"Ładunek 200" wypruwa widzowi flaki, "Lewiatan" kopie w tyłek z glana, a "Dureń" jest jedynie lekkim policzkiem. Nie dlatego iż posiada mniejszy "ciężar". Bardziej dlatego że wizja Rosji jako skorumpowanego, zapijaczonego piekła zdaje się być już wtórna, a co gorsza tu jest chyba najbardziej przerysowana. Oczywiście za każdym razem gdy mówiąc o filmach Smarzowskiego czepiam się że nie każdy ksiądz jest kobieciarzem, nie każdy glina skorumpowany i nie każdy Polak pije, zawsze znajduje się ktoś kto mi mówi że "niczego nie widziałem, za młody jestem, a Polska właśnie tak wygląda, więc się nie znam". Tak samo jest z tym filmem. Nie wierzę tamten kraj był aż tak przeżarty korupcją że politycy kradną miliony, mogą wszystko zrobić z obywatelem, a biedne społeczeństwo zupełnie zapomniało o moralności. Ale prędzej czy później nazwie mnie ktoś tytułowym durniem. Dlatego miast zaprzeczać realności ekranowego świata, stwierdzę tylko iż jest on zbyt groteskowy przez co rozłazi się jak czterdziestoletni blok mieszkalny bez renowacji.
Pierwsza godzina jest wprost nieznośna. Chyba w każdym kadrze podkreśla się zgniliznę Rosji. Upadek moralny sięga już nawet rodziny głównego bohatera, w której kobiety wstydzą się za uczciwość mężów. Szczytem niedorzeczności jest kłótnia polityków o tym kto ile ukradł, odbywająca się przy świadku. Wszystkie te sekwencje podkreślają fatalizm sytuacji, ale równocześnie stanowią wyliczankę powodów powolnego rozpadu kraju. Niestety ja tego typu zagrywki widzę już w co drugim filmie anty systemowym. Krytyka nie jest tu ani subtelna, ani oryginalna. Przypomina bardziej punk rockową piosenkę, gdzie wokalista jedzie po rządzie nie podając żadnych argumentów.
W drugiej połowie jest już dużo lepiej. Być może dlatego iż miast tendencyjnego kina politycznego, dostajemy tragedię idealistów w świecie ideałów pozbawionym. Dramaturgia w tym momencie jest rewelacyjnie zbudowana, a zakończenie okazuje się celne, mimo iż po trosze można się go spodziewać. Co prawda głównym zamysłem reżysera nie była budowla emocjonalnej bomby, a raczej metafory własnej ojczyzny jako zrujnowanej aglomeracji. Tyle tylko iż to pierwsze udało się w pełni, czego niestety nie potrafię powiedzieć o drugim.
Jeśli ktoś spyta czy mimo mych narzekań polecam to dzieło, odpowiem twierdząco. Mam prywatnie odczucie przejedzenia się tego typu kinem, lecz myślę że innym może się ono spodobać bardziej. Biorąc pod uwagę świetny klimat nocnego miasta, talent Bykowa oraz rewelacyjne zdjęcia, to nie jest przeciętniak.
Jeśli interesuje cię ta tematyka to polecam ci książkę Billa Browdera -"Czerwony alert" - na początku są też smakowite polskie smaczki z początków dzikiej prywatyzacji w Polsce z punktu widzenia zachodniego finansisty świeżo po studiach
Nie czepię się twojej wizji świata bo jest twoja ;-) Masz prawo widzieć rzeczywistość tak jak ci się podoba. Czepię się może kwalifikacji "Lewiatana"jako filmu kopiącego glanem a "Duraka" jak lekkiego policzka. Ja akurat uważam całkiem odwrotnie a teraz postaram się uzasadnić swoją tezę. W "Lewiatanie" była korupcja i w "Duraku" jest korupcja. Tu bym dał remis. Ale w "Lewiatanie szło o życie i posiadłość jednej rodziny natomiast w "Duraku" dotyczy to liczby ludzi mogących stanowić społeczność małej miejscowości. Nie można tu nawet postawić znaku równości. Nawet mimo filmowej świadomości jakiego "sortu" są to ludzie.
