przekręcaniu na dobitkę korkociągu, przez Annę? Kicz, panie, kicz!
Akurat nie, małe kino powiatowe, w którym jesz chipsy a potem na wsi słyszysz, czy zielona cebula smakowała... Przyzna, szczerze, że chciałam zachować powagę, ale znużenie i reakcja innych sprawiła, że też śmiechłam z tej jakże uroczej sceny. Podobnie z "chciałem mieć was wszystkie pod ręką".
Jak byłam w kinie to nikt się nie śmiał, ale może dlatego, że co trzecia osoba czytała książkę (w tym ja [niektórzy rozmawiali dość głośno, nie dało się nie słyszeć "książka i tak pewnie lepsze", "ok już pamiętam zakończenie" itd] ). Ja to osobiście traktowałam z przymrużeniem oka, gdyż bardziej skupiałam się na emocjach opisanych w książce :]
JJa Ci podam zakończenie, bo akurat ono jest idealnie z książki:
"Biegnę na koniec ogrodu w kierunku torów. Koniec, ślepy zaułek. Stoję dokładnie w tym
samym miejscu, w którym rok temu, może nawet dawniej, stałam z jego dzieckiem w ramionach.
Odwracam się i patrzę. Idzie w moją stronę zdecydowanym krokiem, wyciera przedramieniem usta,
pluje krwią. Czuję, jak od wibrujących szyn drży płot – pociąg jest tuż-tuż, jego stukot brzmi jak
rozdzierający krzyk. Tom porusza ustami, coś mówi, lecz go nie słyszę. Uważnie patrzę, obserwuję,
stoję bez ruchu i czekam, aż podejdzie bliżej, i kiedy jest w zasięgu ręki, biorę zamach. Wbijam mu
w szyję spiralnie skręcone ostrze korkociągu."
i dalej:
"Pociąg przejechał. Słyszałam, jak się oddala, i wtedy zobaczyłam, że z domu wychodzi Anna.
Szybko podeszła do nas, uklękła przy Tomie i położyła mu ręce na szyi.
Miał tę minę, zaszokowaną, urażoną. Chciałam powiedzieć: „Już za późno, już mu nie pomożesz”,
gdy nagle dotarło do mnie, że Anna wcale nie próbuje powstrzymać krwawienia. Anna sprawdzała,
chciała się upewnić. Wkręcała korkociąg głębiej i głębiej, rozrywała mu gardło i cały czas do niego
przemawiała, tak cicho, cichutko. Nie słyszałam, co mówiła."
Kraków Kazimierz pokaz przedpremierowy. Owszem ludzie się na tej scenie śmiali. Ja też bo wyszła mega sztucznie i słabo :D
Zgadzam się. Spodziewałem się czegoś o wiele lepszego. Przydługawy, rozciągnięty i nie zawsze ciekawy. :/
A ja uważam, że był o niebo lepszy niż książka! Najpierw czytałam książkę i mimo to z większym zaciekawieniem oglądałam potem film niż 'męczyłam' książkę. xD Pierwszy raz film lepszy niż książka!
Wczoraj w Heliosie, na premierze, sala śmiała się na całego. Mnie też się lekko kącik ust ruszył, ale z powodu żenady tej sceny :P
Jak tak stały nad tym ciałem i na siebie patrzyły to brakowało mi tylko radosnego high five!
Tak też było w książce. Na przesłuchaniu zeznały, że Anna próbowała go ratować a tak naprawdę go dobijała.
Wyluzuj, kino to popularna rozrywka dla mas (szczególnie takie jak to), nie jakieś sacrum
Tiaa, chamowo i w kościele znajdzie powód do rechotania i ma to nic wspólnego z wyluzowaniem. Oglądanie filmu w kinie, obok hordy rechoczących cymbałów jakoś nie nastraja mnie rozrywkowo.
A tam kicz od razu. Długo tłumione emocje puściły bohaterce, miło, że się otworzyła na koniec historii. Oglądając film bez rechoczącej widowni takie zachowanie wydaje się być naturalne.
Jak się idzie do kina pośmiać i pogadać, to wiadomo, że odbiór będzie inny, niekoniecznie lepszy.
ja po wbiciu oglądając z rodziną powiedziałem ,,ja bym jeszcze dokręcił'' I po chwili życzenie stało się rozkazem XD