PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1086}

Diuna

Dune
6,6 36 577
ocen
6,6 10 1 36577
5,4 12
ocen krytyków
Diuna
powrót do forum filmu Diuna

Specyficzności

ocenił(a) film na 7

Muszę przyznać że film Lyncha mnie zaskoczył. Dawno nie widziałem sci-fi tak specyficznego i
opowiedzianego w tak dziwny sposób, ale po kolei.
Stylistycznie ten film jest niesamowicie piękny. Reżyser zaserwował nam prawdziwe dzieła
sztuki i daje sie nam nimi nacieszyć przez ponad 2 godziny. Mamy wiele statycznych,
panoramicznych ujęć które prezentują nam różne miejsca akcji i każde z nich wygląda
niesamowicie. Postacie również i wyglądają ciekawie i są wyraziste, choć niektóre są słabo
rozwinięte. Za tą całą piekną stylistyką stoi jednak pewna wada - w filmie nie ma dużo akcji.
Dla osób które nie wciagnąć się w ten klimat film bedzie po prostu nudny. Jednakże film nie
jest też pusty. Fabularnie ciekawi jednak strona realizacyjna, przynajmniej mnie, odciągała od
fabuły i czasem przestawałem śledzić losy bohaterów tylko cieszyłem oczy tym co widzę.
Świat w filmie jest naprawde, naprawde dziwny, od wyglądu po nazwy poszczególnych
"cośków" co czasem może śmieszyć... jak "melanż" oczywiście. (To było coś co mnie
kompletnie rozbiło, a miało to miejsce na samiuśkim początku filmu). Nawet efekty specjalne
wyglądały dziwnie. Jakby troche archaicznie. To samo tyczy się pracy kamery.
Czapki z głów przed obsadą. Kyle MacLachlan, Jürgen Prochnow, Brad Dourif, Sting, Max von
Sydow, Virginia Madsen i Patrick Steward w JEDNYM FILMIE!!! Ktoś inny zebrał do jednego
filmu aż tyle gwiazd-legend? Chyba nie. I wszyscy oczywiście spisali się idealnie.
Szkoda że Jodorowski nie nakręcił swojej wersji. Byłaby napewno cudowna. "Diuna" jako sci-fi
i jako film surrealistyczny jest świetna. Realizacyjnie bije na kolana, tak samo jeśli chodzi o
obsadę. Oczywiście, tym którzy lubią wartką akcję czy też nie lubią takich klimatów film się nie
spodoba. Naprawde specyficzne ale i piękne kino.

ocenił(a) film na 3
mim1312

Muszę przyznać, że po Lynchu to faktycznie spodziewałem się jakiegoś nietypowego filmu SF, a tu do bólu sztampowa historia o przepowiedni i wybawcy planety... I to zrealizowana w naprawdę katorżniczym stylu. Akcji faktycznie nie ma wiele, ale jak już jest, to i tak nie wiadomo, o co chodzi. Ujęcia montowano na chybił trafił, w żaden sposób logicznie się z sobą nie łączą. Do tego te czerwie - przed obejrzeniem wydawały mi się takimi super stworzeniami, ale w finale miałem ich już po dziurkę w odbycie. Ślimaki są szybsze od nich. To był najwolniejszy szturm w historii kina i ci, którzy na nich jechali, dobrze o tym wiedzieli, dlatego wzięli lasery, co prowadzi do kolejnego idiotycznego pomysłu - strzelanie krzykiem. Samo w sobie brzmi nieźle, ale już na ekranie śmiesznie wygląda.

Nietypowy to był 8 minutowy pokaz slajdów na początku filmu. I jeszcze po 5 minutach slajdy zaczynają się powtarzać. Przecież to zwykłe lenistwo.

I faktycznie wizualnie tu jest pełno ciekawych konceptów. Latający baron jest super. Tylko masa z nich niczemu nie służy. Po co był nagi Sting? Po co w ogóle był Sting w tym filmie? Finałowy pojedynek zupełnie nic nie wnosił, a to jedyna scena, w której Sting nie przygląda się tylko wydarzeniom z boku. Tak samo Virginia Madsen. Czy ona w ogóle miała jakąś kwestię? Przecież tylko stała w kilku scenach obok imperatora. No i też - Kyle MacLachlan zagrał dobrze, ale czy to znany aktor? Prócz "Twin Peaks" to niestety zabłysnął takimi rzeczami jak "Flinstonowie", więc raczej nie ma się, co chwalić. Obsada jest przeciętna w najlepszych momentach, i aktorsko jedynie Kenneth McMillan szarżuje na planie, lecz znanym aktorem znów go nie nazwałbym.

Nielogiczności też jest pełno. Po co właściwie doktor zdradzał ród Atrydów? Czemu ktokolwiek myślał, że Paul zginął, skoro strażnicy, którzy go wieźli, nie wrócili? Na dodatek cały wątek romantyczny odbył się poza ekranem.

I jak by tego było mało pełno jest narracji z offu. Praktycznie każda postać coś mówi czy tłumaczy fabułę. Jezu, to nie audiobook. Pokażcie to albo zaufajcie, że widzowie się domyślą. Pachnie łatwizną takie gadanie w myślach.

W tamtych czasach nie było technologii, żeby zrealizować taki pomysł i dlatego kiepsko wyszło, co oczywiście nie usprawiedliwia za bardzo filmu, który nie ma nawet startu do takich filmów jak "Star Trek 2", "Imperium Kontratakuje" czy "Łowcy androidów". Wygląda jak "John Carter" w porównaniu z "Avatarem".

ocenił(a) film na 10
Roy_v_beck

Film jest bardziej streszczeniem książki. Oglądnąłem go świeżo po przeczytaniu powieści F Herberta, którą bardzo polecam. Powinna wyjaśnić wszystkie nieścisłości. Np.: doktor Yueh miał zdradzić Atrydów ponieważ jego żona była w niewoli u barona i miał nadzieje, że po wykonaniu zlecenia Harkonnenów oni ją uwolnią.
Fakt, że film powinien bronić się sam ale ja patrzę na niego przez pryzmat lektury. ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones