Naprawde, wszędzie zniszczenia, szaro, brudno a pośród tego ojciec i syn.
Zobaczyłem film popołudniu i przez reszte dnia byłem dobity.
Co do kataklizmu to ewidentnie były atomówki. To nie mógł być meteoryt. Co do promieniowania, w innym wątku niektórzy spekulują że to nie bomby bo niebyło promieniowania. Otóż promieniowanie przenikliwe to tylko niewielki procent "zniszczeń" jaki pochodzi od wybuchu jądrowego.
Większość to promieniowanie cieplne i fala uderzeniowa. Pozatym promieniowanie obejmuje niewielki promień od wybuchu i utrzymuje się przez króki czas. W Hiroshimie napromieniowani zostali ci którzy byli w odpowiedniej odległości nie za blisko bo by wyparowali i nie za daleko.
Gdyby to był meteoryt to zniszczenia były by największe w pewnym punkcie a im dalej od pkt zero tym mniej zniszczeń, w filmie zniszczenia są nierówne. Pozatym gdyby meteor walną w USA to Europa i reszta świata były by w całkiem niezłym stanie i przyszły by z pomocą ameryce.
Naprawde aż trudno uwierzyć że na świecie jest tyle broni jądrowej że wystarczy zniszczyć ludzkość kilka razy.
Już dawno takiego przykrego filmu nie widziałem. Jest naprawde dobry nawet bardzo. Viggo świetnie zagrał ojca.
Jak wasze reakcje? Wg mnie jeden z najlepszych 2009r.
film troszke za krotki :/ i rzeczywiscie przygnebiajacy ale to nic w porownaniu jak sie czulem po czytaniu ksiazki. Dobrze dobrani aktorzy i mroczny klimat ksiazki zostal w miare dobrze dobrany takze Polecam tylko naprawde wezcie pod uwage ze film doluje a ksiazka jeszcze bardziej. pozdrawiam
książka może i dołuje ale zakończenie dale nadzieję na ratunek dla ludzkiej rasy. Nic tak dobrego nie czytałem od czasu hmmm I am Legend?
UWAGA, NIEWIELKIE SPOILERY
No nie wiem, miałem raczej wrażenie że tym razem patrzę na definitywny koniec świata. Owszem, paru ludzi potrafiło się zorganizować, jednak świat leży w ruinie, wszystko zniszczone, spalone lub skażone, w dodatku ludzkość zaliczyła całkowity upadek i jest skazana na życie na tym wysypisku. Jak dla mnie wiadome było od początku, że ta historia nie może się dobrze skończyć, wprawdzie finał nie był najgorszym możliwym scenariuszem, jednak bardzo daleko było temu do happy-endu. Raczej zostawił pytanie o to co dalej. Skoro bohater, w gruncie rzeczy poczciwy człowiek, potrafił stać się tak okrutnym (scena na wybrzeżu), to co z resztą.
Zdecydowanie jedna z najlepszych współczesnych powieści. Boję się tylko, że film może bardzo zaszkodzić jej pozycji.
a gdzie w książce "jestem legendą" było że rasa ludzka przetrwała, proszę oświeć mnie. jak dobrze pamiętam to wampiry nawet dość inteligentne(nie tak jak w filmie) zabiły ostatniego człowieka
No i zepsułeś sobie oglądanie. Ja czekam aż wyjdzie w kinie. Wersja do pobrania w internecie jest podobno jakaś obcięta i brakuje scen. Sam bym sobie popsuł oglądanie ale w porę zobaczyłem że jednak ktoś się ulitował i jednak będzie w naszych kinach.
Ja właśnie zacząłem czytać książkę, na film poczekam jak będzie w kinie. A kolega powyżej może jest z UK gdzie film można już obejrzeć od 8 stycznia.
A można wiedzeć gdzie dostałeś książkę? Sam chciałbym przeczytać zanim obejrzę film ale nie mogę znaleźć w żadnym sklepie.
Ehe, zaczekaj aż się Kino Świat dobierze do filmu, będzie pewnie jeszcze bardziej pocięty ;) Czekam na zagraniczne wydania dvd.
blehehe jakie atomówki ? nie zauważyłeś, że w filmie cały czas były trzęsienia ziemi ? atomówki nie mają takich "efektów ubocznych"...
Książka naprawdę super ogólnie mało czytam ale nie mogłem się oprzeć aby przeczytać (zwłaszcza ze jestem fanem takich klimatów Fallout itp) książka wchodzi szybciutko przeczytałem w 1 dzień nie mogłem się oderwać filmu jeszcze nie widziałem ale na pewno obejrzę jak będę miał okazje co do książki to wpisz w google "cormac mccarthy droga doc" i pierwsze 2 strony powinny Ci podpasować pod frazę.
Oczywiście, że nie była to zagłada atomowa. W książce BYŁA BY w tedy wyraźnie o tym mowa, a NIE BYŁO. Może mi się jakaś okrojona wersja trafiła, albo tłumacz pominął :).
Jeśli się mylę proszę o cytat z powieści (w necie są wersje doc, pdf itp więc można bez przepisywania).
Zgadzam się z argumentami, że mogła by być to taka wizja. Trzęsienia ziemi można by jakoś uzasadnić zmianą osi obrotu ziemi, czy inaczej, nie znam się :). Ale wydaje mi się, że nie pominęli by w tedy wątku stref skażonych,, a w książce bohaterowie nie raz idą przez spalone doszczętnie tereny/miasta i nic o promieniowaniu nie ma mowy. Wątków filozoficznych o ludzkich auto destruktywnych tendencjach też brak, a Cormac McCarthy tyle filozofuje, że raczej by tak istotnej kwestii nie pominął.
Wiemy tyle, że zdarzyła się JAKAŚ katastrofa - są trzęsienia ziemi; mimo zimna pożary wciąż gdzieniegdzie się pojawiają; wszędzie jest pył; ogromne zubożenie flory roślinnej/zwierzęcej; a promienie słoneczne z coraz większym trudem docierają na ziemie - stąd bohaterowie maszerują w stronę równika, uciekając przed coraz mroźniejszym klimatem.
Jak dla mnie mógł to być wybuch super wulkanów. Wszystko pasuje: większa aktywność sejsmiczna i pył spowijający górną warstwę atmosfery. Mogła by być to też mieszanka z uderzeniem meteorytu/komety - są teorie, że mogło by to wpłynąć na płyty tektoniczne (aktywność wulkanów, trzęsienia ziemi), co uzasadniało masowe wymieranie gatunków w przeszłości (tak jak ktoś wyżej pisał wyżej samo uderzenie nie ma tak drastycznych konsekwencji).
Jak zadziałały by atomówki na równowagę ziemi to już nie wiemy, ale wszystko przed nami :).
Myślę, że jest dość wyraźna mowa. Ale służę wobec tego cytatem :)
"Zegary stanęły o 1.17. Długie nożyce światła, a potem seria wstrząsów (...) Ruszył do łazienki i nacisnął włącznik światła, ale prądu już nie było (...)"
Moje pierwsze skojarzenie - impuls elektromagnetyczny, powstający przy wybuchu atomowym, zwłaszcza że autor sugeruje że to wydarzyło się w jednej chwili (fragment z zegarami). Poza tym, ziemia, woda, powietrze - wszystko jest zatrute, trzęsienia ziemi nie spowodowałyby takich zniszczeń, pomijając to że niemożliwe jest by wystąpiły w jednym momencie i na tak dużym obszarze. Podobnie jak super-wybuch wulkanów - takie rzeczy nie dzieją się w ciągu jednej sekundy.
Szukałem mocnych kontrargumentów za moją teorią i nie znalazłem :). Ale skoro atomówki to czemu w takim razie nie było mowy o grzybkach? O falach uderzeniowy czy kraterach? O falloucie, skażeniach wody gruntowej (chwilowej bo chwilowej, ale coś wypadało by dodać do wspomnień 'ojca')?
Dla tego ja post nuklearną koncepcję odrzuciłem. Dla mnie elektrownia spłonęła i tyle :). Nie pasowało mi też to, że nie było mowy o huku (głośny boom byłby raczej :) ) i trzęsienia ziemi. Dotarł do nich pożar, a eksplozji nie słyszeli :)?
Z drugiej jednak strony koncepcja super-wulkanu też super nie pasuje, ale dla mnie jakoś bardziej :), CHOĆ niczego nie można wykluczyć, ani uznać "na pewno" - bo nie jest to jednoznacznie opisane.
I chyba z tym się jednak panowie ze mną zgodzą. Brak jednoznacznej odpowiedzi co to było za apo. Ja bym nie nazwał tego "wyraźnym", a raczej szeroko dyskusyjnym :). Może celowy zabieg autora, by się ludzie głowili ;).
Ten wspomniany impuls elektromagnetyczny jest tak naprawdę jedynym pewnym tropem jaki mamy. W książce bohaterowie wędrują przez dużą część Stanów, a wszędzie widzą to samo - więc cokolwiek to było, wydarzyło się wszędzie, a fakt że nie słychać o pomocy z zewnątrz, sugeruje że mogło się to stać również z resztą świata. W tej chwili żadne naturalne czynniki nie są w stanie zrobić czegoś takiego, natomiast broń atomowa jest i będzie cały czas realnym zagrożeniem, zdolnym objąć obszar całej Ziemi.
Czemu nie było mowy o wybuchach? Gdzieś słyszałem, że totalna wojna atomowa trwałaby kilka, kilkanaście minut - wystrzelone w tym samym momencie bomby spadają i zostają zgliszcza, więc pewnie bohaterowie nie mieli po prostu okazji tego zobaczyć. Nie znaleźli się też w samym centrum działań, bo w końcu przeżyli, w przeciwieństwie do jakichś 90% populacji.
Czy odczuwali skutki promieniowania to nie wiem, w końcu akcja dzieje się kilka lat po katastrofie - w końcu Czernobyl też już od dawna nie jest jakimś szczególnie niebezpiecznym miejscem. Chociaż choroba ojca też mogła mieć przyczyny w tym, co się wydarzyło. W powieści patrzymy na świat głównie jego oczami, z tego co można się domyślić jest przeciętnym człowiekiem i nie musi wiedzieć zbyt dużo na temat - chociaż z tego co się można zorientować, to nie palą się do picia wody z naturalnych źródeł.
Oczywiście nie możemy nic przesądzić, bo McCarthy zapewne celowo nie daje nam za dużo informacji, w końcu w książce nie chodzi o poznawanie przyczyn takiego stanu rzeczy (tak pewnie postąpiłby Emmerich), a o wędrówkę. Jednak na tą porę, to jednak bronię teorii o wojnie atomowej, bo to jedyna którą da się jakoś uzasadnić, opierając się na książce. Zamierzam przed obejrzeniem filmu przeczytać jeszcze raz książkę, spróbuję wyłapać jak najwięcej szczegółów.
Poza tym, jeszcze jedna rzecz - we wspomnianym akapicie jest scena, jak ojciec napełnia w pośpiechu wannę wodą. Dokładnie mi to przypomina zalecane działania w sytuacji kryzysowej, których kiedyś podobno uczyli - pierwsze co robisz, to zapewniasz sobie zapas wody. Czyli musiał zdać sobie od razu sprawę z tego, jak jest źle (chociaż to już tym razem tylko moje domysły).
A może przyczyną (pośrednią) były gwałtowne ruchy w tektonice Ziemi - płyty kontynentalne ruszyły gwałtowniej z miejsca, ale skąd zatem skażenie wody?
Myślę, że pozostawienie przyczyny tej apokalipsy jako niewiadomej jest świetnym posunięciem, bowiem potęguje strach u widza/czytelnika. Wiadomym jest, że człowiek bardziej boi się nieznanego. Poza tym dostajemy skrawki informacji - tak jak nasz bohater - jak dla mnie daje to większy realizm i bardziej można się wczuć.
Może to porpostu było normalne trzęsienie ziemi i nic więcej.
Może wędrowali przez californie i uskok św andrzeja się odezwał.
Same trzęsienia ziemi by czegoś takiego nie zrobiły.
Ode mnie również 9/10. byłoby pewnie 10/10, ale rzuciło mi się, że nie zabrał kuszy tej kobiecie i facetowi którego załatwił racą, a raczej wrogowi w tym świecie broni się nie zostawia. Ale ogólnie obok Moon i District 9 to dla mnie filmy roku 2009.
Czym jest Droga.
To taka swoista kontynuacja filmu 2012 Emmerich opowiadająca o tym co wydarzyło się po katastrofie. A ludzie którzy teraz muszą walczyc o przetrwanie to ci których nie było stac na bilet za miliadr euro albo nie mieli takiej motywacji do przeżycia jak John Cusack.
Ale teraz na poważnie. To opowieśc o świecie po apokalipsie nie pytajcie jakiej bo tego sie nie dowiecie. To zmagania dwojga osób ( Ojca i Syna ) z rzeczywistością dnia codziennego. Walka o przetrwanie i wytrzymanie do dnia następnego. O tych co się już poddali i o tych co nie zamierzają się poddac. Ale także o zrozumieniu i okazywaniu dobroci w krytycznych chwilach.
Szczerze muszę przyznac że film jest naprawdę mocny, bardzo psychologiczny i przygnębiający. Viggo Mortensen spisał się jako Ojciec dobrze jako aktor również ale bez rewelki , Charlize Theron może byc
( gdzie ta sexy laska z Włoskiej Roboty ) a sam Chłopiec to taki mały Jezusek który chce zbawiac świat. Bo nie od dziś wiadomo że dzieci to aniołki a dorośli to kutasy.
Całośc dobrze się ogladą , choc chwilami przynudza , są momenty gdzie nawet trzyma w napięciu. Nie uświadczymy tu widoku wielkich metropolii po upadku to raczej świat niedobitków którzy są skazani na wyginięcie ( "Ja Nie chcę umierac !!! ").
Ogólnie jest dobrze choc zabrakło tu swoistego " pałera " i raczej polecam obejrzec w domu niż w kinie tym bardziej że jest już ładna wersja.
Moja ocena w skali od 1 do 6 :
- jako film psychologiczno - apokaliptyczny 4
- jako film 3,7
P.S. a na koniec pojawia się nawet " biały " Denzel Washington ze swoja Księgą ocalenia.
Dobre, ale rozważ to gdyby to serio była katastrofa jak z 2012 to niebo nie było by takie paskudne, szare, brzydkie.
Takie niebo może być tylko po atomówkach gdzie ogromne temperatury radioaktywne pierwiastki, cez, rad, prot, pluton itp sprawiły że chmury są czarne i szare. W filmie wogóle nie widać słońca.
to były atomówki mówie ci.
Bzdura. Nawet atomówki nie wyczysciłyby tak dokładnie fauny i flory, w tym morskiej.
Z ksiązki wyraznie wynika że nie przetrwało nic, nawet w głab gleby. A mineło zaledwie kilka (ok. 10 lat) od apokalipsy.
Mysle ze sam autor nie wie co to było ;)
To chyba cos nowego...nie wiem jakis kosmiczny tyoksyczny obłok przez który przeszła ziemia (bo ewidentnie na działanie jakiegos chemiczno-termicznego swiństwa skutki te wygladały). Ale to czyste s-f
Bardziej od atomówek pasuje mi tutaj seria erupcji superwulkanu/wulkanów.
Bo miasta nie wygądaja na zniszczone wybuchami jądrowymi. raczej na wymarłe i przysypane popiołami.
Wojna jadrowa tak dokładnie nie sterylizuje środowiska. Radioaktywność nieraz wrecz kreuje coś nowego. A przed wybuchem jadrowym wanna z wodą nie uchroni.
A propos: ta 1.17 nie dotyczyła chyba cxałego swiata. To główny bohater o tej godzinie zobaczył że dzieje się coś niedobrego.
>Ale to czyste s-f
Otóż to - tymczasem autor mocno stąpa po ziemi, spalonej bo spalonej, ale jednak. Dlatego moim zdaniem powinno się z miejsca odrzucić bajki o 2012 i teorie o superwulkanach, no bo czegoś takiego nie ma po prostu... Tymczasem, jak już mówiłem, arsenał atomowy to jedyny istniejący sposób, potrafiący zrobić coś takiego z Ziemią i to w jednej chwili.
Myślę, że przeceniasz trochę kreatywną rolę broni jądrowej i promieniowania w tak zabójczych dawkach ;) Poza tym, takich bomb jest wiele rodzajów - są na przykład bomby neutronowe, nie niszczące w ogóle zabudowań, a jednak zabijające całe życie... Wbrew pozorom mamy naprawdę dużo sposobów, żeby wypalić Ziemię.
A wanna z wodą nie miała nikogo chronić, nie wiem gdzie się tego doczytałeś.
