I nie ma to tamto.
W roku pełnym rozczarowań takich jak The Dark Knight Rises, Prometheus, Skyfall czy Expendables 2, to właśnie Dredd przypomniał mi jak to jest wychodzić z kina po seansie w pełni zachwycony i nie móc przestać myślec o właśnie obejrzanym filmie.
Oldschoolowa akcja, Robocop i Szklana Pułapka w jednym, brak mi odpowiednich słów by zarekomendować ten film wystarczająco.
10/10
"W roku pełnym rozczarowań takich jak The Dark Knight Rises, Prometheus, Skyfall czy Expendables 2" ?? Powaznie ?? rozczarowan ? co Ty masz 13lat?przez ciebie teraz nie chce mi sie ogladac "Dreed'a". skoro byles rozczarowany powyzszymi pozycjami to nawet nie chce wiedziec jakim filmem jest Dreed :/
Znacznie lepszym.
"co Ty masz 13lat?"
Niestety 31. Gdybym miał 13 zapewne debilizm scenariuszy TDKR, Skyfall czy Prometeusza by mi nie przeszkadzał.
The Dark Knight Rises - idiotyczny, nie trzymający się kupy scenariusz, pełny bzdur jak cały motyw z policją czy niedetonowanie bomby przez Bane'a, mimo że mógł to zrobić w każdej chwili ale czekał nie wiadomo na co. Dwa poprzednie filmy były bardzo dobre, ten niestety nie dał rady utrzymać poziomu.
prometheus - przerobiony przez Lindelofa scenariusz sprawił, że tym filmem Scott obsrał swoje własne arcydzieło jakim był Alien. Nic się tu nie trzyma kupy, postacie są budowane niekonsekwentnie, a ich zachowania są absurdalne.
Skyfall - najsłabszy z Bondów z Craigiem, w którym absurd goni absurd, głowny przeciwnik jest podróbką nolanowskiego Jokera w wersji dla ubogich, a motyw z latarką powoduje facepalm, którym można sobie kark przetrącić.
Expendables 2 - słabiutki, głupkowaty sequel do świetnej jedynki. Znikoma ilość dobrej akcji poza pierwszymi 15 minutami, poupychane na siłę postacie i "nawiązania".
Dredd nie ma żadnych tego rodzaju problemów.
Podium 2012 jeśli chodzi o filmy na jakich byłem w kinie:
1. Dredd
2. Hobbit
3. The Avengers
I żeby było jasne, filmy takie jak:
The Dark Knight
Casino Royale
Alien
The Expendables
Czyli te, których kontynuacjami/prequelami są wymienione przeze mnie tegoroczne rozczarowania, to wszystko było świetne kino, które oceniam na 9/10-10/10.
na podium właśnie wymieniłeś największe rozczarowania roku (pomijając dredda bo nie wiem kto oczekiwał z niecierpliwością na ten film), hobbit jest słaby, avengersi przeciętni, a co do dredda to pomyłka. Dark Knight jeden z lepszych batmanów, prometheus znakomity, o takich filmach jak the expendables nie piszę bo to tylko czysta rozrywka + efekty specjalne, co do skyfalla to muszę przyznać ze kiepski bond
"pomijając dredda bo nie wiem kto oczekiwał z niecierpliwością na ten film"
Chocby ja. Z tym że mój entuzjam opadł po zwiastunie, na szczęście film przekroczył wszelkie, najśmielsze nawet oczekiwania.
"Dark Knight jeden z lepszych batmanów,"
Dokładniej: The Dark Knight Rises (bo to The Dark Knight nic nie mam) piąty najlepszy Batman. Czyli z tyłu za wszystkimi naprawde dobrymi Batmanami, ale przed tymi gównianymi. Marny to komplement.
"prometheus znakomity,"
Tak może stwierdzić tylko ktoś kto przed wizytą w kinie zostawił mózg w innej czapce, ale spoko, przy tym filmie to jest wskazane, sam żałuje, że tak nie zrobiłem.
The datk knight risrs trochę mnie rozczarował ale w filmie ten fizyk mówił że bomba dopiero wybuchnie za pięć miesięcy wiec bane nie mógł odpalić bomby w każdej chwili
Czyli tak tylko straszył, że odpali? To w takim razie skąd odliczanie i czemu Talia pod koniec PRÓBUJE tę bombę zdetonować, ale okazuje się, że Gordon zakłócił działanie jej nadajnika czy coś w tym rodzaju? Czyli mogli sami odpalić, a jesli tak to od kiedy? Nie trzeba było odpalić gdy Batman-idiota rozpalił na moście wielki znak nietoperza ogłaszając że już jest w Gotham? Alboi wcześniej gdy Talia spotkała się z Brucem i wiedziała że już wrócił? No i czemu u licha Bane się tak dziwi widząc płonący symbol, Talia mu nie powiedziała, że Bruce jest w mieście?
WTF WTFa WTFem pogania w tym filmie.
Ja i tak TDKR lubię, ale to tzw "Guilty pleasure" - film jest zwyczajnie durny, podobnie jak np Skyfall. Scenariusz się rozłazi w szwach, a chwila zastanowienia nad tym wszystkim u każdego myślącego człowieka generuje siarczysty facepalm.
