteresowany jako kobietą/mężczyzną, tylko wybierasz najlepszą opcję, nawet tylko po to żeby sobie trochę ulżyć w obowiązkach. Tymczasem wielu panów sprowadziło sobie żony. Nie wiem, może Marry ich odrzuciła, a tego nie widzieliśmy? Albo ktoś (te stare dewotki) jej robił zły PR. Na pewno nie miała łatwego charakteru, ale bez przesady. Jej wygląd na tle innych ludzi w filmie też chyba był do zaakceptowania.