Poza tym, nikt jeszcze nawet nie spróbował obalić tego impulsu elektromagnetycznego, a to jest mój główny powód dlaczego uważam, że to jednak bomby atomowe.
a po co facet zobaczywszy o 1 w nocy przez okno co sie dzieje na zewnątrz - idzie do łazienki i zaczyna nalewać wodę do wanny?
w kwestii negowania wojny nuklearnej - martwy ocean przemawia przeciwko.
a na lądzie - nawet karaluchów nie ma. ani szczurów.
Jak sam stwierdził, nie do kąpieli. Raczej po to, żeby mieć zapas wody do picia - przezornie, wiedząc że sieć wodociągowa mogła w każdej chwili przestać działać, albo zanim zostanie skażona.
Poza tym, z uporem maniaka przypominam o nagłym zatrzymaniu się urządzeń i braku prądu. W "Day After Tommorow" jest scena, na chwilę przed wybuchami, która pokazuje dokładnie co mam na myśli.
Głupi błąd, nie miałem na myśli tego filmu Emmericha, tylko "The Day After" (Nazajutrz).
nie czytałem książki ale oglądając film był moment gdzie ojciec z synem znalezli żywego chrabąszcza co do długości filmu to na filmwebie w opisie jest czas trwania filmu 111 minut wersja dvdscr którą oglądałem trwała zaledwie 87 minut w tym film kończy się w 69 minucie w mojej wersji było pare razy widać widoczne przeskoki w scenach ale poczekam na dvd i wtedy zobaczę jakie sceny mnie ominęły Film dobry ale zawiodłem się troszkę że ni było dobrze ukazanego kanibalizmu a może będzie w wersji dvd albo wersji reżyserskiej? tu wątek kanibalizmu w filmie został tylko zarysowany zjedzoną nogę znaleźli, a to kotły i hak widzieli, a to widzieli czaszki na palach ale liczyłem ze będzie pokazane jak jedzą tych ludzi Ci kanibale . co do kataklizmu to nie jestem do końca przekonany do atomówki bo jaka to musiałaby być siła że zostały rozpier,,, całe Stany Zjednoczone i ocean w końcu nasi bohaterowie docierają do wybrzeża
coż scen kanibalizmu nie zobaczysz bo to nie horror klasy B :) ale mogą ci dać do myślenia te sceny które zostały wycięte - pewnie najbardziej chodzi o scenę w "opuszczonym" domu.
co do kataklizmu - to nie sądzę aby to były atomówki - i nawet wystrzelone w jednej chwili nie zdołały by pokryć całego świata pyłem..zauważcie, że główny bohater często wspomina, że wszędzie jest popiół...domyślam się, że atomówki są wycelowane w te największe metropolie, i tam byłyby widoczne ślady zniszczeń. jak dla mnie to faktycznie albo jakieś przemagnesowanie Ziemi - wszak ciągle robi się coraz zimniej - niebo zakryte chmurami - albo podobne przyczyna jak w filmie z N.Cage "Knowing" jakies superwiatry słoneczne (oczywiście w trochę słabszej sile) dotarły na ziemie i troszkę ją przysmażyły..
Myślę, że rozszerzona wersja filmu na pewno Cię usatysfakcjonuje :). W zasadzie już jest dostępna, poszukaj wersji ważącej 1,91 GB (The.Road.2009.DVDSCR.XviD.READNFO.V2-ToXiC), choć najlepiej pójść do kina rzeczowosz ;d. Na początku też zassałem wersję okrojoną i dużo się traci.
W filmie jest o wiele więcej życia niż w książce. Jest roślinność, śnieg bielutki. W powieści natomiast autor wiele razy podkreśla, że roślinki to przeszłość, są tylko po niej pozostałości. Zamiast drzew sterczą kikuty, a ziemię wciąż trawią pożary przez co pył pada wraz ze śniegiem - wszędzie szaro. O robakach, czy innych większych formach życia poza ludźmi mowy nie ma - stąd niektórzy mogą wyciągać wiosek, że tylko oni przetrwali ;). Ja bym jednak był powściągliwy od wyciągania tak dalekich wniosków. Życie ma to do siebie, że jak już gdzieś się pojawi, to trudno je wyplenić ;), a fakt że ludzkości się udało, każe przypuszczać, że coś prócz nich też się uchowało.
Wracając do tematu zniszczeń i dywagacji co też tu się mogło stać ;)... Zauważcie, że apokalipsa nie tyle miała miejsce co wciąż trwa. Fakt, że są trzęsienia ziemi, a lasy ciągle płoną, wskazuje jednoznacznie NA ERUPCJE WULKANÓW. Co innego może podpalać lasy? I jak prawdopodobne jest to, ze nie ma to związku z trzęsieniami? Klimat jest coraz chłodniejszy, a słońca dociera na ziemię coraz mniej...
Gdyby to była zima postnuklearna nie trwała by wiele dłużej jak 3 lata. Pył w końcu musiał by opaść. W powieści jest inaczej - jest go coraz więcej w atmosferze - coś przysłania słońce.
Ok - zgadzam się, że wojny nuklearnej nie można wykluczyć (tak jak potwierdzić), ale COKOLWIEK to było, zainicjowało proces który wciąż trwa. Być może dogorewa, być może będzie lepiej - a może wcale nie. Może Ziemia rzeczywiście UMIERA i w końcu umrze całkowicie, jak Mars przed nią.
"Każdy kolejny dzień jest kłamstwem."
internal_exile, a propos impulsu ;-). Myślę, że obalanie go jest bezcelowe, skoro Ty sam NIE MOŻESZ go udowodnić. Tak jak mówiłem, elektrownia mogła spłonąć :D i prądu ni mo. EMP w cale nie jest warunkiem koniecznym.
Weź też pod uwagę, że naszego bohatera obudził pożar, a nie - dajmy na to - huk po jakiejś eksplozji. Rozważ pewną kwestię: skoro dotarł do nich ogień, to jego źródło - coś co go spowodowało - nie może być bardzo daleko. Gdyby był to pożar od "atomówki", to jednak by coś usłyszeli ;). Huk wraz z falą uderzeniową rozciąga się na setki kilometrów.
Z drugiej strony, nagła erupcja magmy też nie była by zbyt cicha ;), a objawiała by się uprzednim trzęsieniem/trzęsieniami ziemi. Stąd dochodzę do wniosku, że nie da się stwierdzić co autor miał na myśli. Może sam sprawy nie przemyślał ;). W końcu mógł pisać tylko o rzeczach, o których miał pojęcie.
Każdy z nas może wierzyć w taką wersję katastrofy, jaka bardzie mu odpowiada ;). Mi pasują superwulkany i zapewniam, że całkowita fantastyka to to nie jest ;).
Mysle ze sednem filmu nie jest ukazanie przyczyn tej apokalipsy (tak jak w 2012, pojutrze, jestem legenda itd), ale bardziej pierwotnych ludzkich instynktow i calej otoczki zwiazanej z naszym "bytowaniem".
Dolaczajac sie do Waszych rozwazan dorzuce swoje 3 grosze... chociaz jak mowie, to przyczyna apokalipsy nie jest istotna, ale bardziej jej skutek w ludzkich glowach;p
...no ale do rzeczy:
zalewanie woda wanny - chyba normalne zachowanie, jak nie ma pradu, zolta poswiata za oknem to chyba znak ze lada moment przepompownie i cala siec wodociagowa zaraz padnie (no moze nie kazdy na to wpadl, ale glowny bohater zachowal sie przytomnie)
1:17 (brak pradu) - wspominacie o EMP, ale podejrzewam ze w momencie jego wystapienia wszystkie zarowki powinny na chwile zablysnac, a przynajmniej nie ktore (taki maly szczegol). dla mnie bardziej prawdopodobny jest tzw. "blackout", czyli awaria systemu elektroenergetycznego. Jego przyczyna nie musi byc akurat EMP, wystarczy uszkodzenie w kilku miejscach (przyczyna dowolna) fragmentow linii, odciecie kilku elektrowni, a pada system w kraju (taki mini blackout mielismy pare lat temu w szczecinie, w duzej czesci Niemiec oraz USA ale to wynikalo z przeciazenia przez odbiorcow;p). Poza tym przyczyna EMP nie musi byc tylko bomba atomowa, ale takze spory meteoryt, albo cokolwiek co zakluci dosc mocno i gwaltownie ziemskie pole magnetyczne
-brak zwierzat - u nich instynkt samozachowawczy dziala o wiele szybciej niz u ludzi, podczas gdy wszyscy siedzieli w domach, glowili sie co moglo sie stac, zwierzeta zaczely masowa migracje do miejsc gdzie jest bezpiecznie (prawdopodobnie na poludnie)
-brak flory a fauna ludzka ma sie dobrze- to jest dla mnie najwieksza zagadka, (wraz z ta zolta poswiata za oknami we wspomnieniach). drzewa wyschniete, zadnych upraw, trawa pozolka... cos szkodzi matce naturze, a ludzie na konserwach, od czasu do czasu jakies mieso i jako tako wygladaja... dziwne no nie?
wracajac do kataklizmow:
*zaglada atomowa:
mozliwa, ale uwazam ze tak znikad bomby atomowe nie spadaja na Ziemie. jakies spiecia na lini USA-Reszta Swiata musialy byc, a jezeliby byly to pewnie bylyby tez jakies wzmianki (jakies napisy na murach, wspomnienia ojca albo jego rozmowy z synem na ten temat;p) Na korzysc tej teorii przemawia skazenie srodowiska, poswiata za oknem, ewentualny EMP wraz z blackoutem
*super wulkany:
matka natura daje o sobie znac, pylami i odpadami skaza srodowisko, liczne pozary, naruszenie plyt tektonicznych... teoria trzyma sie kupy;)
*grad meteorytow (kilka takich jak walnelo w epoce dinozaurow, albo taki jak uderzyl w syberie sto lat temu)
tylko ze takie zagrozenie naukowcy przewiduja dziesiatki lat wczesniej
*jakas kosmiczna chmura ktora skaza srodowisko, j.w.
osobiscie przywolalbym przyczyny kataklizmow z 2012 i pojutrze. dla mnie najbardziej prawdopodobne i bardzo nagle, trudne do przewidzenia
***************
a pare slow o filmie? 9/10 material bardzo dobry, film powinien trwac gdzies conajmniej 3h zeby dobrze wykorzystac temat. nakrecony z glowa, scenariusz powala realizmem. czerpie to co najlepsze z takich produkcji jak "2012", "pojutrze", "28 dni pozniej", "jerycho"....
POLECAM!
O proszę, ktoś za moją teorią ;). Podpisuję się pod postem wyżej obiema łapkami i chyba temat naszej dywagacji powoli staje się wyczerpany ;)? Fakt faktem, mogło być to cokolwiek, a i tak nie będzie to istotą filmu/powieści. Poza tym, chyba żaden z nas nie czuje się szczególnie upoważniony do zagłębiana się w te kwestie, co jedynie potrafimy temat liznąć. Do dalszej dyskusji przydała by się już większa wiedza. Jakiś doktor fizyki ;) może...
Ja akurat czuje sie upowazniony do skomentowania braku pradu, teorii o EMP.... troche siedze w tej tematyce;)
Jeszcze nachodzi mnie taka mysl co do scenariusza... brak przyczyny apokalipsy, jak najbardziej celowy. raz ze autor celowo nie chce sie kompromitowac na oczach naukowcow (taj jak robia to scenarzysci 2012, Aniolow i Demonow i calej masy filmow z pseudonaukowymi teoriami.