Było w filmie spomniane że wtedy co.batman i policjanci walczyli ludźmi banea to był to ostatni dzięń i do wybuchu bomby zostały godziny minuty a ta scena z banem kiedy mówi niemożliwe jest troche niepotrzebna i mogła być usunieta
ten film powinien byc nie od 18 tylko do 12 lat, postaci sa papierowe jak kartki komiksu co 4 minuty absurd ktory niszczy głowe
-swiat po apokalipsie ludzie nie cierpia np glodu tylko chodza w brudnych ubraniach i biora narkotyk(koszmar wojny atomowej naprawde)
-eskorta jakiegos czarnego zbira oczywiscie mega wyszkolony i uber doswiadczony dreed nie wie ze trzeba typa pilnowac bo nawet skuty jest niebezpieczny(juz pomijajac czytanie w myslach tej dupeczki bo mogla byc zestresowana czy cos)
-low ammo o moj boze lata chyba z dwustu typow z kalachami ten sie martwi low amo bo musi uzywac swojej pukawki btw przy sprzatnieciu "przekupionego" sedziego nie zabiera mu ammo (niewiem dlaczego) co prowadzi do tego ze konczy mus ie w momencie hardego zagrozenia zycia
mozna tak pisac i pisac
mam nadzieje ze ludzie broniacy tego filmu to trolle jesli tak jest to gratulacje wasze komenty doprowadzily do tego ze mnie boli dupa jesli to nie trolle to wspolczuje
Stary w pewny sensie się zgadzam z twoją opinią. Ale nie zgadam się z tym że filmy, które są słabe (The Dark Knight Rises, Prometheus, Skyfall) no może Expendables 2 było pastiszem ale chyba takie miało być. Nie będę się rozpisywał dlaczego nie uważam tych filmów za słabych. Ale mam jedno pytanie.Chodzi o twój ranking.
1. Dredd
2. Hobbit
3. The Avengers.
Czy Ty w ogóle ogłądałeś The Avengers. Przecież to jest dopiero niesamowite gówno (zaznaczam, że jestem fanem komiksów i ich adaptacji). Przecież tego nie dało się oglądać!
A Hobbita pozostawiam bez komentarza. Film tylko i wyłącznie dla fanów Tolkiena. A filmów nie robi się tylko dla fanów ale dla szerszego grona odbiorców.
"Czy Ty w ogóle ogłądałeś The Avengers. "
Cztery razy.
"Przecież to jest dopiero niesamowite gówno (zaznaczam, że jestem fanem komiksów i ich adaptacji). Przecież tego nie dało się oglądać!"
Z tak wyrażoną opinią nie da się dyskutować.
Dyskutować można zawsze. Ale czemu nie odniosłeś się również do Hobbita? Notabene zajmuje on wyższe miejsce w twoim rankingu.
". Ale czemu nie odniosłeś się również do Hobbita?"
A do czego miałem się odnieść? Że tylko dla fanów? To fani najwięcej narzekają, że nie jest zgodny z książką, mi to wisi, wolę wersję Jacksona od książkowej (w ogóle czytać Tolkiena już nie lubię odkąd miałem do czynienia z Sapkowskim, ktory go zjada na śniadanie), ale jeśli chodzi o filmy, w gatunku fantasy to ścisła czołówka nawet jeśli nie dorównuje Władcy.
A "Avengers" traktuję raczej jako film slapstickowy. Bo na serio to tego filmu nie da się traktować. Już nawet nie wiem co było gorszego za tak duże pieniądze - serie "Transformers", "G.I.Joe"? A tak lubiłem Whedona za "Firefly":-)
za oprawe graficzną i jeden moment z wgniecionym kaskiem :P a że poza tym mało się na ekranie działo to nic już nie poradze
Może nie film roku ale jak najbardziej najlepsza ekranizacja komiksowa 2012, zaraz po Dredzie jest Arrow współczesna historia Zielonej Strzały.
Ty z tym Arrow to chyba żart jakiś co? Na poziomie Smallville czyli serial dla przyszczatych nastolatków;-)
Kolejny hejter, który nie umie napisać nawet jednego argumentu przeciwko Dreddowi. Mam ochotę strzelić facepalm jak czytam te wypowiedzi, a niektóre odznaczają się poziomem jeszcze gorszym niż dno dna...
(Pod koniec małe spoilery)
Nie napisałem, bo i po co? Po tonie Twojej wypowiedzi od razu widać, że jesteś Dredd'owym ortodoksem i nic co napiszę ja i pozostali na tej stronie, nie zmieni Twojej opinii w najmniejszym nawet stopniu.
Sam hejtujesz filmy, które są naprawdę porządnie zrobione (zarzucanie filmom z porganicza s-f, że są pełne bzdur? Chcesz realizmu, to może lepiej zajmij się oglądaniem filmów dokumentalnych?), a zachwycasz się Dredd'em, którego pierwszym i głównym grzechem jest to, że film jest niemal idealną kopią azjatyckiego filmu "Raid" (delikatnie mówiąc, bo imo fabuła jest wręcz zerżnięta z Raid'u)? Zmieniono tylko bohaterów (jest kilku mniej) i czas oraz miejsce akcji. Do tego Urban w roli Dredd'a? Błagam, gość tak usilnie stara się naśladować Stallone'a z tym swoim pseudo-twardym akcentem, że aż jest to śmieszne. Nawet jego typowo tekściarskie kawałki ("I Am The Law!") są wyciągnięte co do słowa z filmu z 1995 roku. Lena Headey w roli głównego czarnego charakteru? To jakiś żart nie zlękłoby się jej 5 letnie dziecko. Blizne dolepili jej chyba tylko dla półgłówków, żeby było jasne, kto w tym filmie jest "zły". No i jedna z największych bzdur - budynek z kilkudziesięcioma tysiącami mieszkańców pod kontrolą kilkunastoosobowej grupki zaćpanych opryszków? Dredd rozwala kilkunastu typków na jednym z setek pięter, a Ma-Ma już trzęsie portkami, że kończą się jej ludzie? No błagam.
