Wiele osób uważa egzorcystę za 1 z najlepszych horrorów. No więc twórcy witają widza scenką niczym z 3aktu tamtego filmu, która delikatnie mówiąc im nie wyszła. W ciagu kilku film zdołał mnie przekonać, że to będzie kupa. Po tej fatalnej scenie poznajemy naszą bohaterkę, która zaczyna pracę w kostnicy. Mamy dramat z przeszłości, jakieś problemy sercowe, problemy z alkocholem i lekami, ogólnie dowiadujemy się o tej pani więcej niż byśmy chcieli i słuchamy drętwych i sztucznych dialogów. Potem film zamienia się w nieudolną wersję "autopsji jane doe". Nie ma w tym filmie oryginalnych pomysłów, a twórcy nie mają żadnej koncepcji ani umiejętności żeby rozwinąć te pomysły, które sobie "pożyczyli".
Najgorsze jest to, że ten film jest niemiłosiernie nudny, prawie nigdy tak nie robię ale tym razem wyłączyłem 15min przed końcem. Uznałem, że jeśli 70minut było tak fatalne, to bez względu na to co się wydarzy na końcu to i tak juz nie uratuje tego gniota.