Według mnie zabójcą dzieci był czarnoskóry zakrwawiony facet widziany w barze. Gość który go
zobaczył wezwał policje a ci od razu połączyli obie sprawy i prawdopodobnie z pomocą ojców
postanowili na własną rękę wymierzyć sprawiedliwość mordercy . I właśnie stąd jeden z ojców
miał zakrwawiony nóż a drugi był w posiadaniu nożyka który należał do jego synka . Później
policja nie mogła pozwolić aby oskarżono ich o zabójstwo więc aby oczyścić się z podejrzeń
wskazali innych sprawców i manipulowli dowodami takimi jak zakrwawiony nóż lub niektóre
zeznania czy choćby próbki krwi ) które mogłyby doprowadzić do aresztowania ojców i niektórych
funkcjonariuszy .
Pozostaje jeszcze kwestia jednej osoby niejakiego Morgana - syna wysoko
postawionego policjanta . Morgan pytany o morderstwo dzieci nie przeszedł testu na wariografie
a poza tym był widziany w pobliżu dzieci tego dnia kiedy je zabito . Być może jego ojciec przejrzał
swojego syna i zrozumiał że to on jest mordercą i aby go chronić podsuną lokalnej policji
informacje , że mordercą jest czarnoskóry facet .
Jedno jest pewne policja i ojcowie postanowili za wszelką cenę ukarać faceta który
zamordował ich dzieciaki choć tak na prawdę do dziś nie wiadomo czy ten facet to zrobił czy
został wrobiony przez Morgana .
A DNA na sznurówkach którymi był związany jeden z zamordowany chłopaków które pasowało do DNA Terrego Hobbs'a?
Moja teoria jest taka że policja działała nieudolnie a ponieważ sprawa byłą medialna to znaleźli kozła ofiarnego.
Włos ojca na sznurówce dziecka bardzo łatwo wytłumaczyć , po prostu wiązał ośmiolatkowi buty i tyle.
Wszystko jedno , przecież morderca mógł związać chłopca sznurówką która należała do innego dziecka . Jak dla mnie to dość oczywiste że włos ojca znaleziony na sznurówce dziecka niczego nie dowodzi .
Chyba ze włos został tak jakby przywiązany sznurówka jak np opadał. a musial byc dobrze umocowany skoro woda go nie wyplukała.
http://books.google.pl/books?id=1Lt-AwAAQBAJ&pg=PT467&lpg=PT467&dq=terry+hobbs&s ource=bl&ots=3E8OW1J9Q7&sig=Jn0j6Z_QZo1CNC1bjBn1HZ-X0bA&hl=pl&sa=X&ei=EKP5U-GyIK TN7Aa2hoH4AQ&ved=0CD0Q6AEwBg#v=onepage&q=terry%20hobbs&f=false
Wpisz Terry Hobbs i poczytaj.
Według tego co tu jest napisane Terry Hobbs dziwnie się zachowywał i wzbudzał podejrzenia najbliższych osób ,nawet prał wszystkie ubrania w noc kiedy zabito dzieci . Tylko co ukrywał ? Zabójstwo dzieci czy może zabójstwo tego murzyna ...
Mimo wszystko Twoja teoria mnie nie przekonuje. Bo jeśli ojcowie wydali samosąd na czarnoskórym. To nie byliby w stanie siedzieć bezczynnie, kiedy skazano na więzienie trójkę niewinnych chłopaków. Czyichś DZIECI.
Reakcja Pam Hobbs, która nie wierzy w ich winę, potwierdza moje odczucia.
Jeżeli zaś zamordowali swoje dzieci i chcieli uniknąć odpowiedzialności, to było im na rękę, że osądzono właśnie tę trójkę.
Jak dla mnie policja działała kiepsko. Pominęła wątek z czarnoskórym zakrwawionym, ubłoconym mężczyzną. Zgubiła próbki włosów pobrane od rodziców. Sędzia też był stronniczy.
Policja wcale nie działała nieudolnie , oni od początku śledztwa świadomie zacierali ślady i nakłaniali świadków żeby kłamali na niekorzyść oskarżonych . Najpierw zastraszyli jakąś kobietę i jej synka żeby opowiadali jakieś bzdury o szatanistach , później nakłonili inne dziewczynki itp. Całkiem pomineli przesłuchanie Morgana i zakrwawiony nóż jednego z ojców , w końcu nie wspomnieli o zakrwawionym facecie z baru którego widziano w dzień zaginięcia dzieci . Nie wysłano też jego krwi do badań . Według mnie musieli mieć niezły powód żeby tak postępować .
Niezła teoria ale wątpię,że świat jest taki piękny,że winny ponosi karę ,ponadto ten Murzyn był sam jeden,a chłopców było trzech,nie wiem czy dał by radę zabić ich wszystkich (jeden by np.uciekł). Zresztą morderca nie idzie się obmywać z krwi z miejsce publiczne skoro na miejscu zdarzenia miał rzekę.
Trynkiewiczowi się udało zabić trzech.
Ale murzyn mógł po prostu znaleźć ciała ofiar i był w szoku. A ojciec jeżeli znalazłby przy sprawcy scyzoryk syna to nie oddałby go matce tylko schował gdzieś na strychu? Nie sądzę.
Trynkiewicz nie zabił ich na raz ,ponadto zwabił ich do domu a nie na wolnej przestrzeni zabijał
Może nie szedł się obmywać tylko uciekał przed kimś . Poza tym nie da się ukryć że to dość dziwne że w spokojnej mieścinie akurat w dzień zabójstwa dzieci po mieście biega zakrwawiony murzyn , a na następny dzień nie ma po nim żadnego śladu . I jeszcze jedno nie twierdze że ten murzyn był na 100 % zabójcą tylko że ktoś mógł tak pomyśleć . Dodajmy do tego jeszcze kilka istotnych ale przemilczanych dowodów :
1.Zakrwawiony nóż jednego z ojców , 2. Próbki krwi Murzyna , 3. Sam Murzyn , 4. Zastraszanie świadków . Według mnie policja i ojcowie dokonali linczu na rzekomym mordercy , a potem chcieli to ukryć . Być może sami zrozumieli że murzyn wcale nie musiał być mordercą tylko zwykłym zbiegiem okoliczności więc proces toczył się dalej .
Także nie wydaje mi sie żeby jeden murzyn mógłby zabić sam tą trójkę, jeżeli juz to z kimś. Nie ulega wątpliwości ze tam był ze względu na ubłocone spodnie. Ta sprawa jest strasznie zagmatwana.
Właśnie, na dodatek miał ubłocone spodnie ! Policja to wiedziała ale DLACZEGO nikt o tym nie wspomniał ? Bo to oni go załatwili ...
Mnie się bardziej wydaje, że ten Murzyn mógłby być świadkiem zbrodni i dlatego został napadnięty i ugodzony nożem. Chcieli go zabić bo widział co się stało. Uważam też, że napastników musiało być co najmniej dwóch bo jeden nie dałby sobie rady, żeby złapać trzech chłopców. Nie wiem niestety jaki byłby motyw dwóch ojców, którzy zabili chłopców/ swoim własnych synów (z tego co zauważyłam jeden był oszołomem gadającym ciągle o Bogu i siłach boskich/satanistycznych). Dlaczego też policja miałaby kryć właśnie tych ojców? Chyba, że był z nimi ten trzeci chłopak, którego przesłuchiwano jako pierwszego w związku ze sprawą, nie pamiętam jak się nazywał... tylko znowu jaki motyw tego wszystkiego??? Zbyt dużo pytań, mało odpowiedzi co nie zmienia faktu, że sprawa jest bardzo interesująca. Dziwię się, że pod naporem opinii publicznej nie wszczęto ponownego śledztwa.
Tez mysle ze Murzyna zabito bo coś widział, warto sięgnąć po książke "życie po śmierci" napisanej przez jednego ze skazanych-link powyżej. Wskazany jako morderca jest Hobbs. Mozna z niej sie dowiedziec ze ten caly Hobbs to ojczym a nie biologiczny ojciec Steva i że żona podejrzewala go od poczatku, wedlug zeznań sasiadow lubil narkotyki i znecal sie nad rodzina.... w ksiazce- glownie w drugiej czesci sa opisane nieprawidlowosci przy sledztwie, na procesie, przyznania sie do krzywoprzysiestwa światkow, jakies nowe zeznania- m.in. podsluchanie hoppsa jak podobno podabno mowi o morderstwie. Mysle ze jako osoba, ktorej chlopcy byliby posluszni, mogl to zrobic. Zwabic ich gdzies.Albo sam albo z kims?moze to nie byl satanizm tylko bardziej sadyzm? Lubil tortury, mial sklonnosci zabojcy? Znalazl kompanow podobnych skłonnosciach? Syn policjanta?Kto wie co siedzi drugiemu czlowiekowi w glowie. Po sieci kraży też oświadczenie Pam, mowi o dziwnym zachowabiu meza. Sa strony poswiecone sprawie, dużo tego jest.
