Jestem mocno zawiedziona tym filmem. Zmarnowany potencjał, dłużyzny, rozciągnięte najnudniejsze i najmniej wnoszące do historii sceny. Bardzo słabo zarysowane tło konfliktu politycznego i minimalne przedstawienie świata Diuny. Osoba która nie przeczytała przed seansem książek będzie miała problem z zrozumieniem fabuły a także roli poszczególnych osób w tej całej historii.
Zacznijmy od plusów:
- dobry wybór obsady (prócz Harkonnena ale o tym później)
- przekonująca gra aktorska
- całkiem udana wizualizacja Caladanu
- minimalistyczne ale fajne stroje Atrydów (chociaż mogłoby by być tam więcej symboliki)
- spoko czerwie
- pustynia też ok, chociaż Arrakeen zbyt ascetyczny
- nakreślenie proroctwa jako cześć planu Bene Gesserit
- spoko efekt tarcz
Minusy:
- tak jak wspominałam, brak jakiegoś sensownego tła politycznego. Dlaczego ta przyprawa jest taka ważna; dlaczego Atrydom zależy na dobrych stosunkach z Fremenami, dlaczego Bene Gesserit jest takie ważne itp itd. Kim jest do cholery Kwisatz Haderach (określenie wymienione chyba tylko raz w filmie?)! Ponadto wycięto z filmu scenę bankietu, co jest dla mnie niezrozumiałe. To jest idealny moment przedstawienia w skrócie rozgrywek w Imperium, a oni to wycieli na rzecz czego? 60 minut uciekania przez pustynie?
- brak rozwinięcia świata przedstawionego; brak mentatów (serio, jedna scena mentackiego transu to za mało, potem ich mentackie zdolności w ogóle nie były pokazane); brak rozwodzenia się na dobrodziejstwem i przekleństwem melanżu (wspomniano kilka razy o psychoaktywności przyprawy zaledwie), brak wytłumaczenia feudalnych zależności i kastowości świata Imperium
- po prostu beznadziejny Harkonnem, ale wiedziałam że tak będzie skoro wzięli do jego zagrania Skarsgårda. Ten człowiek nie potrafi wydobyć z siebie niczego prócz sapiących i flegmatycznych pojękiwań. A baron był przecież barwną, karykaturalną, wręcz śmieszną postacią. Był kreskówkowy. Tak, jego ciało było zohydzone przez truciznę podaną przez siostrę BG, ale nie był mroczny. Bardzo nie podobała mi się zmiana tej postaci, wyszło kliszowo: po prostu obleśny, do szpiku kości zły, mroczny, przerażający psychol. Jednowymiarowość aż boli. Tak samo, o co biega z tą ascetycznością siedziby Harkonnenów? Przecież oni pławili się w luksusach, bogactwie i wygodach a tam czarna, mroczna sala. Eh.
- przehipowanie wizji i mitu Dżizusa Krajsta. Okej, to jest ważne w historii, ale jako tło politycznych rozgrywek i wyrachowanego wykorzystania tego mitu przez Jessicę i Paula, a tutaj rozciągnęli to do połowy filmu. Ciągle były zapętlone te same sceny, wizje itp. Po dwóch takich scenach człowiek zasypiał w fotelu. Mam wrażenie że od momentu ucieczki na pustynię kilka scen tego filmu było zapętlonych. Nuda i flaki z olejem. Ok, ma wizje jak czarcia soczewka, jest wrażliwy na stymulacje psychoaktywne. We get the point po pierwszej scenie.
- Brak pokazania niezwykłej taktyki walki Jessicki, którą zresztą nauczyła Paula. Przecież w ten sposób oni zrobili wrażenie na Fremenach. Jessica tak szybko się poruszała że Stillgar tego nie zauważył. W filmie to wyglądało po prostu zwyczajnie?
- Zbyt płaczliwa i rozdygotana Jessica, która przecież była niesamowicie opanowana, wręcz zimna. Tak, chroniła syna, ale nie zapominajmy że to Bene Gesserit, nie była "zwykłym" emocjonalnym człowiekiem.
Podsumowując: pierwsza połowa filmu ok, a potem dłużyzna. Ucieczkę przez pustynię można był skrócić do kilku scen, a zamiast tego albo wykorzystać ten czas na detaliczne nakreślenie sceny politycznej i charakteryzacji świata Diuny, albo pociągnąć film do końca 1 tomu. Zmarnowany potencjał przy tak dobrej obsadzie i budżecie. 5/10
Zbyt duża ilość wizji u Paula była irytująca.
