"Lost Souls" wyreżyserowany przez T.F. Mou ("Men Behind the Sun" z 1988 roku o osławionej Jednostce 731) jest bodaj najostrzejszym filmem eksploatacji z wytwórni Shaw Brothers, przesyconym sadyzmem, seksualną przemocą i brutalnością. To opowieść o grupie nielegalnych imigrantów chcących się przedostać z Chin do Hong Kongu (Diamond Hill), by tam zacząć lepsze życie. Niestety przeszkodą na drodze do szczęścia stanie się gang zdegenerowanych szmuglerów, któremu przewodzi biseksualny sadysta. Rozpocznie się katalog sadyzmu i deprawacji, ale w końcu to ofiary doprowadzą do rewolty i staną się katami.
Bardzo ostry i brutalny film przesycony scenami odważnej golizny, bicia, gwałtów (heteroseksualnych i homoseksualnego), poniżania, tortur i morderstw. Scena spalenia żywcem uwięzionej na własne życzenie w drucie kolczastym ofiary robi wrażenie. W zasadzie można porównać "Lost Souls" do japońskiego kina violent pink z wytwórni Nikkatsu i filmów o torturach pokroju "Shogun's Sadism" (1976). Film jest dobrze zrealizowany i nieźle zagrany, akcja jest szybka, choć rzeczywiście nagromadzenie scen sadyzmu może nieco nużyć. Zakończenie, którego nie ujawnię jest jednak posępne i do zapamiętania.
Reasumując, polecam wielbicielom azjatyckiego kina eksploatacji. Co wrażliwsi widzowie niech się trzymają od "Lost Souls" z daleka.