Znowu będzie porównanie tym razem do Manekina, bo to podobne filmy jesli chodzi o punkt wyjsciowy. Tak jak tam mielismy manekina, który zmienił oblicze głównego bohatera, tak i tu tutaj katalizatorem jest babeczka z komputera, która bierze sie za dwóch chłopaczków, ale robi to umiejętnie. Nie przymusza ich do niczego tylko daje wolną rękę i podsuwa im zadania. To ten sam uroczy, głupkowaty kicz tylko wszystko tutaj jest lepsze. Bogatszy fabularnie ( motyw przełamania się, watki milosne, ), lepiej nakreslone postacie, sama tytułowa dziewczyna wychodzi poza swoje ramy i żyje jakby swoim życiem czego w Manekinie nie było. To twarda, ponętna, urodziwa kobieta, którą każdy chciałby mieć obok Sb i bałby się jej zaleźć za skóre nawet pewnie Clint do którego roli tutaj nawiązuje :D. Poza tym jest wiecej humoru, wiecej śmiesznych, głupawych scen, banan rzadko ma sposobność zniknięcia z twarzy. Ten sam bajeczny klimat, dobra muzyka ( chociaz piosenka w manekinie była lepsza >Nothing's Gonna Stop Us Now ) urok i przede wszystkim lekkość, która sprawia, że zapomina sie o otaczającej rzeczywistości. To jest pierwszorzędna rozrywka z przymrużeniem oka. Może jakoś siada na końcu tempo trochę i nie jest tak dobrze jak przez większość filmu, ale to zdecydowanie niedoceniony film na filmwebie jak dla mnie.
[Uwaga, spoiler] Jak dla mnie jest właśnie odwrotnie. Weird Science nie ma startu do świetnego Mannequin. W Manekinie postacie były lepiej zagrane, w WS Wyatt sprawiał wrażenie, jakby się śmiał ze wszystkiego co robi, nie wytrzymywał scen, jakby nie potrafił zagrać w wielu sytuacjach. Manekina nie nazwał bym głupkowatym kiczem, ale już do Weird Science to określenie pasuje, za dużo groteskowych i przesadzonych, po prostu głupich sytuacji, pomysłów. Też niezrozumiałe było to jak działa stworzona kobieta w WS, na jakich zasadach, co potrafi, bo z filmu można wywnioskować, że wszystko potrafi, bez ograniczeń, wyjąć z rękawa cokolwiek i to dawało duże pole do popisu, ale też robiło z filmu chaos. No nie czułem żeby w filmie WS kobieta z komputera żyła swoim życiem, jak sama stwierdziła jest zależna od tych dwóch chłopaków, dopiero pod koniec filmu można by rzec, że zaczęła żyć swoim życiem. Ja tam wolałbym przy sobie tą z Manekina i jak dla mnie była ładniejsza, ale ta z WS też spoko, tylko te wary obciągary... Parę razy się uśmiechnąłem przy WS, ale poza tym to więcej głupkowatych scen tam jest i chaos, a w Manekinie humor jest mniej głupkowaty, jest bardziej poukładany, ciekawsze postacie i scenariusz, jedynie ten koleś z Akademii Policyjnej w postaci strażnika psuje ten prawie idealny obraz swoją kiczowatością, mogliby go sobie darować i wybrać lepszego aktora.