I ta płaczliwa Jessica - u Lyncha była znacznie lepsza.
Nie rozumiem czemu chwalono tą rolę.
Mi akurat ta Jessica przypadła do gustu. U Lyncha też była ok. Natomiast zabrakło mi Shaddama IV i księżniczki Irulany. Może będą w kolejnej części.
racja.U Davida Lyncha wszyscy aktorzy pasowali do swoich rol.Tutaj to wszystko takie nijakie i bez polotu.Kazdy prawie bohater mnie denerwowal
W kwestii wizji Paula, nie rozumiem jednego, pojawia się w nich Jamis, ale jako przyjaciel który chce go nauczyć przetrwania na pustyni. Ale jak tylko Paul poznaje realnego Jamisa, ten próbuje go zabić i w ogóle zachowuje się jak małpolud.
hehe. jak bys mu nie odpowiedzial to bylyby tylko przypuszczenia jacquesa....a tak tylko je potwierdziles.
Nie czytałem książek ani nie oglądałem poprzednich filmów i jakoś problemów ze zrozumieniem historii czy postaci nie miałem,wręcz na odwrót,zaintrygowały Mnie na tyle że sięgnę teraz po książki.
A osoby które książki znają twierdzą że jest to najbardziej wierna oryginałowi(książki) wersja i Herbert byłby dumny.
"Dlaczego ta przyprawa jest taka ważna;"
Było wyjaśnione jasno i wyraźnie....bez przyprawy podróże w kosmosie byłyby udupione.
Reszta to czepianie się wyborów castingowych i tego co było a czego nie było w książce.
To odpowiedz mi dlaczego imperator najpier wysyła ich na planetę z przyprawą a póżniej boi się ich i chce ich zgładzić?
Przecież to było częścią spisku. Wysyła ich na planetę z przyprawą, po to, żeby ich zgładzić, bo bał się od dawna
Leto rozmawia z Paulem gdzie tlumaczy mu ze Atrydzi rosna w sile i imperatorowi sie to nie podoba.
Scena jak Raban przychodzi do Barona. - imperator to zazdrosny czlowiek ;). Baron dobrze wie ze jest wykorzystywany ale mu to nie przeszkadza.
nie doszukuj się sensu.. tą opowieść stworzyła osoba pijąca alkohol.. same pojazdy powietrzne, przypominające ważki, nie mają sensu i prawa istnienia, bo sama fizyka na to nie pozwala
Obiegowa opinia głosi o trzmielach, które latają wbrew prawom fizyki. Jak rozumiem masz magistra z fizyki i potrafisz obliczyć wszystkie równania różniczkowe dla tych pojazdów? Uwzględnisz również w swoich wyliczeniach pole Holtzmana?
Może, gdybym został degustatorem win, jak Frank Herbert, to zmieniłbym zdanie, na temat jego powieści.. a może po zabiegu lobotomii i ja również oceniłbym ten film na 8.. Kto wie? Być może, ale tego raczej nigdy się nie dowiem, ponieważ wina nie lubię, a lobotomia czołowa nie jest już stosowana.
Nadal nie odpowiedziałeś na pytanie. Na trzeźwo i bez lobotomii potrafisz odpowiedzieć na pytanie, które zadałem chłopczyku? Czy jednak fizyka i rozumienie słowa pisanego są Ci równie obce?
Nie trzeba być fizykiem ani inżynierem lotnictwa i kosmonautyki, aby zrozumieć, że Czołg również nie wzbije się w powietrze, choćbyś mu zamontował najwytworniejsze, owadzie skrzydła.. żeby to pojąć dziewczynko, wystarczy już sam zdrowy rozsądek. Tak samo, jak i nie trzeba być specjalistą ds psychiatrii aby rozpoznać, że ewidentnie nie jesteś przy zdrowych zmysłach, a ja nie mam żadnej potrzeby, ani chęci na zapoznawanie się z całym śmietnikiem, znajdującym się w twojej chorej głowie, a tym bardziej na udzielaniu ci, oczywistych odpowiedzi. Wypada mi jedynie współczuć i życzyć szybkiej diagnozy, oraz skutecznej farmakoterapii.. bo na psychoterapię, to już raczej za późno.