SPOILERY
Przy czym "Lewiatan" pokazał coś nowego: jak wielką władzę ma w Rosji kościół prawosławny. Nagle okazało się że zgładzono rodzinę, by postawić na miejscu jej domu cerkiew. To kto obracał głową lewiatana było czymś niespodziewanym- dostałem z glana.
Znaczące jest również, że ja się już uodporniłem na kino przedstawiające Rosję w ten sam sposób i każdy kolejny antysytemowy obraz boli mniej.
Pozdrawiam.
Ja w ogóle nie patrzyłem na ten film jak na film przedstawiający rosyjskie realia. Ten film pod wieloma względami jest uniwersalny i pokazuje zasady działania demokratycznych społeczeństw. W Polsce jest bardzo podobnie. Tak wynika przynajmniej z moich doświadczeń kilkudziesięciu lat funkcjonowania w osiemset tysięcznej miejscowości. No ale wracając do "Lewiatana" - tam miałeś prawosławnego biskupa a w "Duraku" masz "tych co kiedyś rozrywali na strzępy". Była mowa, że są groźni ale nikt expressis verbis nie stwierdził, że nie chodzi o jakiegoś lokalnego popa z mafijnymi koneksjami. No ale z twojej wypowiedzi wnioskuję, że masz lekką antyreligijną fobię i jedna rodzina załatwiona przez biskupa jest dla ciebie istotniejsza niż osiemset niewinnych ale zdrowo zakropionych wódą i narkotykami duszyczek ;-) No cóż różne są systemy wartości na tym świecie ;-)
Ale proszę Cię: oceniajmy film, nie siebie. To czy jestem religijny to już daleko idące gdybanie. Powiedziałem że jeden film jest oryginalniejszy od drugiego, a ty zabrałeś się za analizę mej osoby. To się nie godzi ;>
Tak samo to co możemy przypuszczać w "Durniu" to nie to samo co powiedział wprost Zwiagincew. Abstrahując od tego, "Lewiatan" jest lepszy również dzięki symbolice, zdjęciom, aktorstwu i ogólnemu rozmachowi. Mam ocenić moc dzieła jedynie miarą liczby ofiar, podczas gdy są one w każdym przypadku metaforą niewinnych, skrzywdzonych przez system? Dodać należy, w "Durniu" metaforą najmniej do mnie przemawiającą, bo jak wspomniałem przekombinowaną.
Jakoś to co napisałeś skojarzyło mi się bezpośrednio ze słowami Józefa Stalina "śmierć jednostki to tragedia, milion zabitych to tylko statystyka". Ja czuję inaczej ;-)
Zgodzę się. "Lewiatan" jest niczym przypowieść biblijna, wielopłaszczyznowy. Nie dotyka jedynie problemów skorumpowanych społeczeństw, pozornie żyjących jedynie w demokracji.
"Dureń" - oczywiście wedle mojej oceny - skupia się na wątkach polityczno-społecznych, nieco ocierając się jedynie o bardziej uniwersalny motyw "młodego idealisty". Ale to film naprawdę dobry, z kapitalną rolą Bystrova i nieźle wyreżyserowany. Wart uwagi.
Dodać należy, w "Durniu" metaforą najmniej do mnie przemawiającą, bo jak wspomniałem przekombinowaną. - Osobiście nie miałem odczucia, aby metafora była w żaden sposób przekombinowana. Odebrałem ją jednak z innej perspektywy, podczas gdy wspominasz o tym jakoby ci mieszkańcy, byli skrzywdzeni, przez system ja zauważyłem, że ukazani bohaterowie są na marginesie społecznym z powodu własnych wyborów natomiast nie uwierzyli w słowa Dima, ponieważ przekonanie o trwałości budownictwa z rąk Rosjan jest wciąż aktualna.