"a zachwycasz się Dredd'em, którego pierwszym i głównym grzechem jest to, że film jest niemal idealną kopią azjatyckiego filmu "Raid" (delikatnie mówiąc, bo imo fabuła jest wręcz zerżnięta z Raid'u)?"
Odwrotnie, to "The Raid" jest kopią "Dredda" - pierwsze wersje scenariusza "Dredda" pochodzą z przełomu 2008/2009 roku. Co więcej, scenariusz ten wypłynął do sieci w 2010 roku, więc nietrudno sobie wyobrazić taką hipotetyczną sytuację, że wpadł on w ręce twórców "Raid" i postanowili się oni nim zainspirować. Co prawda ja osobiście sądzę, że podobieństwo obu filmów to czysty przypadek, jednak fakt pozostaje faktem - produkcja "Dredda" rozpoczęła się znacznie wcześniej od produkcji "The Raid", tylko że "Dredd" był w tej produkcji po prostu dłużej.
"Do tego Urban w roli Dredd'a? Błagam, gość tak usilnie stara się naśladować Stallone'a z tym swoim pseudo-twardym akcentem, że aż jest to śmieszne."
"Pseudo-twardy akcent" pochodzi wprost z komiksu, gdzie głos Dredda opisany jest jako "piła tnąca kości". Poza tym inspiracją dla wyglądu komiksowego Dredda był, ni mniej, ni więcej, tylko Clint Eastwood - stąd ten wyraz twarzy i taki a nie inny głos. Więc jeśli już Urban kogoś naśladuje, to nie Stallone'a, tylko Eastwooda właśnie, i przez to jest wierny komiksowemu pierwowzorowi. Stallone koło Dredda nawet nie leżał.
"Nawet jego typowo tekściarskie kawałki ("I Am The Law!") są wyciągnięte co do słowa z filmu z 1995 roku."
Nie z filmu z 1995 roku, tylko z kart komiksu. "I am the law" to najsłynniejszy tekst Dredda i po prostu nie mogło go zabraknąć ani w 1995, ani w 2012 roku.
"Lena Headey w roli głównego czarnego charakteru? To jakiś żart nie zlękłoby się jej 5 letnie dziecko."
Headey jest fenomenalna, a jej dialog z sędzią Lexem to mała perełka.
"Dredd rozwala kilkunastu typków na jednym z setek pięter, a Ma-Ma już trzęsie portkami, że kończą się jej ludzie?"
Co w tym dziwnego?
W ogóle to zdrowo mnie porąbało, że się tu zarejestrowałem tylko po to, by odpowiedzieć na powyższego posta, ale "Dredd" to również mój film 2012 roku i poczułem palącą potrzebę sprostowania kilku rzeczy ;) Nie wierzyłem już, że w erze kin zaczadzonych PG-13 otrzymam jeszcze kiedykolwiek tak mięsiste kino akcji, wyciągnięte niemal żywcem z moich ulubionych lat 80-tych. Do tego jest to kino naprawdę niegłupie, także, a może i przede wszystkim, pod względem społecznego komentarza i satyry. Może nie jest to poziom "RoboCopa", ale i tak jest tego sporo - do moich ulubionych motywów należą reklamy na pasku na początku filmu, ludzie zamykający drzwi przed idącym korytarzem Dreddem, czy Dredd przesłuchujący Kaya w opuszczonej szkole. A już wprost genialnym motywem jest to, że przywódca skorumpowanych sędziów ma na nazwisko "Lex" - coś fantastycznego.
W kwestii porównania filmów "Raid" i "Dredd" - nie ma znacznia, kiedy powstawały pierwsze wersje scenariusza, tylko który film ukazał się jako pierwszy. Nie chodzi tu bowiem o kilka tygodni czy miesięcy, ale o półtora roku pomiędzy obydwoma filmami! Wiesz, jakie były pierwsze wersje scenariusza do 4 cześci "Indiany Jonesa" i jak się mają do tego, co widzieliśmy w kinach? ;)
"Raid" miał premierę w połowie 2011 roku! Mówisz, że przez półtora roku scenarzyści, producenci i reżyser nie zdążyli wprowadzić małych poprawek do scenariusza lub np. zmienić nieco scenografii, żeby nawet średnio uważnemu widzowi od razu nie przychodziło do głowy oczywiste skojarzenie? Nie wysilili się nawet na to, żeby scenę, w której (SPOILER?) Ma-Ma zleca zamordowanie sędziego i rekrutki przez osiedlowy radiowęzeł (!?) przerobić tak, żeby były to np. ekrany wiszące w głównych holach, wideofon czy coś podobnego. O, nie! Mamy tu nawet niemal dokładnie taki sam starodawny, radiowy mikrofonik, z którego główny boss przemawia do mieszkańców jak w "Raidzie".
Odnośnie tekstu "I Am The Law!", doskonale zdaję sobie z tego sprawę. To co napisałem dotyczyło niezrozumiałego dla mnie podniecenia, które u Gieferg'a wywołał ów tekst wypowiadany przez Urbana w nowej wersji filmu, jakby to było coś nowego. To tak jakby krzyczeć jaka to innowacja i odkrycie roku, że McDonald's wynalazł bułkę z mięsem w środku...
Jeśli zaś nie widzisz nic dziwnego w tym, że grupka kilkdziesięciu typków z automatami trzyma w ryzach budynek z 60-70 tysiącami ludzi (!), to znaczy, że... masz większą tolerancję na mega-bzdety niż Gieferg, bo on uznał film s-f za nierealistyczny, a tego drobnego detalu w Dreddzie nie zauważył ;))))
Jeśli ktoś tu się czymś sugerował, to raczej było w odwrotną stronę niż myślisz i to niestety trochę widać.
Mając do dyspozycji spory budżet, znanych aktorów, niezłe universum i dopuścić się lekkiego plagiatu z głupoty lub zwyczajnego lenistwa, to dla mnie po prostu ostre przegięcie i tyle. Aż dziw bierze, że do nowego Dredda nie wcisnęli gdzieś jego brata, stojącego po złej stronie barykady. No ale to by było zerżnięcie pomysłu z Dredda AD '95 ;)
""Raid" miał premierę w połowie 2011 roku! Mówisz, że przez półtora roku scenarzyści, producenci i reżyser nie zdążyli wprowadzić małych poprawek do scenariusza lub np. zmienić nieco scenografii, żeby nawet średnio uważnemu widzowi od razu nie przychodziło do głowy oczywiste skojarzenie?"
Oczywiście, że nie zdążyli, bo w połowie 2011 roku zdjęcia do "Dredda" były już dawno skończone i film był na etapie postprodukcji. Zdjęcia do "Dredda" ruszyły na jesień 2010 i skończyły się wiosną 2011, przed premierą "Raid", w filmie widzisz więc Urbana i spółkę sprzed dwóch lat. Cały czas próbuję Ci powiedzieć, że "Dredd" został nakręcony przed "Raid", tylko ukazał się od niego później, a Ty nie chcesz słuchać ;)
"W kwestii porównania filmów "Raid" i "Dredd" - nie ma znacznia, kiedy powstawały pierwsze wersje scenariusza, tylko który film ukazał się jako pierwszy. Nie chodzi tu bowiem o kilka tygodni czy miesięcy, ale o półtora roku pomiędzy obydwoma filmami!"
Pominąłeś najważniejszą rzecz - scenariusz "Dredda", który wyciekł do sieci w 2010, to nie jest jakaś wczesna wersja typu "Indiana Jones and the Saucermen from Mars", tylko niemal final draft, to prawie dokładnie to, co widzimy w gotowym filmie (minus kilka pierdół, jak Dredd strzelający przez zakładnika, by trafić stojącego za nim podejrzanego). Tak więc ma to bardzo duże znaczenie, bo to twórcy "Raid" mieli pierwsi okazję zapoznać się z "Dreddem", a nie na odwrót.
"Odnośnie tekstu "I Am The Law!", doskonale zdaję sobie z tego sprawę. To co napisałem dotyczyło niezrozumiałego dla mnie podniecenia, które u Gieferg'a wywołał ów tekst wypowiadany przez Urbana w nowej wersji filmu, jakby to było coś nowego."
Co prawda nigdzie w poście Gieferga nie widzę podniecenia tekstem "I am the law", ale nawet gdyby tam był, to bym mu się absolutnie nie dziwił, ponieważ ja też się nim niesamowicie zajarałem. "I am the law" wypowiedziane w chłodnej manierze Eastwooda spowodowało, że ciarki przeszły mi po plecach, nie mówiąc już o tym, że zjadło ono na śniadanie darcie japy Stallone'a w manierze Stallone'a :) I jak to nie było to nic nowego? Słyszałeś już gdzieś indziej "I am the law" wypowiedziane a la Clint? :)
"Jeśli zaś nie widzisz nic dziwnego w tym, że grupka kilkdziesięciu typków z automatami trzyma w ryzach budynek z 60-70 tysiącami ludzi (!)"
Zależy co rozumiemy, poprzez "trzyma w ryzach". Mieszkańcy bloku mieli tylko opuścić korytarze i nie mieszać się do walki, to wszystko. Rozumiem, że Ty byś od razu zaczął organizować zbrojny ruch oporu? :)
"Jeśli ktoś tu się czymś sugerował, to raczej było w odwrotną stronę niż myślisz i to niestety trochę widać."
Podsumowując, scenariusz "Dredda" powstał wcześniej (po czym wyciekł do sieci), aktorów zakontraktowano wcześniej, zdjęcia do niego ruszyły wcześniej i zakończyły się wcześniej. To jeszcze raz: który film Twoim zdaniem kopiuje który?
Święte słowa , a działania Dredda można porównać do tego co robią oddziały BOPE w Brazylijskich fawelach.
"w połowie 2011 roku zdjęcia do "Dredda" były już dawno skończone i film był na etapie postprodukcji."
A słyszałeś o tzw. dokrętkach? To nic niezwykłego, a w przypadku produkcji AA+, do miana której aspiruje Dredd, nie byłoby to nic niezwykłego. Zwłaszcza w przypadku, jesli film o niemal identycznej fabule, o którym było dość głośno widzieli już chyba wszyscy zainteresowani pojawił się wcześniej w kinach.
Nie ma co się łudzić, azjaci mogli podkraść scenariusz i nie byłoby to ani trochę szokujące, ale skoro już do tego doszło, to producenci Dredda powinni byli stanąć na głowie, żeby ratować film, a oni najzywyczajniej w świecie olali problem.
"Zależy co rozumiemy, poprzez "trzyma w ryzach". Mieszkańcy bloku mieli tylko opuścić korytarze i nie mieszać się do walki, to wszystko. Rozumiem, że Ty byś od razu zaczął organizować zbrojny ruch oporu? :)"
A zwróciłeś uwage, na to, co Ma-Ma mówi przez radiowęzeł do mieszkańców? Mówi wyraźnie o tym, że sędziowe mają zginąć, a kto nie chce się mieszać, ma nie wchodzić w drogę. Myslisz, że dlaczego (spoiler!) gość kropnięty przez rekrutkę zostawił w domu żonę i dziecko, wziął flinte i poszedł polować na sędziego? Bo chciał sobie postrzelać?
Gdyby do Ciebie do budynku wprowadził się jakiś jeden (dosłownie jeden) rumuński wannabe gangster i kazał Ci mordować policje, które po niego przychodzi kiedy urządza sobie pijackie burdy - zrobiłbyś to, czy olałbyś idiotę? To pomyśl teraz, czy nie znalazłby się ktoś bardziej odważny od Ciebie wśród kilkudziesięciu tysięcy (!!!) ludzi.
Inna sprawa, że owi "gangsterzy" z filmu bardziej przypominają postać narkomana z "Ekstradycji" (granego przez Pawła Burczyka) niż mega-city-kapo-gangsterów, którymi niby mają być. I nie mówię tu o mieszkańcach tylko ludziach Ma-My. Strzelać nie potrafią, do tego nie mają żadnych odruchów atawistycznych. Trwa strzelanina, wszyscy w około padają trupem, a ci zamiast paść na glebę albo się chować, tylko czekają aż coś ich trafi. BOTy z Quake 1 były mądrzejsze i bardziej ruchliwe niż oni.
"Podsumowując, scenariusz "Dredda" powstał wcześniej (po czym wyciekł do sieci), aktorów zakontraktowano wcześniej, zdjęcia do niego ruszyły wcześniej i zakończyły się wcześniej. To jeszcze raz: który film Twoim zdaniem kopiuje który?"
Wiesz co robią duże koncerny samochodowe, którym chińczycy przez premierą podkradają design nowych modeli?
Zmieniają je w ostatniej chwili, żeby nie sprzedawać ludziom tego samego za 50 razy większą kasę i aby pozostać oryginalnym i innowacyjnym.
Jak myślisz. Kto w moich oczach (i jak sądzę, nie tylko) stracił bardziej na zignorownaiu problemu wycieku scenariusza?
Ten, kto był pierwszy, zapadł ludziom w pamięci i zrobił coś "oryginalnego", czy ten drugi, który zrobił praktycznie to samo za 100 razy większą kasę i sprzedaje nam "odgrzewanego kotleta", tylko z innym przybraniem?
"Zwłaszcza w przypadku, jesli film o niemal identycznej fabule, o którym było dość głośno widzieli już chyba wszyscy zainteresowani pojawił się wcześniej w kinach."
Wcześniej, czyli kiedy? Poprzednio trochę mnie okłamałeś, bo napisałeś, że "Raid" miało premierę w połowie 2011, a teraz patrzę na IMDB i film debiutował na festiwalach nie w połowie, a jesienią 2011, a do normalnej dystrybucji trafił dopiero w marcu 2012. Jak to więc sobie wyobrażasz? Że Garland z Travisem zobaczyli w marcu 2012 "The Raid" (kurde, załóżmy nawet, że znaleźli się na którymś z tych wcześniejszych festiwali) i nagle wydają decyzję o robieniu dokrętek na kilka miesięcy przed premierą "Dredda" tylko dlatego, że zobaczyli film podobny do swojego? Przecież to nie ma sensu.
"Nie ma co się łudzić, azjaci mogli podkraść scenariusz i nie byłoby to ani trochę szokujące,"
No i cały czas o to mi tylko chodzi - "Dredd" nie może być celową kopią "Raid", co mu wcześniej zarzucałeś, nie ma takiej fizycznej możliwości. Jak mówię, osobiście nie wierzę w żadne teorie spiskowe i dla mnie podobieństwo obu filmów to czysty przypadek (inaczej mielibyśmy już pewnie za sobą ze 100 procesów w tej sprawie), ale jeśli już któryś film jest kopią, to istnieje tylko jedna jedyna możliwość - że "Raid" to kopia "Dredda". Cieszę się, że to przyznałeś.
"Wiesz co robią duże koncerny samochodowe, którym chińczycy przez premierą podkradają design nowych modeli? Zmieniają je w ostatniej chwili"
Cały czas błędnie zakładasz, że Garland widział "Raid" odpowiednio wcześniej, że bardzo przejął się jego podobieństwem do "Dredda", że uznał, iż mu podpieprzono wycięknięty scenariusz, i że miał fundusze na dokonanie zmian w swoim filmie na ostatnią chwilę (a nie miał, w wywiadach mówił, że ciasny budżet został wyeksploatowany na maksa i w gotowym filmie wykorzystano praktycznie cały nakręcony materiał - stąd nie będzie wersji reżyserskiej ani scen wyciętych, zwyczajnie nie ma ich z czego zrobić). Wszystko to są założenia, które nie mają pokrycia w faktach.
"Jak myślisz. Kto w moich oczach (i jak sądzę, nie tylko) stracił bardziej na zignorownaiu problemu wycieku scenariusza?"
Tutaj zgoda - "Raid" na pewno miało swój wpływ na niesłuszne postrzeganie "Dredda" jako kopii i jakoś tam się pewnie przyczyniło do jego klęski w BO, no ale co Garland mógł z tym zrobić? Nieszczęśliwe zrządzenie losu. No i problem wycieku nie został zignorowany - wiadomo, że studio kazało skrypt usuwać i to by było na tyle, co mogło więcej zrobić? Przecież nie zapadłaby decyzja o pisaniu zupełnie nowego skryptu, bo równałoby się to z zaczęciem całej produkcji od zera, a o "Raid" nikt wtedy jeszcze nie słyszał.
"Myslisz, że dlaczego (spoiler!) gość kropnięty przez rekrutkę zostawił w domu żonę i dziecko, wziął flinte i poszedł polować na sędziego? Bo chciał sobie postrzelać?"
Nic nie wiemy o tym kolesiu - mógł być członkiem gangu, pracować dla niego, kupować od niego slo-mo, czy robić inne interesy, być zależnym od gangu w dowolny sposób. Ma-Ma nie każe mieszkańcom zabijać sędziów, tylko wszystkim klanom na wszystkich poziomach. Mieszkańcy mają się nie mieszać i nie pomagać Dreddowi.
"Strzelać nie potrafią, do tego nie mają żadnych odruchów atawistycznych."
Zgadzam się, że Dreddowi eksterminacja idzie trochę za łatwo, ale nie przeszkadza mi to, ponieważ jest to THE Judge Dredd, Clint Eastwood w krzywym zwierciadle i tak ma być. Poza tym wolę to, niż skośne wygibasy na linach, ale to pewnie kwestia gustu :)
"Poprzednio trochę mnie okłamałeś, bo napisałeś, że "Raid" miało premierę w połowie 2011"
Filmweb: Raid, premiera: 8 września 2011 (świat).
OK, sorki. Pomyliłem się o 2 miesiące ;)))
"decyzję o robieniu dokrętek na kilka miesięcy przed premierą "Dredda" tylko dlatego, że zobaczyli film podobny do swojego? Przecież to nie ma sensu"
A to niby czemu? Hobbit był jeszcze w montażu na 2 tygodnie (14 dni) przed premierą światową. W erze kręcenia i operowania na materiale cyfrowym możliwości są praktycznie nieograniczone. Limitem jest jedynie budżet. Taki przypadków jest multum, więc czemu nie można było ratować filmu i w tym? Albo im się nie chciało, albo stwierdzili, że niezależnie od tego co zrobią, i tak już nie wyjdzie im coś oryginalnego i sobie odpuścili, bo nie chcieli marnować kasy.
"Nic nie wiemy o tym kolesiu - mógł być członkiem gangu, pracować dla niego, kupować od niego slo-mo, czy robić inne interesy, być zależnym od gangu w dowolny sposób."
No to akurat małe niedopowiedzenie. Tak samo jak (spoiler) w przypadku dwójki dzieciaków, którzy tak się trzęsą ze strachu, że mało spluw nie pogubią. Chowają się tylko po kątach i pytają bozię, czemu Dredd musiał trafić akurat na nich. Prawdziwi gangsta! :)
Na koniec filmu (DUŻY spoiler!) rozwalił mnie już kompletnie strzał w wątrobę, gdzie kula przeszła przez Dredda na wylot. On zakleił sobie dziurę z JEDNEJ STRONY jakąś magiczną paćką i już chwilę potem biegał sobie jakby nigdy nic. Nawet nie spojrzał na medyków czekających pod budynkiem, kiedy z niego wychodził. To już nie zwykły twardziel-wymiatacz, tylko drugi MacLeod! :))
"W erze kręcenia i operowania na materiale cyfrowym możliwości są praktycznie nieograniczone."
Nie mówiliśmy o możliwościach współczesnej kinematografii - mowa była o tym, że nie wiedziałeś, który film nakręcono wcześniej, a potem zaczynasz dopasowywać do tego teorie, że może Garland specjalnie pojechał do Kanady i widział wtedy "Raid", a może kiedyś tam indziej, a może się nim przeraził do tego stopnia, że koniecznie powinien zmienić "Dredda" za pięć dwunasta, bo garrettt tak każe, że to, że tamto, że sramto. DREDD POWSTAŁ WCZEŚNIEJ.
"Albo im się nie chciało, albo stwierdzili, że niezależnie od tego co zrobią, i tak już nie wyjdzie im coś oryginalnego i sobie odpuścili, bo nie chcieli marnować kasy."
Znowu tworzysz teorie. Moja jest lepsza, bo prawdziwa - nie widzieli wcześniej "Raid" i mieli go w mosznie. Zresztą wyszło im przecież coś oryginalnego - z tej dwójki to "Dredd" jest ORYGINAŁEM.
"Prawdziwi gangsta! :)"
No i? Dwóch młodocianych opryszków boi się skonfrontować z najsłynniejszym gliniarzem w mieście. Nie może to być! Chyba że chodzi Ci o to, że ci dwaj też są zwykłymi mieszkańcami? Znowu, nic na to nie wskazuje. Pokaż mi scenę, gdzie Ma-Ma każe zwykłemu garretttowi brać spluwę i strzelać do Dredda.
"On zakleił sobie dziurę z JEDNEJ STRONY jakąś magiczną paćką i już chwilę potem biegał sobie jakby nigdy nic."
I to ma być zarzut? Że celowo przerysowany bohater kina akcji nic sobie nie robi z poważnej rany? To nie transmisja live ze stołu operacyjnego, to Dredd na litość Boską - Eastwood na sterydach, pastisz amerykańskiego wzoru lawmana, satyra. Już samo to, że Dredd rzuca na początku "okay, basic field dressing" mówi wszystko o tej scenie. Poza tym, jaką magiczną paćką? Zasklepił sobie ranę na gorąco - oglądałeś w ogóle ten film? Poważna wpadka polega na czym innym - później na pancerzu Dredda brak dziury wlotowej.
"To już nie zwykły twardziel-wymiatacz, tylko drugi MacLeod! :))"
Dredd nie do końca jest takim sobie zwykłym twardzielem, ale nie możesz tego wiedzieć, bo nic o tej postaci nie wiesz, co już pokazałeś kilka razy.