Dominiczku, nie wiem jak uważnie oglądałeś Diunę ale ten pojazd to nie był czołg z doczepionymi skrzydłami, chociaż mianem czołgów nazywane są MI 24 czy AH 64. W swojej wypowiedzi odwoływałeś się do fizyki a nie potocznego "zdrowego rozsądku". Gdybyś liznął odrobinę tej nauki, to wiedziałbyś jak daleko jest ona od twoich potocznych wyobrażeń o otaczającym świecie. Widzę, że fascynuje Cię również psychiatria, więc podpowiem Ci pewien termin - infantylizm. Oczekujesz od gatunku ze słowem "fantastyka" w nazwie realnego odwzorowania rzeczywistości. Jeżeli ten objaw będzie się pogłębiał lub jeśli nie minie kiedy będziesz dorosłym człowiekiem zwróć się do specjalisty.
Film nie musi rządzić się tymi samymi prawami fizyki co rzeczywistość a nawet nie powinien.
Ty masz jakas manie ze tym alkoholem a po drugie sam piszesz jak bys mial problemy z psychika i byl mega toksyczna osoba
Dziecko, ja wypowiadam się na konkretny temat w odpowiednim miejscu i w regulaminowy sposób! Owszem, czasem krytykuję autora, lub film bo mi tutaj, na to wolno. Bo po to m.in. ta strona istnieje, a ty wyjeżdżasz centralnie do mnie, atakując i krytykując moją osobę! Więc kto tu jest toksyczny, Trollu? Zapraszam cię do rozmowy, kiedy już dorośniesz ..o ile dorośniesz.
co Ty bredzisz? przeciez to to pisales do innego uzytkownika "Tak samo, jak i nie trzeba być specjalistą ds psychiatrii aby rozpoznać, że ewidentnie nie jesteś przy zdrowych zmysłach, a ja nie mam żadnej potrzeby, ani chęci na zapoznawanie się z całym śmietnikiem, znajdującym się w twojej chorej głowie, a tym bardziej na udzielaniu ci, oczywistych odpowiedzi." Takze teraz tylko mnie utwierdzasz w przekonaniu ze mozesz miec problemy psychiczne
Oczywiście, że napisałem tak do kolejnego internetowego Trolla (nie użytkownika), w odpowiedzi na atak, którego się dopuścił na moją osobę. Jak widzisz, póki co oprócz was dwóch toksycznych Trolli, reszta ludzi na Forum Filmweb to na szczęście normalni użytkownicy. Ale mogę ciebie zrozumieć, że uważasz inaczej, bo widzisz.. wszyscy ludzie przebywający w zamkniętych zakładach psychiatrycznych, również zgodnie twierdzą, że są zdrowi, a cała reszta świata jest chora i co do tego są całkowicie przekonani.
dobra utwierdziles mnie ze diagnoza pyshchologa bylaby bardzo przydatna w twoim przypadku ale coz. Twoje zycie i to twoje otoczenie musi z Toba przebywac na codzien choc mysle ze za duzo znajomych to Ty nie masz a i dziecinstwo za wesole nie bylo pewnie. Zegnam. Natomiast bede w Twoja strone kierowal kroki prawne.
Czemu się między wódkę a zakąskę wstawiasz? Pozwól nam dokończyć merytoryczną dyskusję bez Twoich nic nie wnoszących uwag. Jeśli zaś uważasz, że przedstawiony na filmie ważkolot mógłby się wzbić w powietrze (nawet na Arrakis) albo choćby szybować - przedstaw na to naukowe argumenty. Na razie uważam, że to fikter ma rację - MI-24 nie istnieje, AH-64 był zbudowany na bazie UFO, a czołgi skoro pływać to i latać by mogły gdyby chciały.
Po pierwsze nie widze zebys gdziekolwiek z nim dyskutowal wiec masz chyba jakies rozdwojenie jazni. Po drugie moge robic co chce bo do tego sluzy ta strona :) a Ty mozesz swojej rodzinie mowic co ma robic a nie mi. Zreszta ja nigdzie nie pisalem na tematy o ktorych wspominasz wiec widac ze trafil sie kolejny z jakimis zaburzeniami chyba. Schizofrenia tym razem?
wybaczcież, choroba dwubiegunowa. Inaczej nigdybym się nie ośmielił nawet spojrzeć na przenikliwość, a co dopiero mówić co ma robić.