Myślę, że to już kwestia oceny niuansów i bardzo subiektywna. Mi np. "Lewiatan" podobał się bardziej i zrobił niesamowite wrażenie, bo jest naszpikowany różnorodną symboliką, co po prostu lubię. I był pierwszy, co też pewnie odegralo pewną rolę..."Durak" jednak jest dobrym filmem, niby poruszający te same problemy, ale jednak z innej p persprktywy. Natomiast zgadzam się z częścią tu piszących, że mówienie o Duraku jako filmie nierealistycznym i w ogóle ujmowanie go w takich kategoriach jest nieporozumienie.
Dodam, że prawda o samej Rosji może być jeszcze brutalniejsza niż nam "Durak" i "Lewiatan" pokazują. Sprawa Litwinienki, zabójstwa dziennikarzy, korupcja na niewyobrażalną nawet dla nas skalę to tylko czubek góry lodowej pewnie.
Jeżeli patrzysz na każdy film tak jakby to miało miejsce w rzeczywistym świecie to nie wiem czy oglądasz kino SF albo fantastyczne. Ma szokować i tyle. Lubię styl Smarzowskiego, Balabanova i ten film też wywarł na mnie mocne wrażenie w przeciwieństwie to takiego Lewiatana co ma moim zdaniem zbyt zawyżoną ocenę z racji lepszej promocji a wynudziłem się niesamowicie i oglądałem bez emocji. Oceniasz Durnia zbyt szorstko, tak jakbym miał uwierzyć że w takiej Drogówce krawężnik wplątał się w tak wielką aferę polityczną. Mówiąc niemożliwe dałbym 1. Kino sensacyjne, kryminalne (Drogówka) i dlatego film super gut. Lubię brudy klimat, syf, korupcje, patologie na ekranie i sprowadzenie tego do najniższych warstw społecznych i bez ceregieli daję Durniowi 9.
P.S. Pisząc przerysowana to chyba nie znasz polskich bloków, gdzie mieszkania socjalne zamieszkuje gorsza patolka niż uświadczyłeś w filmie, popytaj kuratorów, pracowników mopsu itp a powiedzą Ci że ten obraz menelstwa w tym filmie jest cukierkowy.
I znów ktoś mówi że "niczego nie widziałem, za młody jestem, a Polska właśnie tak wygląda, więc się nie znam". Czyż tego nie przewidziałem pół roku temu...
Cóż, ja zdecydowanie nie wierzę w świat przedstawiony gdzie na tysiące osób zdarza się jedyny sprawiedliwy. Ty za to nie zdecydowałeś się na żadną z opcji zaczynając od tego że film nie musi być realistyczny, a kończąc na tym iż jednak jest...
Pomijając: zaakceptowałbym ten obraz świata, gdyby był przemyślaną groteską. Niestety źle to wyważono.
Negować bo być pewnym że coś takiego nie istnieje a zdawać sobie sprawę iż zdarzyć się może to inna sprawa. Toś Ty zatwardziały że ino widzisz białe albo czarne. Kończę z Tobą dyskusję bo wszedłem na Twój profil i obaczyłem że wystosowałeś apel o słuszności tego czy ktoś może być Twoim znajomym czy nie (mądry nie przyjmie, odrzuci albo oleje po prostu). Widzę że maniakalnie oglądasz filmy i masz powołanie o komentowanie wszystkiego (natrafiłem na parę Twoich postów, komentarzy i rozbawiło mnie Twoje zbyt poważne podejście do czegoś co ma być rozrywką a nie przepisem na życie). Wysilę teraz oko aby wyczaić to i podejmę ripostę na czcze Twoje pisanie bo tu już się nie wybronisz tylko pisać będziesz aby post Twój był ostatnim odpisem.
No nie wiem czy traktujesz kino jako rozrywkę, skoro chcesz wszczynać w imieniu znieważonego przeze mnie dzieła jakieś wojny.
Jeśli na prawdę zagłębisz się w napisany przeze mnie na blogu tekst zrozumiesz iż nie chodzi mi o gloryfikację własnej osoby, a to by "znajomy" także na filmwebie był formą kontaktu między użytkownikami, a nie ślepym klikaniem w okienka.