Chłopie, ochłoń trochę. Nigdzie nie sugerowałem, że reżyser Dredda poszedł do kina na Raid i się zasugerował. Nie wymyślaj sobie teorii spiskowych.
Tak przy okazji, Raid (który również uważam za film dość przeciętny i słaby - piszę jasno, żebyś mi nie zarzucił, że go bronię kosztem Dredda) w lutym 2011 też był już dawno w fazie produkcji. Ale jak pisałem na początku, nie chodzi mi wcale o pierdoły i wytykanie sobie detali, kiedy który scenariusz skończono pisać, tylko o subiektywne odczucia widzów, którzy dużo wcześniej mieli okazję zobaczyć w kinie najpierw Raid, a później Dredda i wychodzą z kina skołowani, bo oba filmy są bardzo podobne i trzeba sobie postawić pytanie, dlaczego tak się stało?
"Zresztą wyszło im przecież coś oryginalnego - z tej dwójki to "Dredd" jest ORYGINAŁEM."
Nie uważasz, że mając do wyboru MULTUM historii z komiksów wzięli na warsztat akurat ten wątek? Trochę słaby wybór...
"Dwóch młodocianych opryszków boi się skonfrontować z najsłynniejszym gliniarzem w mieście. "
A gdzie w tym filmie było to powiedziane? Kto na słowo "Dredd" miał pełne majty lub okazywał najmniejszy respekt?
Nikt. O tym, że Dredd był najgorszym koszmarem przestępców w mieście wiedzą o tym tylko ci, co czytali komiksy lub oglądali poprzednią wersję filmu.
"Poważna wpadka polega na czym innym - później na pancerzu Dredda brak dziury wlotowej."
Nie jestem czepliwy i nie oceniam pod kątem realizmu filmów innych niż dokumentalne, ale trochę waliło po oczach, że człowiek postrzelony w wątrobę (bo zakładam, że Dredd ma ją w tym samym miejscu co każdy człowiek) nic sobie z tego nie robi. Mnie bardziej przeszkadza właśnie to, niż brak dziury w pancerzu. Ale tak to już jest - każdy ma inne odczucia i jednemu film się podoba, a innemu nie. Uszanuj to, proszę.
"Dredd nie do końca jest takim sobie zwykłym twardzielem"
Tu nie chodzi o bycie twardzielem, tylko człowiekiem. A Dredd, mimo wszystko, jest człowiekiem.
"Chłopie, ochłoń trochę. Nigdzie nie sugerowałem, że reżyser Dredda poszedł do kina na Raid i się zasugerował. Nie wymyślaj sobie teorii spiskowych."
Zasugerowałeś to w swoim pierwszym poście w tym temacie, cytuję - "zachwycasz się Dredd'em, którego pierwszym i głównym grzechem jest to, że film jest niemal idealną kopią azjatyckiego filmu "Raid" (delikatnie mówiąc, bo imo fabuła jest wręcz zerżnięta z Raid'u)" - i głównie to zdanie mnie zresztą tu przywiodło. Ale dobra, zostawmy to już, grunt, że ustaliliśmy, że "Dredd" nie jest kopią "Raid" i przede wszystkim o to mi chodziło. No i jestem super-chłodny, zwłaszcza jak na standardy filmwebowe ;)
"Raid (który również uważam za film dość przeciętny i słaby - piszę jasno, żebyś mi nie zarzucił, że go bronię kosztem Dredda)"
Ja to w ogóle nie dałem rady obejrzeć "Raid" jak należy - po 40 minutach poleciałem na fast forwardzie. Azjatyckie kino kopane z fikuśną choreografią nie jest dla mnie. Ocena: 0/10 ;)
"Nie uważasz, że mając do wyboru MULTUM historii z komiksów wzięli na warsztat akurat ten wątek? Trochę słaby wybór..."
Częściowa zgoda (pomijając, że ta konkretna historia nie jest wzięta z komiksu - w całości została wymyślona przez Garlanda), jednak trzeba pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze, ograniczony budżet ("Dredd" to w zasadzie niezależne kino europejskie ;)), który nie pozwolił na dogłębniejsze przedstawienie Mega-City One, a po drugie, znaczne poszerzenie uniwersum miało nastąpić w dwóch kolejnych częściach, "Cursed Earth" i "Dark Judges". Ale do tego, jak wiemy, nigdy już nie dojdzie - w obliczu finansowej klęski "Dredda" nie ma żadnych szans na sequele.
"A gdzie w tym filmie było to powiedziane?"
W końcowej przemowie sędziego Lexa ("Judge Dredd. THE Judge Dredd."). Zresztą nie jest to aż tak istotne - obywatele boją się każdego sędziego, nieważne, czy wiedzą, że to Dredd, czy nie wiedzą, i w filmie jest wystarczająco dużo scen, które to pokazują: ćpuny z wana na początku filmu, reakcja uratowanej zakładniczki, czy jedna z najlepszych scen w całym filmie, czyli Dredd idący wzdłuż korytarza przy akompaniamencie zamykanych drzwi. Tak więc, czy aż tak trudno sobie wyobrazić, że dwóch małoletnich opryszków boi się wyskoczyć na sędziego? No chyba nie.
"Nie jestem czepliwy i nie oceniam pod kątem realizmu filmów innych niż dokumentalne, ale trochę waliło po oczach, że człowiek postrzelony w wątrobę (bo zakładam, że Dredd ma ją w tym samym miejscu co każdy człowiek) nic sobie z tego nie robi."
