Właśnie skończyłam oglądać "Dziewiąte Wrota". I, co mnie po prostu przeraża, nie mogę o tym filmie wiele powiedzieć - nawet tyle, na ile każe przyzwoitość ;)
Johnny Depp jak zawsze wspaniały, to nie podlega żadnej wątpliwości. Fabuła ciekawa, księgozbiory "ksiąg diabła" imponujące, poszczególne tytuły - tajemnicze. Czyli niby wszystko takie, jakie miało być. Jest jednak jedno małe "ale". Nie wyczuwam w filmie muzyki - która przecież jest nieodłącznym elementem tego gotunku produkcji. Nie mówię, że jej tam w ogóle nie ma, jednak wolałabym, żeby była ona bardziej dopasowana, mroczniejsza. Jedynym momentem, w którym "usłyszałam" tło muzyczne, byłą końcowa scena erotyczna :P Która swoją drogą nic do filmu nie wnosiła i nie była w nim potrzebna.
Ogólnie film oceniam wysoko, głównie za pomysł i grę aktorską. Aczkolwiek panu Polańskiemu za reżyserię też należą się brawa.
Muzyka jest i to świetna! Nie jest po prostu w stylu choćby Królowej potępionych, czyli..przytłaczająca obraz. NA tym ma przecież polegać na poziomie- jest tłem dla filmu. Czasem obraz na tyle wciąga, że nie słyszy się dźwięków. I mam nadzieję że na tyle ów świetny film Cię zafascynował po prostu!:) A jak już w temacie autora muzyki... w tej chwili nie pamiętam owej z Portretu damy choćby...ale bez wątpienia tam była. Po prostu nie przerosła filmu. Chociaż...w 9 wrotacj jest ona dość wyraźna i często mocniejsza. Ale...widziałam już ten film wielokrotnie. Za pierwszym nie stanowiła dla mnie zapewne też najważniejszego aspektu.