Druga przyczyna, jakbysmy poznali przyczyne tego kataklizmu... film/powiesc stracilby duzo na wartosci, sami przyznacie ze jednak ta tajemniczosc ma cos w sobie;)
Dla fanow mega gniotow, za mega kase dodam od siebie:
W filmie nie ukazano jak wala sie wierzowce, co rusz nie zawala sie za nimi ziemia, nie uciekaja przed potokami lawy (wiecie o jakim filmie teraz mowie:), a walka o przetrwanie zostala przedstawiona o wiele bardziej emocjonujaco!
brak jedzenia, kazdy napotkany czlowiek, opuszczony dom jest podejrzany, uczucie nie pewnosci, dezinformacja, cofniecie sie cywilizacji o tysiace lat.... to powoduje ten wspanialy klimat.
i ten piekny przekaz filmu!!! wymiencie rownie nie powtarzalny film z 2009r?? ja nie potrafie sobie na dzis przypomniec...
Podobno rozwiazanie zagadki znajduje się w ostatnim akapicie ksiazki, ale ja za cholere nie moge go rozgryzc:(
hmmm jeśli chodzi o kataklizm to na początku nasunęła mi się myśli ze było to uderzenie komety, asteroidy ponieważ zapewne jak każdy wie po takim uderzeniu popioły ten kurz czy co wydobędzie się z pod uderzenia by zakryły słonce na wiele lat i wszystko zaczynało by umierać w pewnych monetach nawet bohater stwierdza ze niema już roślinności ani zwierząt a jak można zauważyć ze w kółko jest pochmurno wszędzie popiół słońce jest zakryte tylko pada deszcz ja bym bardziej przy tym się upierał a jeśli chodzi o babę atomową hmm też nie twierdze że takie coś by nie mogło się wydarzyć tylko ze film nie pokazuje ludzi chorych choroba popromienną nie (wiem jak w książce bo nie czytałem)to do tego filmu pasuje każdy kataklizm zapewne tylko autor wie co to było , też druga sprawa nie wiadomo czy to się stało na całym globie tez nie jest to potwierdzone wiemy że narzazie w stanach zresztą też akcja dzieje się parę lat po tym wydarzeniu wiec może stany są tak zniszczone ze nie opłaca się tam już mieszkać i państwo się całkowicie wyludniło Już sam nie wiem co było przyczyna można wywnioskować dużo domysłów co było tragedią. Takie są moje domysły i tez poskreślam że nie czytałem książki.
PS. mógł by ktoś podać autora i dokładny tytuł książki bo chętnie po nią sięgnę.
A film dobry ciekawy i trzymający w napięciu do końca polecam.
Nietypowy film jak na amerykańską produkcję, powiedziałbym wręcz kino offowe przy dzisiejszych tendencjach amerykańskiej kinematografii. Bardzo prawdziwy i przekonywujący, wspaniałe role Viggo i Kodiego,mistrzowska narracja, którą Viggo wprowadza nas w umierający powoli Świat, ale również wspaniałe epizody Charlize Theron, Roberta Duvalla i Guya Pearce. Powiem szczerze takiego filmu o tej tematyce jeszcze nie widziałem, klimatem grozy mogę go tylko częściowo porównać do "28 dni później" i "I am a legend" i to też w niewielkim stopniu, ponieważ tylko The Road ukazuje tak prawdziwie tragedię i ludzkie cierpienie w postapokaliptycznej rzeczywistość, niemoc człowieka w obliczu zagłady oraz jego fizyczne i psychiczne wyniszczenie w powoli umierającym Świecie. Napięcie towarzyszące filmowi jest momentami nie do zniesienia. Ojciec, którego jedyną troską i celem w życiu jest opieka nad ukochanym dzieckiem "jedyne co wiem to, że dziecko jest moim gwarantem, i jeśli nie jest Słowem Bożym to Bóg nigdy nie przemówił" , w momentach krytycznych jest bezradny i poddany zostaje niewyobrażalnym próbom woli "jeśli chodzi o chłopca zadaje sobie tylko jedno pytanie, czy potrafiłbym to zrobić".
Ten film należy do tych ,o których się jeszcze długo myśli po projekcji, chce się o nim mówić, rozmawia z innymi , nie można przejść koło niego obojętnie.
Właśnie jestem w trakcie czytania książki.
Film zdołował mnie na resztę dnia , otóż nie po raz pierwszy zacząłem się zastanawiać co zrobiłbym aby uchronić swoje dziecko w obliczu takiej zagłady ... wywleczono na wierzch to o czym staram się zapomnieć czyli że ludzie to zwierzęta i w starciu z takim kataklizmem w pierwszej kolejności zabijają się na wzajem a potem giną.Wracając do oceny 8/10 naprawdę kino reflexyjne a nie jakiś gniotowaty film akcji.
