Swego czasu w 1971 roku pod przewodnictwem Philipa Zimbardo 24 wybranych studentów losowo podzielono na więźniów i strażników. Eksperymentalne więzienie skonstruowano w piwnicy wydziału psychologii w Stanford.
Eksperyment zakończono już szóstego dnia z dwóch powodów. Strażnicy zaczęli dopuszczać się coraz bardziej gorszących praktyk, m.in. zmuszając więźniów do odgrywania aktów homoseksualnych. Ponadto Christiana Maslach, późniejsza
żona Zimbardo, doktor ze Stanfordu, stanowczo sprzeciwiła się eksperymentowi po tym, jak przeanalizowała jego zgubny wpływ na psychikę więźniów. Była to pierwsza osoba, która zanegowała moralną stronę eksperymentu.
Film jest w sieci wpiszcie na YT "The Stanford Prison Experiment"
noooo... tak. film jest oparty właśnie na wydarzeniach eksperymentu stanfordzkiego, thank you, captain obvious! i nie musisz kopiować wikipedii ;)
Bzdura, to co jest w tym filmiku nie ma nic wspólnego z tamtym eksperymentem! No, może poza samą ideą podziału chętnych ludzi na 2 grupy - więźniów i strażników. Reszta jest kompletnie inna.
Wikipediowiec poszukaj znaczenia słowa "prawie" w zdaniu Prawie jak experyment Stanfordzki.
Już lepiej było jak nie rozdziawiałeś japy.
A ja, w przeciwieństwie do nieprawdopodobnie zbulwersowanych, najwyraźniej odrobinę zbyt popędliwych użytkowników, chciałabym Panu ładnie podziękować.
Drodzy Państwo, to że trafiliście tutaj ze świadomością, iż film został nakręcony na podstawie/w oparciu (tutaj powinnam postawić wykrzyknik: film OPIERA SIĘ na faktach, nie musi ich ODWZOROWYWAĆ. Wszystko zależy od spojrzenia twórców) o eksperyment, nie oznacza, że wszyscy odbiorcy to wiedzą. Marucins bardzo mądrze podkreśla ten fakt, ponieważ być może ktoś, kto nie wiedział, otworzy oczy i spojrzy na ,,Eksperyment" od nieco innej strony. Podanie nazwiska psychologa na pewno oszczędzi niepotrzebnego przetrzepywania wyszukiwarek.
Naprawdę, apeluję o odrobinę kultury osobistej i powściągliwość.
Jeśli się coś poprawia w każdym aspekcie, to wypadałoby, by to nowe, było lepsze. Tutaj wszystko jest gorsze. Film sam w sobie jest okrutnie lipny. Pokazuje, że właściwie nikt, poza Whitakerem nie wszedł w swoją rolę, gdy tymczasem w wydarzeniach prawdziwych wszyscy w nie weszli. Nawet nie ma sensu rozwijać tematu - film jest poniżej krytyki.
Eeee... To nie wiem, który film Ty oglądałeś. Moim zdaniem widać wyraźnie, że strażnicy (choć z wyjątkami) weszli w swoje role. Inaczej nie słuchaliby Barrisa, nie zachowywaliby się jak strażnicy. Ze strony więźniów to samo. Travis i jego buntownicza postawa, postawy innych więźniów, którzy muszą przeciwstawiać się strażnikom.