Na początku wszystko super, człowiek się wkręca, a potem lipa... No bez kitu, sceny "finalne" strasznie przesadzone i wszystko doprecyzowane, widz jest prowadzony krok po kroku, tak żeby na pewno zrozumiał dokładnie co się tam stało. Wielki fakas dla Tate'a Taylora że potraktował mnie jak idiotę.