Polecam również arcyciekawe słuchowisko o psychice ludzkiej po zagladzie atomowej , naprawdę warto wysłuchać w szczególności po obejżeniu tego filmu.Poniżej link:
http://chomikuj.pl/AKSORZ/Audycje+radiowe+i+Audiobooki/Atomowe+s*c5*82uchowisko
Tak panowie, jakkolwiek ciekawie czyta sie wasze dywagacje na temat przyczyn zaglady w The road, to jednak wazniejsze jest to co sie stalo z czlowiekiem jako takim, tam przedstawionym, choc ja optuje za czynnikiem jadrowym, a juz ktos tam wczesniej powiedzial, ze arsenal atomowy, ktory znajduje sie dzis w posiadaniu niektorych panstw, pozwala zniszczyc calkowiecie ziemie, kilka razy pod rzad-moze tak wlasnie bylo w The road...aczkolwiek jak bylo naprawde...tylko McCarthy wie..., bron atomowa jest rozmieszczona na calym swiecie, wiec jakiekolwiek dzialania odwetowe mialyby charakter globalny, no coz, The road jest niewatpliwie wsapanialym akcentem kina roku 2009, szokuje, przeraza, wywoluje lzy na twarzy, sklania do glebokiej refleksji nad nami samymi i tym co nas otacza-zyciem, a zycie w tytulowej "drodze" wyglada niczym najgorszy koszmar, odarte z wszelkiego czlowieczenstwa i pozbawione najmniejszych nawet oznak humanitaryzmu, czlowiek tam, jesli przezyl apokalipse, nie ma nawet nadziei na nadzieje, a sciagany przez innych ludzi, by zostac zwyczajnie zjedzonym, kazda napotkana osoba moze byc kanibalem, wieczny strach i obawa o i tak kruche zycie i to wszystko przy permanentnym glodzie, chlodzie i brudzie-to jest gozka esencja w The road-calkowity upadek cywilizacyjny, ocalale jednostki egzystujace na pierwotnych instynktach przetrwania, zjadajace sie nawzajem, nie wiem, czy moze byc jeszcze cos gorszego, co ludzie moga zrobic innym ludziom, po przeczytaniu i rzecz oczywista, obejrzeniu filmu, czlowiek ma ogromna chec ukleknac na golej ziemi, wzniesc wysoko glowe ku niebu i podziekowac w duszy Bogu za kazdy wschod slonca, za kazdy promyk swiatla, za kazdy kwiat i spiew ptaka, za to piekne zycie, ktore choc nie idealne, to w odniesieniu do swiata The road, niewyobrazalnie piekne i cudowne, bo tak naprawde niewiele dzis juz trzeba, by tytulowa "droga" stala sie pewnego dnia nasza wlasna...
Errata:
"... po przeczytaniu ksiazki i rzecz oczywista, obejrzeniu filmu, czlowiek ma ogromna chec ukleknac na golej ziemi, wzniesc wysoko glowe ku niebu i podziekowac w duszy Bogu za kazdy wschod slonca, promyk swiatla, za kazdy kwiat i spiew ptaka, za to swoje zycie, ktore choc nie idealne, to w odniesieniu do swiata The road, niewyobrazalnie piekne i cudowne, bo tak naprawde niewiele dzis juz trzeba, by tytulowa "droga" stala sie pewnego dnia nasza wlasna..."
Przyczyna apokalipsy rzeczywiście nie jest w przypadku książki istotna, bo nie o to chodzi.
Ale jednak wydaje mi się, że atomówki pasują tu idealnie.
O impulsie już było (mowa o zegarach, o czymś nagłym).
Istnieje też teoria tzw. zimy nuklearnej.
Cytat z Wikipedii:
"Wg tej teorii zjawisko, może wystąpić przy jednoczesnym wybuchu wielu bomb atomowych. Uniesione przez wybuchy pyły (zwłaszcza sadze) przesłaniają Słońce. Obniżeniu ulega temperatura powierzchni Ziemi i atmosfery, ciemności uniemożliwiają fotosyntezę – giną rośliny, brakuje pożywienia, giną zwierzęta i ludzie. Skutkiem zimy nuklearnej może być zniszczenie życia na Ziemi. Arsenały państw dysponujących bronią atomową mają moc kilkadziesiąt razy większą od wymaganej do wywołania zimy nuklearnej."
Myślę, że pożary są w tym obrazie dość logiczne, drzewa bowiem umierają, są suche, częste są burze, które po prostu podpalają martwe drzewa, sam proces mógł być też zapoczątkowany oczywiście przez pożary wywołane wybuchami bomb (kto ma je gasić? - proszę zauważyć, jak trudno w ogóle gasić pożary wielkich lasów).
Zwierzęta roślinożerne umierają, bo brakuje im pożywienia i zabija je chłód, mięsożerne też długo nie wytrwają w tych warunkach (zresztą ile tej zwierzyny łownej mamy). Ludzie trwają (jeszcze), bo nie potrzebują do przeżycia słońca, żywią się zapasami i... sobą. Prawdopodobne jest przeżycie tylko niektórych gatunków (karaluchy?), ale też do czasu.
przerażająca wizja... ale jak widać prawdopodobna.
...jak widac..., dobrze wytlumaczone, ciekawe czy McCarthy myslal podobnie piszac-"zegary stanely o 1.17"...
Gdzieś w necie spotkałem informację, że wyjaśnienie przyczyny apokalipsy znajduje się na końcu książki. Może teraz zacytuję odpowiedni fragment:
"Kiedyś w górskich potokach żyły pstrągi żródlane. Widać je było, jak stoją w bursztynowym nurcie, a białe krańce płetw drgają delikatnie w płynącej wodzie. W ręku pachniały mchem. Wypolerowane, muskularne, torsyjne. Na grzbietach miały ślimacznicowate desenie, które były mapami nastającego świata. Mapami i labiryntami. Tego, czego nie można odtworzyć. Czego nie można naprawić. W głębokich dolinach, gdzie żyły, wszelka rzecz była starsza od człowieka i tchnęła tajemnicą".