' żona podejrzewala go od poczatku, wedlug zeznań sasiadow lubil narkotyki i znecal sie nad rodzina....' - jak dla mnie te argumenty brzmią równie naiwnie i głupio jak te którymi oskarżano satanistów . Można to potraktować jako jakąś wskazówke pomocną w śledztwie ale napewno nie jako dowody .
Oglądałam niedawno reportaz na ten temat i udowodniono , ze to ojczym jednego z chlopcow ich zabil bo podobno byl zazdrosny i chcial z matka chlopca zaczac nowe zycie.
Najgorsze jest to, ze ta trojke oskarzonych wypuszczono ale nie oczyszczono z zarzutow , gdyz panstwo musialoby placic im zbyt duze odszkodowanie za niewinne przetrzymywanie w wiezieniu...Taka jest Ameryka...
Zabili ojcowie, a conajmniej dwóch, ten nawiedzony co się produkował w wywiadach i mąż Reese, stąd ślady na szurówkach i sprawa z nożykiem, murzyn ich nakrył, chcieli go zabić, ale im zwiał, dlatego potem policjantka od razu chciała go dorwać zamiast zbadać miejsce zbrodni, w takich miasteczkach wszyscy są bardzo zżyci i prawda nigdy nie wychodzi na jaw. Jedna z matek zapewne chciała wydać całą sprawę i zginęła w "niewyjaśnionych okolicznościach". Reese pewnie nigdy do męża nie wróciła, dlatego udało się jej przeżyć. A już najlepszy w tym wszyskim był tenn Aaron, świetnie z resztą zagrany, bo widać jak łga w żywe oczy, ale, że to małe dziecko to nikt nie posądzi.
A w ogóle sprawdzili alibi tych ojców/ojczymów i tych satanistów ? Bo ta cała policja zachowywała się jak w tym serialu Reno - banda nieudolnych kretynów.
Właśnie nie sprawdzili. Policja popełniła w śledztwie całą masę błędów, a to był jeden z najpoważniejszych. W dokumencie "West of Memphis" jest informacja, że odnotowano wprawdzie fakt, że Damien i Jesse podali alibi, ale nikt nie wziął tego pod uwagę, również przysięgli na procesie Jesse'ego. Zaważyło pewnie jego naciągane "przyznanie się do winy".
Nie pofatygowano się jednak, by ustalić dokładnie miejsce i czas pobytu ojczymów. W ww. dokumencie jest naprawdę ciekawa analiza śledztwa autorstwa emerytowanego pracownika sekcji behawioralnej FBI, który punktuje zaniedbania i błędy policji, m.in. to, że nie wzięto od razu pod lupę rodziny, najbliższych znajomych itp., co w takich wypadkach jest standardem. Terry miał niby alibi, bo przebywał u swojego kolegi, który pomagał mu później szukać chłopców, jednak dopiero po latach facet przyznał, że Terry dwukrotnie wychodził tego wieczora z jego domu, za każdym razem na około godzinę, akurat w tym przedziale czasu, kiedy doszło do zbrodni. Mówił o tym przed kamerą i był wyraźnie poruszony, zdając sobie sprawę, że być może chronił mordercę, więc pewnie gdyby wówczas policja dokładnie go przesłuchała, też by pękł i się wygadał.
Wszystko wygląda tak, jakby całe miasteczko należało do jakiejś sekty i złożyło tych chłopców w ofierze. Burmistrz, policjanci, wszyscy dorośli byli w to zamieszani.
Rzeczywiście można odnieść takie wrażenie. Działania policji wyglądały momentami jakby zależało im na celowym wrobieniu kogoś, by chronić prawdziwych sprawców. Ale imho chodziło po prostu o to, że presja szybkiego rozwiązania sprawy w połączeniu z nieudolnością policji sprawiła, że znaleźli sobie "oczywistych" kozłów ofiarnych. Policjanci i prokurator może nawet sami byli świadomi, że mają nie tych ludzi co trzeba, ale wisiało im to, bo opinii publicznej łatwo można ich było sprzedać jako winnych, nikt by po "satanistach" nie płakał i nikt by się za nimi nie ujął. W tym się jednak pomylili. Szkoda tylko, że trwało to tak długo, a prawdziwy morderca pozostał bezkarny.
Sataniści, jak pisałem gdzie w innym temacie, też sprawiali wrażenie pogodzonych z oskarżeniami i zachowywali się tak, jakby byli winni. Zero obrony z ich strony wówczas.
To kolega ofiar co to niby widział zbrodnię i się cudem uratował. Ale jego zeznania wyglądały jak wyuczone formułki napisane przez dorosłych.