Porównywanie tego "dzieła" do "Stalkera" jest bluźnierstwem ! Obok mnie na sali kinowej siedziała paniusia którą szczególnie bawiły sceny z patroszeniem zająca i (sic!) wydłubywaniem ludzkich oczu. O tym, że rozbawił ją widok zwierzęcia złapanego w okrutne sidła już wolę nie pisać... Strach pomyśleć, czy scena ta była udawana, czy naprawdę uśmiercono dla niej zwierzaka. Cały film koncentrowałem się na tym, jaka istota za chwilę zostanie uśmiercona dla dobra pseudo-fabuły. Dla osób, które uważają, iż sadyzm wobec zwierząt jest uzasadniony w kinie względami artystycznymi dodam, że nabijanie się z ludzi niepełnosprawnych jest dla mnie równie wulgarne. Cały film jest przepełniony tego typu humorem. Jedyne co mi się w tym obrazie podobało to niesamowita opuszczona fabryka którą chętnie bym eksplorował z aparatem fotograficznym. Reszta to dno. Tarkowski przewraca się w grobie. Dno po trzykroć !
Skupiłeś się na nieodpowiednich wątkach. A szczególnie na pani obok.
Mniemam, że ludzi też zabijali na potrzeby filmu.
I w którym momencie wyśmiewano osoby niepełnosprawne?
Trochę więcej abstrakcyjnego myślenia.
"Trochę więcej abstrakcyjnego myślenia. " - Tego chyba nie można nabyć czy zwiększyć poziomu: to albo po prostu jest albo tego w ogóle nie ma.
Trudno by w opisie "Dystansu" nie pojawiło się słowo "Stalker" bo jest on parodią filmu Tarkowskiego.
Sceny ze zwierzętami faktycznie intrygują, zważywszy, że mamy do czynienia z przyjemnym i zabawnym kinem surrealistycznym. Patroszenie królika trochę nie pasuje do reszty filmu. Niemniej nigdy mnie jakoś nie szokowały takie ujęcia: lubię zwierzęta, nigdy bym żadnemu nie zrobił krzywdy, lecz jem mięso i swoje zwierzęta domowe też karmię mięsem. Wiem, że uzyskiwanie owego mięsa wygląda właśnie jak na tym ujęciu. Gorzej ze sceną z lisem: liczę, że była ona w 100% udawana i zwierzęciu nic się nie stało.
Miłośnicy zwierząt mają ogólnie przerąbane na tegorocznej edycji Nowe Horyzony Turnee. W "Białym Cieniu" zobaczymy rytualny ubój kury (na bank prawdziwa scena), w "Żonie policjanta" dobijanie sarny (prawie na pewno scena udawana, ale mam niestety niewielkie wątpliwości), a w "Białym Bogu" mnóstwo scen pastwienia się nad psami (jedyny film którego bezpośrednim tematem jest przemoc wobec zwierząt został wyraźnie zrobiony przez ich miłośnika, a na planie nie dzieje się im żadna krzywda).
A to ja siedziałem w tej samej sali kinowej - nie do końca rozumiałem śmiech Pani na tych scenach, ale nie skupiałem się na tym jakoś szczególnie :)
Mi się film podobał. Dawno nie oglądałem czegoś z równie absurdalnym humorem. Co chwilę na ekranie widziałem sceny dzięki, którym odczuwałem swoisty mindf*ck. Szedłem z nastawieniem, że coś takiego obejrzę i się nie zawiodłem. Kubełek dymu prawiący po japońsku - mistrz. Zgadzam się też z Lucky_luke co do zwierząt - nie do końca pasowała mi scena patroszenia królika do reszty filmu, była jakby odczepiona od reszty, nie wiem czy potrzebna, może tylko, żeby zaszokować/zaintrygować? Pluto!
Czołem
Swoją drogą - jeśli mówimy o tym samym seansie w kinie Charlie w Łodzi, nazwanie tej izby "salą kinową" jest grubą przesadą. W moim domu mam lepsze warunki do oglądania filmów niż w tej izdebce. Bilety na tego typu seanse powinny kosztować maksymalnie 3 złote.
W kwestii paniusi chichoczącej cały seans bez jakiegokolwiek sensu - musiałem się skoncentrować na jej "popisach" gdyż siedzieliśmy obok siebie, niestety... Broń Boże, nie byliśmy razem! Współczuję braku wrażliwości... Odniosłem wrażenie, iż osoba ta przyszła na komedię i dlatego śmiała się z wszystkiego co ujrzała na ekranie, choćby było to nawet wydłubywanie oczu. Jak można śmiać się z czegoś tak odrażającego ?
W kwestii samego filmu. Uwielbiam filmy Bunuela (wychowywałem się na nich), więc absurd i groteska wydawały mi się zawsze bliskie. A Fellini ? (np. "Miasto kobiet"?). O Monty Pythonie i ich abstrakcyjnym humorze nawet nie wspomnę. Niestety, nie kupuję stylistyki, jaką zafundowano mi w tym "dziele". W odpowiedzi na pytanie o co chodzi z nabijaniem się z osób niepełnosprawnych - dla mnie cała ta historia z karłami od początku była niezbyt przekonująca. Może i przesadzam, ale po seansie przyszedł mi do głowy dr Mengele, on też ekscytował się karłowatością. Moim zdaniem to żenada. Uważam, ze ogólnie było to niesmaczne doznanie pod względem estetycznym. Niesmaczne do tego stopnia, że darowałem sobie resztę filmów przeglądu Tm-NH, przewidując rzeźnię na ekranie. I dobrze zrobiłem, czytając zarówno opisy filmów jak i to co mówi o nich Lucky_luke.
Nigdy nie zrozumiem dlaczego kino (jak się o nim mówi) "niszowe" musi być kinem niehumanitarnym, a zdarza się tak niejednokrotnie, że przypomnę odrażający "Japon", prezentowany kila lat temu również na Tm-NH. Fuj !
Wiesz co, mam pewną koncepcję, co mogło śmieszyć w tej scenie z wydłubywaniem oczu - po prostu sam fakt, że to takie dość czytelne nawiązanie do "Psa andaluzyjskiego". Królik ukrzyżowany na desce do krojenia niczym Jezus na krzyżu to także absurdalne połączenie. Więc może u tamtej pani po prostu zagrały takie kulturowe skojarzenia i to ją rozbawiło, a nie okrucieństwo.
Myślałbym rok i nie przyszło by mi do głowy że ta scena ma cokolwiek wspólnego z "Psem andaluzyjskim". To nadinterpretacja na całego moim zdaniem.
W sumie ciekawie rozwinęła się dyskusja pod tym wątkiem, jest zdecydowanie ciekawsza od tego chorego filmu.
Oj, tak poczytałam co piszecie i teraz się zastanawiam czy iść na ten film, a mam bilet na dzisiejszy seans. Nie chcę oglądać patroszenia królika :(
Gdy byłem mały chętnie oglądałem, jak mój ojciec patroszy królika.
Jak wybuchnie wojna, przyjdą ciężkie czasy, będę umiał wypatroszyć królika, a wy - nie.
Może samo to co się działo z królikiem nie było zabawne, ale fakt, że "oprawca" słuchał jakiegoś buczenia (albo wcześniej krzyków kobiet) mnie osobiście bawiły.
To niesamowite, na czym wy ludzie skupiacie uwagę oglądając filmy. Mi by przez myśl nie przeszło żeby odebrać to jako NAŚMIEWANIE SIĘ Z NIEPEŁNOSPRAWNOŚCI albo OKRUCIEŃSTWO NAD ZWIERZĘTAMI - To jest dopiero absurdalne.. Te wasze obrażanie się na sceny, scenariusz, zakrywanie oczu, wychodzenie z kina, komentowanie że skandal, że okropne, czepianie się rzeczy zupełnie nieistotnych z punktu widzenia filmu jako całości. Przecież nie da się z takimi ludźmi oglądać filmów :D
PS. Ty lubisz Monty Pythona a chociażby w Świętym Graalu były i karły i królika zabili granatem..
Zrób przysługę filmowi, usuń swoją ocenę z niego i nie zaniżaj oceny ;-)
Po pierwsze - Królikowi z "Graala" w realu nic się nie stało, to jest ogólnie znana historia. Jedyne co go złego spotkało to pomalowanie farbą na czerwono. Jest to zupełnie coś innego niż obrzydliwe, niczym nieuzasadnione patroszenie zająca (nie królika, tak swoją drogą).
Po drugie - nie mam najmniejszej ochoty z typami twojego pokroju oglądać jakichkolwiek filmów !
Po trzecie - żyjemy w demokratycznym państwie, wobec czego nie masz prawa narzucać mi tego, jak ocenić film, który uważam za kompletne dno i sugerować mi "robienie mu (jakiejkolwiek) przysługi". Jedyne co mogę dla ciebie, bezduszny typie zrobić, to obniżyć ocenę tego gniota do "jedynki", co niniejszym czynię SPECJALNIE DLA CIEBIE.
I bardzo dobrze! :)
Nic, ale to absolutnie nic - żadna ambicja artystyczna czy wizja - nie usprawiedliwia dręczenia zwierząt na ekranie. To jest po prostu fakt i nie powinien podlegać dyskusji. I nie ważne czy jest to dręczenie "udawane", zagrane czy prawdziwe.
Doprawdy nie umiem sobie wyobrazić jak niskie kompetencje kulturowe trzeba mieć, żeby w ogóle brać pod uwagę usprawiedliwianie takich scen w kinie.
no to pojechałeś, jesli z merytorycznego punktu widzenia zwierze zostało ubite lub wypatroszone, oczywiście nie na serio, scena taka jest uzasadniona. Jak miałyby wyglądać sceny z rzeźni czy polowania, patroszono by sałate i strzelano do dzikich marchewek.