Wg mnie najważniejsze słowa tutaj to: ślimacznicowate desenie, mapy bastającego swiata, mapy i labirynty. Nie jestem w stanie powiedzieć co było przyczyną apokalipsy ( a czytałem już ten fragent z 50 razy), ale słowa "Tego, czego nie można odtworzyć" dają wskazówkę, że nie ma powrotu do świata który znamy, który był.
zgadzam się z tą wersją zdarzenia. Ja też myślę, że zniszczenia były wynikiem nuklearnej apokalipsy a potem tzw opisanej przez Ciebie zimy nuklearnej. Wszystko na to wskazuje, że tak właśnie było.
bzdura dzieciaku.
bez względu na to czy dojdzie do wybuchów nuklearnych, uderzenia sporego meteorytu, katastrof naturalnych - skutki będą identyczne: pył, sadza, brak słońca, śmierć roślin, wyginięcie zwierząt, wegetacja ludzi, upadek cywilizacji.
więc nic nie wskazuje na to że przyczyną zniszczenia była akurat nuklearna apokalipsa (w dodatku brak jakieejkolwiek wzmianki o promieniowaniu, które musiałoby wystąpić przynajmniej na części zniszczonych terytoriów).
zresztą w książce/filmie nie chodzi o tłumaczenie powodów dlaczego świat umiera i doszukiwanie się na siłę przyczyn zagłady nienajlepiej świadczy o kondycji umysłowej poszukujących.
A ja Wam powiem, że po takim wzruszającym i bardzo smutnym filmie, człowiek dziękuje za niebieskie niebo, śpiew ptaków, dobrych ludzi, którzy ciągle istnieją i prosi Boga aby trwało to jak najdłużej.
A co do samego filmu, to owszem, świetna rola Mortensena itd.
Rzecz naprawdę godna obejrzenia tylko jedna scena jest naprawdę do d...
W sumie dosyć ważna. Chodzi mi o moment kiedy ojciec spotyka jednego z kanibali w następstwie czego zabija go aby chronić synka.
Czyli co? Kanibal, człowiek, który zatracił swoje człowieczeństwo, zamieniając się w bestię odchodzi spory kawałek od swoich kumpli po to aby mieć chwilę... intymności kiedy będzie robił siusiu?
No, darujcie.
Książki nie czytałem, lecz czytając kilka waszych teorii przypomniało mi się coś z trailera i obejrzałem go ponownie.
Dla mnie dość istotnym wytłumaczeniem są sceny z początku trailera.
Ukazane są zmiany klimatyczne i atak przyrody - tornada, pożary, morskie fale.
Dlatego odrzucam teorię wojny nuklearnej.
Jestem bardziej za nagłą zmianą klimatu, trochę podobną do tej ukazanej w "Pojutrze".
W czasie podróży nie widać żadnych oznak ataku atomowego.
Gdyby do niego doszło, to Ameryka wyglądałaby jak księżyc.
Do takich zmian musiałyby doprowadzić tysiące bomb, czyli agresorem byłby jeden z wiadomych krajów - Chiny, Rosja.
Jeśli chodzi o ten fragment, w którym bohater mówi o zatrzymaniu zegarów, wcale nie musi mu chodzić o skutek braku prądu lub efekt EMP, lecz jako symboliczny moment, kiedy wszystko się zaczęło.
Efekt wojny atomowej znakomicie ukazany został w filmie "Ostatni Brzeg",gdzie chmura radioaktywna objęła cały świat zabijając wszystkich ludzi. Tak też powinno być tutaj.
Natomiast gigantyczny atak przyrody lub meteoryt mógłby spowodować taki obraz świata, jaki został nam przedstawiony.
Tym bardziej wiek syna głównego bohatera wskazuje, że od tych tajemniczych wydarzeń minęło już wiele lat, a pożary wciąż wybuchają i dochodzi do trzęsień ziemi.
Na samo zakończenie warto dodać, że w czasie napisów końcowych słychać szczekającego psa i śpiew ptaków (czyli jakby obalenie teorii o tym, że rodzina, która przygarnęła chłopca mogła być kanibalami).
Dowodzić to może tego, że na południu wciąż było życie.
Na początku również myślałem że to atomówki, ale po chwili zastanowienia zmieniłem zdanie.To co spowodowało katastrofę ma bez wątpienia związek z jakimiś zmianami wewnątrz ziemi.
Myślę że jądro ziemskie stało się niestabilne. Płyty tektoniczne przesuwały się (trzęsienia ziemi), z wnętrza planety zostawały z ogromną siłą wyrzucane w powietrze znaczące ilości materiału który znajduje się wewnątrz (pożary). Były to ogromne wulkany, a wybuchom wulkanów towarzyszy olbrzymia chmura pyłów zasłaniająca niebo. Na tak globalną skalę (zakładam że sytuacja wygląda tak samo na całej planecie ponieważ nikt nie przyszedł amerykanom z pomocą), pyły i gazy zakryłyby całe niebo. Po jakimś czasie pył opada na ziemię ale jako że wybuchy i trzęsienia ziemi ciągle trwają to niebo nie staje się przejrzyste
Oziębienie klimatu (wyprawa w cieplejsze południowe regiony), brak fauny i flory spowodowane są brakiem promieni słonecznych bez których nie ma życia i wiadomo staje się zimniej.
Co do elektryki, to niestabilne jądro ziemi zachwiałoby również bieguny elektromagnetyczne przez co wysiadła elektryka.
Spiąć ojciec i matka nie słyszeli tego co działo się na dworze. Dopiero ojciec usłyszał jak pod ich oknem darł ryja sąsiad. Mogli po prostu nie słyszeć.
Debatujecie nad przyczyną zagłady a nikt z was nie wspomniał starca. Przecież to jego słowa są kluczem. Pamiętacie co mówił przy ognisku?
"Wiedziałem, że kiedyś do tego dojdzie. Śmiano się z tego a ja wiedziałem, że tak to się skończy".
A zatem śmiało można wywnioskować, że staremu chodziło o zagładę z... kosmosu. W to nikt nie wierzył i tego typu wizja była obiektem drwin.
Sprawa chyba rozwiązana.