Odnosząc się do twojego pierwszego wpisu, wiesz co oznacza określenie "fantastyka"? Do tego właśnie rodzaju zalicza się ten film/książka.
Nie przeszkadza ci, że dzięki "kupie czerwia" można odbywać podróże międzygwiezdne, przeżywać wizje, mówić "czarodziejskim" głosem, posiadać inne zdolności "mentatów", ale przeszkadza ci fizyka świata wymyślonego... tym w dużej mierze jest fantastyka - bajką, tylko zamiast koni i powozów, masz pojazdy gąsienicowe i maszyny latające.
Celowo nie używam określenia fantastyka naukowa, bo to nie Star Trek, gdzie wszystko opierało się na pseudo naukowych podstawach.
Idąc Dalej twoim torem, to Gwiezdne Wojny, są filmami kompletnie nie mającymi sensu i prawa istnienia - bo fizyka. :)
Do mnie piszesz fiorehencerbin? Przeczytałeś uważnie moje wypowiedzi? Nie wydaje mi się, że to zrobiłeś. Odnoszę się wyłącznie do tego, że ktoś powołuje się na prawa fizyki a ich kompletnie nie zna. Gdyby znał liczyłbym na rewelacyjny wykład na temat grawitacji, gęstości atmosfery siły nośnej... Wracając do tego co piszesz - brednie, uproszczenia rzeczywistości i naciąganie faktów pod tezę znajdują się nie tylko w filach fabularnych ale również w tzw. filmach dokumentalnych czy literaturze faktu. Jedyna rada - czytać i oglądać więcej. Pozdro, wesołych świąt.
Masz rację - Star Trek i Gwiezdne Wojny to była smutna kupa łajna, nawet nie pamiętam czy oglądałem tego cokolwiek. Ale na Gwiezdnych Jajach śmiałem się do rozpuku.
skad ci sie takie pomysly roja? kiedy to pisales (2022?) byly juz dawno nawet amatorskie dzialajace prototypy ornitopterow jak z diuny.
Jesus tam jest rok 10000 cos tam. Nie jesteśmy w stanie ogarnąć technologii. Może i fizyka ta sama co dzisiaj ale co z tego. Autor wybiegł z takim pomysłem i nie wiemy czy to bedzie możliwe czy nie.
Zauważ, że jasno to było wytłumaczone w książce, gdy Havat jest na usługach Barona. Czyli jak coś, to będzie w drugiej części filmu.
Zgadzam się z Tobą, też nie czytałam książek a problemu ze zrozumieniem fabuły nie miałam. Może czasem warto wierzyć w widzów i ich inteligencję.
Poza tym film zachęcił mnie do przeczytania Diuny, choć nigdy nie miałam na to ochoty.
A może wydaje Ci się, ze masz pojęcie o co chodzi, bo nie znasz pierwowzoru?
Jak już przeczytasz, zobaczysz jak straszliwie spłycono świat i opowieść.
Splycono? W pierwszej ksiazce tez ominieto wiele rzeczy. Mozna rowniesz przyczepic sie do tego ;)
Bene Tleilax chocby. O systemie kastowym tez nie kojarze zeby sie tam rozpisywali, a imperator moze wspomnieli ze pochodzi z rodu corrinow, o tym ze tych rodow jest tam z kilkadziesiat. O dzihadzie butlerianskim. W sumie kazdy prawie temat zostal musniety co najwyzej oprocz przyprawy i rozwazan paula atrydy. O duncanie idaho (tu raczej bylo bardziej o przyjacielu paula atrydy), o liet kynes itd.
Ależ oczywiście, że dżihad i jego efekty są omówione. To podstawa modelu świata w jakim żyją bohaterowie. Bene tleilax nie gra żadnej roli do momentu kiedy dostarczają gholę. A "muśnięć" tematów było tak wiele, że stworzyły ten fantastyczny świat.
W odróżnieniu od filmu. W którym brak jakichkolwiek muśnięć.
oj przesadzasz. rezyser tez robi swoja wersje i widac ze zupelnie pominal watek przemyslen bohaterow i chcial to pokazac i pokazal. Poza tym nie widzielismy jeszcze 2 czesci ktora moze pokazac znacznie wiecej. Bedzie na az 2 godz z kawalkiem.