Zaś co do "Durnia" wciąż broni się tu notka napisana przeze mnie pół roku temu. W niej nie tylko zarzucam filmowi że jest nierealny, ale i taśmowy, bo generalnie pierwsza połowa dzieła zajmuje się głównie wyliczaniem patologii i nie dostajemy wiele więcej. Jeśli twoją obroną dla takiego kina jest zainteresowanie tego typu klimatem to przecież nie będę w ciebie rzucał pomidorami. Prawo do zachwytu ma każdy...
Wojny? Raczej pacyfikowanie przeintelektualizowanych wypowiedzi. Każdy czuje w swoim gównie zapach fiołków. A nie mam zamiaru zagłębiać się w tekst pod wzniosłym sztandarem kto może być moim znajomym. Kopsnij jeszcze jakiś tekst abyś miał ostatnie słowo. 5
Nie ma sensu bić piany z tym człowiekiem, słusznie zauważyłeś w jego profilu te jakże groteskowe wytyczne co do znajomych przyjmowanych do własnego grona. Chyba nikt spośród tego ogromnego gremium filmwebowego nie wpadł na tak idiotyczny pomysł jak rzeczony Lucky Luke. Chłopak najwidoczniej ma obsesję na punkcie kina ,która urosła do rangi absurdu...musimy mu wybaczyć i zaakceptować jego małą chorobę.
Jak to, czyli nie wierzysz że oglądanie filmów to jedyny słuszny sens życia? Jesteś jakiś dziwny ;D
Jeżeli w tym filmie razi Cię pompatyczność i przerysowania to nie rozumiem jak możesz lubić rosyjską kinematografię, która w całej swej historii jest emocjonalną jazdą bez trzymanki. Ma być 200%, nieważne czy miłości i romantyzmu, czy też przemocy i tragizmu. Poniżej 200% nikt nie odbiera. Tacy po prostu są.
Trafne. Wschodnia, wylewna, ekspresyjna aż do bólu dusza. I to wg mnie ma swoją wartość, bo gdzie indziej tego nie znajdziemy.
poza odwaleniem naczelników straży czy robót publicznych, na co w PL raczej nikt by się nie odważył czy nie miałby takiej mocy sprawczej to cała reszta to jak najbardziej realne polskie realia... patrz np.
wiki / Katastrofa_budowlana_na_Śląsku_(2006)
Myślę że wszystko można skrócić do tego że założenia tego filmu może były i dobre, wszystko padło w scenariuszu i jego realizacji. Wyszła zwykła powtarzalna wydmuszka, bez żadnego mocnego punktu który by ją obronił. Nuda po prostu nuda, mogło być bardzo dobrze a wyszła telenowela. Film jak z szablonu.
zgadzam się z przedmówcami (tj.lucky luke i jakubskim) - film wydmuszka, najlepsze określenie, nie będę powtarzać Waszych argumentów bo są trafne. ja bardzo lubię rosyjskie kino i może dlatego tym bardziej się na tym filmie zawiodłam..
1 - Ładunek 200 - Najciekawszy i najmocniejszy
2 - Dureń - Słabe zakończenie
3 - Lewiatan - Bez szału
Witam. Będzie ciężko, bo obecnie nie prowadzę bloga. Kiedyś miałem blog o nazwie "Krew z oczu", międzyczasie miałem podcast na portalu Pełna Sala, a teraz trzeba by mnie torturować żebym cokolwiek napisał tak mi się nie chce. Osoby zniesmaczone moją oceną mogą mi gratulować tej decyzji pod tym postem ;)
Wielka szkoda , lubię Twoje recenzje, opisy (działalność na filmwebie) . Często gdy ogladałem jakiś film widziałem , że zabierasz głos pod nim . Zauważyłem , że mamy dość podobny gust filmowy i pomyślałem że dostałbym z bloga zastrzyk nowych ciekawych tytuów . Najgorsze u mnie jest szukanie filmu który mam obejrzeć , zajmuje to wiecej czasu niż sam film (często). Dziekuję za przyjęcie zaproszenia , dostęp do ocen bardzo mi się przyda , zmniejszy mój czas poszukiwań :) .A co do Durnia też mam mieszane odczucia , skromnie podpisuję się pod opinią .