Wydaje mi się więc, że totalnie źle podszedłeś do tego filmu - Dredd od początku do końca jest pastiszem, beką z amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości i Ameryki w ogóle. Dredd to postać z komiksowej czarnej komedii. Nie jest to kino, do którego należy podchodzić z kijem w odbycie, jak do, powiedzmy, Batmanów Nolana (mój modelowy przykład na film z kijem w d*pie :)), a ta scena ze zszywaniem się jest dowcipna w samym założeniu. Swoją drogą, czy aż tak trudno zawiesić niewiarę i przyjąć, że kula ominęła akurat organy wewnętrzne? W kinie nie takie rzeczy się już działy. Natomiast dziury po kulach na pancerzu muszą być, tu już niewiary nijak się zawiesić nie da.
"Ale tak to już jest - każdy ma inne odczucia i jednemu film się podoba, a innemu nie. Uszanuj to, proszę.'
Ależ ja to jak najbardziej szanuję, nigdzie przecież nie zarzucałem Ci, że Ci się "Dredd" nie podoba, w ogóle w to nie wnikam.
"Tu nie chodzi o bycie twardzielem, tylko człowiekiem. A Dredd, mimo wszystko, jest człowiekiem."
Który, dodajmy, urodził się od razu w wieku 5 lat i niezwłocznie wstąpił do akademii, sypia 10 minut na dobę i nie zdejmuje hełmu nawet pod prysznicem. To, że nie zauważył, że go śmiertelnie postrzelono, to akurat jego najmniejszy problem ;)
"Ja to w ogóle nie dałem rady obejrzeć "Raid" jak należy - po 40 minutach poleciałem na fast forwardzie. Azjatyckie kino kopane z fikuśną choreografią nie jest dla mnie. Ocena: 0/10 ;)"
Miałeś fart. Ja zachęcony reklamą "Najlepszy film akcji od czasów blah, blah, blah..." polazłem do kina. Gdyby nie to, też bym zapewne przewijał :D))
"w obliczu finansowej klęski "Dredda" nie ma żadnych szans na sequele."
Ogólnie, ciekawą sytuację teraz mamy. Wszyscy uwzięli się na powtarzanie sprawdzonych tematów (np. Conan, Total Recall, Spiderman) i wszyscy ponoszą klęski finansowe. Jednocześnie nikt nie wyciąga z tego żadnych wniosków. O co chodzi? Czy naprawdę mając do wyboru do koloru całe multum opowiadań np. Dick'a trzeba było zmaltretować biedne TRecall?:)
Ok, ale to już nowy wątek na całkiem inną dyskusję...
"obywatele boją się każdego sędziego, nieważne, czy wiedzą, że to Dredd, czy nie wiedzą".
Yep. Ale w pamięci zapadła mi jedna scena z pierwszego filmu z SS, która w dużo bardziej dobitny sposób pokazała, że są sędziowie i wśród nich jes TEN sędzia. Postać grana przez Roba Schneidera mówi coś do sędziego, bez głębszych przemyśleń kończy zdanie mówiąc "...sędzio.... Dredd." I nagle olśnienie. "DREDD?" Zaczyna trząść się jak galareta i od razu inna rozmowa :)
"Yep. Ale w pamięci zapadła mi jedna scena z pierwszego filmu z SS, która w dużo bardziej dobitny sposób pokazała, że są sędziowie i wśród nich jes TEN sędzia."
No dobra, ale cały ten film był jak komedia z Leslie Nielsenem, a nie jak czarna komedia :)
Kto komu i za co płacił? Gdzie to widziałeś? Kurde, może faktycznie przysnąłem i czegoś nie ogarnąłem, bucu.
Garett... z całym szacunkiem dla Ciebie, ale przestań wreszcie p...ć farmazony. Dredd opiera się na odcinku, który powstał o wiele, wiele wcześniej niż ten gó...ny Raid, więc skończ Pan za przeproszeniem pierd..ić. Akceptuję to, że może się Tobie ten film nie podobać, ale ignorancji jaką Ty prezentujesz zdzierżyć nie mogę.... Kuźwa, jak nie wiesz o czym piszesz, nie pisz. Zwyczajnie tego nie rób.
Możesz nieco rozwinąć swoją wielce elokwentną wypowiedź?
Skoro akceptujesz to, że film mi się NIE podobał, idź może daj upust swojej frustracji w innym miejscu i w nieco inny sposób zamiast bluzgać.
Klasyk. Jak brakuje argumentów, to trzeba pobluzgać?
Idź chłopie poodrabiac pracę domową, czy coś...
A choćby po to, żeby nie wychodzić na bluzgającego imbecyla, który nie potrafi przeczytać kilku zdań ze zrozumieniem.
Mała podpowiedź (specjalnie dla Ciebie): gdybyś potrafił powyższe, wiedziałbyś, że komiks bynajmniej nie jest mi obcy.
Jest Ci obcy, inaczej byś nie pisał banialuk. Ja Cię nie obrażam od imbecyli tylko piszę żebyś przestał pier..ić. Proste.
No dobrze, widze, że jednak jesteś niereformowalny i nie zaszczycisz uczestników nawet jednym argumentem. Szkoda.
Ale czekaj... właściwie to jednak nie :)
Jasne, że jestem niereformowalny. Jak słyszę pierd...nie jakoby ten film miał coś zgapiać z Raid, odechciewa mi się dyskutować i tego nie robię. Pozdrawiam.
Jeśli nie widzisz oczywistych podobieństw i nie chcesz o nich podyskutować, masz rację.
Lepiej już nic nie pisz.
Jeśli nie znasz komiksu - bo nie znasz - nie wiesz jaka koncepcja, fabuła z wieżowcem była pierwsza, to rzeczywiście nie mamy o czym dyskutować. Przestań wreszcie pierd..ić garrett.